Drogi Pamiętniku... Cholera co ja robię?! Przecież nie jestem jakąś trzynastolatką żeby gadać do sterty posklejanych kartek papieru. Chociaż z drugiej strony z kim mam rozmawiać skoro nikt mnie nie rozumie? Żeby jeszcze się starali, ale oni przekreślili moją osobę już dawno, nie wiedząc jak było naprawdę. Ja wiem. Pamiętam jakby to wydarzyło się wczoraj, a przecież minęły cztery długie lata. Co mi szkodzi opowiem Ci, zapewne i tak po napisaniu tego co mi leży na sercu cała treść łącznie z Tobą wyląduje w śmietniku. Zatem było to tak: Szłam na tak długo wyczekiwane spotkanie z Nim nie przeczuwając nic złego. Zbliżając się zauważyłam jego sylwetkę. Jak nigdy przyszedł przed czasem. Na pierwszy rzut oka wyglądał tak jak zawsze- piwnooki, wysoki brunet o lekko zapuszczonym zaroście. Każdy kto go nie znał uważał, iż ma więcej niż dziewiętnaście lat. Podeszłam bliżej. W momencie kiedy zatopiłam swój wzrok w jego oczy wiedziałam, że coś jest nie tak. Były nienaturalnie puste jakby uszła z niego cała chęć życia. Nie odzywałam się czekając, aż chłopak wreszcie coś z siebie wydusi. W między czasie zaczęłam podziwić wielkie, parkowe drzewa, które mieniły się różnymi odcieniami żółci i czerwieni. Zawsze lubiłam to robić, ale w tamtym czasie nie cieszył mnie zupełnie ich widok. Chwilami nawet przechodziły mnie dreszcze pomimo tego, że wcale nie odczuwałam zimna. Miałam na sobie ulubiony, szary płaszcz,który leży od tamtego spotkania znienawidzony gdzieś w foliowym worku na strychu. Swoją drogą można w ogóle nienawidzić rzeczy? Nie ważnie, w każdym bądź razie jak Ci już mówiłam nie było mi zimno. Asfaltowa ścieżka ciągnęła się między dywanami liści i prawie już nagimi drzewami. Co jakiś czas spoglądałam na twarz przyjaciela. Patrzył w dal jakby zapomniał o moim istnieniu.
- Ja już tak nie mogę! - niemal krzyknął przerywając ciszę i jednocześnie zatrzymując się twarzą skierowaną wprost na mnie. Wiedząc jak nie lubi kiedy mu przerywam postanowiłam milczeć.
- Mam dość słuchania, że Magda puszcza się na prawo i lewo z każdym, kto jest w stanie jej zapłacić. Ona odziera się z godności na własne życzenie- dokończył po czym znów zapanowała cisza.
Tak, więc to znów chodziło o Magdę. Siostra Michała miała 16 lat, wielkie niebieskie oczy,śliczny uśmiech składający się z rzędu lśniąco- białych zębów oraz pełnych różowych ust. Nie malowała się jak większość jej koleżanek. Nie musiała i tak bez tych zbędnych zabiegów kosmetycznych przewyższała je urodą. Jej włosy miały barwę taką jak wysuszone zborze, były kręcone i sięgały dziewczynie lekko za ramiona.Figurę także miała nienaganną. Każdy kto na nią patrzył myślał zapewne, że ma przed sobą anioła, a tak naprawdę było zupełnie odwrotnie. Magda od kiedy pamiętam nie widziała nic po za czubkiem swego nosa, który nawiasem mówiąc był idealny. Zawsze były z nią jakieś problemy. Z ledwością przechodziła z klasy do klasy, nie raz też zdarzyło się jej coś pożyczyć ze sklepu na wieczne nieoddanie. Z resztą nie tylko ze sklepu. Doskonale pamiętam jak bardzo mój przyjaciel cierpiał z jej powodu, ale nawet ten ból nie pozwalał mu jej nie kochać. Szkoda tylko, że ona nie potrafiła tego docenić.
- Sam wiesz jaka ona jest- odezwałam się wyrwana z zamyślenia przez pisk dzieciaków obsypujących się liśćmi.
- Chociaż starasz się najmocniej jak potrafisz, nie uchronisz jej przed nią samą. Powinna zrozumieć, że swoim zachowaniem rani wszystkich w okół, że rani siebie. Moim zdaniem to jest tak jak z narkomanami i alkoholikami, jeżeli sami nie pragną skończyć ze swoim nałogiem na nic się nie zda pomoc innych.- Patrzyłam na niego czekając jak zareaguje. Nie trwało to zbyt długo, gdyż już po chwili dało się słyszeć jego podniesiony głos.
- Domi zrozum to jest moja siostra, jedyna jaką mam i dlatego nie powinienem jej na to pozwalać!- Był tak zdenerwowany, że myślałam, iż za chwilę jego telefon, który obracał w dłoniach wyląduje na najbliższym drzewie.
-Na dodatek rodzice o niczym nie wiedzą. Pewnie nawet się nie domyślają. Myślisz, że to dobrze, że nie mają pojęcia co ich córka robi w wolnym czasie?- Zadając to pytanie spojrzał mi głęboko w oczy. Patrzył tak na mnie czekając na odpowiedź. Biedak próbował oszukać sam siebie chociaż dobrze wiedział jaka jest prawda.
- Czy ja wiem- odpowiedziałam ciągnąc go za rękaw i siadając na odrapanej ławce, jednej z wielu w tym parku.
- Z jednej strony źle, bo widzisz jeżeli ktoś zrobi jej coś strasznego to..
- Coś strasznego?! -Przerwał mi znów podnosząc przy tym głos- Dziewczyno co Ty mówisz? Przecież oni już teraz ją krzywdzą, gwałcą!
- Posłuchaj- starałam się dobrać jak najdelikatniejsze słowa- oni robią to za jej zgodą czyli w tym przypadku to nie gwałt. Michał, ale nie chodzi Ci tylko o to, gryzie Cię coś jeszcze prawda? - Zapytałam wpatrując się w ziemię. Tak było mi łatwiej. W jakiś sposób ograniczało to wypływanie łez z moich oczu. Kurczę zawsze myślałam, iż patrzenie w dół to potęguje. Widocznie jestem dziwadłem. Po 10 minutach, które ciągły mi się niemiłosiernie moje 180 cm przyjaźni wreszcie otworzyło swój aparat mowy, przez który wydostały się słowa, których się nie spodziewałam.
-Masz rację, nie chodzi tylko o to. Wiesz wczoraj kiedy kolejny raz namawiałem ją żeby z tym skończyła, powiedziała mi, że nie może. Chce, ale nie może . Na moje pytanie dlaczego skoro niczego jej nie brakuje, odpowiedziała mi, że ona i jej chłopak... Słyszysz? Ona ma chłopaka, wyobrażasz to sobie?-zapytał.
-Tak słyszę. Co dalej z tym chłopakiem?- Słyszeć słyszałam, ale moja mina w tym momencie wyglądała chyba jakby właśnie ktoś powiedział mi " Mamy Cię!".
- No więc ona i ten jej chłopak chcą zamieszkać razem. Magda wie, że rodzice nigdy na takie coś nie pójdą, więc jak to powiedziała oszczędza na wynajęcie własnego M.
- Kim właściwie jest ten koleś?
- Lepiej nie pytaj...
- No mów! - ciągnęłam go za język.
- Jest dilerem.-wydusił z siebie po czym odchylił głowę do tyłu tak by mógł spoglądać w gwiazdy.
- Chwila... Jest dilerem, ale czy sam bierze? - Odpowiedzią na zadane przeze mnie pytanie była tylko cisza.
- Michał ! - Szarpnęłam go jak mogłam najmocniej.
-Yyyy... No z tego co mówiła moja siostra to on tego świństwa nie chwyta, ale sam nie wiem czy mogę jej wierzyć.
- Bez obrazy Twoja siostra jest, że tak powiem pustą lalką, ale myślę, że jakieś ilości rozumu odziedziczyła po rodzicach, więc mam nadzieję, że mówi prawdę.- Widząc zrywającego się przyjaciela pożałowałam wypowiedzianych słów.
- Czekaj, nie idź! - Chwyciłam go za rękaw i mimo, że szarpał się jak dzikie źrebie postanowiłam, że nie puszczę choćby nie wiem co.
- Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.- Wysapałam nadal się z nim siłując chociaż prawda była zupełnie inna. Jedyne czego żałowałam to, to że zadałam mu tym ból.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem się tak unosić. W gruncie rzeczy powiedziałaś samą prawdę- wyszeptał uspokajając się i jednocześnie zwalniając mój uścisk na swoim rękawie.
- Może chodźmy już, odprowadzę Cię. - dodał po chwili ciągnąc mnie w kierunku, z którego przyszliśmy. Znów się nie odzywał, a ja nie miałam odwagi przerwać tej ciszy. Nic nie przychodziło mi do głowy. Dobrze słyszysz nie miałam pomysłu jak podnieść przyjaciela na duchu, ale czy na podstawie tego jednego razu mam prawo uważać się za kiepską przyjaciółkę ? Nie zauważyłam kiedy zbliżyliśmy się do mojego domu, dlatego też szłam uparcie przed siebie.
- Domi, a Ty dokąd?- zdziwionym tonem zapytał Michał, mocno przytrzymując mój nadgarstek. Miał tak silne i wielkie dłonie. Ile razy kiedy miałam ataki złości hamował mnie ich uściskiem. To nic, że bolało przecież wiedziałam, że robił to dla mojego dobra.
- Ooo już dotarliśmy?!- zdziwiłam się nie na żarty.
- Co jest, o czym tak myślałaś, że przegapiłaś własny dom?- chwycił moją twarz i spojrzał mi prosto w oczy jakby chciał mnie prześwietlić swoim piwnym wzrokiem.
- Tylko szczerze!- dodał po chwili wyczuwając, że coś kombinuję.
- No dobrze, myślałam o Magdzie, o Tobie, o tym jak wam pomóc.
- Przepraszam...- rozluźnił dłonie na mojej twarzy i spuścił wzrok.
- Za co znowu? Przecież nic mi nie zrobiłeś.
-Za co? Za to, że zawracam Ci głowę moimi problemami...- Wiedziałam, że chciał jeszcze coś dopowiedzieć, ale nie dałam mu szansy.
- Daj spokój, nie pamiętasz ile razy to ja zawracałam Ci głowę różnymi błahostkami? Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
-Obiecasz mi coś?- zapytał podnosząc głowę tak, że znów mogłam wpatrywać się w jego źrenice.
-Oczywiście, ale co?
-Obiecaj mi, że zawsze nimi będziemy. Tak pomimo wszystko, niezależnie od tego co się wydarzy dziś, jutro czy kiedykolwiek.
-Obiecuję- szepnęłam przytulając mojego Anioła na pożegnanie. Nie wiedziałam, że robię to po raz ostatni.
Sen omijał mnie tamtej nocy szerokim łukiem. Przewracałam się tylko z boku na bok spoglądając to na wyświetlacz telefonu, który trzymałam w dłoni, to na stojące na biurku zdjęcie przedstawiające mnie i Michała. Nie wytrzymałam. Musiałam z nim porozmawiać to też wyszukałam jego numer w liście kontaktów i już po chwili usłyszałam sygnał. Sygnał był, ale co z tego skoro nikt nie odbierał? W głowie brzmiały mi jego słowa "... niezależnie od tego co się wydarzy...". Zerwała się z łóżka, ubrałam sweter, spodnie i byle jakie skarpetki ( chyba nawet były przetarte). Włosy związałam niedbale w koński ogon. Jak w amoku wypowiadałam imię przyjaciela. Aro, mój wierny owczarek niemiecki wyraźnie ucieszył się na widok smyczy, ale mi nie było w cale do śmiechu.Wybiegłam z domu nie zwracając uwagi czy trzasnęłam drzwiami czy nie. W tej chwili nie było nic ważniejszego niż Michał. Zastanawiasz się pewnie skąd wiedziałam gdzie go szukać? Otóż było tylko jedno miejsce gdzie mógł w tej chwili przebywać i bynajmniej nie był to jego zagracony pokój. Owe miejsce to drzewo na środku polany nazywane przez nas drzewkiem szczęścia. Już z daleka dojrzałam jego sylwetkę. Był oparty o drzewo, a ściślej mówiąc jego ciało było. Kiedy dotarłam na miejsce zauważyłam plamę krwi na kurtce w okolicach serca oraz srebrny, zakrwawiony, ostry nóż leżący na stercie liści obok.
- Nie! Nie rób mi tego! Dlaczego Ty, a nie ona?! - Krzyczałam jak najęta mając nadzieję, że mnie słyszy. Starałam sobie przypomnieć zasady pierwszej pomocy, ale po chwili uświadomiłam sobie, że on już nie żyje. Patrzył na mnie tymi swoimi piwnymi oczami jakby pragnął przeprosić, że tak postąpił. Był blady jak świeży śnieg i zimny jak powietrze w lodówce.Coraz większy strumień łez płynął po mych policzkach kiedy opuszkami palców, najdelikatniej jak potrafiłam zamykałam mu powieki. Bezradna przytuliłam się do martwego ciała niechcący dotykając dłonią noża. Był to największy błąd w moim życiu. Krew Michała odbiła się na moim płaszczu, a odciski moich palców na zawsze pozostały na nożu. Pewnie domyślasz się co było dalej... Nikt nie chciał mi wierzyć, że to nie ja, że to on sam, że przerosło go to wszystko. Gdyby mógł powiedziałby im, ale zamilkł na wieczność. To dlatego wszyscy się ode mnie odwrócili. Nienawidzą mnie do tego stopnia,że zabronili mi iść na pogrzeb... Sąd oczyścił mnie z zarzutów, ale co z tego skoro ludzie do teraz myślą, że to ja. Tylko Aro wiernie stoi przy moim boku. Siostra Michała zmieniła się po śmierci brata. Wyrzuca sobie ciągle, że nie potrafiła z nim normalnie rozmawiać. Pisząc to czuję wzrok Michała na sobie i wiem, że zawsze jest przy mnie, gdyż jesteśmy nadal przyjaciółmi pomimo wszystko, pomimo tego co się wydarzyło... Może to dziwne, ale po jego śmierci uświadomiłam sobie, iż był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem... Żałuję tylko, że nie zdążyłam mu o tym powiedzieć...
"Kiedy umiera twój przyjaciel, niech twoje oczy nie będą suche, ale niech także nie stają się morzem. Łzy tak, ale płacz nie." - Seneka Młodszy
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Bifa · dnia 03.03.2009 21:07 · Czytań: 870 · Średnia ocena: 2,8 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: