Cena życia - lina_91
Proza » Historie z dreszczykiem » Cena życia
A A A
Słowa mają to do siebie, że się zmieniają. W jednej chwili lekkie jak bańki mydlane, rozbijające się o wieżę kościoła, piękne swoją nietrwałością, w drugiej płyną niczym spieniona lawa, niszcząca wszystko po drodze. Z daleka, na dystans, wydają się piękne, bez względu na swoją wagę. Dopiero z bliska widzimy je takimi, jakie są. Będąc blisko, cofamy przerażeni ręce, nie chcąc się sparzyć. Pierwsza, instynktowna reakcja: ucieczka.

Pamiętam ostatnie słowa Alexa z tamtego poranka. Wybiegł przed dom z kanapką w ręce. Spomiędzy białego pieczywa wyglądał kawałek kurczaka z ketchupem. Był w ciemnych spodniach i skórzanej kurtce. Plecak, niedbale opuszczony na chodnik, zatrzymał się obok wielkiej kałuży. Alex błyskawicznie dokończył śniadanie; czerwony sos rozmazał mu się w kąciku ust. Wyglądało to, jakby się z kimś pobił.

Zamachał do mnie i wyszczerzył się radośnie. W tym momencie podjechał autobus. Krzyknęłam, żeby się pospieszył, ale on, zapomniawszy o plecaku, zawrócił do domu.

-Pójdę na piechotę! Nie martw się, zdążę!

Mogłam zaproponować, że zatrzymam kierowcę, że pójdę z nim... Nie zrobiłam tego. Alex często chodził piechotę, traktując to jako rozgrzewkę przed treningami. Może powinnam się nim zająć. Porozmawiać. Może to by coś zmieniło...

Nie zrobiłam nic. Oglądnęłam się jeszcze po raz ostatni, ale w brudnej szybie szkolnego busa nie zobaczyłam już sylwetki mojego przyjaciela. Po chwili myślałam już tylko o czekającym mnie teście z francuskiego.

Nauka obcego języka to jak cofanie się do czasów niemowlęca. Pytania o wszystko, o każdą zgłoskę, intonację głosu. Dzieci rodzą się z ciekawością świata, z umysłem tak otwartym, jak to tylko możliwe. Są specjalistami od wymyślania najbardziej skomplikowanych scenariuszy. Zadają pytania o wszystko. Niczego nie przyjmują na wiarę. Nie ma pewności, nic nie jest stuprocentowe. Z tego, co zdążyłam zaobserwować przez siedemnaście lat swojego życia, dorastanie polega jedynie na stopniowym zamykaniu umysłu.

Francuski to ciężki język, przynajmniej według mnie. Piękny, owszem, ale trudny. A wiem, co mówię. Z ciekawości, zdążyłam liznąć ich co najmniej dziesięć: rosyjski, chiński, hiszpański, japoński, grecki, urdu, bułgarski, rumuński, czeski. Każdy rzucałam średnio po dwóch miesiącach. Po prostu nagle stwierdzałam, że lekcje dwa razy w tygodniu kradną mi zbyt dużo czasu, który mogłabym spędzić inaczej. Francuskiego uczyłam się z musu.

Nauczycielka rozdała testy. Napisałam spokojnie swoje imię i nazwisko, klasę i grupę. Na tym w zasadzie moja wiedza się kończyła. Żeby zabić trochę czasu, rozejrzałam się po klasie. Rena i Maryl, dwie kujonki, z nosami przy swoich arkuszach, pokrywały je błyskawicznie drobnym druczkiem.

Stwierdziłam, że lepiej choć spróbować niż gapić się całą godzinę w ścianę. Zrezygnowana, wbiłam wzrok w pierwsze polecenie. "Uzupełnij brakujące słowa." Nienawidzę tego zwrotu. Jak może brakować słów? One są zawsze, wszędzie, dookoła nas, wirują niczym splątane nitki naszych zmaterializowanych, wypowiedzianych głośno myśli. Mogą nam się nie podobać, mogą być nie takie, jakie byśmy sobie wymarzyli, ale one są. Wystarczy tylko dobrze się wsłuchać.

Je suis... Pochylam głowę, odszukując wzrokiem słów do wpisania w luki.

la cuisine, stupide, intelligent...

To ma być jakiś test?! Wściekam się i po chwili o mały włos nie wybucham śmiechem. Bo to jest test.

Rozległ się jakiś stukot. W pierwszej chwili, zajęta przepisywaniem tego samego słowa we wszystkie luki - jakieś zdanie w końcu będzie musiało być poprawnie, zignorowałam go.

Usłyszałam przeraźliwy krzyk, ale nawet to mnie jakoś nie zaskoczyło. W końcu nie dalej jak wczoraj Amy poderwała na nogi pół szkoły, bo na gotowaniu w jednym ze zlewów zobaczyła pająka. W zeszłym tygodniu Katie zdarła sobie gardło, bo kiedy wyszła na papierosa, gwałtownie lunęło i deszcz rozwalił jej perfekcyjną fryzurę.

Wiecie, o czym mówię? Są miejsca, w których do hałasu po prostu się przyzwyczaja. I amerykańska szkoła średnia do nich należy.

Wolno podnoszę głowę z tą nonszalancją, która jest wpisana w mój wizerunek - i w tym momencie coś wali się przede mną na podłogę.

Patrzę ogłupiała na nauczycielkę, na plamę w kolorze kalifornijskiego wina na jej koszuli i odruchowo podrywam się na równe nogi.

Przerażony koszykarz z pierwszego rzędu - chodzimy od pięciu lat na te same lekcje, a ja wciąż nie pamiętam jego imienia - jednym szarpnięciem przewraca cztery złączone ze sobą ławki. Fragmentem umysłu rejestruję, że pół klasy skupia się, niczym spanikowane stado kwok, za jedną, cienką płaszczyzną z deski. Ale to jedyne, co jestem w stanie zrozumieć. Bo ta cała reszta, którą ogarniają moje oczy, po prostu nie może być prawdą.

W progu stoi postać, niczym ucieleśnienie zła, cała w czerni. Czarne glany, ciemne spodnie, taka sama bluza i czapka nasunięta na oczy. Nie widzę twarzy, ale nie muszę. Jak zahipnotyzowana, wpatruję się w malutką plamkę na kolanie jego spodni. Przypominam sobie poprzednie lato, upał w ogródku i malowanie płotu, oddzielającego mój dom od domu Alexa. Kto wtedy pierwszy chlapnął farbą na tą drugą osobę? Nie pamiętam. Wiem, że roboczy fartuch osłaniał wtedy bluzę Alexa, ale nie jego spodnie.

Znałam tą sylwetkę równie dobrze jak swoją własną. Wiem, że jego ulubiony kolor to srebrny, gradowy, kolor nieba przed burzą, że uwielbia grać w pokera, że najbardziej lubi chwile przed wschodem słońca. Z dzieciństwa pamiętam bliznę na jego kolanie po tym, jak zsunął się po pomoście do wody i rozbił nogę na skale. Znam topografię jego ciała, plany.

A teraz okazuje się, że nie wiem, kim jest mój przyjaciel.

Bo Alex, którego znałam, nigdy nie wziąłby broni do ręki, jako przeciwny wojnie. Bo Alex, nawet gdyby zdarzyło mu się, z ciekawości, pochwycić w dłoń chłodną stal, która daje boską władzę, nie skrzywdziłby innego człowieka.

W końcu Alex, którego znałam, zbierał pająki ze ścian, żeby ich nie zabijać.

Patrzymy na siebie o jedną chwilę za długo. Odrywam wzrok od mgły, która spowija jego oczy i widzę wyraźnie na karabinek w jego ręce. Wolno unosi broń do ramienia. Wiem, że szykuje się do strzału, ale stoję jak wmurowana. Nie jestem w stanie nic zrobić, nawet mrugnąć okiem. Chyba też przestałam oddychać.

Znacie to uczucie, kiedy noga wam się omsknie na schodach? Ten moment, zanim wyciągnięta ręka chwyci za poręcz? Wątpliwość, czy się uda? Nagły skurcz w przeponie?

Chwyta mnie teraz, o wiele silniejszy, bo i stawka jest większa niż przy upadku ze schodów. Zaciskam palce na jakieś ostrej krawędzi i odruchowo spoglądam w dół. Test z francuskiego rozciął mi palec. Kropelka krwi spłynęła na biurko. Patrzę na nią, wiedząc, że jeśli podniosę wzrok, będę musiała uznać rzeczywistość za prawdę.

Kolejny strzał jest głośny, o wiele za głośny. Zataczam się, ktoś chwyta mnie za rękę, wyrywam się, przerażona, przekonana, że za chwilę zobaczę kościstą twarz śmierci.

Szarpnięcie powala mnie na podłogę, następne kule żłobią dziury w ścianie, rozbijają szyby w tysiące kawałków.

Patrzę w twarz wybawiciela, poszarzałą twarz koszykarza. Z poharatanej nogi płynie krew. Tętnica. I naraz, w ułamku sekundy, przypominam sobie ostatni szkolny mecz i imię najlepszego gracza: Leo. Tak miał na imię: Leo.

Znowu cichy stukot, za cichy na strzał. I już wiem: to były drzwi. Sama nie wierząc, że to robię, unoszę się i wyglądam na środek klasy.

Alexa już nie ma, jakby nigdy nie było, jakby ta scena dookoła mnie była zaledwie koszmarnym snem. Już prawie bym w to uwierzyła, ale z korytarza słyszę wrzask, od którego krew krzepnie w żyłach.

-Wy jeszcze żyjecie?!!

Wiem, co robi jeszcze zanim otworzy drzwi i padam na deski klasy, teraz splamione krwią, płynącą z wielu ran. Seria przypomina warkot wiertarki, mniej więcej do siódmej potęgi. Nie myślę. Ten krzyk jest jak pierwotny ryk, wszystkowiedzący i jednocześnie błagający o ułamek zrozumienia.

-ALEX!!!

Te cztery zgłoski są jak głos mojego dzieciństwa, tak samo znajome jak smak lodów waniliowych, jak zapach nagrzanej słońcem trawy. Zapada cisza. Przerażająca. Po chwili, choć trudno mi w to uwierzyć, słyszę szloch. I ten głos, ukochany, powtarzający moje imię.

-Jane. Jane. Idź. Uciekaj.

Patrzę na niego w niedowierzeniu, wiedząc, że ofiarowuje mi życie. Z trudem podnoszę się na nogi, kolana pode mną drżą. Czapka mu spadła i teraz wyraźnie widzę jego oczy. Oczy, które tyle razy jaśniały blaskiem bądź ciemniały, teraz są puste.

Chwytam się ławki, żeby nie upaść. Zastanawiam się, ile warte jest życie. Nie czyjeś tam, niezidentyfikowane, ale moje. Życie, z którym mimo wszystko nie chcę się rozstawać.

Czy życie ze świadomością tego, co właśnie widziałam, jest lepsze od śmierci?

Otwieram usta, żeby z tej poplatanej gmatwaniny faktów, emocji wysnuć jedną nitkę prawdy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 14.03.2009 22:34 · Czytań: 979 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 14
Komentarze
Azazel dnia 14.03.2009 23:00 Ocena: Słabe
Cytat:
W jednej chwili lekkie jak bańki mydlane, rozbijające się o wieżę kościoła, piękne swoją nietrwałością, w drugiej płyną niczym spieniona lawa, niszcząca wszystko po drodze.


Piękne, poetyckie porównanie, ale ja tu podmiotu nie widzę

Cytat:
Spomiędzy białego pieczywa wyglądał kawałek kurczaka z ketchupem. Był w ciemnych spodniach i skórzanej kurtce.


Hehe:D

Cytat:
Nie zrobiłam tego. Alex często chodził piechotę, traktując to jako rozgrzewkę przed treningami.


przecineczek o słowo za późno;)

Cytat:
Oglądnęłam się jeszcze po raz ostatni, ale w brudnej szybie szkolnego busa nie zobaczyłam już sylwetki mojego przyjaciela.


hmmm...ciekawe słowo

Cytat:
Odrywam wzrok od mgły, która spowija jego oczy i widzę wyraźnie na karabinek w jego ręce.


???

Wyłapywać błędy przestałem gdzieś tak w połowie tekstu. Trochę ich dużo... za dużo, jak na tak krótkie opko.
Mi Twoja praca nie podeszła zupełnie. Mnóstwo tu błędów, chaosu. Zdania często wyglądają, jakby wklejone zostały bez ładu i składu
Jeżeli chodzi o samą historię, to ma jakiś potencjał, ale zupełnie nie wykorzystany. Ot, tyle ode mnie

Pozdrawiam;)
Szuirad dnia 14.03.2009 23:30 Ocena: Bardzo dobre
Czym jest test z francuskiego wobec ściany strzaskanej nad głową serią z automatu ?
Dobrze, że pozwalasz czytelnikowi samemu "wysnuć tę jedną nitkę prawdy" .
Udało Ci się zbudować napięcie jakby w zwolnionym tempie, jakby prawdziwa akcja rozgrywała się gdzieś na boku, jak niemy film. Druga rzecz to przeciwstawienie grozy sytuacji z np rzeczami, które są typowe dla siellskiej młodości : zapach zielonej trawy i smak lodów waniliowych.
Całość uchwycila uwagę - tyle po szybkim, pierwszym przeczytaniu
Poke Kieszonka dnia 15.03.2009 05:35 Ocena: Bardzo dobre
Tekst nie wątpliwie buduje napięcie z każdą chwilą no i trzeba przyznać ,że na topie .Swoją drogą nie wiem sama co jest lepsze po takim przeżyciu śmierć czy życie z taką świadomością:):)
moloch straszliwy dnia 15.03.2009 09:01 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo ładny tekst. Owszem, jest trochę błędów, ale podoba mi sie mimo to. Podziwiam Twój sposób opisywania rzeczywistości. Jesteś refleksyjna. Jak czytałam Twój tekst, momentami byłam rażona trafnością spostrzeżeń. To przyjemne uczucie. Dlatego czytam Wasze teksty! Szukam czegoś, co by mnie mogło porazić, zaskoczyć, otworzyć na nowe. Nie zmarnowałam czasu, czytając Twoje opowiadanie. Nie było tam wielu niepotrzebnych słów. Były mądre słowa. Może trochę przesadzę, ale skręcało mnie z podziwu. Jestem zazdrosna o piękno:)
Usunięty dnia 15.03.2009 10:31 Ocena: Bardzo dobre
Tekst jest bardzo, bardzo dobry. Szkoda, że padłaś ofiarą debiutanckiego, nadgorliwego krytyka... Mnie ten tekst wciągnął, przeraził, czytając wyobrażałem sobie opisywane sceny. Bdb.
Azazella dnia 15.03.2009 11:45 Ocena: Bardzo dobre
piszesz bardzo dobrze, obrazowo. Naprawdę wciągnęlo mnie to opowiadanie;)
lina_91 dnia 15.03.2009 12:25
Dzięki :)
Jack the Nipper dnia 15.03.2009 15:11 Ocena: Przeciętne
Kilka sugestii:

Cytat:
piękne swoją nietrwałością, w drugiej płyną niczym spieniona lawa, niszcząca wszystko po drodze. Z daleka, na dystans, wydają się piękne,


2 x piękne, tu dodatkowo sprawia, ze całe zdania wydają się powtórzone

Cytat:
pieczywa wyglądał kawałek kurczaka z ketchupem.


Ten detal śmieszy - jak można tak fachowo rozpoznać zawartość kanapki, z ktora ktos biega po podwórku?

Cytat:
sylwetki mojego przyjaciela. Po chwili myślałam już


2 x już

Cytat:
Zadają pytania o wszystko.


To zdanie - moim zdanie - jest zbędne

Cytat:
na gotowaniu w jednym


bo na zajęciach z gotowania

Cytat:
gardło, bo kiedy


"bo" było przed chwilę zastąp myślnikiem

Cytat:
Alexa. Kto wtedy pierwszy chlapnął farbą na tą drugą osobę? Nie pamiętam. Wiem, że roboczy fartuch osłaniał wtedy bluzę Alexa


2 x Alexa
2 x wtedy

Od zdania "Patrzę w twarz wybawiciela, poszarzałą twarz koszykarza" wdarł się taki chaos, że nie wiem, kto, gdzie, dlaczego.

To pewnie celowe, takie zdarzenie z zasady nie może być uporządkowane (dla obserwatora/ofiary, bo dla szaleńca z karabinkiem to pewnie jest). No, ale w tym wszystkim jest jeszzce zagubiony czytelnik.
lina_91 dnia 16.03.2009 11:58
Juz dawno nie widzialam tak rozbieznych ocen ;)
Usunięty dnia 16.03.2009 12:03 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Juz dawno nie widzialam tak rozbieznych ocen


Znaczy, że tekst jest kontrowersyjny - ciesz się :)
Krzysztofpnowak dnia 16.03.2009 17:55 Ocena: Bardzo dobre
słów używasz z ogromnym wdziękiem ale powiedziałbym że jest ich tu odrobinę za wiele miejscami tylko i ta pointa trochę na siłę, może niecałkiem potrzebna...bdb
lina_91 dnia 16.03.2009 23:08
Cieszę się, bo spróbowałam ostatnio czegoś innego i wciąż przetrawiam rezultat.
ginger dnia 17.03.2009 18:58 Ocena: Dobre
Cytat:
Juz dawno nie widzialam tak rozbieznych ocen

Zajrzyj pod teksty V., ona ma prawie wszędzie od najwyższej do najniższej :D

Co do tekstu - jest niezły, tylko strasznie chaotyczny. Wiesz, o czym piszesz, co chcesz powiedzieć, i starasz się to zrobić z punktu widzenia zdezorientowanej ofiary. Tyle że: film, w którym ujęcia są niespójne i szybkie może być świetny, w opowiadaniu się to nie sprawdza. Bo czytelnik się gubi, kto, kiedy, po co i dlaczego? Pisząc powinnaś starać się, żeby przy szybkiej akcji nie było wątpliwości, kto kogo popchnął, pociągnął, kto stoi a kto leży. Bo jak czytelnik się gubi, to traci chęć na czytanie. Ja się momentami gubiłam. Ale Ty umiesz pisać, więc ćwicz i eksperymentuj dalej, szukaj siebie :)
Usunięty dnia 09.07.2009 08:59 Ocena: Świetne!
Już tyle czasu mineło od pojawienia się tego tekstu, a ja dopiero teraz...:)

"Zamachał do mnie" - wolałbym POMACHAŁ

"W końcu nie dalej jak wczoraj Amy poderwała na nogi pół szkoły, bo na gotowaniu w jednym ze zlewów zobaczyła pająka" - to zdanie mi strasznie zgrzyta.

"na plamę w kolorze kalifornijskiego wina na jej koszuli" - bardzo fajny zwrot:yes:

"Przerażony koszykarz z pierwszego rzędu - chodzimy od pięciu lat na te same lekcje, a ja wciąż nie pamiętam jego imienia - jednym szarpnięciem przewraca cztery złączone ze sobą ławki" - bardzo fajne wtrącenie o imieniu. Tekst jest przez to urozmaicony.

"Bo Alex, którego znałam, nigdy nie wziąłby broni do ręki, jako przeciwny wojnie. Bo Alex, nawet gdyby zdarzyło mu się, z ciekawości, pochwycić w dłoń chłodną stal, która daje boską władzę, nie skrzywdziłby innego człowieka.
W końcu Alex, którego znałam, zbierał pająki ze ścian, żeby ich nie zabijać."

Duże tego ALEXA, ale właśnie w tym miejscu jest to jak najbardziej odpowiednie. Duży plus:yes:

"Seria przypomina warkot wiertarki" - jestem na tak:yes:

No coż, to chyba najlepsze opowiadanie, jakie tu przeczytałem. Błędy stylistyczne pewnie są, tak jak zdarzają się powtórzenia, ale to nieistotne. Tworzysz znakomity nastrój, który ja potrafię docenić. Świetne porównania, gra słowem, wtrącenia. To powoduje, że tekst nie jest jednolity - ba, ma odpowiednią barwę, głębię, wciąga niczym narkoman działkę koki. Nie pozosteje mi nic innego, jak dać ŚWIETNY. Nie wiem, czy wzbiłaś się na wyżyny swojego pisarstwa, ale chcę wierzyć, że masz jeszcze jakieś rezerwy. Chylę czoła...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty