Gerbera - nod
A A A
Kobieta mojego życia

Chociaż Andrzej miał przyjść dopiero za godzinę, już dało się wyczuć jego obecność w całym mieszkaniu. Wokół jego wizyty rozpościerała się zawsze tajemnicza aura namiętności. Trudno określić, co bardziej ją wywoływało, czy były to perfumy, których Natalia używała tylko na tę, specjalną okazję, czy też daleko posunięte przygotowania. W całej siedzibie roznosił się zapach gotowanego obiadu. Wszystkie odwiedziny Andrzeja okraszone były niezwykle starannie budowaną otoczką, na którą składało się wiele elementów. Jednym z nich był właśnie posiłek, do którego Natalia przykładała się chyba najbardziej. Wyglądało to trochę tak, jakby od smaczności potrawy zależało powodzenie całej misji, do wypełnienia której przykładały się obie strony.
Natalia biegała między kuchnią, pokojem gościnnym i sypialnią. Niemal zawsze się znalazło coś, co trzeba było jeszcze poprawić. A przecież do tego dochodził obiad, którego przygotowanie wymagało sporego nakładu sił. Zwłaszcza dziś. Pieczony kurczak w sosie orzechowym stanowiłby wyzwanie nawet dla kucharza najlepszej w mieście restauracji. Natalia starała się, aby z każdą wizytą jej zawsze niecierpliwie wyczekiwanego gościa wiązało się inne danie. W ten sposób poszczególne spotkania nabierały niepowtarzalnego charakteru. Wszystkie łączył jednak jeden element - wino. Chociaż i ono było dostosowywane do okazji - czasem wytrawne, czasem półwytrawne, najczęściej czerwone, ale nie z rzadka również białe. Na trunku tym Andrzej nigdy nie oszczędzał. Bywało, że i pół godziny potrafił spędzić przy półce z winami pobliskiego sklepu monopolowego, tylko po to, aby wybrać odpowiednią butelkę. Wino to jednak rzadko było dobierane do przygotowywanej w danym dniu potrawy, ponieważ Natalia nigdy nie zdradzała swojemu kochankowi, co akurat mu zaserwuje.
Ciekawe jaki kolor będzie dziś - zastanawiała się Natalia, szukając sukienki w dwudrzwiowej, drewnianej szafie. Nie bez przyczyny myśl ta naszła ją akurat w tym momencie, podczas doboru stroju. Było już tradycją, że Andrzej stawał w drzwiach z kwiatkiem w dłoni. Zaraz na początku ich spotkań Natalia zorientowała się, że po barwie gerbery, bo właśnie tę roślinę upodobał sobie mężczyzna, można poznać obecny nastrój kochanka. To ostatecznie było wskazówką co do tego, jak będzie się on zachowywał podczas późniejszych łóżkowych figli. O ile oczywiście zdarzało się, że w trakcie wizyty humor Andrzeja ulegał zmianie.
Natalia jeszcze nurkowała w szafie, gdy usłyszała kroki na skrzypiących schodach starej kamienicy, w której mieszkanie wynajmowała. Chwilę potem rozległ się dzwonek i kobieta już wiedziała, kto stoi na klatce schodowej. Znała ten dźwięk dobrze. To mógł być tylko on. Nie pozwalając mężczyźnie czekać na klatce schodowej, Natalia natychmiast pobiegła otworzyć drzwi.
- Przepraszam, jeszcze nie... - Natalia urwała w połowie zdania. Andrzej stał z krwistoczerwoną, wręcz brunatną gerberą w dłoni. Kobieta nie zdążyła jeszcze przenieść wzroku z kwiatu na kochanka, gdy ten stał już przed nią i zbliżał swe usta do jej, zamykając przy tym drzwi nogą, by stojąca w samej bieliźnie Natalia nie zmarzła. Jej długie, zgrabne, odziane w czarne pończochy nogi zdawały się być teraz jeszcze dłuższe, gdyż stała ona na samych czubkach swych palców. Podkreślało to dodatkowo kształtne i jędrne niczym pomarańcze pośladki, na których spoczywały już dłonie Andrzeja. Mężczyzna chwycił Natalię zdecydowanie, pozwolił, by swym ciałem oplotła jego biodra i chyżym krokiem przeniósł kobietę do sypialni, gdzie natychmiast jął się do pracy.
Andrzej był dobrym kochankiem. Czuły, ale jednocześnie męski w łóżku doskonale wiedział, czego potrzebuje kobieta w danym momencie. Nie spieszył się. Był cierpliwy i sumiennie pracował na satysfakcję swojej kompanki, gdyż właśnie jej rozkosz przedkładał nad swoją. Nie ukrywał zresztą nigdy, że pełne szczęście w łóżku może osiągnąć tylko z partnerką potrafiącą czerpać z wspólnych harców nie mniej niż on. Patrząc na nabrzmiałe od krwi policzki Natalii nie trudno było się domyślić, że jest ona właśnie tą kobietą.
Oboje leżeli teraz zmęczeni właśnie zakończonymi figlami. Andrzej nie przepadał zbytnio za tą chwilą. Brakowało mu papierosa, którego po odbytym stosunku zwykł palić. Natalia nie pozwalała mu na to. Nigdy nie zniosłaby dymu tytoniowego w swoim mieszkaniu.
- Kurczak! - Wrzasnęła nagle Natalia i niczym trafiona piorunem wybiegła do kuchni, skąd dobiegł ich zapach raczej już niezdatnego do spożycia kuraka...

***

Było już ciemno, gdy zmierzałem do domu. Wiedziałem, że tym razem przesadziłem. Przecież Paulina mówiła, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Coś bardzo ważnego. Wiadomość, której nie mogła mi zdradzić w rozmowie telefonicznej, musiała być faktycznie ściśle tajna łamana przez poufne. Tym bardziej, że Paulina potrafi spędzić pół dnia przy słuchawce. Czasem zastanawiam się, skąd ona bierze na to pieniądze i jak w przyszłości mielibyśmy na to zarobić. Zawsze jest ktoś, z kim trzeba porozmawiać i coś, co trzeba przekazać.
Szedłem przyspieszonym krokiem przez słabo oświetloną ulicę, nie zważając na zakapturzone postaci w bramach, z których wydobywał się odór. Mocz wymieszany z potem i alkoholem - mieszanka, która powalała bardziej niż kije bejsbolowe trzymane pod kurtkami i kastety skrywane w kieszeniach. Nieraz zaczepiali mnie, gdy wracałem od Natalii. Zapewne z zazdrości. Zapach niedawno odbytego seksu, który rozpościerał się nade mną, musiał najwidoczniej drażnić ich nozdrza nieprzystosowane do takiego luksusu. A przynajmniej nie do takiego z kobietą pokroju Natalii. Widziałem czasem panny niektórych z tych typków. Cóż. Jak ktoś się nie ceni, to jego sprawa. Ja w każdym razie...
W tym momencie jednak nie to zakrzątało mi głowę. O wiele bardziej intrygowały mnie twarze kobiet, które mijałem. Zupełnie, jakby wiedziały. Ale przecież nie mogły wiedzieć. Nikt nie ma wyrytej na czole zdrady. Zwłaszcza tak bezczelnej. Trwającej już dwa lata. Czasami zastanawiam się, kogo ja w zasadzie zdradzam. Natalię? Paulinę? A może siebie? Czy da się oszukać własne myśli? Czy można odnaleźć harmonię, łamiąc wyznawane zasady i wartości? Do tego ci ludzie. Oni wiedzą. Muszą wiedzieć. Dostrzegam to w ich oczach. Żal. Złość. Brak zrozumienia.
Przechodząc obok kwiaciarni, nie mogłem do niej nie wejść. Już przekraczając próg, wypatrzyłem swój cel. Biała gerbera. Nie wiem, czy wyboru kwiatów dokonuję świadomie. Słusznie jednak zauważa Natalia. Wybierana barwa nigdy nie jest przypadkowa. Czym zatem mogła być obrana przeze mnie biel? Dowodem czystości? Intencje miałem przecież zawsze czyste. Chyba.
- Pan znów tu. Którą to tak pan próbuje udobruchać? Ładnie pan musiał piwa nawarzyć - zwróciła się do mnie kwiaciarka. Czego ta kobieta ode mnie chce. Przecież płacę za każdym razem. Za kwiaty. Nie za to, aby słuchać wywodów jakiegoś próchna. Siedzi tu całymi dniami i ludzi obgaduje. Ciekawe co rozpowiada o mnie. A może też wie? Każdy by się domyślił.
- A tak jakoś wyszło. Pięć złotych, jak zawsze?
- Dla pana trzy. Jest pan moim najlepszym klientem - starucha uśmiechnęła się do mnie. Ciekawe, czy jej celem było wywołanie u mnie wyrzutów sumienia, których fala zaatakowała właśnie moje myśli. Od dwóch lat jestem oszustem i jeszcze dostaję za to zniżki.
- Nie mógłbym - powiedziałem, rzucając monetę na ladę i wyszedłem z lokalu. Za plecami słyszałem jeszcze życzenia powodzenia. Szczere. Przynajmniej tak brzmiały.
Na ulicy zdawało się być jeszcze ciemniej. Chociaż może to mój wzrok przyzwyczaił się do jarzeniowego światła kwiaciarni. Powietrze było coraz cięższe. Przygniatało mnie dymem kłębiącym się tuż nad powierzchnią ziemi. Czułem, jak z każdym kolejnym wdechem wsysam w siebie substancje, które z pewnością nie miały najlepszego wpływu na stan mojego zdrowia. W tej chwili nie był to jednak mój największy problem.

***

Kochana Sylwio
Nie wiem już sama, co mam o tym myśleć. Jestem przekonana, że on kogoś ma. Na każdym kroku najchętniej bym go sprawdzała. Gdybym tylko mogła, śledziłabym każde jego posunięcie. Już prawie codziennie czuję ten zapach. Zakazany zapach. Może właśnie dlatego tak bardzo smakuje mu ten grzeszny owoc. Potrafię sobie wyobrazić, że jest w tym coś pociągającego. Ale czy ja mu już nie starczam? Czy nie mogę dać mu tego, czego oczekuje? Piszesz, że to nie moja wina. Niestety nie potrafię podejść do tego w ten sposób. Przecież gdzieś musi być tego przyczyna. Andrzej nie jest zły. On jest dobrym człowiekiem.
Już nie potrafię siebie więcej oszukiwać. Te myśli same przychodzą. Same nie odchodzą nigdy. Nie wiem, jak z nimi walczyć. Czy w ogóle się da? Przecież na każdym kroku widzę jakieś ślady. Starannie zatarta pozostałość pomadki. Włosy na płaszczu. Nawet on. On cały pachnie nią. Jego oddech. Jego skóra. Czasami mam wrażenie, że oni już są jednością. Zupełnie jakby mnie w tej konstelacji nie było.
Pytasz, jak długo to już trwa. Nie wiem. Pisałam o tym Tobie wcześniej. Chyba przed dwoma miesiącami. Wcześniej nic nie zauważyłam. A przecież to musiało się zacząć dawno temu. Byłam ślepa. Tylko dlaczego musiałam przejrzeć na oczy? Przecież wszystko było w porządku.
Jak zapewne pamiętasz, wczoraj miałam zamiar go uświadomić. Powinien wiedzieć. Ma do tego prawo. To jest też jego życie. Nie mogę tego ukrywać. Zresztą nie dam rady długo się z tym kryć. Prędzej, czy później i tak wszystko wyjdzie. Mama mówi, że mam wrócić do domu, że jakoś sobie poradzimy. Ale ja nie chcę sobie jakoś radzić! Ja chcę być z nim! Z Andrzejem! Ojcem mojego, naszego dziecka! Tylko czy mogę mówić My, Nasza córka, Nasze życie? Czy my wciąż żyjemy, istniejemy?
W każdym razie naprawdę chciałam to wczoraj zrobić. Byłam zdecydowana. Przygotowałam sobie mowę, nastroiłam się odpowiednio. I przyszedł. Spóźniony. Z białą gerberą! Jak mógł?! Świnia! Przecież dzwoniłam do niego. Mówiłam, że to coś pilnego. A on musiał do niej iść! W takim dniu, kiedy miałam powiedzieć, że urodzę mu córkę, musiał się gzić z tą suką! Nie wytrzymałam. Zemdlałam. Nie wiem, czy przez ciążę, czy ze złości, ale było to dla mnie po prostu zbyt wiele. Nie, on nie jest dobrym człowiekiem. Dobry człowiek by czegoś takiego nie zrobił swojej kobiecie, swojemu dziecku.
Czasem mam wrażenie, że ten komputer jest wszystkim co mam. Dzięki niemu kontaktuję się z Tobą. Dzięki niemu i Tobie trzymam się jakoś. On łączy mnie ze światem. Kiedyś z Andrzejem wychodziliśmy często. Do kina, do teatru, do restauracji. Teraz nie wiem, czy się mnie wstydzi, czy może się boi, że spotkamy tę dziwkę. Ale to boli. Widzę, jak zmienia się jego stosunek do mnie. Wszystko jest inaczej. On jest inny. Ja jestem inna. A może to moja wina? Może jestem zbyt surowa? Po tym, jak się zaczęłam domyślać, stałam się taka oschła. Ale i on się nie stara. Niech sobie zaoszczędzi grosze wydawane na te białe gerbery. I tak je następnego ranka wyrzucam.
Oczywiście mam też Natalkę. Czuję ją w sobie. Wiem, że tam jest. Wiem, że już mnie kocha, że ja ją kocham. Tak na zawsze. Nie tak jak on. Czy on potrafiłby ją w ogóle pokochać? Czy on mnie kocha? Czy kochał? A może już popadam w paranoję. Nie mam żadnego prawa go oceniać. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Nie zgłaszałam sprzeciwu. Przynajmniej nie słownie. Przecież mógł się domyślić, że wiem, że mi się to nie podoba. Ale tak przecież łatwiej. Nie myśleć o innych. Czasem mam wrażenie, że ci faceci tacy już są. Niby się o nas troszczą, niby o nas zabiegają, a tak naprawdę w ogóle o nas nie myślą.
Nie wiem, kiedy znów zdobędę się na rozmowę z nim. Jak sobie przypomnę wczorajszą akcję, to nie wydaje mi się, czy nastąpi to w najbliższych dniach. Niech się sam domyśli, sam zainteresuje. Ja już nic nie zrobię...
Pozdrawiam
Paulina
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
nod · dnia 23.03.2009 10:45 · Czytań: 999 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty