(nie)szczęśliwa - mentorprawdy
A A A
Czas najwyższy... - pomyślała siedząc na panelowej podłodze w swoim pokoju. Tuż przed nią znajdowało się żółte pudełko średniej wielkości. Jeden z jego boków wyróżniał się czerwony ręcznie wykonanym napisem MALAISE. Zamyśliła się. Rzecz, którą miała przed sobą była dla niej istną puszką Pandory, do której jeszcze nie tak dawno temu bałaby się zbliżyć. Wyciągnęła ostrożnie drżącą rękę. Była już tak blisko by zmierzyć się ze wspomnieniami. Ale niespodziewanie cofnęła dłoń niczym poparzona. Niestety to nie za sprawą płomieni a silnego strachu, z którym tak zaciekle walczyła przez ostatnie 4 miesiące. Ile to razy człowiek poddaje się będąc tak blisko osiągnięcia celu, ile wielkich rzeczy mogło zaistnieć gdy niespodziewanie wszystko się wali w ostatniej chwili - pomyślała. Łzy zaczęły płynąć jej po aksamitnych policzkach. Z początku nieśmiało później całkiem bezczelnie pokrywając pół twarzy słoną cieczą. Schroniła buzie w dłoniach. Płakała najciszej jak mogła, żeby mama urzędująca w kuchni nic nie usłyszała. Miała dosyć biadolenia matki, która przeżywała wszystko tak samo jak ona. Kto wie czy nie czuła się bardziej pokrzywdzona od Wiktorii.

Wstała i podniosła pudełko. Jeszcze nie była gotowa na tę konfrontację. Schowała je do szafy i przykryła pokaźną kolekcją damskich torebek.
- Jeszcze nie czas, jeszcze nie pora, by zniszczyć starego Amora... - wymamrotała pod nosem zamykając szafę.

Otarła ostatnią łzę i podeszła do laptopa. Jedyne, czego potrzebowała to rozmowa. Nie, na pewno nie ze starymi " przyjaciółmi", którzy zamilkli, kiedy znalazła się na życiowym zakręcie. Tym bardziej nie z mamą, rozwódką (2 lata temu rozstała się z ojcem Wiki, bezpodstawnie myśląc, że jest zdradzana) wyznającą zasadę : Każdy facet to chodzące zło.

Pragnienie kojącej konwersacji z Piotrem, jej internetowym przyjacielem, rosło z minuty na minutę. Oczekiwanie przedłużał wolno uruchamiający się komputer, na który posypało się parę ostrych słów.

Kiedy włączyła w końcu komunikator pojawiła się niepewność czy Piter jest dostępny. Na całe szczęście był on-line więc kamień spadł jej z serca. Dziwne to, ale zawsze był, w najtrudniejszych momentach dla niej, jakby przeczuwał, że może się przydać. Jasnowidz jakiś czy co? - pomyślała sobie.

Poznała go miesiąc temu, trzy miesiące od całego przykrego zdarzenia na jednym z chatów. Potrzebowała rozmowy, pseudo przyjaciele się od niej odwrócili, a Internet dawał duży wybór rozmówców i co najważniejsze anonimowość. Już od pierwszej rozmowy przypadł jej do gustu. W przeciwieństwie do wcześniejszych chatowych rozmówców cudownie prowadził rozmowę. Nie naciskał, nie oceniał, nie mówił tylko o sobie. Nie czując presji znacznie łatwiej prowadzi się rozmowę. Czasami podsuwał jej całkiem niezłe pomysły, a do tego umiejętnie zmieniał temat kiedy tylko wyczuł, że Wiktorii zbiera się na płacz.

Później wszystko potoczyło się przez nitkę do kłębka... Przeszli do rozmów przez najpopularniejszy polski komunikator internetowy. Z dnia na dzień, z rozmowy na rozmowę otwierała się przed nim coraz bardziej. Wystraszyła się gdy zaproponował aby podała mu swoje imię i nazwisko, po nicku, który znał nie mógł odnaleźć rozmówczyni na portalu ze zdjęciami. Przez dwa dni nie odzywała się do niego. Rozmyślała. Koniec końców zgodziła się, mimo strachu przed utratą anonimowości - swoistej bariery ochronnej, zasłony dymnej... Niemniej jednak również była ciekawa jak wygląda jej partner od rozmów o sensie istnienia, itd.... Dodatkowo zaczęła mu ufać. Jeszcze pół roku wcześniej stwierdziłaby, że to jedna wielka bzdura. Nie można przecież zaufać komuś z kim nie przeprowadziło się rozmowy w cztery oczy. Rozmawiając z kimś za pomocą komputera nie widzi się, bądź co bądź, emocji związanych z konwersacją, mimiki twarzy, gestów.

Piotrek nie był ósmym cudem świata. Niewysoki brunet, którego ciało nie wskazywało na korzystanie z siłowni. Uwagę natomiast przyciągał jego szczery, duży uśmiech oraz... ten niesamowity błysk (widoczny na zdjęciach) w jego pięknych błękitnych oczach. Ale nie wygląd był najważniejszy przecież. Miał dar do rozmawiania i to jej wystarczało. Na całe szczęście mieszkał mniej więcej osiemdziesiąt kilometrów od niej wiec ta zasłona dymną, której utraty tak bardzo się obawiała, została w pewien sposób zachowana.

Otworzywszy okienko do rozmowy, na chwilę zatrzymała się. Jak rozpocząć rozmowę - myślała - banalnie czy od razu wyrzucić mu co na serduszku leży...?
- Cześć.
Jednak banalnie.
- No hej, co słychać?
- Ano nic... nie dałam jednak rady zmierzyć się dzisiaj ze wspomnieniami...
Chwila przerwy w pisaniu. Oczekiwanie w rytmie szybszego bicia serca.
- Nie przejmuj się, nie dzisiaj to, kiedy indziej. Nic na siłę. Lepiej żebyś była wystarczająco silna...
- Wiki! Obiad! - krzyk matki przeszył kojący dźwięk pisania na klawiaturze.
-Przepraszam, musze iść na obiad.
- Smacznego.

Niechętnie poszła do kuchni i zjadła zupę. W rzeczywistości nie chciało jej się jeść, ale wepchnęła w siebie posiłek żeby mamie nie zrobić przykrości. Następnie, ku zdziwieniu Wiktorii, jej rodzicielka zaproponowała wspólne zakupy. Dawno razem nie wychodziły na miasto więc pomysł wydał się sensowny.
Zakupy jak najbardziej się udały. Obkupiły się jak nigdy dotąd. Kosmetyki, spodnie, bluzki, spódniczki i... Wiki jak zwykle zakupiła sobie torebkę, to uzależnienie kiedyś wykończy ją finansowo. Stanowczo muszę wyjść bogato za mąż - pomyślała. Tak, tak... ślub... niepotrzebnie to jej przyszło do głowy. Posępniała. Wracając do domu wstąpiły jeszcze do herbaciarni na małe ciastko i dobrą herbatkę. Smukła sylwetka swoją drogą, ale nie można sobie przecież odmawiać wszystkich przyjemności w życiu. Popijając czarną herbatkę, od czasu do czasu przegryzając sernikiem obie damy żywo rozmawiały o zakupach. Wiktoria nie zauważyła, kiedy zaczęła z mamą rozmawiać o swoich problemach. Wyjawiła jej całą tajemnicę zerwania z Tomkiem. O tym że zdradził ją z najbardziej puszczalską dziewczyną w klasie - powiedziała chociaż wiedziała jaka będzie reakcja . Wcześniej cała prawdę znał tylko i wyłącznie Piotrek, któremu powiedziała nawet o próbie samobójczej po rozstaniu. Tego jednak nie powiedziała mamie, wolała jej oszczędzić dodatkowych emocji.

Wieczorem, kiedy ponownie usiadła przed laptopem czuła niepohamowaną chęć opowiedzenia wszystkiego wirtualnemu przyjacielowi. Pomimo, że nie był dostępny zostawiła mu długą wiadomość w skrzynce odbiorczej. Opisała wszystko od deski do deski, nawet kolory i fason kupowanych ubrań. Piotr odpisał, kiedy była pod prysznicem.
- Cieszę się! Czuję, że się uśmiechasz i ja też się przez to uśmiecham. Jak myślisz czy to już czas by ponownie zmierzyć się z tajemnicą w pudełku?

Wzdrygnęła się lekko przeczytawszy wiadomość. Na myśl o nieprzyjemnych wspomnieniach spoczywających na dnie szafy dostawała gęsiej skórki. Niemniej jednak, owinięta ręcznikiem wydobyła kartonowe cholerstwo spod sterty toreb i torebeczek... Nie czekając na ponowne zwycięstwo strachu nad umysłem otworzyła pudełko. O zgrozo! Stało się to co się stać nie miało, to czego oboje ( zarówno ona jak i Piotr) obawiali się najbardziej. Zobaczyła pierwsze zdjęcie, kiedy stala objęta z Tomkiem na pomoście. Przypomniała sobie piękny początek tych wakacji i przykry koniec. Wyłączyła się z rzeczywistości. Widziała oczami wspomnień jak ją dotykał i nie chciał przestać. Ona go prosiła, błagała, on pijany nie zważał na słowa i płacz. Zgwałcił ją, wybaczyła mu to ale nigdy mu nie wybaczy tego, że dwa tygodnie później szlajał się z inną. Jaka ja naiwna jestem - myślała sobie wtedy- nie!... to moja wina... to ja jestem zła...
Łzy ponownie popłynęły jej po policzkach. Rzuciła za siebie tę fotografię. Następne zaczęła drzeć. Straciła panowanie nad sobą. Ciągnęła się za włosy, biła po twarzy, drapała się po rękach. Wywróciła pudełko do góry dnem i wysypała resztę zawartości... Na wierzchołku niewielkiej górki wspomnień leżała żyletka. Tak ta sama, którą ulżyła sobie wcześniej. Jedyna przyjaciółka, która nie pytała, nie mówiła, po postu dawała jej ukojenie.
Sięgnęła po nią.
- Pomóż mi ostatni raz... - wyszeptała ocierając łzy. Była zdeterminowana jak nigdy wcześniej.

Położyła się na łóżku i przeciągnęła żyletką po przegłubie dłoni. Krew pociekła jej w stronę łokcia. Później kolejne cięcie i kolejne. Zimne ostrze rozdzierało żyły Wiktorii. Nie płakała już.

- Wiki! Wikuś wstawaj. To tylko zły sen. - błękitnooki mężczyzna przytulił ją mocno i pocałował w czoło.

Niespokojna, zlana potem otworzyła oczy. Nie mogła uwierzyć że to wszystko jej się śniło. Wszystko było tak realne jak piętnaście lat temu, jakgdyby cofnęła się w czasie.
- Piotruś kochanie - powiedziała ze łzami w oczach - znów mi się to śniło.
Rozpłakała się. Piotrek przytulił ją jeszcze mocniej. I pozwolił jej chwilę w milczeniu popłakać. Doskonale wiedział, że tego właśnie teraz potrzebuje. Po dziesięciu minutach czuł wewnętrzną potrzebę powiedzenia czegoś co doda otuchy jego żonie.
- Wiem... - złapał oddech -Myszko to tylko zły sen. Teraz ja już jestem przy Tobie i nic złego Ci się nie stanie.Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?

Był środek nocy, obudziła się przed chwila z koszmaru a jej ukochany pyta ją jaki dzień nastał. Absurd - pomyślała.
- Nie mam pojęcia... zresztą czy to tak bardzo istotne o tej godzinie?

Piotrek posiedział przy niej przez chwilę po czym poprosił aby na niego poczekała. Piętnaście minut później wrócił z kwiatami.
- Kochanie dzisiaj jest 14 lutego, święto zakochany jak i również dziesiąta rocznica naszego ślubu. - dał jej kwiaty, pocałował w policzek i położył się obok niej - kocham Cie wiesz?
- Wiem - odpowiedziała i zasnęła w jego ramionach.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
mentorprawdy · dnia 06.02.2009 02:18 · Czytań: 625 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty