Chorzowska-ósemka - wyrrostek
Proza » Obyczajowe » Chorzowska-ósemka
A A A
Kolejne opowiadanie z tomu "Mury Carcassonne".
Nazwiska i imiona występujących osób zostały wymyślone.



Na parterze koło windy zobaczyłem świeżo przyklejoną kartkę: "Koło Fotograficzne przy Spółdzielni Mieszkaniowej zaprasza zainteresowanych na spotkanie". Zebranie odbyć się miało w najbliższy piątek; podano godzinę i miejsce.
Od dawna chciałem nawiązać kontakt umożliwiający "pochwalenie" się moimi pracami. Uznanie rodziny i znajomych już mi nie wystarczały. W Nysie tylko raz miałem pseudo-wystawę zorganizowaną przez wdzięczną pacjentkę ojca w sklepie "Foto-optyki". Przeszła jakoś bez echa. Ze ZPAF też nic nie wyszło; zabrakło wprowadzającego, no i mojej konsekwencji prowadzącej do członkostwa.

W wyznaczony piątek, z teczką wypchaną wybranymi zdjęciami, ruszyłem do spółdzielni. W świetlicy zastałem sympatyczny nastrój i pokaźną grupkę zainteresowanych. Niespodziewanie okazało się jednak, że fotografowie spotykają się kiedy indziej i gdzie indziej natomiast tutaj odbędzie się zebranie filmowców amatorów.
Nie kryłem rozczarowania, znowu marzenia o wypłynięciu skończyły się na niczym. Na zebraniu jednak zostałem, choć ruch amatorski mało mnie obchodził. Miałem jednak kamerę i nakręciłem już parę filmów.
Zgaszono światło. Zaterkotał projektor, na ekranie pojawił się skaczący obraz. Poczułem zdziwienie i niesmak - takiej chały jeszcze w życiu nie widziałem. Co prawda moich filmów nie montowałem, leciały bez czołówki i podkładu muzycznego, niemniej coś wyrażały, o czymś mówiły.
Po projekcji chciałem wyjść, ale rozpoczęła się dyskusja.
Ktoś zarzucił filmowi monotonię, gdyż kręcony został prawie wyłącznie w "amerykańskim planie". Uśmiechnąłem się ironicznie: "Cóż miały wspólnego bawiące się na hałdzie dzieci z planem amerykańskim? O czym oni w ogóle pieprzą!"
Po paru chwilach zorientowałem się jednak, że nie rozumiałem wielu rzeczy. To, co stworzyłem do tej pory, robiłem na wyczucie. Plan, kadr, długość ujęcia, ruch kamery czy kierunek, poruszających się postaci - wszystko to było podporządkowane ścisłym zasadom ujętym w nieznany mi język.
"Cholera! - Uważam się za takiego artystę, a o podstawowych sprawach pojęcia nie mam".
Przypomniała mi się dość stara historia z Wrocławia: koleżanka Krysi z Akademii Medycznej, dziewczyna po, jak uważałem "jakimś tam" kursie fotograficznym, pozwoliła sobie na nieśmiałą krytykę moich zdjęć. Chodziło o "pewne drobiazgi": źle ułożoną, czy też, za bardzo obciętą rękę. Opieprzyłem ją w sposób mało delikatny, używając aroganckiego argumentu: Posiadanie teoretycznych wiadomości to fajna rzecz, ale talentu to one nie zastąpią!
Czułem się teraz nieswojo.
Wypożyczyłem z klubu książkę pod tytułem: "Film Amatorski" i jeszcze tego samego wieczoru zacząłem czytać.

Na kolejne zebranie, podbudowany już teoretyczną wiedzą, przyniosłem do pokazania film. Kręciłem go w Nysie na sali operacyjnej. Ojciec pozwolił mi na filmowanie, wykonywanej przez siebie, resekcji woreczka żółciowego.
Po pokazie dostałem oklaski.

Wszystkim podobał się nakręcony materiał, ale aby można było mówić o filmie, należało nad nim jeszcze popracować. Nożyczki poszły w ruch, po czym nastąpiła żmudna praca na sklejarce. Powstawał film pod tytułem: "Kamienie". Dwuznaczność tytułu wynikała z ostatniej sceny pokazanej w zbliżeniu; operator po skończonym zabiegu rozcinał usunięty narząd, z którego wnętrza wypadała niespotykana ilość kamieni żółciowych.
Montaż filmu i nagrywanie podkładu dźwiękowego trwało wiele tygodni. W sumie zakończone dzieło, pobłogosławione przez prezesa klubu, wysłałem na międzynarodowy festiwal w Polanicy Zdroju - słynne "Pol-8".

Licząc na duży sukces, ruszyliśmy we wrześniu silną grupą do kurortu. Druki delegacji wystawione przez CH.S.M. - reprezentowaliśmy przecież tę Spółdzielnię - obniżały koszty imprezy, trwającej w sumie parę dni. Okazało się jednak, że mój film nie został dopuszczony do festiwalu. Rozczarowany i dodatkowo podpuszczony przez kolegów, postanowiłem "porozmawiać" z komisarzem.

- Czy pan jest rzeźnikiem?! - Usłyszałem w odpowiedzi.
Nie rozumiałem.
- Panie! Krew..! Skalpel, wnętrzności...! - Takich rzeczy ludziom nie można pokazywać!

To niepowodzenie, czy raczej brak sukcesu, nie zraziło mnie. Wprost przeciwnie; zapomniałem prawie całkowicie o fotografii, wynosząc kamerę filmową ponad wszystko. Stałem się z czasem jednym z najbardziej aktywnych członków klubu, któremu nadaliśmy nazwę: "Chorzowska-ósemka". W pewnym okresie jego działalności pełniłem funkcję prezesa.

Z kolei o prezesowaniu w domu mogłem zapomnieć. Irenka w niedługim czasie po porodzie nabrała sił, powróciła do dawnej formy. W każdej sytuacji mogła liczyć na poparcie swojej rodziny w komplecie przebywającej u nas już niemal na stałe. "M-2" stawało się nieznośnie ciasne, irytująco "głośne", wypełnione wybuchową mieszanką złości i beznadziei. Coraz częściej odwiedzałem, znajdujące się w stanie robót wykończeniowych, nasze wielopokojowe mieszkanie, wiążąc z nim nadzieje na rozwiązanie palących problemów.

Chrzest Juli tylko na krótko pozwolił zapomnieć o dniu codziennym. Uroczystość odbyła się w bardzo nietypowych warunkach.
Mieszkanie pękało w szwach. Poza liczną rodziną i gronem znajomych, zjawił się ksiądz z ministrantami. Cała ceremonia odbyła się na trzynastym piętrze wieżowca. W tym dniu działały na szczęście wszystkie windy.
Uświadomiłem sobie wtedy, chyba po raz pierwszy, że czerpana w kościele siła duchowa Irenki miała konkretny wymiar. Potrafiła załatwić chrzest w prywatnym mieszkaniu i to bez specjalnego zachodu. Nie mogła przecież narażać, kaszlącej jeszcze Juleczki, na chłód nieopalonej świątyni.
Niekonwencjonalna uroczystość, a następnie wystawne przyjęcie, przerodzone w wielogodzinną biesiadę, w której uczestniczyli nawet sąsiedzi z różnych pięter trwało do bardzo późna. Rodzice chrzestni: moja siostra Zosia i Zbyszek, brat Irenki, wywiązywali się wzorowo z czynności nadprogramowych. Zosia niańcząc swoją chrześniaczkę dbała o jej suche pieluszki, a Zbyszek, do tego stopnia wykazywał zatroskanie o nastrój księdza, że w końcu sam musiał odtransportować go na parafię.


Kolejne Święta Bożego Narodzenia, tradycyjnie spędzane w Nysie w tym roku miały inny charakter. Urządzaliśmy, jak dawniej, korzystając z zimowej oprawy, zabawy i kuligi za samochodem. Nakręciłem nawet krótki film "Adam i Ewy", wykorzystując do tego celu nasze wygłupy na śniegu, niemniej cały nastrój zdominował jeden temat. Rodzice planowali kolejną zagraniczną "wyprawę". Wszystkie dotychczasowe bladły przy niej. Kółka "simki" potoczyć się miały w kierunku zachodu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wyrrostek · dnia 10.03.2009 12:17 · Czytań: 805 · Średnia ocena: 3,4 · Komentarzy: 10
Komentarze
Usunięty dnia 10.03.2009 12:55 Ocena: Dobre
Zakończenie zapowiada ciąg dalszy Czy będzie?
Tekst od początku wprowadza w świat sztuki i filmu Potem ten temat gdzieś się zatraca i zacząłem mieć wrażenie, że to opis rodzinnych perypetii.

Specjalnie nic nie wniosło to do moich emocji i oczekiwałem jakiejś konkluzji a zostałem z niespełnioną nadzieją na rozwinięcie.
ginger dnia 10.03.2009 15:20 Ocena: Bardzo dobre
Ja wiem, że to fragment czegoś większego, czegoś, co czytam regularnie. Dlatego takie przeskoki z jednego tematu na drugi mnie nie dziwią. Podoba mi się klimat Twoich opowiadań... jeny, znowu muszę się powtarzać. To nudne :p

Do poprawienia erki, a i interpunkcja momentami kuleje (albo tylko ja mam takie wrażenie). Niemniej kawałek bardzo dobrej prozy :yes:
wyrrostek dnia 10.03.2009 16:22
Imbirku, Twoje "powtarzanie się" sprawia radochę, dzięki! :)
Saduś, dzięki - cd nastąpi i mam nadzieję, że spełni Twoje niespełnione oczekiwanie. :D
Miladora dnia 10.03.2009 17:25 Ocena: Bardzo dobre
- skończyły się niczym. - nie wiem, czy nie byłoby lepiej "na niczym"
- o prezesowaniu w domu, mogłem zapomnieć. - bez przecinka
I to tyle - bardzo interesujące dla mnie... ;)
bdb :D
wyrrostek dnia 10.03.2009 17:47
Miladorko, dzięki - już poprawiam. :yes:
jerremy77 dnia 10.03.2009 21:16 Ocena: Bardzo dobre
Wyrrostku!!!kiedy ten zbiór będzie w twardej oprawie do nabycia drogą kupna?:Doczywiście bdb!
kuros dnia 11.03.2009 06:36 Ocena: Przeciętne
Takie trochę puste moim zdaniem. Jakbyś przedstawił dwie osobne, niedokończone, historie, połączone ze sobą tylko osobą głównego bohatera. Brakuje mi jakoś tej "iskry".
wyrrostek dnia 11.03.2009 09:35
Jerremy77, dzięki - chyba każdy marzy o twardej oprawie. :)
Kuros, fajne, że wpadłeś - prawdopodobnie ten z prawego ramienia miał na to wpływ. ;)
Usunięty dnia 12.03.2009 03:57
Rozumiem, że jest to zaledwie część większej całości ( jakichś wspomnień? )i tylko w ten sposób można to czytać. Nie znam reszty, więc mogę tylko powiedzieć, że dobre. Nie porwało mnie, ale piszesz ciekawie. Nie zostawiam oceny, bo to by było nie fair.
Pozdrawiam :-)
wyrrostek dnia 12.03.2009 09:09
Kmkmk, dzięki i również pozdrawiam. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty