Czerwcowy wieczór...
Wbiła swoje zęby w jego szyję.
Starał się jakoś bronić, ale był zbyt pijany i słaby,by wykonać jakikolwiek gest.Piła jego krew rozkoszując się jej smakiem.Wiedziała, że to doda jej sił.
Dzięki niej będzie mogła przetrwać znów jakiś czas.Krew była jak lekarstwo i była jedynym
pożywieniem, które mogło ją wzmocnić i pozwalała przetrwać.
Ssała ją bez opamiętania, nie licząc się z tym, że ofiara właśnie cierpi.
Nie przejawiała ani przez moment odrobiny współczucia, czy litości.
Okrutna i zimna.
Gdy tylko widziała, że on próbuje się bronić, tymbardziej była agresywna.
Łapczywie spijała drogocenny eliksir, starając sie nie uronić ani kropli.
Dochodziła już ekstazy,gdy nagle poczuła silny ból,przeszywający jej ciało.
Rozrywało ją na kawałki, nie mogła wykonać już żadnego ruchu.Zastygła tak w śmiertelnej
pozie.Ostatnim widokiem, była rana jaką pozostawiła w ciele ofiary, z której jeszcze
delikatnie sączyła sie stróżka krzepnącej krwii.
Nim wydała ostatnie tchnienie,czuła już tylko jak gdyby spadała w nieskończoność,
niesiona w jakimś szalonym wirze.
Upadek.Cisza...To był już jej koniec.
-Znów te robactwo.Gdyby nie ja to zagryzłaby cię na "śmierć".Cholerne komary,tną
jak opętane.
-Pijaku wstrętny - dodała na koniec.
Kobieta chwyciła go za rękę i wprowadziła do domu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Kabuki · dnia 18.05.2007 14:33 · Czytań: 1175 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: