Odcinek 16
- Jo gamonie!
Kopciuszek i Rycerz de Nipper spojrzeli zbaraniali na gorącą, ognistą, a wręcz nagrzaną niunię, która kołysząc tym i owym, lazła właśnie w ich stronę.
- Jestem Księżniczka Landrynka. Chodzę ja sobie po świecie, kwiatuszki zbieram, wianki wiję i wrzucam je do wody, gąski pasę, uśmiechy i choroby weneryczne po świecie roznoszę i w ogóle fajna ze mnie lala. Podobno jest tu jakiś książę do pocałowania?
Nie czekając na odpowiedź pochyliła się tak, że jedno to i owo wypięło się krągle ku niebiosom, a inne zabujało nad leżącym (ale nie poległym) Śpiochem.
- Cmok!!!
- Co jest do k*wy nędzy? - podziękował Śpioch. - Daj spać, kretynko!
- Ale ja... moje cmok, cmok... popatrz jak się do ciebie uśmiecham...
- Kretynka. Cmok? Co ty se, k*wa, myślisz?
- Ej, tu są damy... - wtrącił Rycerz de Nipper, ale bardzo nieśmiało, bo podobnie jak Kopciuszek nie bardzo wiedział o co biega.
- Zamknij się, bo i ty oberwiesz, zakuta pało. A ty - Śpioch ponownie zwrócił się do Landrynki - bujaj się i swoje to i owo gdzie indziej. Jak musisz kogoś cmokać, to tam leży Śpiący Książę, a ode mnie się odwal.
- Po pierwsze - tym razem przemowę przerwała Kopciuszek. - Pałę, to ma Valdoniusz, a Rycerz, może i jest zakuty, ale mieczyk posiada i to zupełnie na wierzchu. Po drugie - skoro tu śpi Książę, to kto ty jesteś?
- Jak to kto? - zdziwił się Śpioch. - My name is Śpioch. Krasnoludek Śpioch.
- Wstrząsające! - jęknął zmieszany Rycerz.
Tymczasem Landryna nie czekając wcale na rozwój wypadków, żwawo myknęła we wskazanym kierunku i cmoknęła Księcia.
- Aaaaaa - przeciągnął się Książę, a gdy skończył ziewać, przyjrzał się swojej wybawczyni, jej temu i owemu i najwyraźniej owo to i owo zrobiło na nim wrażenie, bo jego osobiste to i owo wyraźnie uwydatniło się pod fakturą modnych jeansów.
- K*wa!!! Spadać hołoto, spać mi się chce! - zirytował się Śpioch, a że towarzystwo nie bardzo się tym przejęło, ułapił porzuconą kosę i zaczął nią wywijać na prawo i lewo. Księcia zdekapitował, a Landrynę rozszczepił na górę i dół. Rycerz de Nipper zdążył sparować wprawdzie pierwszy cios i nawet wyprowadził pchnięcie, ale Śpioch uniknął sztychu i uderzył z półobrotu, od góry. Ostrze kosy sieknęło równo, wytracając na szczęście sporo impetu na hełmie, tak że choć mocno raniło de Nippera, ten pozostał żywy.
- Wiejemy!
Kopciuszek złapała zalanego krwią Rycerza za rękę i pociągnęła ku wyjściu.
- No! - mruknął zadowolony Śpioch, odrzucił kosę w kąt i położył się spać.
Tymczasem jeszcze nim dobrze uciekli, de Nipper zaczął gdakać, kwakać, podskakiwać i śpiewać piosenki Ich Troje.
- Fuck - zeźliła się Kopciuszek, ale nic nie mogła poradzi, bo de Nipper był przez rozum cięty i na umyśle szwankował...
A tymczasem...
Wesołych Świąt zakrapianych! - wykrzyknął RYBA przyodziany w mikołajową czapę z dzwoneczkiem na końcu. - I żadnych karpiów!
- Samych Kaczek i ReQinków! - zakrzyknęli zgodnym chórem Kaczka i ReQinek, a RYBA uroczyście przyodział ich w takie same mikołajowe szlafmyce, jakie miała już reszta wędrowców portalowych...
Ale na razie są to tylko pobożne życzenia, bo oni znajdują się daleko od portalu i to w różnych zakątkach świata i w różnych opresjach w dodatku...
- Co za rwetest - westchnął krecik - Jeszcze ten wieczór i wracam do swojej samotni... Do wiosny nikt mnie stąd nie wyciągnie...
- Do wiosny jeszcze daleko - powiedział cynicznie RYBA. - A ty jesteś tu i teraz, na dolę i niedolę z nami...
- Raczej na niedolę - jęknął Krecik i spróbował się zakopać, ale nie miał gdzie, bo większą część przestrzeni nadającej się do kopania zakrywała Kaczko-płastuga z frędzelkami, w które oczywiście z miejsca zaplątał się nieszczęsny Kret.
No, dobrze, to mnie chociaż przytulcie, bo tu zimno... A ja przez to ciągłe głaskanie mam futerko wytarte... - jęknął krecik.
- Wpełznij pode mnie - zaproponowała dobrotliwie Kaczko-płastuga. - Z miejsca będzie ci cieplej.
- Zwariowałaś? - oburzył się RYBA. - Z miejsca to on się zakopie! Owiń go Kaczka frędzlami, albo lepiej przywiąż, bo teraz nie możemy sobie pozwolić już na stratę kogokolwiek. Nawet takiego Kreta. - Tu spojrzał z niechęcią na wspomnianego obok.
Jak się dalej potoczą losy naszych bohaterów nikt jeszcze nie wie, zostawiono ich bowiem na pastwę losu, gdyż wszyscy Portalowcy obchodzili Święta Bożego Narodzenia i o naszych biedakach zapomniano...
- Szlag by to trafił! - powiedział RYBA.
- Eee tam, sami sobie poradzimy - powiedziała Kaczuszko-płastuga i wyłuskała opłatek zza frędzelków. Na to Krecik zanurkował w swój ziemny korytarz i wytaszczył "coś do popicia".
... bo jak wszystkim wiadomo opłatek lubi się przyklejać do podniebienia na przykład, a wtedy bez krecikowego "czegoś do popicia" się nie obejdzie... dodała Kaczka
Tak więc nasi biedni, opuszczeni przez wszystkich wędrowcy, spędzili Święta
w jakiejś podszytej wiatrem stajence przydrożnej...
- Lepiej się ciesz - powiedziała Kaczka surowo, widząc skrzywionego niechętnie RYBĘ. - Nie wiesz, że teraz każden jeden jako tako bogobojny tradycjonalista wsuwa rybę z kapustą?
- Brrr - wstrząsnął się RYBA. - Co za barbarzyńskie zwyczaje.
- Ale dobre - pogłaskał się po brzuchu Sagitbej i mlasnął. - I zdrowe.
- A ja mam za miękkie serce - jęknął żałośnie Valdo. - Co roku kupuję takową, a potem pływa mi w wannie w nieskończoność, bo jej utłuc nie mogę.
- Trzeba było mnie poprosić... - mruknął Ponury Żniwiarz i z przyzwyczajenia pomacał się po boku, po czym też jęknął.
- A widzisz? Dobrze ci tak! - kwaknęła Frędzlasta.
- WŚRÓÓÓD NOOOCNEJ CIIISZY (KOT ŁAPIE MYSZY)!!! - rozbrzmiało znienacka.
- O! Kolędnicy - ucieszył się Krecik.
- Kolędnicy? Na pustyni? - zgasił go Sagit i miał rację. To nie byli kolędnicy...
tylko cięty przez umysł Rycerz de Nipper i dzielnie wspierająca go Kopciuszek.
- No i dwie następne gęby do świątecznego braku kociołka - mruknął RYBA.
- Jak niczego nie mamy, to nam niczego nie zjedzą - zauważył praktyczny jak zawsze Sagitus. - A może sami coś przynieśli? - ożywił się.
- Trzeeeej Krrróóóóóóóóóóólowieeeeeeeeeee Mooooooonarchooowieeeeee - wydarł się na całe gardło szwankujący widocznie nadal na umyśle Mroczny Nipper. - Przyyyyybieżeliiiiiim doooo ssss...
- Zamknij się! - jęknęła Kopciuszka. - I ja tak miałam przez całą drogę... Cięgiem ino śpiewał i śpiewał i...
- Ale za to darów nazbierał - wtrącił zgryźliwie de Nipper, przestając śpiewać jak nożem uciął...
- Co uciął? - spytał sennie ReQinek, wyłaniając się spod frędzli Kaczki.
- Puentę de Nipperowi - zarechotał Ponury Żniwiarz i znowu pomacał się niespokojnie po bokach.
- Tego szukasz? - zapytał nadspodziewanie przytomnie Mroczny i wyciągnął spod peleryny jakieś pogięte żelastwo.
- IDIOTA!!! - wrzasnęli pozostali, rozbiegając się na wszystkie strony.
- Idiota też człowiek - stwierdził filozoficznie RYBA wzlatując pod sam strop stajenki i chowając się za filarem.
Na klepisku pozostał jedynie uświadamiający sobie z wolna powagę sytuacji de Nipper, frędzle po Kaczce, kopczyk ziemi, nieistniejący kociołek świąteczny i... Ponury Żniwiarz.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
bury_wilk · dnia 25.03.2009 11:41 · Czytań: 894 · Średnia ocena: 3,75 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: