Paweł i Serafiel stali jak dwa zgubione pakunki w drodze do paczkomatu, w sercu Times Square. Oślepiające neony, hałaśliwe tłumy i gigantyczna reklama podpasek ze skrzydłami przyćmiły wszystko, co kiedykolwiek widzieli w swojej skromnej, parafialnej egzystencji. Przez chwilę Paweł był przekonany, że to wizja piekła – ale potem przypomniał sobie, że piekło właśnie tu się przeniosło. Oficjalnie. Z podziemi.
— To tutaj? — wysapał Serafiel, wpatrując się w gigantyczny wieżowiec, który wyglądał jak krzyżówka katedry Notre-Dame i wieży Trumpa na sterydach.
— Tak — odparł Paweł, przecierając oczy. — Siedziba główna Inferno Corporation. Nowe biuro szatana. New York style.
Oczywiście, nikt nie zapytał dlaczego piekło wybrało Nowy Jork. Ale krążyły plotki. Jedni mówili, że Lucyfer chciał być bliżej Broadwayu. Inni – że chodziło o zniżki podatkowe. Ale najbardziej prawdopodobna wersja brzmiała: „Nowa administracja uznała, że skoro piekło i tak już tu jest, to można to zmonetyzować.” Tak narodziło się hasło: „Make America Grim Again”, a piekło dostało status partnera strategicznego Białego Domu.
Wielkie, szklane drzwi otworzyły się z sykiem, jakby właśnie ktoś wypuszczał duszę ludzkości na promocji. W środku – lobby, które wyglądało jak skrzyżowanie lotniska w Dubaju z wystrojem wnętrz Elona Muska po rozwodzie. Marmury, chrom, zapach palonego sumienia i lemoniady cytrynowej.
Za recepcją siedziała kobieta tak doskonale piękna, że Paweł przez chwilę myślał, że to hologram.
— Witamy w Inferno Corporation. Pan Lucifer już na was czeka — powiedziała głosem, który mógłby sprzedać kanapkę z gwoździami w reklamie Subwaya. — Proszę za mną.
Wędrowali przez korytarze tak długie, że GPS tracił zasięg. Winda miała więcej przycisków niż pilot do koreańskiego telewizora. Kiedy dotarli na ostatnie piętro, drzwi otworzyły się z takim dramatyzmem, że nawet Netflix poczułby się zawstydzony.
Tam stał ON. Lucius Lucifer. W garniturze szytym przez samych upadłych krawców, z uśmiechem, który mógłby rozpuścić Arkę Przymierza i reklamować pastę do zębów z siarką.
— Witajcie, chłopcy! — zawołał, rozkładając ramiona jak Jezus w wersji startupowej. — Cieszę się, że dotarliście. Mam nadzieję, że podróż nie była zbyt piekielna. He, he... taki żarcik!
— Nowy Jork jest… intensywny — odparł Paweł, próbując nie patrzeć zbyt długo w oczy Lucyfera, które błyszczały jak dwa TikToki pełne nienawiści.
Lucifer gestem zaprosił ich do biura, które wyglądało jak loża VIP dla korporacyjnych antychrystów. Na jednej ścianie wisiał portret samego Lucifera w pozie à la Steve Jobs, a pod nim – motto firmy: "Grzech to tylko nieudokumentowany benefit."
— Dobrze, panowie. Porozmawiajmy o pracy. U nas nie ma garniturów, nie ma open space’ów, ale są planety do przejęcia, dusze do korumpowania i dużo, dużo benefitów. Ubezpieczenie zdrowotne? Zapomnijcie. Ale mamy saunę z lawą i pokój z widokiem na potępienie.
Oprowadził ich po biurze. Zobaczyli wszystko — od sali konferencyjnej nazwanej "Krąg Chciwości", przez kuchnię, w której barista z piekła rodem parzył kawę z ziaren pochodzących z dusz skazanych baristów, aż po gabinet "HR-u" — skrót od "Hellish Recruitment".
— A to wasze biuro — wskazał drzwi z tabliczką: Departament Do Spraw Przypadkowego Katolicyzmu i Ewangelizacji Sprzecznej z Regulaminem. — W sam raz dla byłego księdza i upadłego anioła.
Lucifer wrócił z nimi do swojego gabinetu i wyjął kontrakt.
— Tylko podpiszcie tutaj. Czerwonym atramentem, zrobionym z krwi maklerów giełdowych i odrobiną brokatu.
— Brokatu? — zdziwił się Serafiel.
— Dla elegancji — odparł Lucifer, mrugając. — Pieczęcie piekła muszą błyszczeć w social mediach.
Podpisali. Serafiel z niepokojem, Paweł z grymasem człowieka, który właśnie zaakceptował zaproszenie na wesele swojej eks.
— Doskonale! — wykrzyknął Lucyfer. — Jesteście teraz oficjalnie... naszymi specjalistami ds. ekspansji grzechu! Pionierzy piekła w świecie pełnym korpo-idiotów i influencerów z duszą mniejszą niż kanapka z Biedronki!
Kiedy wyszli z biura, tłum Nowego Jorku już ich nie przytłaczał. Wręcz przeciwnie — czuli się jak rekiny w basenie pełnym nieostrożnych stóp.
— Serafiel — mruknął Paweł, zerkając na olbrzymi neon Inferno Corp. — Damned but Driven — czy my właśnie zostaliśmy dyrektorami do spraw demoralizacji?
— Wygląda na to — odparł anioł, poprawiając krawat, którego wcześniej nie miał. — Ale przynajmniej mamy dental plan.
I ruszyli przed siebie, wśród zapachu hot-dogów, dymu papierosowego i złudnych nadziei. Nowy Jork przyjął ich jak swoich. Bo jeśli piekło miało mieć nową siedzibę — to tylko tu.
W końcu, jak mawiał Lucius Lucifer: „Jeśli możesz zrobić karierę w Nowym Jorku, to znaczy, że już jesteś martwy w środku.”

))









pozdrawiam logujących się
Chociaż na Twoje szczęście dodałeś, że "niektóre" style 
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: Przeglądaj promocje na książki i komiksy | montaż anten Warszawa | Komercyjne Sesje Rpg - Zielonka k/Warszawy - Mistrz z Gralnią | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt