Chłopak był niezły. Mógł mieć niewiele ponad dwadzieścia lat, sylwetkę koszykarza, ciemne, krótkie włosy. Choć ten ostatni fakt był w ich oczach raczej minusem, Rdzew "zasadziła się" na niego:
-Do północy zrobię mu zdjęcie po zdjęciu. Jego koszulki. Pomożesz? - Oczywiście Szkiełko nie mogła jej (i sobie) odmówić. We dwie robiły podobnych jemu od jakiegoś czasu w balona. Rdzew była specjalistką od oszałamiania, Szkiełko - od utrzymywania w głowie zamętu tak długo, jak długo Ofiara była im potrzebna.
Chłopak tańczył z jakąś mocno opaloną panienką z dekoltem prezentującym tatuaż zdecydowanie zbyt mały w stosunku do piersi, na której się znajdował. Trudno było uznać, czy przypadła mu do gustu, gdyż wyraźnie on bardzo jej się podobał. Tak bardzo, że nawet gdyby próbował się bronić, jego działania zaginęłyby w nadmiarze gestów zachęcających z jej strony. Rdzew szepnęła:
-Już nie mogę patrzeć na to, jak się marnuje! - Szkiełko kopnęła od spodu w siedzenie jej krzesła:
-Masz, na szczęście! - Polowanie uznały za rozpoczęte.
W gąszczu ludzi wszyscy wydawali jej się nieruchomi. Jak wilczyca zmierzała do celu, wszelkie istoty żywe traktując jak drzewa. Ktoś próbował ją zaczepić, ale odepchnęła go:
-Nie przeszkadzaj! - Tańczyła za plecami Ofiary, tak by jego partnerka ją zauważyła. Szkiełko już zbliżała się od drugiej strony parkietu. Jako starsza i bardziej doświadczona miała sprawić, żeby Ofiara przeniosła swoją uwagę z "Flanelci", jak nazywały potencjalne rywalki, na Rdzew. Ta, jako ładniejsza, siała wątpliwości w sercach "Flanelek", które, o ile nie były z gatunku tych przetestosteronowanych (co objawiało się niepohamowywalnym ciągiem do sytuacji kopulacyjnych, a także skłonnością do bójek - wtedy wkraczała do akcji Szkiełko, wykorzystując pretekst do uwolnienia ogarniającej ją czasem agresji), zbyt dużą wagę przywiązując do wyglądu, tą bronią wojujące, od niej ginęły Eliminacja ich była kwestią poboczną. Jak ściąganie skóry z zabitego zwierzęcia. Szkiełko nie rzucała się w oczy. Potrafiła wejść między Flanelcię, a Ofiarę, jeśli inne metody nie skutkowały. Wiedziała, że nic nie zwraca uwagi faceta tak, jak dotyk. Zwłaszcza dotyk ciała, które jest "chude tam, gdzie powinno być chude, a grube tam, gdzie powinno być grube".
Chłopak patrzył jeszcze na "Flanelcię", ale ona już zerkała za jego plecy, gdzie ciemnowłosa dziewczyna gięła się w rytm muzyki. Szkiełko zobaczyła uśmiech Rdzew i wyszczerzyła zęby. Chłopak odwrócił się i z ruchu jego ciała, nagle zgranego z ruchami Rdzew, Szkiełko wywnioskowała, że może iść na drinka. Już był ich.
Rdzew wciąż nadawała sygnały o rozwoju sytuacji. Nie musiała tego robić świadomie. Szkiełko, która swego czasu interesowała się mową ciała, widziała wiele ukrytych gestów. Chłopak nadal utrzymywał dystans, co bardzo im się podobało. Polowanie bez napotykania oporu przypominało im świniobicie. Do ostatniego momentu lubiły wiedzieć, że Ofiara ma obawy. Kiedy utwór się skończył, Rdzew wskazała ruchem głowy bar, gdzie siedziała Szkiełko. Najwyraźniej zgodził się. Szkiełko zauważyła, że ma intrygujący uśmiech i "śmiejżelki w oczach". Zanim usiadł na krześle, Rdzew klepnęła go w tyłek i za jego plecami uniosła kciuk w górę. Szkiełko zmarszczyła nos. Chłopak wyglądał na zbyt świeżego, takiego, co osiąga szczyt w momencie, kiedy panna się przed nim rozbierze, nie mówiąc o tym, że trudno się po nim spodziewać czegoś bardziej wyrafinowanego, niż zwykłe rżnięcie. A to, przy nich dwóch nie wchodziło w grę.
Chłopak zagadał do niej:
-A ty tu w ogóle możesz być? - Rdzew odpowiedziała za nią, pytaniem:
-Dlaczego nie?
-Bo wygląda na nieletnią... - Szkiełko zagryzła wargę, nie chcąc prychnąć śmiechem: "Jakbym ci powiedziała, że od dwunastu lat jestem pełnoletnia, to i tak byś nie uwierzył... Pierwsza żółta kartka..." Uśmiechnęła się, a Rdzew zobaczyła w jej oczach niebezpieczne iskierki:
-Niewyszukany komplement. My tylko tańczymy. Do tego nie trzeba dowodu osobistego.-
-No, tu masz rację. - przyznał, ale zaraz potem dodał:
-Z tym, że tak, jak wy tańczyłyście... - Rdzew zaśmiała się:
-Podobało ci się? - Chłopak mruknął w jej włosy, obejmując jedną ręką, ją, a drugą szkiełko:
-To może zatańczymy gdzieś na osobności? - Roześmiały się. Szkiełko zmierzyła go wzrokiem od pasa w dół, a Rdzew, tym razem przed jego oczami, spuściła kciuk. Wstały. Szkiełko cmoknęła go w policzek:
-Cóż. Podobno mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy. Ale od tego, jak zacznie zależy, czy pozwolimy mu kontynuować...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
soczewica · dnia 20.03.2009 13:58 · Czytań: 841 · Średnia ocena: 2,83 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: