There is a time to laugh
and a time to cry
a time to live
and a time to die.
Gdy byłem dzieckiem wpadł w moje ręce
Nieraz nań zerkałem, szukając czczych dźwięków
Ciekaw, jak bije jego serce.
Złota rama, szklana szybka z mym odbiciem
Mleczna plansza, z umykającą łyżką
Oraz dwiema, podróżującymi skrycie.
Trzymałem uważnie, nie kryjąc podniecenia
Jakbym dotykał nieziemskiego talerza
Z magiczną różdżką, co nie miała cienia.
Zahipnotyzowany, nie czułem swych palców drgania
Spirala złudzeń, karuzela kręcąca się w mej głowie
Nie zdążyłem wymyśleć, ani jednego zdania.
Nie czułem by mijał, lecz bez zaklęcia
Wypadł z gładkiego rytmu, nie powrócił
Towarzysz sekundnik, w moje objęcia.
W czerwonym punkcie, stanęło serce w zawale
W pocałunku życia, za pięć dwunasta
Prysło bez znaczenia, nie szukaj go w kabale.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
arithiel · dnia 08.02.2009 00:51 · Czytań: 694 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: