Ciekawość, podobno, jest pierwszym stopniem do niezmierzonych czeluści królestwa ognia i wysokiej temperatury. Coś w tym chyba jest, ponieważ wiedziony ciekawością właśnie, zajrzałem ostatnio na stronę internetową pewnego magistratu, zarządzającego pięknym, ciekawym i zmęczonym już miastem. Zajrzałem tam przede wszystkim z owej ciekawości, ale również - tu przyznam się do rzeczy niepojętej dla wyborców i orędowników dosyć sporej partii, nazywającej mnie nieudacznikiem - z sentymentu, żeby nie powiedzieć miłości do mojego kochanego miasta. Sporo ostatnimi czasy naczytałem się o tym, jak polskie miasta od wschodu na zachód, oraz od południa na północ zabierają się do uporządkowania spraw związanych z komunikacją i transportem. Ponieważ Wałbrzych jest jeszcze dosyć sporym miastem, zaliczanym do grona polskich kilkusettysięczników, logicznym było dla mnie, iż znalazł się on w gronie owych miejscowości, ochoczo budujących czwartą pospolitą. Przyznam również, że zaglądnąłem na oficjalną stronę Urzędu Miejskiego po tym, jak po raz kolejny na pewnej niezależnej stronie internetowej, władze Wałbrzycha zostały zmasakrowane krytyką swoich poczynań w kwestii komunikacji i transportu właśnie. Będąc człowiekiem dociekliwym, postanowiłem - zanim przyłączę się do owej krytyki lub zdecyduję się ją skrytykować - poszerzyć swoje wiadomości i dowiedzieć się, co ma do powiedzenia na ten temat wałbrzyski magistrat. Swoją przygodę ze stroną internetową Urzędu zacząłem od zaznajomienia się z pochwałami turystycznych walorów miasta - dlaczego, o tym później.
Jako, że wałbrzyskie władze starają się promować (?) Leśny Gród jako miasto turystyczne, będące idealną wręcz bazą wypadową, jeśli chodzi o Góry Wałbrzyskie i Sowie, mającą do zaoferowania masę atrakcji turystycznych również w swoich granicach; skupiłem się na dziele zatytułowanym: "Turystyka w Wałbrzychu". Przeczytałem wszystkie - bardzo ogólnikowe - opisy wałbrzyskich atrakcji. Dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak Zamek Książ; że "przez miasto biegnie wiele szlaków turystycznych prowadzących po okolicznych pasmach górskich, wiodących do punktów widokowych, miejsc pamięci, pomników przyrody"; że "entuzjaści jazdy konnej mogą oddać się swojemu hobby korzystając z usług stada ogierów"; jak również przeczytałem, iż "dla sympatyków lotniarstwa w pobliżu Wałbrzycha znajduje się ośrodek sportów paralotniarskich."; oraz wiadoma sprawa "zimą - górzysty teren, długo utrzymująca się pokrywa śnieżna oraz pobliska sieć wyciągów narciarskich i baza towarzysząca, stwarzają warunki do uprawiania "białego szaleństwa". W okolicach Wałbrzycha rozgrywany jest corocznie międzynarodowy bieg narciarki pn. Bieg Gwarków.". Przyjrzałem się opisom również innych atrakcji miejskich, łącznie z Palmiarnią, Rynkiem, itp., itd. Super. Po dokarmieniu mojej duszy zdjęciami wałbrzyskich atrakcji, rozpocząłem poszukiwania mające na celu ustalenie, jak można by się dostać do tego pięknego miasta.
Muszę powiedzieć, że przysłowiowa kopara, znajdująca się w dolnej części mojej głowy, powoli, ale systematycznie dążyła do najniższego swojego poziomu od kilku tygodni. Poszukiwania, uwieńczyłem jednak mini sukcesem. Dotarłem do niesamowicie pożywnej informacji, iż "Usługi przewozowe w zakresie przewozu osób na terenie miasta świadczy Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne Sp. z o.o oraz przewoźnicy prywatni prowadzący przewozy w obrębie miasta i na liniach łączących Wałbrzych z pobliskimi miejscowościami. Komunikacja pozamiejska i transport obsługiwany jest przez PPKS, PKP oraz prywatnych przewoźników.". To już jest sporo. Tylko co począć z takim natłokiem informacji? Powinienem na tym poprzestać, lecz wiedziony dociekliwością, o mało co nie doznałem szoku informacyjnego po przeczytaniu, iż "Wałbrzych położony jest w południowo-zachodniej Polsce w województwie dolnośląskim, w centralnej części Sudetów Środkowych, w pobliżu granic z Czechami i Niemcami. Wałbrzych posiada bardzo korzystne położenie komunikacyjne, leży w pobliżu skrzyżowania autostrad - A4 (40 km) i planowanej A3 (29 km). Szlaki drogowe i kolejowe łączą Wałbrzych z najważniejszymi miastami Polski, dzięki bliskości Wrocławia i Pragi możliwe jest szybkie połączenie lotnicze z Europą.".
Zawiodłem się. Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać poniżej poradnik dla początkujących turystów, na tyle odważnych, by zapuścić się w owe dzikie, podwałbrzyskie tereny.
Drodzy turyści! Planując swoją podróż do Wałbrzycha, musicie uwzględnić wiele rzeczy. Jeżeli wybieracie się samochodem, droga jest dosyć prosta. Z podwrocławskiego skrzyżowania, szumnie nazywanego przez niektórych "węzłem bielańskim", kierujcie się na Wałbrzych drogą numer 35. Podróż trwa trochę ponad godzinę, droga jak na polskie warunki nie jest zła, dosyć dobra nawierzchnia, masa wsi i ograniczeń prędkości po drodze. Jeden czarny punkt oraz niezliczone zastępy wariatów drogowych i smarkaczy nazywających siebie "mistrzami kierownicy" spowodują, że podróż będzie na pewno ciekawa. Po przejechaniu obok tablicy typu E-17a z napisem "Wałbrzych", należy skręcić w prawo - jest tam droga do Zamku Książ. Dalej możecie kontynuować podróż wyłącznie na w ł a s n ą odpowiedzialność, ponieważ za tablicą typu D-42, oznaczającą "teren zabudowany", komfortowa droga kończy się, a zaczynają się dziury i wyboje, utrzymywane przez cały rok w bardzo dobrym stanie. Ewentualnie, po zostawieniu samochodu na zamkowym parkingu, można wsiąść w autobus linii numer 8, i dojechać p r a w i e do centrum miasta, po drodze mijając dwie dzielnice typu "blokowisko" oraz trzy hipermarkety i dwa supermarkety - niewątpliwie będące atrakcją turystyczną dla miejscowych. Planując podróż automobilem z kierunków innych niż Wrocław - no cóż, tu musicie zdać się na własną wyobraźnię oraz intuicję. Osobiście nie polecam wjazdu do Wałbrzycha z innej strony niż północna, drogą 35; no chyba, że wasz samochód jest przez was bardzo znienawidzony i chcielibyście dać mu porządnie w kość.
Podróż środkami transportu tak zwanego publicznego, to już sport ekstremalny. Polecam go tylko wybranym ochotnikom i chociaż po drodze zobaczyć można masę ciekawych rzeczy, zdecydowanie odradzam ten typ podróżowania ludziom całkowicie normalnym. Otóż, jadąc z Wrocławia, możecie wsiąść w pociąg do Leśnego Grodu na Dworcu Górnośląskim, obecnie Głównym. Pociąg ten, o ile na niego traficie - bo sądząc po wiadomościach, które ostatnio miałem wątpliwą przyjemność czytać, zostało już ich niewiele - na pewno będzie obsługiwany przez znaną wszem i wobec, wielką firmę z ogromnymi tradycjami, więc jakiekolwiek dodatkowe informacje wydają się zbędne. Podróż na stację Wałbrzych Miasto trwa godzinę plus czterdzieści pięć minut, natomiast, jeśli ktoś chciałby przejechać się koleją do stacji Wałbrzych Główny, musi poświęcić na to dwadzieścia minut więcej. Odradzam podróż pociągiem pospiesznym "Sudety" z Warszawy - trwa ona prawie dziesięć godzin ze stacji Warszawa Wschodnia (pisze to człowiek, który jest ogromnym entuzjastą kolei). Wracając jednak do linii kolejowej Wrocław - Wałbrzych, będącej częścią szlaku kolejowego Wrocław - Gorlitz; linia całkowicie zelektryfikowana, dosyć ruchliwa. Po przejechaniu stacji Imbramowice, pociąg zwalnia do czterdziestu kilometrów na godzinę, więc - jeżeli drodzy turyści podróżujecie w ciepły i słoneczny dzień - wskazane jest otworzyć okno, zdjąć buty, położyć stopy na siedzeniu stojącym naprzeciwko. W owym tempie pewnego zwierzęcia noszącego na swoich plecach twardą skorupę, dotrzecie w końcu do Wałbrzycha, gdzie przywita was najpierw urocza dzielnica Lubiechów, a następnie bardzo ciekawy odcinek torów na Szczawienku, z pięknymi, kolorowymi ruinami dworca Wałbrzych Szczawienko. Jeżeli planujecie na nim wysiąść, polecam na pięć minut przed wjazdem pociągu na to, co kiedyś było peronem, zadzwonić po taksówkę. Odradzam pieszą podróż z dworca na przystanek autobusowy położony przy ulicy Wrocławskiej z przyczyn praktycznych. Dla ludzi, którzy bardziej cenią sobie spokój niż adrenalinę, polecam podróż do stacji Wałbrzych Miasto. W momencie, gdy pociąg zacznie wtaczać się na wałbrzyską dzielnicę Stary Zdrój, należy powoli przygotować się do wysiadki. W chwili, gdy za oknami ukaże się - zazwyczaj po lewej stronie wagonu - coś, co wygląda jak peron na dworcu, będzie to znak, że czas opuścić przyjemne pielesze narodowego przewoźnika. Wysiadamy więc i przechodzimy namiastką przejścia podziemnego pod torami na peron zwany "pierwszym", następnie kierujemy się w stronę budynku dworca. Przechodzimy przez hall i stajemy na wysokich schodach, z których roztacza się widok na najbardziej ruchliwą część dzielnicy Stary Zdrój. Dalsza podróż... drodzy turyści, wybaczcie, ale najlepiej będzie, jeśli wsiądziecie w taksówkę. Nie chciałbym was zanudzać kilkudziesięcioma stronicami opisu, jak korzystać z wałbrzyskich autobusów. Nawet dla mnie niektóre zagadki miejskiej komunikacji w Wałbrzychu pozostają do dzisiaj nierozwiązane.
Natomiast, jeżeli chodzi o śmiałków, decydujących się na skorzystanie z usług międzymiastowych przewoźników autobusowych i wysiadkę na miejskim dworcu autobusowym... No cóż, życzę powodzenia. W każdym razie wałbrzyski dworzec autobusowy na pewno urzeknie was swoja niesamowitą prostotą i zaściankowością. Nie oczekujcie jakiejkolwiek informacji na miejscu, radziłbym również czym prędzej opuścić teren owego przybytku ze względów estetyczno - zdrowotnych. Ponieważ podmiejska komunikacja ogranicza się do kilkunastu linii obsługiwanych przez - tak nazwano by to gdzieś w Kolumbii - autobusy, natomiast największy podmiejski przewoźnik autobusowy jest bankrutem, należy drodzy turyści uzbroić się w książeczki autostopowicza lub zaopatrzyć się w wygodne buty. Odpowiednim środkiem transportu po Wałbrzychu i okolicach może być również rower, jednak musi on być dostosowany do wyboistych i dziurawych dróg publicznych.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że moja namiastka przewodnika turystycznego przyda się każdemu, kto zechce wnieść do swojego życia odrobinę adrenaliny i niesamowitości. Co zaś się tyczy wałbrzyskich władz, mam tylko jedną uwagę. Zamiast Wałbrzycha, możecie wziąć się za promocję Marsa. Jest przecież piękny a dotarcie na niego graniczy z cudem. Nie mówiąc o transporcie lokalnym.
Nie mam racji, Panie Prezydencie? Jako człowiek, który twierdząc, iż nie ma lepszego kandydata na stanowisko Prezydenta Miasta Wałbrzycha oddał głos właśnie na Pana, mam chyba prawo być niezadowolony z Pana poczynań. Bo nie chce mi się wierzyć, że nie widzi Pan rzeczy oczywistej jako człowiek, któremu zależy na Wałbrzychu. Więc o co chodzi?
Kazio Piwosz (T.F.), 2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Kazio Piwosz · dnia 06.05.2007 16:32 · Czytań: 812 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: