Szczur - Vivaldi
A A A
"Jest rok 2143. Ziemia po zakończeniu III wojny światowej nie jest już bezpiecznym azylem dla ludzi, stała się łakomym kąskiem dla terrorystycznych band i ich totalitarnych zapędów.
W wyznaczonych wolnych strefach tli się jeszcze życie, jednak najważniejszym schronieniem stają się wahadłowce, dryfujące w przestrzeni kosmicznej. Nad nowym porządkiem czuwają "szybcy jak wiatr i przebiegli, jak lisy" komandosi, bohaterowie nowych czasów, przemierzający bezkresy kosmicznej przestrzeni, śledząc każdy ruch wroga."
Pamiętała, jak ojciec pisał te słowa. Staruszek brał ją na kolana i z uśmiechem na twarzy wskazywał komputer, na rzędy słów pojawiające się na ekranie. Z zadowoleniem głaskał ją po główce, zupełnie jakby w myślach wyobrażał sobie córkę w uniformie służb specjalnych. W takich chwilach zawsze powtarzał, że "komandosi są chlubą wszystkich, którzy stoją po stronie prawa i porządku, otwarci na każdego, kto okaże się godny" i wymownie klepał ją po ramieniu. Biorąc to pod uwagę, może i lepiej, że zapił się na śmierć... Przynajmniej zaoszczędził sobie wstydu.
Aleen zgniotła papierosa obcasem i zaklęła. Gdyby wiedziała, że przyjdzie jej czekać tak długo, wybrałaby inne miejsce, choćby restaurację. Albo park. Albo zaplecze szkoły. Jakiekolwiek inne miejsce, byle bez piętrzących się wokoło stert śmieci, zmutowanych szczurów kanałowych wielkości psa i włóczących się tu i ówdzie grupek narkomanów, z implantami zakupionymi na czarnym rynku u kotożerców ze wschodu. Jedna z takich band zbliżała się zresztą w kierunku zaparkowanego w zaułku samochodu i jego czerwonowłosej właścicielki.
- Ej, siostra. - krzyknął jeden z nich, obdartus z irokezem na łbie, szczerząc w uśmiechu nagie dziąsła - Kopsnij no nieco kredytów, na błękitną falę albo strzał z pyroxemasu.
- Wybaczcie chłopaki, ale nie mam. - Aleen uśmiechnęła się najsympatyczniej, jak potrafiła. - Ale jeśli chcecie, mogę wam zaaplikować strzał z Gargantui 9 mm. Może być?
Łachmaniarz zrozumiał aluzję nadspodziewanie szybko; mlasnął raz, wywiesiwszy sczerniały jęzor, po czym szepnął coś do reszty i cała grupka wycofała się. Od czasu do czasu jeszcze oglądali się za siebie, w obawie, czy jednak ruda baba nie postanowi przypadkiem załatwić im długiego lotu w inną rzeczywistość...
Kobieta obserwowała ich lekko rozbawiona. Było oczywiste, że gdyby mogli, nie zadowoliliby się jednym strzałem. No chyba, że chodziłoby o strzał miedzy jej nogi...
Nagle do zaułka wjechały dwa czarne vany, świecąc jej w oczy reflektorami. To kontrahenci - nie było ku temu wątpliwości. Terroryści, mafia, religijni fundamentaliści - bez względu na ideologię, zawsze poruszali się najdroższymi, najwygodniejszymi i najmniej funkcjonalnymi pojazdami, jakie można było kupić w Strefach Otwartych. Gdyby służbom bezpieczeństwa czasem chciało się oderwać od liczenia brudnych pieniędzy, mogłyby wytępić cały półświatek, szukając tylko odpowiednich pojazdów. Zupełnie jak w kiepskiej powieści sensacyjnej...
Z pierwszej furgonetki wyskoczyło kilku drabów, opakowanych w długie płaszcze z polymateny, zakłócające czujniki cieplne i podczerwone. Całkiem profesjonalnie z ich strony, ale strzelby, które próbowali ukryć pod materiałem nie świadczył o nich zbyt dobrze. Zdecydowanie bardziej interesujący byli pasażerowie drugiego pojazdu. Birdiego - tępego osiłka z Zachodniego Okręgu Afrykańskiego i Anzelma - młodocianego, piegowatego hakera z lewym portem do cybersieci poznała już wcześniej. Nie byli ani wyjątkowo bystrzy, ani przebiegli, choć obydwu wydawało się, że jest inaczej. Zdecydowanie bardziej interesująca była trzecia osoba, mianowicie przywódczyni grupy mieniącej się "Obrońcami Matki Ziemi": młoda dziewczyna, prawdopodobnie nie miała nawet dwudziestu lat. Krótkie, czarne włosy, niebieskie oczy, dziewczęca figura, żadnych implantów - rzekłbyś, męczennica idealna.
- Witaj, Pani von Holbein. Mam na imię Gina. - Rzekła, wyciągając rękę na powitanie. Głos miała wyjątkowo ciepły. - Niech nasza Matka Ziemia błogosławi Ciebie i twoje starania, by ją uwolnić.
Aleen westchnęła. Nie lubiła swojego nazwiska i używała go jak najrzadziej, ale jeszcze mocniej nie cierpiała idealistów. Mafia nie owija w bawełnę, - jeśli coś chce, to zazwyczaj kroi się grubsza kasa. Fundamentaliści próbują się tłumaczyć wiarą, wyższymi celami, ale koniec końców, też chodzi o kasę. Terroryści? Zabijają, bo lubią widok rozrywanych ciał i swąd spalonego mięsa. A idealiści? Daj im materiały wybuchowe, a wysadzą się choćby i za źdźbło zielonej trawy, które zdepcze jakiś czarnuch. Ba! Zrobią to z uśmiechem na twarzy! Mimo wszystko, odwzajemniła powitanie.
- Cieszę się, ze postanowiłaś dołączyć do naszej sprawy. - Gina uśmiechnęła się, a Victoria zaczęła się szczerze zastanawiać, czemu taka urocza dziewczyna zdecydowała się zetrzeć z powierzchni Ziemi jedno z ostatnich miejsc, gdzie jeszcze dało się żyć. - Nie wiesz nawet, ile to dla nas znaczy...
- I ile nas to kosztuje! - Birdie splunął pod nogi kobiety. - Bierzesz więcej, niż jest to warte!
- Więc znajdź innego handlarza, który za taką cenę załatwi ci i przywiezie pod własnym tyłkiem bombę quadronową. Z pewnością znajdziesz takich wielu. - Aleen zapaliła papierosa i spojrzała na Ginę - Poza tym możesz mówić do mnie Szczur. Większość tak robi.
- Dobra, skończmy tą paplaninę! - Wtrącił się Anzelm, taksując wzrokiem cały zaułek. - Gdzie masz bombę?
- Miedzy nogami ją chowam, wiesz? Chcesz zobaczyć? - Szczur uśmiechnęła się do hakera, który momentalnie poczerwieniał. - Oczywiście, że w samochodzie, głąbie...
Podeszli do pojazdu. W bagażniku tkwiła sporej wielkości metalowa waliza. Kobieta otworzyła ją i oczom całej czwórki ukazał się długi, lśniący cylinder, na obu końcach przeszklony, dzięki czemu można było obserwować jarzące się czerwienią quadrony. Anzelm podszedł do panelu sterowania i otworzył go. Ze swojego portu wyciągnął łącznik i podpiął się do bomby. Przez chwilę tkwił w skupieniu, pochylony nad nią, gdy nagle zerwał się jak oparzony.
- Cholera, założyłaś w niej barierę ochronną! Nie można jej aktywować!
- Oczywiście. Myślałeś, że oddam takie cudeńko byle idiocie, w dodatku za darmo?
- Ty żmijo! - krzyknął Birdie i sięgnął po ukrytego pod kurtką Bulldozera, ale zdecydowanie za wolno. Karabiny implantyczne, zwane niekiedy "teczkowymi" mają nad normalnymi tę przewagę, że nie trzeba ich wyciągać; zamontowane zazwyczaj w scyborgizowanej kończynie mogą zostać aktywowane słowem, gestem lub impulsem nerwowym. Segmenty się przesuwają, tworząc szynę potrzebną do wysunięcia lufy. Później następuje podpięcie magazynka i kalibracja. Dwie sekundy wystarczają, aby uruchomić mechanizm podobny to tego, którego lufa właśnie celowała w głowę czarnego osiłka.
- Nie zwykłam mordować swoich kontrahentów. A przynajmniej nie przed zapłatą. Ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek.
- Spróbuj, a wstanę i wypruję ci flaki, zdziro!
- Nie sądzę. Załadowałam amunicję rozrywającą, więc wątpię, żeby po twojej głowie zostało coś więcej, niż bezkształtna breja, rozsmarowana na ścianie.
Wielkolud zawahał się. Ciężkie krople potu spływały z jego twarzy. Wiedział, że ich obstawa czeka z tyłu. Wystarczy tylko jedno słowo i zaleją handlarkę deszczem ołowiu. Pytanie tylko, czy zdążyłby krzyknąć, zanim jego głowa rozprysłaby się na kawałki. Spojrzał w bok. Anzelm patrzył na całe zajście z rozdziawioną gębą, Gina natomiast nie zmieniła wyrazu twarzy ani na moment. Wpatrywała się w nich zrezygnowanym wzrokiem. W końcu Birdie podniósł ręce do góry.
- No, grzeczny chłopczyk. - Aleen uśmiechnęła się, składając swoje ramię. - Jednak nie jesteś taki głupi, jak myślałam. A teraz bądźcie łaskawi pokazać kredyty.
- Twój profesjonalizm i przezorność są godne pochwały. - Powiedziała przywódczyni terrorystów, wyciągając z kieszeni kilka chipów bankowych - Ale wolałabym, abyś ufała nam nieco bardziej...
- Ostatnia osoba, której ufałam bezgranicznie wybiła mi wspólników i zmiażdżyła ramię pancerzem bojowym. - Szczur włożyła chipy do czytnika. Wszystkie były prawdziwe, legalnie zarejestrowane i aktywne. Na każdym z nich widniała miła dla oka, siedmiocyfrowa sumka. - Tak więc wybacz, ale pozostanę przy swoim.
- Szkoda. Byłabyś dla nas wielką pomocą...
Aleen spojrzała na dziewczynę, jej zgrabną figurę i lekko melancholijną twarz. Mogłaby zostać wziętą modelką, piosenkarką, nauczycielką, lekarzem czy nawet dziewczyną do towarzystwa. A zamiast tego snuje plany, jak odparować kilka milionów ludzi, razem z nią samą...
- Życie jest brutalne kotku. A teraz potrzymajcie to, zdejmę blokadę...
Anzelm wyciągnął rękę po walizkę, kiedy nagle jego dłoń zmieniła się w krwawiący, poszarpany kikut. Drugi strzał, równie precyzyjny, spenetrował klatkę piersiową, doszczętnie ją rozrywając. Z tyłu dało się usłyszeć wrzaski obstawy, huk strzelb i krótkie, dźwięczne serie karabinowe.
- Kurwa mać! - krzyknęła Aleen, kryjąc się za samochodem. - Komandosów mi na łeb sprowadzili!
Jednak pojazd nie okazał się dobrą kryjówką; zagrzechotał karabin i w mgnieniu oka dach pojazdu został niemal oderwany od reszty karoserii.
- Kurwa, kurwa! Z czego oni strzelają, do cholery?! - Birdie niemal przylepił się do resztek auta. Nerwy całkiem mu puściły. Zresztą, patrząc na jego spodnie, nie tylko nerwy. - Co jest, na Boga?!
- Amunicja przeciwpancerna, głąbie! - Szczur krzyknęła i puściła się pędem w kierunku wejścia do najbliższego budynku. Tuż za nią biegła Gina, cudem unikając pocisków, które siekły niemal cały zaułek. Obie kobiety wbiegły do starego magazynu.
- Którędy teraz?!
- Przed siebie, idiotko!
Z tyłu dobiegł ich potworny krzyk. Najwidoczniej olbrzymi murzyn nie był wystarczająco szybki. A może postanowił zrobić z siebie bohatera i zginać męczeńską śmiercią? Zresztą, nie było czasu na takie rozważania. Holbein odstrzeliła zamek i wbiegła do kolejnej sali, czując na karku oddech młodej dziewczyny.
- Szlag by to trafił! - krzyknęła Szczur, uderzywszy walizą o kawał złomu. - Szybciej do cholery!
- Czemu nie wyrzucisz tej bomby?
- A wiesz ile kosztowało mnie jej zdobycie?! Poza tym, istnieje szansa, że nie będą strzelać w kierunku tego maleństwa!
Wywarzyła kolejne drzwi, ale to był ślepy zaułek; żadnego przejścia, tylko schody prowadzące na wyższe piętro.
- Cholera... na górę młoda, ale już!
Wbiegły na pierwsze piętro, potem także na drugie i trzecie. Powyżej była już tylko rozwarta dziura po dachu, wyrwana przez rozżarzony piorun kulisty, która wręcz zapraszała kilku komandosów, żeby raczyli z niej skorzystać i zaskoczyli dwie kobiety. A jak wiadomo, na wyraźne zaproszenie nie powinno się odmawiać.
Szczur widziała ich dokładnie, pomimo kamuflażu termooptycznego; dwie szare sylwetki, kobieta i mężczyzna, w standardowych kombinezonach bojowych, z dwiema krótkimi, przysadzistymi Mangustami wycelowanymi prosto w uciekinierki. Po chwili do pomieszczenia wpadły trzy kolejne, podobnie wyglądające postacie, tyle że bez kamuflażu. Były otoczone.
- No i co teraz, kochana? - Zapytała Szczur, spoglądając na Ginę. - Masz jakiś plan? Czy może wszystko skończyło się na zwaleniu ich na łeb?
- Mam na sobie cztery kilo Cx4. Wystarczy, że choć jeden strzeli mi w pierś, a wszystko eksploduje. - Dziewczyna chwyciła walizkę i sięgnęła po ukrytą pod kurtką broń. - Śmierć wszystkich zostanie pomszczona... Pójdziesz ze mną, Aleen?
- Nie sądzę. Mam lepsze rzeczy do roboty niż umieranie.
Błyskawicznie wyciągnęła broń i strzeliła terrorystce w głowę. Gina wygięła się w tył, wypuściła z ręki bombę i upadła martwa na ziemię. Przez chwilę Holbein wpatrywała się w trupią twarz dziewczyny, na której zastygł grymas całkowitego zaskoczenia. Podniosła walizkę i spojrzała na komandosów, wciąż trzymających broń gotową do strzału.
- Jak długo jeszcze zamierzacie do mnie mierzyć, łamagi?
Żołnierze posłusznie opuścili broń. Jeden z nich - wysoki, brodaty mężczyzna - ściągnął wizjer i podszedł do kobiety. Przez chwilę wpatrywał się w nią bez słowa, ale kiedy podała mu swoje "maleństwo", wziął je natychmiast.
- Coś się stało kapitanie Meller?
- Zaczynam rozumieć to, co mówili na twój temat w dowództwie, Szczurze.
- A cóż mówili?
- Określali cię jako wyjątkowo dobrze wyszkoloną i przebiegłą. Mówili, że potrafisz bez trudu wniknąć w umysł przestępcy. I że jesteś najgorszą suką, jaką przyjęto w nasze szeregi.
- Jeśli pozwolisz, autografy będę rozdawać później. - wyraźnie rozbawiona, zapaliła papierosa. - Teraz posprzątajcie ten bajzel. Aż się rzygać chce...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Vivaldi · dnia 16.02.2009 23:32 · Czytań: 689 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:50
Najnowszy:pica-pioa