Odcinek 15
- A żeby to frędzel... - ReQinek zbaraniał. - Skłaniałem się do głosowania na "c" ale właśnie zmieniłem zdanie. Głosuję na "d" z dopiskiem "spadamy" i radzę Wam poprzeć mnie w głosowaniu.
- Ale dlaczego? Ja bym wolał "b" - Vald musiał po swojemu, ale po chwili zrozumiał...
Od zachodu wśród wzniecanych glanami tumanów kurzu, nadchodziła armia degeneratów, skazańców, upiorów, zombich i diabli wiedzą czego jeszcze (wcale nie wiemy - przyp. Mefistofelesa), prowadzona przez Ponurego Żniwiarza. Cóż, poszukiwania kosy wymagały zaangażowania większych niż pierwotnie zakładano środków, więc PŻ zebrał bandę Kosynierów i siejąc postrach i zgorszenie przemierzał świat w poprzek i wszerz.
- Oni idą w poprzek i wszerz!!! - zakwakała przerażona Kaczka.
- Wiejemy skosem - zakomenderował Sagitbej.
- Skosem, skosem, akurat - zauważył zgryźliwie Valdon. - Ten gościu nie takie skosy wyczynia...
- E, tam - nonszalancko wtrącił RYBA. - Kosy nie ma, to po co mamy wiać. Nic nam nie zrobi. Zresztą Święta za pasem. Czas ochronny się zaczął.
- Łomatko! - złapał się za głowę Vald of Zamek. - Faktycznie. Święta, a my tu utknęliśmy i teraz w domu nas prześwięcą, jak nie wrócimy na czas.
- No problem - zauważył RYBA. - Damy Ponuremu propozycję nie do odrzucenia i nas przerzuci na Portal.
- Tak? Jaką? - nieufnie spytał Sagitbejpasza.
- Pomożemy mu odnaleźć kosę, po prostu - wyjaśnił RYBA uśmiechając się chytrze.
- Ale on nas z miejsca skosi wtedy - pisnęła Plaskata Kaczka, usiłując wypełznąć spod RYBY.
- Cichaj Kaczka - zamknął dyskusję RYBA i pociągnął ją za frędzle. - Nie jesteśmy tacy głupi. Zastrzeżemy to w umowie.
- A poręczyciel? - trzeźwo zauważył Sagitus, po czym zupełnie przypadkowo spojrzał na Krecika, który natychmiast schował się pod ziemię.
- Proponuję PW - podsunął Valdo.
- Co to jest pewu? - spytał naiwnie ReQinek.
- Portalowy Wujaszek, głupolu - wyjaśnił RYBA. - Albo inaczej Przefajny Ważniak.
- Zgodzi się? - zakwestionował Krecik spod ziemi.
- Jemu też damy propozycję nie do odrzucenia - zachichotał RYBA. - Ponuremu znajdziemy kosę za przerzucenie nas na Portal i obiecamy trzech portalowców do skoszenia.
- To niehumanitarne! - zakwakała Plastugo-kaczka.
- Co ty? - zdziwił się Sagitus, który zaczął wreszcie pojmować genialny plan RYBY. - Zrobimy konkurs na bajkę o Żniwiarzu i trzy najgorsze pójdą pod kosę.
- Najpierw pod PAŁĘ - wtrącił Valdunio z błogim uśmiechem.
- No dobrze - zgodził się RYBA. - A PeWu pozwolimy uratować ich w ostatniej chwili i będzie w świetnym humorze. Na czym zresztą wszyscy skorzystamy.
- RYBA, jesteś genialny! - powiedział Krecik z zachwytem i wylazł spod ziemi, czując się wreszcie całkowicie bezpieczny.
- Tylko niech Żniwiarz odeśle tę całą bandę skretyniałych upiorów - odezwała się Kaczka - bo inaczej się nie bawię.
Tak więc plan został ustalony i nasi bohaterowie z podniesionym czołem zaczęli oczekiwać spotkania z Ponurym.
Tymczasem...
- Ha, niewierna! - ryknął Książę i zaczął macać wokół siebie w poszukiwaniu miecza. Aż w końcu go namacał. Na ten widok Kopciuszek i Rycerz de Nipper rozpletli się z miłosnego uścisku i przezornie uskoczyli na bezpieczną odległość.
- Najmilszy! To nie tak, jak myślisz... - dość banalnie zająknęła się Kopciuszka.
- Prawdę mówi ta dama. Jam jest hydraulik i doprawdy wpadłem tu tylko przetkać ru... - również bez większego polotu wszedł jej w słowo Mroczny Rycerz, ale słowa zamarły mu na ustach, a dech w piersi, gdy ujrzał, że krótkowzroczny Książę zamiast miecza dzierży w dłoni Ponurą Kosę Ponurego Żniwiarza.
- Aaaaaaaaa! - zawył. - Rzuć natychmiast ten szpikulec, bo będzie nieszczęście...
Ale było już za późno. Książę zaciął się w palec, cichutko jęknął: "oj..." i osunął się na podłogę.
No cóż, wypada wyjaśnić od razu, że nie umarł, ponieważ Kosa Ponurego Żniwiarza tylko w rękach jej właściciela nabierała mocy prawnej, to znaczy - śmiercionośnej. Książę... po prostu zasnął. Jak Śpiąca Królewna.
(Do diabła, nie mieszajcie mnie do tej głupiej bajki - powiedziała w tym momencie oburzona właścicielka tematu "Śpiąca".)
- To chyba znaczy, że obudzić go może tylko pocałunek księżniczki... - zawyrokowała, acz z wahaniem, Kopciuszka.
- To dawaj! - przynaglił Mroczny Rycerz, ale szybko ugryzł się w język, gdy przypomniał sobie Kosę.
- Niestety, nie mogę - słodko uspokoił go Kopciuszek. - Tak się składa, że nie jestem księżniczką.
- Całe szczęście - odetchnął z ulgą Rycerz de Nipper. - Czyli nic nam nie grozi, dopóki śpi ten twój zakichany Książę... Tylko skąd się tu wzięła Kosa bez Ponurego, nie mogę zrozumieć...
- Zgubił ją pewnie - niepewnie odparła Kopciuszka.
Rzeczywiście miała rację, jak wiadomo. Ponury Żniwiarz poleciał w jedną stronę, a Kosa, lotem koszącym w drugą, a ponieważ nie była bumerangiem, nie wróciła do niego i tyle...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Hyper · dnia 11.03.2009 15:30 · Czytań: 1218 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: