Ręcznik Frotte o życiu
Redaktor: Ciężko pana zastać.
Ręcznik Frotte: Byłem w praniu.
Re: Czyli nadal aktywny?
Rę: Tak, ale to już raczej konieczność niż dla przyjemności. Wie pan, w moim fachu nie można sobie pozwolić, żeby na starość zmechacić się i skudlić. Jeśli tak się dzieje lądujesz jako wycieraczka do butów przed wejściem. Albo gorzej, w podrzędnym warsztacie samochodowym i wycierają w ciebie smary, olej i inne gówna.
Re: Myślałem, że to kwestia pochodzenia i jakości, bycia towarem z górnej półki.
Rę: Pewnie po trosze i tak. Ale w dzisiejszych czasach proszę pana chińszczyzna potrafi naprawdę nieźle się sprzedać. Nawet się nie obejrzysz, a jakiś kiepski i tani, ale kolorowy chłystek zajmuje twoje miejsce. Trzeba o siebie dbać i pilnować, żeby nie wypaść z obiegu.
Re: Czyli dosłownie z miski do prania? Żeby cię w praniu nie pominęli.
Rę: Dokładnie.
Re: Pan to lubi?
Rę: Pranie? Niespecjalnie. Wszyscy się plączą, dotykają, ocierają. A przecież nikt nie sortuje nas na lepsze i gorsze. W praniu jesteśmy wszyscy razem. Wirowanie? Kiedyś lubiłem. Taki swoisty rollercoster. Dziś już nie. Za stary jestem. Płukanie jest miłe. Powiem panu, że pranie, pomimo wszystkich swoich niewątpliwych zalet troszkę jednak sprawia, że osobowość nam blednie, blaknie, wyjaławia się. A to dlatego, że robi się to z konieczności, a nie z ochoty.
Re: Miał pan bajeczne życie..
Rę: Nie przeczę. Kiedy byłem nowy i puszysty to naprawdę bywałem. Piaszczyste plaże, ogromne baseny z błękitną wodą. I zawsze otulanie pięknych ciał, wchłanianie w siebie kropelek wody wałęsających się gdzieś po ciele zrelaksowanych osób. Albo sauna. Tylko nagość i ty. Lato, ciepło, urok i bogactwo. Miałem piękną młodość.
Re: Później się skończyło?
Rę: Ręcznik ma różne etapy w życiu. W pewnym momencie po prostu decydują, że nie nadajesz się już w pewne miejsca. Przestajesz bywać. Ja i tak miałem szczęście. Zacząłem pracować w łazience. Mój przyjaciel został przeznaczony do wyjazdów na basen. Widziałem jak z tygodnia na tydzień gasł i kurczył się w sobie. Chlor go nieboraka w krótkim czasie wykończył. Ale wracając do mnie. Miałem to szczęście zawisnąć jako ręcznik gościowy. Tak nas nazywali. Żeby odróżnić od tych do rąk, nóg i zadków. Mówią, że żadna praca nie hańbi, ale jakoś mimo wszystko.Ja pracowałem rzadko. Przez większość czasu wylegiwałem się na czystych półkach, wśród innych gościowych. Urządzaliśmy tam niezłe imprezy, czasami nawet zdarzały się całkiem miłe orgietki.
Re: I wtedy właśnie zdarzyło się panu pogubić.
Rę: Tak, sporo balowaliśmy. Bywało, że budziłem się na podłodze i nie pamiętałem jak się tam znalazłem. Podeptany. Sponiewierany. I coraz brzydszy. Pewnego dnia przyszło opamiętanie. Brzydki, znaczy nie nadający się dla gości. Brzydki, znaczy nadający się do wycierania butów. I wtedy sobie wszyłem.
Re: ?
Rę: Wieszaczek. Mała tasiemka, która zawsze trzymała mnie i moje życie w pionie. Już nie miałem prawa upaść.
Re: A inni?
Rę: Najbrzydsze zabrali. Nie wiem, co się z nimi dzieje. Cieszę się, że mnie z nimi nie ma.
Re: Co pan robi teraz?
Rę: Teraz jestem na emeryturze. Jestem już zbyt zniszczony i zmęczony życiem, aby wystawiać mnie na pokaz. Większość czasu odpoczywam w szafie. Ale kiedy zdarzy się, że nie ma już czystych kumpli w przysypialnej łazience dorabiam sobie troszkę. I dbam o to, żeby żal było mnie wyrzucić.
Re: A jak w sprawach uczuciowych?
Rę: Umawialiśmy się, że to pytanie w wywiadzie nie padnie..
Re: Tak, wiem. Ale chciałem spróbować. Tak dla smaczku, bo wiem, że był z pana niezły Casanova.
Rę: (śmieje się) Ale to nie nadaje się do publikacji.
Re: W porządku. Dziękuję za wywiad.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
janerka1 · dnia 27.02.2009 10:48 · Czytań: 853 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: