Dialog z antyfanem
Czyli Koleś W Całości Analfabetyczny
Pewnego upalnego wieczoru odezwał się do mnie, poprzez komunikator internetowy, tajemniczy jegomość kryjący się pod pseudonimem 6425430. Zaczął bez ogródek -z rgrubej rury:
- Co kurwa od niej chcesz co? Masz kurwa coś do hiphopu? -zasypał mnie pytaniami.
- Znam cię, prostaku? -zapytałem kulturalnie, sięgając po filiżankę. Trochę to potrwało, gdyż nie jestem zbyt wprawny w pisaniu lewą ręką.
- Odpierdol się cwelu jebany nie i całe szczęście -potok słów znowu wlał się do okna rozmowy. Była późna godzina, więc chwilę zajęło mi rozszyfrowanie wiadomości.
Zdałem sobię wówczas sprawę, że mam do czynienia z nietęgim przypadkiem. Łyk kawy, dłonie na klawiaturze i oto byłem gotów do potyczki.
Znając słabe punkty tego gatunku antyfana (Cvaniakus Homo Dresiaris Polonesis), wymierzyłem niskie, acz chytre pchnięcie:
- Misiaczku, jeśli zamierzasz mnie bluzać, to zrób to na żywo. Przez internet kłócą się tylko dauny -tu na koniec wplotłem słowo młodzieżowe, by nawiązać dialog.
- Odezwał się pierdolony elegancik z wielkiego miaste co -wystukał nieporadnie. Należy mu to wybaczyć, gdyż nie od dziś wiadomo, że Chawudepusy (jak zwykło się potocznie określać ten gatunek) mają niesprawny płat czołowy odpowiedzialny za funkcje poznawcze.
- Tia! -zacząłem znów slangowo, nieco młodzieżowo, choć i staromodnie. -Czuję się lepszy od ciebie dlatego, że jestem z Warszawy i mam gruby portfel. -Tu dało się poznać środek stylistyczny ściśle powiązany z mym przydomkiem.
- No i masz razje czuć sie mozesz zdziwiłbyś cie. -Ta karkołomna wypowiedź wytrąciła mnie z równowagi.
Zachwiałem się i przez chwilę poczułem respekt przed mym rozmówcą. Jego cięty język ugodził mnie w ramię -oparzyłem się kawą. Przypomniawszy sobie tylko powszechnie znany cytat z Fredry, zacząłem przygotowywać kontratak.
- No. A tak serio, to jesteś pewny, że trafiłeś pod dobry numer? -Zacząłem badać pole walki, by przypadkiem się gdzieś nie potknąć i nie paść zaraz potem trupem.
- A więcej takich idiotów jak ty ktuży gnojom innych że ci sie nie podobały jej wiersze to kurwa po co się odzywasz. -Tylko czekałem na ten moment! Wyczuwszy słaby punkt w naturalnym pancerzu Chawudepusa, wykonałem perfekcyjny (w moim mniemaniu) sztych:
- To nie ja robię trzy błędy ortograficzne w jednym zdaniu. -Czubek mej szpady zatopił się między płytami pancerza.
- A HUJ MNIE TO OBCHODZI! -W tym momencie moja szpada się złamała, a ja byłem zmuszony salwować się ucieczką. Stopa za stopą, zaczynałem się cofać. By zyskać na czasie, postanowiłem skurczybyka zagadać.
- Jesteś upośledzony? -Zagadnąłem licząc, że zatrzyma się choć na chwilę, by rozważyć tę kwestię.
- Nie bardziej nisz ty -odparł szybciej, niż ktokolwiek mógł się tego spodziewać. No tak. Dałem się nabrać. Toż to osobnik szkolony pewnie przez samego Wujka Staszka, Mistrza Ciętej Riposty! -Może by tak inny zestaw pytań? -Zaatakował ponownie, zgrabnie jednak uniknąłem ciosu. Zaczął mnie przypierać do muru.
- Szczerze mówiąc, to nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Możesz jeszcze powiedzieć, jak się nazywasz, żebym w kronice mógł to nadmienić -zalałem go słowotokiem i rzuciłem się z okna ku wolności.
Na odchodne rzucił mi jeszcze, wygrażając pięścią:
- Podbisz KWCA kto w temacie bedzie wiedział!
Otrzepałem się z kurzu i odłamków szkła i zamiotłem je do kosza. Cóż, nie z każdej potyczki z antyfanem wychodzi się cało. Ale z niektórych może być dobry materiał na opowiadanie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
atreides · dnia 27.05.2007 22:25 · Czytań: 1349 · Średnia ocena: 2,67 · Komentarzy: 33
Inne artykuły tego autora: