Życie człowieka poczciwego - carol-ek
Proza » Obyczajowe » Życie człowieka poczciwego
A A A
Wysoki trzydziestolatek szedł ze stacji kolejowej mocno zamyślony i wpatrzony w podłoże. Była pora letnia, więc powietrze nasyciło się słońcem, ponadto cykały świerszcze, a ptaki urządzały koncerty na wolnym powietrzu. Można by pokusić się o stwierdzenie, że panowała całkowita sielanka. Drepcząc sobie polną drogą, niebrzydki osobnik płci męskiej zgniatał trawę swoimi wysłużonymi butami, a ciemnozielony mech uginał się pod jego ciężarem. Spojrzał na zegarek, wiedział, że na najwyżej za pół godziny musi wrócić na peron, by zdążyć na pociąg powrotny do domu. Minął cerkiew i wszedł na teren wiejskiego cmentarza.
Pierwszy grób po lewej należał do Maryli, jego pierwszej miłości. Mimo iż to uczucie było niespełnione, to niewątpliwie wielkie. Stał nad jej mogiłą, a serce przeszywały mu fale gorzkich wspomnień. Kobieta ta jawiła się w jego wyobraźni jako kruk. O szponach stworzonych do zabijania, lub rozdrapywania ledwo zaschniętych strupów. Bo on złożył swe życie w jej rękach, a ona go wzięła i potem upuściła nad przepaścią, odchodząc z innym. On pragnął całować wszystkie jej łzy i podawać chusteczkę, gdyby tylko jej potrzebowała. Ale ona pozostała obojętna, zimna jak królowa śniegu. Składała mu suche ukłony, ale nie patrzyła w jego oczy. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - tamten je miał, a on nie. Położył na jej grobie trzy smukłe, kłujące róże w kolorze czerwonego wina - ich odcień był zbliżony do barwy szminki, której kiedyś, w odległej przeszłości używała.
W następnym miejscu przy którym się zatrzymał stał krzyż brzozowy. Pod nim leżała Karolina, kobieta z którą miał romans. Grób był zadbany. Czasem wspominał kochankę, bo kobiet takich jak ona się nie zapomina. Powierzchownie spokojna, ułożona, a w środku wulkan emocji i namiętności. Czuł się jak przestępca za każdym razem gdy się z nią spotykał, wzdrygał sie na widok jej męża, bo przecież na złodzieju czapka gore. Karolina była istotą inteligentną i wykształconą, więc każda rozmowa z nią sprawiała mu przyjemność. Wiedział, że przyjdzie im się rozstać. Nie cierpiał z tego powodu. Nawet się nie pożegnali. Wziął sznurek i powiesił na krzyżu bukiet stokrotek.
Wyszedł z obrębu wiejskiego cmentarza i minął powtórnie starą, bardzo zaniedbaną cerkiew, na dachu której ptaki uwiły sobie gniazda. Pomyślał melancholijnie, że miał bardzo dobry pomysł, żeby przyjechać tu na chwilkę, by odwiedzić swoje przyjaciółki. W końcu tyle lat minęło, morze czasu zaczęło wymywać mu z pamięci obrazy przeszłości.
Rozmyślając dotarł na stację, brzydki zegar wskazywał 15:50. Jeszcze trzy minuty czekania.
Wreszcie usłyszał gwizd i na peron wtoczył się stary i niechlujny środek lokomocji, pomalowany żółtą farbą (choć widać było jeszcze poprzedni kolor - zielony). Gdy już wszedł po schodkach i zajął miejsce w zupełnie pustym przedziale, westchnął głęboko. Rozpędzający się powoli pociąg gubił za sobą wioskę, z którą tyle go łączyło. Pagórki mięśni mężczyzny zaczęły się napinać, a serce kurczyć.
Pocieszała go jedna, jedyna myśl - o powrocie do domu. Dedukował, że skoro jest niedziela, a w dodatku on wraca z podróży to Celina przygotowała pieczeń i upiekła ciasteczka cynamonowe. Zresztą dla niego ona zawsze pachniała cynamonem. O żonie myślał jak o wiernej fance, z chęcią czytała to, co on pisał. A on wzamian z biegiem lat uczył się czytać to co ona do niego mówi i (co więcej!) to czego nie mówi. Biorąc pod uwagę męskie ograniczenie emocjonalne szło mu całkiem nieźle, choć zdarzały się wpadki.
Ponieważ ''kiszki grały mu marsza'' myśli skupił na obiedzie, a w związku z tym w głowie rozpoczął sam ze sobą walkę. Polski Wars napawał go absolutnym obrzydzeniem, lecz nie lubił być głodny. Wiadomo człowiek głodny, to człowiek zły. Wstał więc, gdyż stwierdził, że jednak lepiej być obrzydzonym i najedzonym, niż głodnym i złym.
Wróciwszy do przedziału usłyszał niezwykle uprzejmy głos, powiadamiający pasażerów, iż mogą się cieszyć, bo przyjazd do miasta stołecznego Warszawy jest bardzo bliski. Jako jedyny podróżny w swoim przedziale, powstał i przygotował się do wyjścia - zapiął kurtkę i chwyciwszy plecak założył go na lewe ramię.
Zeskakując ze schodków poczuł specyficzną woń Dworca Centralnego, która również poruszyła jego czuły nos. Ruszył więc szybkim krokiem. Przebył drogę jak lunatyk, przypadkiem strącając trzy długie, świeże, zielone ogórki ze straganu. Naraził się tym na wrogie i bardzo przerażające spojrzenie pani, która nimi handlowała. Przestraszony przez tę niewiastę mającą w swym wzroku wilka
i ogromną siłę rażenia, jeszcze przyspieszył - teraz prawie biegł. Odetchnął dopiero na swojej klatce schodowej, gdzie jego nozdrza znów poczuły przykuwający uwagę zapach. Ten należał do przyjemnych i - był o tym całkowicie przekonany - dochodził zza jego mahoniowych drzwi. Wdrapał się więc szybko na drugie piętro i nacisnął niecierpliwie zimną klamkę. Nie spodziewał się, żeby drzwi zostały zaryglowane. Miał rację, zamek ustąpił.
Przekroczywszy próg został zaatakowany przez czwórkę dzieci, które nazywały go ojcem. Na szczęście od "zgniecenia" przez małe, brudne rączki uratowała go żona. Uważał ją za istotę pochodzącą od aniołów, wiec zdecydowanie od niego doskonalszą. Wszystkie najlepsze cechy przypisywał tejże osóbce o kocich oczach, bladych ustach i włosach nalanych złotem. Uśmiechnęła się do niego, a jej usiana piegami twarzyczka pojaśniała jak słoneczko.
Usiadł w ulubionym fotelu i zamknął oczy. A potem pomyślał - jestem człowiekiem absolutnie szczęśliwym.





***

Dwadzieścia lat później, ten sam mężczyzna, zewnętrznie zmieniony jedynie przez siwiznę na włosach i lekką pajęczynkę na twarzy, dopijał imbirową herbatę z oryginalnej filiżanki w indyjskie wzory. Siedział w herbaciarni na starówce, wdychając zapach kojących, różanych kadzidełek. Przydymione światła wpływały na niego relaksująco po stresującym dniu.
Dziś sąd okręgowy rozwiązał jego małżeństwo. Żonę może już najwyżej nazywać eksmałżonką, nic więcej. Wiedział, że rozwód to słuszna decyzja. Bo tak na prawdę ich związek umarł - na jego oczach, w jego rękach i z jego pomocą - choć zrobił to po cichu, bez rozbijania talerzy i rozwalania kostek o framugi drzwi.
Świeży rozwodnik zapłacił i wyszedł. Złapał autobus na Pragę, gdzie wynajmował małe mieszkanie. Idąc na swoje osiedle ponuro spojrzał na wyblakłą trawę usianą psimi odchodami, bure bloki i kontenery na śmieci.
Na klatce schodowej skręcił w lewo, do windy starej jak świat. Po zamknięciu jednych i drugich drzwi wcisnął do połowy spalony guzik, na którym niegdyś widniała piątka.
Wszedł do mieszkania, wszędzie panował lekki bałagan. Skrzywił się widząc plastikowe opakowania po chińszczyźnie i puszki po piwie. Przerzucił stertę ubrań z krzesła na stół, po czym usiadł na "zwolnionym" z ciężaru meblu.
Oparł ciążącą głowę na dłoniach i zasnął, zanurzony w odgłosach kłótni blokersów, stukotu obcasów na pustej klatce schodowej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
carol-ek · dnia 11.02.2009 17:28 · Czytań: 883 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 10
Komentarze
Grzegorz Szafoni dnia 11.02.2009 17:36
to chyba nie poezja?
Usunięty dnia 11.02.2009 17:38
no kuuurde.. człowiek się napali, że tekst dodali, a tu proza.
carol-ek dnia 11.02.2009 18:37
A miała byc poezja?
Usunięty dnia 12.02.2009 00:19 Ocena: Przeciętne
To co wyłapałam (niestety znam tylko opcję kopiuj - wklej):
<minął powtórnie starą, bardzo zaniedbaną cerkiew na której ptaki uwiły sobie gniazda.>
- brakuje mi tutaj "na dachu", no bo jak niby "na cerkwi" sobie uwiły?
<zegar wskazywał 15:50. Czasomierz >
- widać, że sztucznie znalazłeś zamiennik dla zegara. "Czasomierz" - to tak "dostojnie brzmi.
< Pagórki jego mięśni zaczęły się napinać, a serce kurczyć.>
- pagórki, serce pociągu?
<Zresztą dla niego ona zawsze pachniała cynamonem. O żonie myślał zawsze jak o wiernej fance, z chęcią czytała to, co on pisał>
- zawsze i zawsze
<uczył się czytać to co ona do niego mówi >
- zastanawiam się jak można czytać mowę? Jeśli żona posługiwała się jezykiem migowym, to wszystko OK, a facet był, jak tytuł wskazuje dość poczciwy, więc nic dziwnego, że długo się uczył ;-)
<miarowym, szybkim krokiem.>
- i znowu nie wiem jak szybki krok może być miarowy. Chyba, że to jakiś Korzeniowski, czy jak...
<wrogie i bardzo groźne spojrzenie pani>
- jak spojrzenie jest wrogie, to jest też raczej groźne
<ogromna siłę rażenia>
- detal
<od zgniecenia przez małe, brudne rączki uratowała go żona.>
- takie małe rączki raczej by go zbytnio nie "zgniotły" ;-)
<rozjaśniała>
- proponuję zmienić na "pojaśniała"
<Dzieci nie cierpiały, już dawno ich nie było>
- to zdanie jest makabryczne :lol:

Hmmm, ta historia w pewnym momencie się urywa. To znaczy nie wiadomo, co doprowadziło do takiej zmiany w życiu poczciwca. Bo zmienił się diametralnie przez te 20 lat. Pomysł nie jest zły, ale w pewnym momencie jakbyś się pogubił i ten koniec nie współgra z resztą zupełnie.
Bardzo toporna, kwadratowa wręcz narracja, proponowałbym Ci np abyś napisał opowiadanie o kobiecie, pobawił się trochę stylem, trochę się wydelikacił ;-)
Bije w oczy sztuczność synonimów, te środki lokomocji itp
Daje ci 3 za pomysł, ale to i tak za dużo.
carol-ek dnia 12.02.2009 15:31
<uczył się czytać to co ona do niego mówi >
<od zgniecenia przez małe, brudne rączki uratowała go żona.>
to miały być metafory

I taka mała uwaga, jestem dziewczyną:D
Usunięty dnia 12.02.2009 19:52 Ocena: Przeciętne
carol-ek ja wiem, że to miały być metafory, z tym, że ci nie wyszły zupełnie.
Przepraszam, rzeczywiście wzięłam Cię za chłopaka.
To chyba tłumaczy dlaczego ten Twój bohater taki "kwadratowy" ;-)
Miladora dnia 12.02.2009 20:08 Ocena: Dobre
Carol-ko - rzeczywiście nieco szorstka ta proza, mało jeszcze płynna i trochę nieporadna stylistycznie, ale Twój bohater mimo wszystko całkiem nieźle przedstawiony i zdanie - uczył się czytać to co ona do niego mówi - mnie się akurat spodobało. Brakuje przecinków, więc sprawdź dokładnie. Parę innych rzeczy -
- powrotny, do domu - tu bez przecinka
- podarować chusteczkę do nosa - "do nosa" możesz spokojnie opuścić, a w następnym zdaniu zamiast -
- tylko tego potrzebowała - napisać tylko jej (chusteczki) potrzebowała
- wielka i ogromna siła rażenia - przesuń do jednej linijki (unikaj pompatycznych słów poza tym)
- tak na prawdę - tak naprawdę
Natomiast uważam, że "miarowy, szybki krok" oznacza kroki w pewnym stałym rytmie, a więc nie jest alogiczne
Jeżeli chciałaś pokazać zwykłe, szare życie szarego, przeciętnego i mało przebojowego człowieka, to uważam, że Ci się udało.
Takich ludzi, którym całe lata przeciekają przez palce jest sporo...
Ja się doczytałam tutaj jeszcze przygnębiającej samotności.
Dopracuj tekst i nie będzie źle... ;)
Ode mnie dobry z minusikiem
ginger dnia 13.02.2009 12:22 Ocena: Przeciętne
"pora letnia" - lato po prostu.
"niebrzydki osobnik płci męskiej" - całkiem przystojny facet.
"że na najwyżej za pół godziny" - ?
"lub rozdrapywania ledwo zaschniętych strupów" - te mocniej zaschnięte były już poza jej zasięgiem?
"Czasomierz ten był typowym dla kolei polskiej" - eee...? Czasomierz? Jak to brzmi...
"Pagórki mięśni mężczyzny zaczęły się napinać" - nie wystarczy mięśnie?
"Przestraszony przez tę niewiastę mającą w swym wzroku wilka
i ogromną siłę rażenia" - jak ktoś ma w "swym wzroku wilka", to chyba nie jest "niewiastą"... Idąc dalej - co to za facet, którego "niewiasta" śmiertelnie niemalże przeraziła? I co to za entery w środku zdania?

Cytat:
<Dzieci nie cierpiały, już dawno ich nie było>
- to zdanie jest makabryczne

A tego zdania nie znalazłam...

Bardzo się starałam znaleźć pozytywy w Twoim tekście, ale mi nie wyszło. Przez nagromadzenie pompatycznych słów tekst staje się śmieszny, mimo ewidentnej tragedii. Mam wrażenie, że w pewnym momencie zabrakło Ci koncepcji - co by tu dalej wymyślić...? I zrzuciłaś na swojego bohatera kilka ton tragedii na zaledwie, na moje oko, półtorej strony w wordzie. Za dużo. Poza tym nie mam pojęcia, co się z nim przez te dwadzieścia lat działo, i to też mi się nie podoba. Przeskok czasowy bez żadnego uzasadnienia. Przecież można by to zupełnie inaczej skończyć.

Podsumowując: raczej słabo. Miałaś pomysł (chyba) na jakąś historię, jednak przedstawienie jej nie wyszło Ci zupełnie. Bardzo Cię przepraszam, ale wyższej oceny nie mogę wystawić.
Nika13 dnia 13.02.2009 17:05 Ocena: Słabe
Cóż. Strasznie banalny pomysł na opowiastkę. Mi się w ogóle nie podoba =/
carol-ek dnia 14.02.2009 08:25
"pora letnia" - lato po prostu.
Może i tak, ale to naprawdę razi jak się czyta? Bo mi się podoba taki zwrot i używam go.


"lub rozdrapywania ledwo zaschniętych strupów" - te mocniej zaschnięte były już poza jej zasięgiem?
Chodziło mi o to, że ledwo zaschnięte strupy bardziej bolą, gdy się je rozdrapie.


"Czasomierz ten był typowym dla kolei polskiej" - eee...? Czasomierz? Jak to brzmi..
Dobrze, usunę ten czasomierz skoro wam wszystkim tak sie nie podoba :D

"Pagórki mięśni mężczyzny zaczęły się napinać" - nie wystarczy mięśnie?
Dla mnie nie wystarczy:)


Dziekuję za wszystkie uwagi, spróbuję poprawić... :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty