Pozwól mi iść - Addio
Dla użytkownika » Piekło » Pozwól mi iść
A A A
Wiesz Emilu, ja nie wiem, kiedy to się zaczęło. Bo najpierw to chyba bałam się spać w ciemności. Czułam, jak ona mnie pożera, rozumiesz? Po - że - ra. Spałam więc przy zapalonej lampce i było dobrze. Często się budziłam w nocy. Budziłam i bałam. Taki irracjonalny lęk. Trzęsłam się cała i musiałam usłyszeć czyjś głos, żeby wiedzieć, że ktoś przy mnie jest, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Ale wiesz - nikogo przy mnie nie było. Trzęsłam się więc i płakałam, a potem zasypiałam. Wtedy jeszcze było dobrze. Tylko w tej szafie już siedziało to złe. Ja nawet dziś nie wiem, co to było. W każdym razie to mnie nienawidziło. Czułam tę nienawiść przez drzwi szafy. A potem przyszły cienie. Mnóstwo cieni, wszędzie. Zaczęłam bać się tego światła, które powodowało, że one przychodziły. Bez światła była ciemność - już dobra. Pokochałam ją. Już się nie bałam. Noc, ciemność, mrok, a na ścianach krew. Mnóstwo krwi.
Ach, ja wiem, że mam zryty mózg, w którym ciągle jeszcze się wszystko przestawia. Ale to przez nich! Zabrali wszystko, wszystko co kochałam! Rozumiesz, oddali go! Mojego pieska, Dudusia. Mój świat. Wtedy już nie miałam nikogo. To byli źli ludzie, ja byłam złą córką. Wiele razy to słyszałam. A gdy przyszedł ten pierwszy raz... Ja wtedy jeszcze nie chciałam się zabić tak na śmierć, tylko tak trochę, żeby mnie zauważyli, żeby zobaczyli, że mają niedobrą córkę i żeby mnie przynajmniej jeszcze bardziej znienawidzili, ale żeby przynajmniej coś czuli, żeby o mnie myśleli. Nawet źle, ale to już było coś. Połknęłam jakieś tabletki nasenne, bo wtedy jeszcze bałam się wziąć nóż i ciąć, ciąć aż do kości. I co? Nic nie dało! Wzięli mnie do jakiegoś psychologa, nie do psychiatry, bo to wstyd, co by ludzie powiedzieli. Ich córka nie mogła być psychiczna. Ale ja byłam! O tak! Taka bardzo, bardzo psychiczna. Ten psycholog dawał jakieś ankiety, żebym wypełniała, pisała co czuję, ale cóż ja mogłam czuć, Emilu? No cóż? Byłam sama, Dudusia zabili, Florek wyjechał daleko i to nawet dobrze. Uciekł, bo co miał w domu? To samo co ja. Nie czułam nic. Nie chciałam nic. Byłam inna. Nie łaziłam na dyskoteki, nie brałam prochów, ale i tak byłam złą córką, bo widziałam zło. To całe zło, które otacza ludzi. Wiesz, potrafiłam się wczuć w emocje innych, przewidzieć co zrobią, powiedzieć, dlaczego tak się zachowali. To było dziwne, więc było złe. Powiedzieli, żebym tego nie robiła. Musiałam brać jakieś tabletki, ale po nich ja nic nie rozumiałam. Nie wiedziałam, dlaczego spadam... Zaczęłam oszukiwać, że biorę, żeby tylko się odczepili. Chciałam umrzeć z pełną świadomością.



- Czegóż ja ci mogę życzyć, Nadziejo? Zdrowia, żebyś znalazła jakiś cel w życiu i kochała, bo zobacz, na tym świecie miłości coraz mniej i przez to wciąż wojny i się zabijają. Kochaj Nadziejo, dobrze? - Kiwnęłam głową.
- Florek, ale kogo ja mam kochać? Ja tylko ciebie mam, a ty zaraz znów wyjedziesz - spojrzałam na mojego brata, w te jego zielone oczy, takie smutne i nieszczęśliwe.
- Kochaj innych ludzi, choćby cię nienawidzili, bo oni są zagubieni, czują to, co inni czują, przez co nie mają swoich uczuć. Nie zostań takim człowiekiem, dobrze? Nigdy nie czuj tego, co inni uważają, że powinnaś. Żadnych stereotypów, poznaj wszystko sama. Siostro moja, błagam cię, nigdy nie naśladuj nikogo, bo umrzesz. Nadziejo, moja Nadziejo, ja pojadę, ale wrócę. Za rok wezmę cię ze sobą. Będziemy razem zbawiać świat.
- Ty zbawiasz świat? Florek! - zaczęłam się śmiać.
- Żartowałem. Sam siebie nie potrafię zbawić, ale z tobą... Razem nam się uda - powiedział z uśmiechem. - A oto mój prezent urodzinowy dla ciebie.
Wręczył mi niewielki pakunek owinięty niebieską wstążką. Ta wstążka była taka ładna... Chciałam być tą wstążką, wtedy wiatr mógłby mnie unieść i poleciałabym z Florkiem zbawiać ten świat. Bylibyśmy razem. Mogłabym leciutko napisać na niej: Nadzieja i każdy wiedziałby już, że to ja, tylko się ukryłam. Nikt nie patrzyłby na mnie z litością i strachem. Chciałam być tą wstążką!
- No, otwórz - przypomniał mi Florek.
Nie wiedziałam po co, przecież ta wstążka wystarczy. Otworzyłam i wyjęłam malutka rzeźbę. To były dwie złączone dłonie, uniesione w górę. Pod spodem napis: " Per aspera ad astra". Do gwiazd? Ja? Mnie Bóg nie kochał. Gdy umrę to pewnie rozpłynę się we wszechświecie i będę tylko pyłem. Raczej nigdy nie dotknę gwiazd.
- To jest cudowne, Florek. Tylko po co do gwiazd? - spytałam.
- Ty jesteś gwiazdą, Nadziejo. Pewnego dnia spadłaś na ziemię i zostałaś moją siostrą. Musisz jednak kiedyś wrócić, bo w naszym świecie nigdy się nie odnajdziesz do końca - powiedział spokojnie.
- Ja gwiazdą? Ja jestem obłąkana, nienormalna, zła i chora. Tak bardzo chora, braciszku. Tak chora, że mnie nie mogą wyleczyć i umrę. Chora na śmierć - stwierdziłam cicho i przytuliłam się do Florka. Mojego kochanego Florka, który jako jedyny mnie rozumiał i widział anioły, które latały nad domem.
- Jesteś gwiazdą i Nadzieją. Moją siostrą kochaną. Wiesz, nawet jak mnie nie ma, to ja jestem z tobą. Ty jesteś w moim sercu, wiesz? Jestem starszym bratem i nie pozwolę cię skrzywdzić. Zawsze razem, tak? - Wziął moją dłoń i pocałował.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Zawsze. Do końca świata.
- Umrzemy też razem? - spytałam.
- Nie umrzemy. Jesteśmy wieczni. Gdy już przestaniemy być na tym świecie, będziemy w innym, lepszym. Nadziejo, mamy wieczność.
- A tam "nikt z nikogo nie będzie się śmiać...
- i nikt nikogo nie będzie się bać". Dokładnie tak. Powiedz mi, czy ty się boisz?
Czy ja się boję? Bardzo się bałam. Tego zła, ale musiałam sama je zwyciężyć. Florek zwyciężył, chociaż nie wiem, może w jego szafie nic nie było.
- Tylko jednego się boję, ale już niedługo. Pokonam to, zanim mnie zabije. - Moje oczy zrobiły się wielkie, fioletowe oczęta.
- A ty się boisz?
- Boję. Nawet bardzo. Dlatego właśnie nie mogę być tutaj. Tam walczę - powiedział cicho. - Wiesz, muszę zaraz iść.
- Rozumiem. Proszę, weź Szpilusia i zaopiekuj się nim. Tutaj mogą mi go zabrać. - Dałam mu tego mojego przyjaciela, który miał zastąpić Dudusia. Nie zastąpił.
- Będzie mu ze mną dobrze. Do widzenia, Nadziejo! Pamiętaj o tym, co ci powiedziałem! To bardzo ważne - odparł na zakończenie, a ja patrzyłam, jak odchodzi po raz kolejny.
- Uważaj na anioły! - krzyknęłam, gdy był już na ulicy.
Odwrócił się i pomachał ręką. "Będę uważał" - dał mi znać i poszedł. Ze Szpilusiem.


Emillo, napiszę Ci teraz o Szpilusiu. Szpiluś to była gąbka z powtykanymi szpilkami, pomalowana czarną i czerwoną farbą. Gąbka, bo ja byłam taka słaba. Szpilki to byli ci wszyscy ludzie, którzy patrzyli na mnie i których kochałam, bo ja wszystkich kocham, wiesz? Trzeba kochać, bo nie zobaczy się gwiazd. Czarna farba, bo było mi źle i niedobrze, gdy zabierali Dudusia. Mamie nie podobało się to, że on tak biega i merda ogonem. Czerwona to była krew. Moja krew, która w mych żyłach jest niebieska. Mam niebieską krew, Emilu! Fioletowy mózg i zielone serce. Jak umrę, to chcę, żeby wzięli moje organy. Nerki, płuca, wątrobę... Tylko serce niech zostawią. Serce wezmę ze sobą.
To był właśnie Szpiluś. Bo on nagle zaczął żyć, biegać i merdać ogonem. Dałam go Florkowi, bo jakby mi znów zabrali przyjaciela, to wszędzie byłoby tak czarno i zło wylazłoby z szafy i weszło mi w serce. Widzisz, jaki jest ten mój brat? On nie widział jak Szpiluś biega, ale mimo to go wziął. Emil, muszę być silna. Teraz zostałam sama. Noc idzie, szafa drży. Pod poduszką mam nóż. Jak wyjdzie zło z szafy, to przebiję sobie to serce. Nie pozwolę, żeby ono w nim było.
Ej, głuptasie! Nie umrę przecież! Wrócę do gwiazd, a jak Florek się o tym dowie, to znajdzie ten nóż i też przebije sobie serce i będziemy już razem. Tylko on i ja. Nikt tu nie będzie płakał. Ty też nie płacz. Nie bierz też tego noża. Nie umieraj tak jak ja...
Tak mi przyszło do tej biednej, chorej głowy: jak Szpiluś mógł merdać ogonem skoro go nie miał?



- Nadziejo, musimy porozmawiać. Martwimy się o ciebie. Ja i tata się martwimy. Przed chwilą była pani Malinowska i powiedziała, że przez cale popołudnie biegałaś po ogrodzie wymachując rękami i krzycząc. Dlaczego to robiłaś? - Głos mamy był taki ostry. Ranił, ranił.
- Odpowiedz! Powiedz, czemu nas tak nienawidzisz i tylko przynosisz wstyd rodzinie! Mów, słyszysz!
Wszędzie rany, całe ręce w siniakach, śmiech i chichot, zło, nie, nie, nóż... gdzie nóż?! Mamo, mamo, nie rań, cicho, szept, mów... szeptem.
- Co ty wyczyniasz! Natychmiast przestań zasłaniać sobie uszy! Co ty robisz?! Mów, mów, słyszysz?! Co tam robiłaś?! Co?! - Mama zaczęła mną potrząsać.
- Kocham panią Malinowską - wychrypiałam przez zaciśnięte gardło. To było bardzo ważne.
- Żeby nie było więcej wojen - kochaj. Proszę, kochaj, dobrze? Nawet jak nienawidzisz, to kochaj. Za wszystkich sił. Jak tylko mocno możesz. Ze sznurem na gardle. Z nożem w sercu.
- Co ty wygadujesz, dziecko?! Jak możesz?! Wyjdź! Natychmiast do swojego pokoju.
Ten krzyk, to zło, rany, stop, błagam... STOP!!
Poszłam do pokoju. Tylko na chwilę odwróciłam się do mamy, żeby jej powiedzieć, że w tym ogrodzie łapałam anioły. Chyba nie usłyszała. A może nie powiedziałam?


Czasami to mnie nawet śmieszyło, Emilu. Nadzieja, dziwne imię, nie sądzisz? Nigdy nie pytałam, czemu akurat Nadzieja. Może myśleli, że jak dadzą mi tak na imię, to spełnię ich nadzieje? Ciekawe, jakie mieli. Może chcieli, abym wyrosła na stateczną panią prawnik, którą można się pochwalić.
"Tak, nasz córka jest prawniczką, oczywiście ma mnóstwo pracy. Jest cudowna, dużo zarabia, bardzo ją kochamy i podziwiamy".
Rzeczywistość okazała się...
"Nie, nasza córka jest niespełna rozumu. Jest chora psychicznie. Nie ma. Przecież mówimy, że nie ma zalet! Niedługo umrze. To nasza ostatnia nadzieja".
Podoba mi się nawet to imię. Szczególnie, gdy wymawia je Florek, tak miękko i delikatnie. Często mówił, że jestem jego Nadzieją. Ja marzę tylko o jednym: żeby z tej szafy zniknęło zło. Taką mam nadzieję. Gdyby już go tam nie było, to na pewno rodzice by mnie pokochali. Tak bardzo, bardzo, jak prawdziwą córkę. Może Duduś by wrócił?



- Powiedz mi... - Doktor zajrzał w moją kartę. - Powiedz mi, Nadziejo, co czujesz. - Uśmiechnął się nieszczerze.
Siedziałam otępiała i wpatrywałam się w niego nieobecnym wzrokiem. Nafaszerowana lekami nie wiedziałam, gdzie zaczyna się świat moich wyobrażeń, a kończy rzeczywistość. Ta granica zatarła się. Ręce mi drżały, a moja dusza latała gdzieś w przestworzach. Czułam ból. Promieniował on stopniowo na całe ciało.
- Czuję ból - powiedziałam cicho.
Doktor popatrzył na mnie przez chwilę.
- Hmm, to dobrze. Normalni ludzie czują ból. Jest potrzebny, bo wszystko na tym świecie składa się z cząstek bólu.
- Nie taki ból - przerwałam mu.
- A jaki?
- Taki ciemny. Jakby wszystko stopniowo chciało mnie zniszczyć, zmiażdżyć - nie dokończyłam. Nagle ciemność wchłonęła mnie, a ból boleśnie drwił w samym sercu.


Miałam sen, mój Emilku. Byłam w lesie. Wokół zupełna ciemność, a ja biegłam, biegłam. Wciąż się potykałam, drzewa specjalnie wysuwały korzenie. Gdzieś tam było światełko, które migotało i wciąż ukazywało się gdzieś indziej. Nie wiedziałam, w którą stronę iść, w którą stronę biec. Zatrzymałam się więc i usiadłam. Zakryłam rękami oczy jak małe dziecko, które ma nadzieję, że dzięki temu się schowa. Siedziałam w tej ciemności i płakałam. Łzy kapały. Czułam się samotnie, jak jeszcze nigdy. Wiesz, prawie zawsze byłam sama, ale gdzieś tam w głowie miałam myśl, że jesteś ty, Duduś, Florek. W tym lesie was nie było. Wszystkie tamtejsze stworzenia nienawidziły mnie, jak ci ludzie, których ja przecież kocham, staram się kochać. Doszło do mnie, że to chyba nic nie da. Ja ofiarowywałam tę swoją miłość, nic chyba niewartą każdemu, żeby było lepiej, żeby świat nie zginął, ale nikt mi jej nie dawał. Wszystko dałam, nic nie otrzymałam i dlatego byłam w tym lesie. To był właśnie ten mój drugi świat, który mi stworzyli inni. Płakałam i płakałam, chyba mi serce pękło, ale nagle ktoś mnie objął i przytulił. Skostniała z zimna powoli otworzyłam oczy i ujrzałam jakiegoś staruszka z długą brodą. Miał takie duże fioletowe oczy - takie jak ja, fioletowe oczęta.
- Nie bój się. Idź dalej, a dojdziesz. Tylko najpierw znajdź ścieżkę - powiedział i pogłaskał mnie po włosach. Nikt mnie nigdy tak nie głaskał, nawet nie wiesz jakie to cudowne uczucie. Poszłam więc dalej, Emilu. Zaczęłam wypatrywać tej ścieżki, ale nigdzie nie mogłam jej dojrzeć. Wszędzie była mgła, może dlatego. Wiesz, co było jeszcze piękne? Światełko przestało uciekać i migać. Świeciło teraz jasno. To była ta ścieżka. Ścieżka w stronę światła.
Emillo, nie wiem co było na końcu. Nie doszłam. Szafa mnie obudziła. To chyba nie był tylko sen. Jeszcze teraz czuję ten dotyk. Może jeszcze mi się przyśni, może jeszcze starzec da mi szansę dojść. Muszę, to ważne.



- Poproszę do odpowiedzi numer... - Historyczka zawiesiła na chwilę głos - Numer 1.
Ja byłam numerem pierwszym. Podeszłam do nauczycielki, której nie lubiłam, ale którą kochałam.
- Bardzo się cieszę, że koleżanka Anusiewicz łaskawie zaszczyciła nas swoją obecnością. Zły stan psychiczny nie jest zbyt dobrym usprawiedliwieniem na kilkutygodniową nieobecność w szkole. - Zaśmiała się, szukając aprobaty w oczach innych uczniów, którzy radośnie jej zawtórowali. Taka już była ta klasa, szkoła, nienawiść.
- Powiedz mi więc, tak na początek, co wiesz o nazizmie - spytała perfidnie.
Cóż ja wiem o nazizmie? Wszystko. Codziennie widzę jego ofiary. Śni mi się Oświęcim, na twarzach ludzi dostrzegam swastyki.
- Nazizm narodził się w Niemczech, ale to tylko po prostu jeszcze inna nazwa zła, które pojawiło się, gdy powstawał świat i stopniowo dojrzewało w sercach ludzi. Urosło, wykluło się i zapełniło każde państwo, miejscowość, ulicę, dom. Było w każdej rodzinie. Powodowało, że matki wyrywały sobie włosy, gdy synowie do nich strzelali, ojcowie łamali palce, gdy córki kopały im groby. To było zło, które sprawiło, że ludzie stopniowo zaczęli zapominać czym jest miłość, radość i wiara, bo tak łatwo było pójść za tym złem. Tak łatwo było mu się oddać...
- Zamilcz!
- ... i pewnego dnia okazało się, że tak łatwo jest zabić, tak łatwo wyciągnąć nóż, pistolet i sprawić, że nagle jest się bogiem, że można decydować o tym, kto żyje, a kto umiera. A sprzęt był coraz lepszy. Czołgi, karabiny, bomby, gaz... Teraz strzykawki z kolejną działką, które sprawiają, że śmierć jest dłuższa, które czynią nas panami innych. Bo kochamy, gdy nas błagają, gdy na kolanach proszą o jeszcze jeden dzień kłamstwa, który będzie pełen szczęścia, a w żyłach śmierć wypiera życie. Nazizm - inna nazwa zła o wielu twarzach, o wielu nazwach. Coraz więcej bogów, coraz mniej człowieczeństwa. Bo w człowieku już nie ma człowieka, jest tylko...
Nauczycielka uderzyła mnie w twarz, a ja upadłam. Byłam lekka, łatwo było sprawić, żebym zamilkła.


Przyszedłeś do mnie, Emilu kochany! Jakże się cieszę! Stoisz tutaj, przy moim łóżku. Wiem, że to nie za dobre miejsce na pierwszą wizytę. Cóż, wreszcie zamknęli mnie w tym psychiatryku. Wszędzie jest tak biało. Nie ma tu szafy, widzisz? Nie ma! Ściany są dźwiękoszczelne, mimo to i tak słyszę krzyki innych, takich samych jak ja. A może i nie? Nie miałam okazji ich poznać, nie wiem czy są podobni do mnie.
Do tej pory wierzyłam, że może jeszcze mnie trochę kochają, ale oddali, więc nie. Ale ty jesteś, więc nie jest tak okropnie. Przywiązali mnie pasami, jakbym była groźna, więc nie poddam ci ręki na powitanie. Może mnie pocałuj? Jak ładnie pachniesz! Często czułam ten zapach, ale nie wiedziałam, że to ty. "Bo ty tak pięknie pachniesz, kiedy przechodzisz pod oknem, śmiejesz się w głos, nie obchodzi cię to, czy ustoję czy upadnę". Pamiętasz? Ale ciebie obchodzi, prawda? Masz bardzo ładny uśmiech. Trochę podobny do uśmiechu Florka. A propos: może mógłbyś dać mu znać, że tu jestem? Wtedy mnie stąd weźmie i zabierzemy się za to zbawianie świata. Czas mija, a coś wisi w powietrzu, im szybciej, tym lepiej.
Trochę się boję, że nie dam rady, że mimo wszystko nadal będzie źle. Ale jest wiara, jest nadzieja. Tak, wciąż jestem.
Proszę, otrzyj mi łzy. O tak, dziękuję ci bardzo, Emillo hrabio... Ach, przepraszam za tego hrabię, tak mi się głupio skojarzyło. Ech, chyba z tym moim mózgiem rzeczywiście nie najlepiej.
Powiedz, jak daleko stąd do wyjścia?

- Nadziejo! Co ty robisz, dziewczyno? Wstań z tej podłogi! Wstawaj! - krzyczała mama.
- Mamo, posłuchaj! Tam na dole śpiewają. To chyba anioły grają, mamo! Słuchaj! - Ta muzyka była taka piękna. Nawet krzyk jej nie zagłuszył. Słyszałam ją, to chyba we mnie grało, oni grają.
- Co ty wygadujesz, idiotko! Nic nie gra! - Potrząsała mną z wściekłością. - Nic. Zupełnie nic! Nie ma tu żadnego dźwięku, nawet jednego! Jest cicho! Rozumiesz?!
Nie rozumiałam. Naprawdę grało. Płakałam ze szczęścia. Ta muzyka coś mi przypominała. Coś bardzo dobrego, tylko nie wiedziałam, co.
- Mamo, wsłuchaj się dobrze. Ach tak! To ulubiona melodia Florka! Jak tylko wróci, opowiem mu o niej. Na pewno ucieszy się.
- Florian nie żyje od dwóch lat! Nie żyje! Zrozum, leży głęboko pod ziemią, nic już nie usłyszy! - Mama zaczęła histerycznie łkać. Muzyka grała dalej. Gdy tylko Florek przyjedzie, opowiem mu o niej. Ucieszy się.


Weź mnie za rękę. Wyobrażę sobie, że mnie prowadzisz, że chodzimy po elizejskich polach...
Wiesz, Emilku, mam ten nóż. Ściany tu są grube. Zaraz zabiję się na śmierć i już nie będę musiała czekać na Florka. Pozostaniemy już zawsze razem. Spać będziemy na jakiejś gwieździe, a w dzień zaczniemy pomagać tym najbiedniejszym. Najpierw małym dzieciom, żeby nigdy nie stały się złe. Będzie lepiej na tym świecie. Ty zostań tu. Musisz skończyć, co zacząłeś, obiecujesz? Emil, pamiętaj, żeby nie zbliżać się do tej szafy. Nigdy, niech ona tam będzie, nikomu teraz nie zagraża. Musisz być dzielny. Boisz się widoku krwi? Nie? To dobrze, bo zaraz... Tylko nie krzycz. Przecież ja chcę umrzeć, właściwie to nie będzie śmierć. Narodzę się na nowo.
Kiedyś napisałeś krwią, że warto żyć. To była prawda! Warto żyć, ale tylko wtedy, gdy żyje się dobrze. Pamiętaj, to bardzo ważne. Żyj dobrze.
Pamiętasz dzień moich urodzi? Pierwszy listopada - trzy jedynki. Dzień Wszystkich Świętych.
Dają mi leki. Okropne leki, po których wydaje mi się, że ciebie nie ma, że sobie ciebie wymyśliłam, że tu nie stoisz. Emil, Emil, Emil... Przecież widzę jak się uśmiechasz, czuję jak trzymasz mnie za rękę, teraz nawet pachnę tobą. Nie jesteś tylko snem, prawda? Powiedz! Czemu nic nie mówisz?
Przyszedł już Czas. Wybiła godzina pierwsza. Pamiętaj, nie próbuj mnie powstrzymać. To chyba nie będzie bolało. Nie wiem, nigdy tak naprawdę nie umierałam. Nawet jeśli będzie, to nic. Ból... jest ważny. Żegnaj Emillo i pamiętaj o wszystkim, co ci pisałam.



- Pani doktor, ta dziewczyna spod jedynki! Zabiła się! Nie wiem, skąd miała nóż?! Przecież...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Addio · dnia 22.02.2009 10:22 · Czytań: 912 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 13
Komentarze
ginger dnia 22.02.2009 10:24 Ocena: Bardzo dobre
Wszystkie "erki" do poprawienia.
SzalonaJulka dnia 05.03.2009 17:08 Ocena: Świetne!
Erki, widzę, poprawione - do nieba z tym, do nieba!!!
Miladora dnia 07.03.2009 02:52 Ocena: Świetne!
Addio, bardzo dobre opowiadanie - wprost świetne :yes:
Głębokie i prawdziwe. Jedyne zastrzeżenia do pojawiających się powtórzeń - sprawdź pod tym kątem, parę literówek zauważyłam i jedną (chyba) jeszcze "erkę".
Mam nadzieję, że to nie na bazie Twoich osobistych doświadczeń, czy obserwacji, bo opowiadanie potrafi wstrząsnąć i klimatem beznadziejności i bólem. Jest smutne i daje wiele do myślenia.
Popraw trochę styl - warto naprawdę i wyślij może jeszcze raz, bo przez ten czyściec nie zatrzymało się na stronie głównej, więc mało osób może na to wejść. Pozdrawiam :yes:
ginger dnia 07.03.2009 03:03 Ocena: Bardzo dobre
Została jedna erka, kilka literówek, enter nie tam, gdzie trzeba. Można by z tym zrobić porządek...
Tekst jest naprawdę dobry. Ma niesamowity klimat, opowieść jest ciekawa, rusza. A to chyba najważniejsze.
Addio dnia 08.03.2009 12:23
Te błędy, które udało mi się zauważyć, poprawiłam. Jest ich pewnie jeszcze wiele, ale raczej ich nie wychwycę. Zdaję się na Wasze sugestie i poprawki :)
SzalonaJulka dnia 09.03.2009 13:33 Ocena: Świetne!
Powiem szczerze, że mną ta historia wstrząsnęła. Bardzo konsekwentnie stworzyłaś - dla mnie całkowicie wiarygodny świat chorej dziewczyny - przerażająco i pięknie.
Tak jak Miladora chciałabym wierzyć, że to Twoja wyobraźnia, a nie doświadczenia... Pozdrawiam
Usunięty dnia 09.03.2009 17:38 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Wiesz(,) Emilu,


Cytat:
Czułam(,) jak ona mnie pożera


Cytat:
nawet dziś nie wiem(,) co to było.


Cytat:
Florek wyjechał daleko i nawet dobrze.


proponuję "i to nawet dobrze"

Cytat:
-Czegóż ja ci mogę życzyć(,) Nadziejo?


Cytat:
kochaj(,) Nadziejo, dobrze?


Cytat:
-No(,) otwórz - przypomniał mi Florek.


Cytat:
-Ty jesteś gwiazdą(,) Nadziejo.


Cytat:
Bardzo się bałam. Tego zła, ale musiałam sama go zwyciężyć.


zwyciężyć zło, a więc nie go, tylko je

Cytat:
-Tylko jednego się boję, ale już niedługo. Pokonam to, zanim mnie zabije. (-) Moje oczy zrobiły się wielkie, fioletowe oczęta.


Cytat:
Do widzenia(,) Nadziejo!


Cytat:
pamiętaj o tym(,) co ci powiedziałem!


Cytat:
To bardzo ważne - odparł na zakończenie, a ja patrzyłam(,) jak odchodzi po raz kolejny.


Cytat:
gdy był już za ulicy.


na ulicy

Cytat:
"Będę uważał" (-) dał mi znać i


Cytat:
Widzisz(,) jaki jest ten mój brat?


Cytat:
jak wyjdzie zło z szafy(,) to przebiję sobie to serce.


Cytat:
Co tu robisz?!


co ty robisz

Cytat:
-Kocham panią Malinowską - wychrypiałam przez zaciśnięte gardło. To było bardzo ważne. (-) Żeby nie było więcej wojen - kochaj. Proszę, kochaj(,) dobrze? Nawet jak nienawidzisz(,) to kochaj. Za wszystkich sił. Jak tylko mocno możesz. Ze sznurem na gardle. Z nożem w sercu.


Cytat:
Czasami to mnie nawet śmieszyło(,) Emilu.


Cytat:
To nasz ostatnia nadzieja


nasza

Cytat:
Taką mam nadzieję, nawet.


po co to "nawet"?

Cytat:
Tak bardzo(,) bardzo,


Cytat:
Powiedz mi(,) Nadziejo, co czujesz


Cytat:
Promieniował on stopniowa na całe ciało.


stopniowo

Cytat:
Nagle ciemność wchłonęła mnie, a ból boleśnie drwił w samym sercu.


może nie drwił, tylko tkwił?

Cytat:
Miałam sen(,) mój Emilku.


Cytat:
Czułam się samotnie(,) jak jeszcze nigdy.


Cytat:
Wszystko tamtejsze stworzenia


wszystkie

Cytat:
Ja ofiarowywałam tę swoją miłość (,) nic chyba nie wartą każdemu,


Cytat:
Wiesz(,) co było jeszcze piękne?


Cytat:
Przyszedłeś do mnie Emilu, kochany!


zlikwiduj przecinek i postaw go po "mnie"

Cytat:
im szybciej(,) tym lepiej.


Cytat:
O tak, dziękuję ci bardzo(,) Emillo hrabio...


Cytat:
-Co ty wygadujesz(,) idiotko!


Cytat:
Nie ma to żadnego dźwięku,


nie ma tu żadnego dźwięku

Cytat:
tylko nie wiedziałam(,) co.


Cytat:
Na pewno się ucieszy się.


o jedno się za dużo

Cytat:
Gdy tylko Florek przyjedzie(,) opowiem mu o niej.


Cytat:
Wiesz(,) Emilku, mam ten nóż.


Cytat:
Nawet jeśli będzie(,) to nic.


Cytat:
nie wiem(,) skąd miała nóż



To tyle z błędów, chyba większość wychwyciłam. ;)

Opowiadanie poruszyło mnie. Daję bdb.
Addio dnia 11.03.2009 17:24
Uspokoję wszystkich, że cała ta historia, jest jedynie moim wymysłem, który powstał po tym, jak pewna osoba stwierdziła, że ludzie chorzy psychicznie nie maja prawa bycia.
Miladora dnia 16.04.2009 02:15 Ocena: Świetne!
No to mi ulżyło, Addio... ;)
Proponuję, żebyś poprawiła wychwycone przez Trzynastkę braki, to ja zrobię Ci następną korektę pod względem stylu i ewentualnych powtórzeń. Zgoda? :D
SzalonaJulka dnia 16.04.2009 15:18 Ocena: Świetne!
Masz niesamowitą wyobraźnię. Nie mam żadnych zastrzeżeń i całkowicie wierzę w świat, który stworzyłaś. Chętnie przeczytam po poprawkach.
Addio dnia 16.04.2009 16:19
Poprawki zrobione :)
Miladora dnia 18.04.2009 12:23 Ocena: Świetne!
- Ja często się budziłam w nocy. - sugestia - bez "ja"
- Tylko wiesz/tylko w tej
- w tej szafie/drzwi szafy
- tego światła/te cienie - (tego, te)
- Taka bardzo(,) bardzo psychiczna.
- dobrze? - kiwnęłam głową. - dobrze? - Kiwnęłam...
- na tego mojego brata, w te jego zielone - opuść "tego"
- czują to(,)co inni czują
- tego(,) co inni uważają,
- tak? - wziął moją dłoń - tak? - Wziął moją...
- A ty się boisz? - w tym kontekście lepiej "Ty się boisz?"
- powiedział cicho(.) - Wiesz,
- zabrać(.) - (D)dałam mu tego
- Mam niebieską krew(,) Emilu!
- Jak umrę(,) to chcę, żeby
- przyjaciela(,) to wszędzie byłoby
- robiłaś? - (G)głos mamy
- tej rodzinie - bez "tej"
- słyszysz! - wszędzie rany, - sugeruję (ponieważ nie jest to odpowiedź na słowa matki) - słyszysz! (i od nowej linijki) Wszędzie rany...
- Co?! - (M)mama zaczęła
- pokoju! - ten krzyk, to zło, - też podobnie jw. bez myślnika Ten krzyk...
- usłyszała . A może - kropkę bez spacji
- szafy znikło zło. - zniknęło
- Gdyby znikło, - j.w. - ale to powtórzenie, możesz inaczej ująć?
- - Powiedz mi(...) - (D)doktor zajrzał w moją kartę. - Powiedz mi, Nadziejo, co czujesz(?) - (U)uśmiechnął się nieszczerze.
- nie wartą - niewartą
- numer(...) - (H)historyczka zawiesiła na chwilę głos(.) - (N)numer
- szkole(.) - (Z)zaśmiała się, szukając
- narodził się/narodziło się - zmień jedno powt.
- Zamilcz...! - w tym kontekście bez wielokropka raczej
- ma człowieka(,) jest tylko
- uderzyła mnie silnie w twarz - trochę niezręczne to "silnie", wystarczy bez niego
- pasami(,) jakbym była
- Słuchaj! - (T)ta muzyka była
- Rozumiesz? - (P)potrząsała mną
- wściekłością(.) - Nic.
- wróci(,) opowiem mu o niej
- usłyszy! - (M)mama zaczęła
- Będziemy już/Spać będziemy - powt.
- Będzie lepiej/tam będzie - powt.
- spod jedynki... zabiła się - sugeruję bardziej dramatyczny zapis - "spod jedynki! Zabiła się!
- Nie wiem, skąd miała nóż... przecież... - j.w. "Nie wiem, skąd miała nóż?! Przecież...
Addio, to chyba już wszystko, widać, że poprawiałaś... ;)
Podtrzymuję, oczywiście, swoją ocenę... :yes:
Addio dnia 19.04.2009 13:47
Bardzo dziękuję za wszystkie poprawki i sugestie. Są one dla mnie bardzo cenne.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:79
Najnowszy:wrodinam