Wywiad - Lilla My
Proza » Obyczajowe » Wywiad
A A A
Już rok. Nie pamiętam dokładnie. Na początku liczyłem dni, starałem się nadążyć za światem, chociaż on wykopał mnie za drzwi. Byłem pewien, że ta sytuacja jest chwilowa i wyjdę z niej. Każdemu zdarza się nie mieć gdzie zanocować. Mało razy spałem na dworcu czekając na pociąg? W tamtych dniach też czekałem, a że za czymś innym? Kogo to obchodziło? Nie różniłem się niczym od ludzi z walizkami, chodzących we wszystkie strony - byłem jednym z nich... Czysty, ze starannie spakowaną walizką. Żaden szkieł nie zwracał na mnie uwagi. Cholera, nawet się goliłem w darmowej toalecie w centrum handlowym! Ja, lump z dworca! Prawda, że głupie? Wtedy było to dla mnie normalne.

Wysoki młody mężczyzna stanął obok automatu z kawą i wpatrywał się w skulonego człowieka. Wybrał cappuccino przysłuchując się jego historii. Odszedł, obrzucając bezdomnego spojrzeniem o nieokreślonej wymowie. Białobrązowy gołąb paradował bezmyślnie w kółko przed posłaniem kloszarda.

Oczywiście, że szukałem zajęcia. Nie było to proste, bo kuleję, widać, prawda? Ta noga strasznie mnie boli, nie mogę długo stać, nie mogę wiele chodzić. Miałem wypadek, stare dzieje...
No jasne, że miałem rentę. Ale byłem młody, mało do czasu wypadku pracowałem, to były po prostu grosze. Narobiłem mnóstwo długów, nie miałem za co płacić czynszu... Popularny schemat... No i mnie wywalili w końcu. Nie powiem, spodziewałem się tego każdego dnia, ale odsuwałem to od siebie, starałem się skupić na czymś innym. Szukałem roboty, na próżno, jak widać.

Gołąb zagruchał i wzbił się pod dach dworca, po czym wyfrunął na skąpane w słońcu zewnątrz.

No i to był właśnie główny problem. Nie miałem nikogo, do kogo mógłbym pójść. Rodzice umarli kilka lat wcześniej, rodzeństwa nie mam, kuzynka siedzi w Stanach. Przyjaciele z czasów liceum, po moim wypadku stopniowo i powoli się wykruszali. Im większe miałem długi, tym było ich mniej. Chyba im się nawet nie dziwię, pewnie wiedzieli, czym to się skończy, jakoś tam podskórnie to przeczuwali. No i wyszło jak wyszło. Czy to pana dziwi? Pewnie pan myśli, że sam sobie jestem winien, bo na pewno znalazłbym robotę, ale wybrzydzałem, że mogłem zwrócić się o pomoc do jakichś organizacji... Mam rację, co? Ale ja naprawdę się starałem, szukałem, czasem nawet łapałem coś dorywczego, ale byłem zbyt niedołężny, by trzymali mnie dłużej niż okres próbny. A do pracy biurowej nie miałem kwalifikacji. Nie chciałem żebrać, chodzić po prośbie do jakichś ośrodków dla biednych, sam chciałem dać radę. Wstydziłem się pójść po chleb do kościoła, wziąć makaron z darów. Czy pana to naprawdę dziwi?

Jasnowłosy młodzieniec podszedł do okienka informacji i zapytał o ile opóźniony jest pociąg do Gdyni. Odszedł rozgniewany. Rozmawiał ze swoją dziewczyną żywo gestykulując. Niedaleko nich wyraźnie zdenerwowany mężczyzna w średnim wieku, z małą czarną torbą, stanął w wyjątkowo długiej kolejce w pawilonie z pieczywem i przyglądał się różnym rodzajom drożdżówek. Bezdomny przypatrywał im się z zainteresowaniem.

Lubię patrzeć na ludzi. Nudzi mi się tu, więc obserwuję co robią, jak są ubrani, wyobrażam sobie jak wygląda ich życie.
Czy zazdroszczę im? Przez pierwszy miesiąc patrzenie na nich to był koszmar, jak ciągle rozdrapywana rana. Teraz między nami jest mur, nie mam już z nimi nic wspólnego i wydaje mi się jakbym nigdy nie miał. Oni są tam, ja tu i tyle.

Hałaśliwa grupa młodzieży rozbiegła się po dworcu. Kilka osób ustawiło się w kolejce po drożdżówkę, kolejne usiłowały bezskutecznie kupić wodę w kiosku po niemiecku.

Pewnie, że mnie denerwują tacy ludzie, którzy nie szanują jedzenia. Jestem głodny bardzo często. Boję się czasami, że nie zapanuję nad sobą i nawrzeszczę na jakiegoś idiotę, który tak jak tamten, widzi pan?, jak tamten szczun, zadowolony wywala kanapki do kosza. Mógłby, chociaż dać ptakom... Ale przywykłem do tego gniewu, do tego, że rzadko mam w ustach coś ciepłego. Jak jeszcze nie byłem tu zadomowiony, to zarabiałem zbieraniem kwiatów i układaniem bukietów. Z klombów oczywiście, nielegalnie, ale nie chciałem jałmużny. Trzeba przyznać, że honor swój miałem. Jak przyszła pierwsza zima, honor znikł, a pojawiła się kartka i kubeczek na pieniądze. Naprawdę miałem w dupie skąd je wezmę, czy ktoś mi je da za kwiaty, za litość, czy z roztargnienia. Chodziło tylko o to, żeby napchać żołądek.

Na dworcu zrobiło się ciszej. Młodzież skierowała się w stronę peronu czwartego, po mężczyźnie łapczywie połykającym drożdżówkę nie było śladu. Szmaragdowy gołąb przysiadł na balustradzie schodów i wpatrywał się w przemawiającego mężczyznę tępym gołębim wzrokiem.

Głupie pytanie. Jak sytuacja robiła się naprawdę ciężka, to mi było naprawdę obojętne. Wtedy wstyd sam wiedział, że pora, by się schować. I szedłem do noclegowni. Nie odezwałem się tam nigdy ani słowem. Bo o czym miałem mówić? O tym, że słyszałem na dworcu, jak ktoś mówił, że jutro będzie jeszcze mroźniejsza noc? O tym, co przeczytałem w gazecie, wyjętej ze śmietnika? O tym, że ktoś podarował mi dzisiaj swoją drożdżówkę, a inny rzucił z pogardą pięćdziesiąt groszy tak, że aż kubeczek się przewrócił? Więc siedziałem cicho. Ale teraz, latem nie chcę się tam pokazywać, tu mogę spokojnie coś wypić, jak mam ochotę, tu się czuję wolny. A tam jest obco i nieswojo. I mnóstwo luster z twoim odbiciem, z niegolonymi od lat brodami, brudnymi twarzami, smrodem.

Ptak sfrunął z balustrady, przestraszony przez troje małych dzieci biegających we wszystkie strony i kwiczących jak oszalałe. Matka stanęła, nie wiedząc, co zrobić i za którym dzieckiem biec. Na chwilę jej spojrzenie spoczęło na siedzącej na posadzce ciemniej sylwetce. Zmarszczyła brwi, wpatrując się uważnie w snujący monolog cień.

Konia z rzędem temu, kto znajdzie u nas na dworcu abstynenta! Nie będę przecież kłamał, że nic do ust nie biorę. Inaczej zwariowałbym. A jak coś łyknę, to chociaż czas szybciej płynie, sen przychodzi szybko, bez złych myśli, zamulony umysł nie tworzy takich wyraźnych i czarnych wizji, jakie pojawiają się na trzeźwo, w snach. Mam gdzieś te narzekania jak to lumpy siedzą i piją, a przecież mogliby się wziąć do roboty. Czy wyobraża pan sobie, że niekiedy ludzie traktują mnie jak powietrze? Stają sobie tuż obok mnie i mówią na głos, co to by zrobili z bezdomnymi, gdzie by ich wysłali... Nie patrzę w ich stronę, i tak odgradza nas mleczna szyba, nie mam się czego bać, to tylko sen, postacie z innego świata, nie mojego. Spokojnie strugam sobie figurki... Widzi pan? Takie brzydkie, ale lubię to, to chyba jedyna rzecz, która naprawdę lubię. No i mogę udawać, że niczego nie słyszę...

Nawoływania dzieci zmusiły kobietę do wyjęcia z walizki na kółkach kanapki, położenia jej obok białego plastikowego kubka i odejścia. Obejrzała się parę razy za siebie, po czym znikła w korytarzu, prowadzącym na peron. Automat schładzał colę z cichym i uspokajającym szumem.

Nadzieja? Bo ja wiem... Żyję tak sobie, bez celu, dlatego, że nie mam się nawet jak zabić, więc nawet nie mam na co mieć nadziei. Wiem, że jutro ktoś też mi coś wrzuci do tego kubeczka, że jakaś pani da mi swoja kanapkę, że zimą znowu będę mógł spać na podłodze w noclegowni, jak mnie stąd wyrzucą. Tu jest miejsce tylko na pewność i powtarzalność, to w końcu dworzec kolejowy. A tak w ogóle, to...

- Tej, wstawaj! Pójdziesz z nami. Wypiło się za dużo i blubra się do siebie?
- Syf tu robi, jakby był na swoim... Co to za gówna?!

Policjant kopnął stojące przed bezdomnym kubek i drewniane figurki. Drobniaki wyleciały z brzękiem i potoczyły się po posadzce z lastryko. Topornie wyrzeźbiony konik wylądował pod automatem, cicho chłodzącym colę. Pomalowany zieloną farbką kot spadł w dół ze schodów z głuchym stuknięciem. Gołąb zerwał się z okalającej je balustrady.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lilla My · dnia 13.02.2009 10:00 · Czytań: 865 · Średnia ocena: 3,75 · Komentarzy: 17
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
waikhru dnia 13.02.2009 14:00 Ocena: Bardzo dobre
Początkowo byłam nastawiona sceptycznie. Kilka zdań mi nie pasowało, ale w końcu dałam się wciągnąć i doczytałam do końca. Podoba mi się. Zwłaszcza moment z policjantami. Z łatwością można sobie wyobrazić całą tę sytuację, której dotyczy opowiadanie. Czekam na kolejne Twoje prace.

Pozdrawiam
ginger dnia 13.02.2009 14:15 Ocena: Bardzo dobre
"Gołąb zagruchał i wzbił się pod dach dworca, po czym wyfrunął na skąpane w słońcu zewnątrz." - druga część tego zdania bardzo mi się nie podoba.
Jeszcze kilka potknięć znalazłam, ale całość jak najbardziej na plus. Historia wciąga, jest opisana bardzo plastycznie. Kiedy czytałam widziałam te sceny. Po prostu.
Jeszcze ten gołąb... Napisałaś, że jest szmaragdowy. Zaraz sobie wyobraziłam zupełnie nierealnego ptaka. Dla mnie gołębie są szare, czarne, białe, mogą im piórka jakoś błyszczeć, ale szmaragdowe nie będą. Nie te, które się spotyka na dworcach.

Tyle uwag. Całość mi się podoba :)

Witam Ciebie na Portalu Pisarskim ;)
Lilla My dnia 13.02.2009 21:39
Dziękuję za komentarze.

Nigdy nie widziałaś szmaragdowych gołębi? Te miejskie są bardzo często szmaragdowe, na dworcu w Poznaniu jest ich sporo.
ginger dnia 13.02.2009 21:58 Ocena: Bardzo dobre
Nie, nie widziałam. Może dlatego, że nigdy nie byłam w Poznaniu... ;)
Miladora dnia 14.02.2009 00:02 Ocena: Bardzo dobre
Całkiem dobry obraz. Faktycznie, trochę dopracowania stylistycznego i będzie świetne, bo właściwie nie bardzo jest się do czego przyczepić.
Zmień to zdanie - wyfrunął zewnątrz - bo zgrzyta. Inne -
- miałem wypadek/miałem rentę - powtórzenia
- dłużej niż okres próbny - niż przez okres próbny
- nie chciałem/sam chciałem - powtórzenia
- kupić wodę w kiosku po niemiecku - przerób trochę
- za kwiaty, za litość - raczej z litości
- naprawdę ciężka/naprawdę obojętne - powtórzenia
- która naprawdę - którą
- nie mam się/ nie mam na co - powtórzenia
- swoja kanapkę - swoją
- Tej, wstawaj! - Te (lepiej)
Sprawdź też przecinki, bo brakowała w niektórych miejscach.
To tyle, co rzuciło mi się w oczy, bdb z minuskiem i już... :D
Mark dnia 14.02.2009 00:06 Ocena: Bardzo dobre
Szmaragdowych gołębi sporo się kręci nie tylko w Poznaniu ;). Bardzo dobry tekst - udało mu się mnie wciągnąć :). Pozdrawiam
Jack the Nipper dnia 14.02.2009 11:19 Ocena: Dobre
Cytat:
a że za czymś innym?


sugestia: a że na coś innego?

Cytat:
Miałem wypadek, stare dzieje...
No jasne, że miałem rentę. Ale byłem młody, mało do czasu wypadku pracowałem, to były po prostu grosze. Narobiłem mnóstwo długów, nie miałem


3 x miałem

Cytat:
Bezdomny przypatrywał im się z zainteresowaniem.


sugestia (by uniknąć wrażenia powtorki): bezdomny obserwował ich z zainteresowaniem.

Cytat:
kolejne usiłowały bezskutecznie kupić wodę w kiosku po niemiecku.


sugestie: kolejne, znając tylko język niemiecki, bezskutecznie usiłowały kupić w kiosku wodę.

Cytat:
Jestem głodny bardzo często.


Bardzo często jestem głodny.

Cytat:
skąd je wezmę, czy ktoś mi je


2 x je, przykład zaimkozy, która tutaj pokazuje gdzieniegdzie pazurki.

Cytat:
mówić? O tym, że słyszałem na dworcu, jak ktoś mówił, że


2 x mówić
2 x że

Cytat:
Automat schładzał colę z cichym i uspokajającym szumem.


Sugestia: automat, z cichym, uspokajającym szumem, schładzał colę.

Cytat:
mi swoja kanapkę


swoją - ktore moim zdaniem i tak jest zbedne.

Obrazek jak obrazek. Namalowany, na ścianie bym go nie chciał. Jest ok, ale bez błysku.
Lilla My dnia 14.02.2009 12:37
Miladora, Jack the Nipper - to są wypowiedzi bohatera i tam mają być powtórzenia. Specjalnie też powplatałam typowe dla mowy potocznej błędy. Gdyby ich nie było tekst byłby zupełnie nienaturalny, więc niczego nie zmienię.
Dziękuję za opinie.
Poke Kieszonka dnia 14.02.2009 12:41 Ocena: Bardzo dobre
Co prawda jeszcze nie komentowałam prozy ,ale kiedyś to musi nastąpić.Fajna ,,rzecz'' i do przeczytania.:);):)
Usunięty dnia 14.02.2009 21:52
Cytat:
Specjalnie też powplatałam typowe dla mowy potocznej błędy. Gdyby ich nie było tekst byłby zupełnie nienaturalny, więc niczego nie zmienię.

Rozumiem, że można się bronić błędami mowy potocznej w wypowiedziach bohaterów, ale to:
Cytat:
Automat schładzał colę z cichym i uspokajającym szumem.

"mówi" narrator, a ja nigdzie nie spotkałem coli z cichym i uspakajającym szumem, w ogóle nie słyszałem żeby cola szumiała.
Lilla My dnia 15.02.2009 15:51
Tycenak, a ja spotkałam się ze schładzaniem z szumem. Zdanie jest tak skonstruowane, że zrozumienie go nie jest problemem, taka składnia mi odpowiada, wiec tak pozostanie.

Miłe byłoby z Twojej strony skomentowanie całego dzieła.
Usunięty dnia 15.02.2009 16:21 Ocena: Dobre
Tekst sprawnie napisany, właściwie nie mam obiekcji. Zastanawia mnie natomiast temat... Co to opowiadanie miało właściwie we mnie, Czytelniku, wywołać? Ostatnimi czasy dużo w tv takich dokumentów, w związku z czym ta historia nie zaskakuje, nie wzbudza nawet współczucia, ne gra na delikatnych strunach empatii.. Tacy ludzie żyją obok nas, ale ich historie już spowszedniały. A wydźwięk tego opowiadania dla mnie jest bardzo oczywisty: "Życie jest okrutne". Tyle. DB ode mnie.
Pozdrawiam,
Jack the Nipper dnia 15.02.2009 16:24 Ocena: Dobre
Cytat:
że jakaś pani da mi swoja kanapkę


Nie umiem sie powstrzymać, umrę z ciekawości, musze zapytać. Nie chesz nic zmieniać, ok, to Twoje dzieło, nikt tu nie moze nic narzucić. Ale proszę, proszę, uzasadnij dlaczego jest swoja kanapkę a nie swoją kanapkę?
Lilla My dnia 15.02.2009 18:01
kmkmk - to bardzo smutne jeśli Tobie takie historie spowszedniały. Moim zdaniem jest tego w tv mnóstwo, ale nikt się tym tak naprawdę nie przejmuje, to tylko pobieżne zainteresowanie. Odejdą od telewizora i zapomną.

Cytat:
Ale proszę, proszę, uzasadnij dlaczego jest swoja kanapkę a nie swoją kanapkę?

Bardzo smutne jest również jeśli ktoś nie wie, że istnieje coś takiego jak literówka i dla zwykłych piszących ludzi nie jest to problem, bo przy publikacji mądrzy ludzie, którym płacą za takie bzdety, wykonują korektę.
Jack the Nipper dnia 15.02.2009 18:19 Ocena: Dobre
Pięknie dziękuję za wyjaśnienie!

:)
Hyper dnia 17.02.2009 00:56 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo wzruszające. Umiesz przejąć się losem ludzi i potrafisz to przekazać. Również lubię opisywać takie historie, zainspirowane życiowym obrazkiem, człowiekiem. Dla mnie ta historia jest głęboka, chociaż jednocześnie jestem świadoma, że większość kloszardów, to "leserzy", ludzie, którzy maja wybór.
Lilla My dnia 17.02.2009 12:44
Hyper, dziękuję za komentarz. Cieszę się, że według Ciebie jest to wzruszające, bo to było celem tego opowiadania. Życzę weny w opisywaniu rzeczywistości, według mnie to zawsze malutki kroczek ku zmianie nastawienia ludzi do tego. Nawet jak to będzie kilka osób, to już sukces.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:66
Najnowszy:wrodinam