Dekownik cz. 2 - lina_91
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Dekownik cz. 2
A A A
Marcin, bardziej przytomny, przystopował jakieś trzysta metrów od celu. Złapał Michała za ramię.

-Zgłupiałeś? Meldunek zanieś do kościoła. Nie biegaj z tym. I nie pokazuj się z taką łapą.

Zanim Michał zdążył odpowiedzieć, Marcin wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko z antenką. Michał uśmiechnął się pod nosem. Z komórek bali się korzystać, walkie-talkie przebudowywali i ulepszali sami. Dodawali nadajniki GPS, budowali przekaźniki. Stworzyli komplet urządzeń do komunikacji, nazywanych kpiąco selkami, od cellar phone.

Byli już na skraju lasu. Michał się zawahał, wiedząc dobrze, że przekazanie meldunku to najlepsze, co w tej sytuacji może zrobić. Marcin szybko meldował. Po dłuższej chwili spojrzał na kolegę.

-Dobra, skoro już tu sterczysz... Trzymaj - wcisnął mu do rąk automat. -Idę do domu. Nie ściągnę grupy, nie wiedząc, co się stało. Jeśli nie wrócę za piętnaście minut, podaj kod. Piętnaście AK. Zapamiętasz? Numer zgłoszenia podaj swój.

-Jasne.

Marcin, nie kryjąc się, wyszedł na polanę. Po paru chwilach zniknął we wnętrzu domu. Nie minęło nawet pięć minut, kiedy w oknie wychodzącym na las pojawiła się jego twarz. Marcin machnął przyzwalająco ręką i znowu zniknął. Kiedy Michał wszedł do domu, Anita siedziała na kuchennym stole. Marcin wyjął z rąk Michała selkę i rzucił do mikrofoniku kilka słów, na pozór zupełnie nie powiązanych.

-Kamil powinien być za kwadrans. Anita, bierz co chcesz i bądź gotowa do drogi.

-Co się... - zaczął oszołomiony Michał, ale kolega nie dał mu skończyć.

-Mieliście szczęście, niczego nie znaleźli, ale ten najazd oznacza, że coś wiedzą. Od tej pory żadnych meldunków, papierów, broni. Rozumiesz? Anita znika.

Michał patrzył bez słów, jak Anita pospiesznie wrzuca do plecaka manierkę, kilka konserw, latarkę, nóż, zmianę ubrania, apteczkę, podczepia zrolowany koc.

-Anita... - zaczął, już teraz nie wiedząc, jak skończyć. Koleżanka, nie przerywając pakowania, pokręciła głową.

-Skontaktuję się, jeśli wrócisz do organizacji. Przekaż mojej mamie i może Nice, jeśli uznasz za stosowne. Nie odjadę daleko. Jakby co, zostaw gryps u kogoś z AP, przekażą mi. Uważaj na siebie - stanęła przed nim w pełnej gotowości, z plecakiem na ramieniu.

Spojrzał jej w twarz, mając świadomość, że może już po raz ostatni. Znał jej twarz tak dobrze, a jednak teraz, mając ją przed oczami, ogarnął go strach, że nadejdzie dzień, kiedy zapomni jak wyglądała jego przyjaciółka z dzieciństwa.

To była ta sama dziewczyna, z którą ganiał się po lesie, kąpał w rzece, zajadał kwaśnymi jabłkami na wyścigi i zbierał jagody. Pamiętał jej chude, poobtłukiwane kolana, pokaleczone od kolców palce, umorusaną buzię. Była częścią jego dzieciństwa. A jednocześnie, od jakiegoś czasu, należała do świata zupełnie mu obcego, świata, którego nie rozumiał i szczerze mówiąc nie chciał zrozumieć. Nie przyłączył się do ochotników. Anita, od gimnazjum działająca w Czerwonym Krzyżu, od podstawówki w harcerstwie, ostro włączyła się w działalność mającą na celu pomoc Polskiej Armii. Na zbiórki chodził razem z nią, na akcję, tamtą pamiętną akcję w Sopocie zgłosił się sam. Ale brakowało w nim tego zapału, światła w oczach, który widział u Anity.

Obrzucił ją szybkim spojrzeniem, jednocześnie próbując zapamiętać ją na przyszłość i sprawdzić, czy niczego nie zapomniała. Ciężkie buty, ocieplacze, grube spodnie w ciapki, koszula, ciepła bluza z kapturem, palto z opaską Czerwonego Krzyża na rękawie i rękawiczki bez palców.

Długie, ciemne włosy związała w koński ogon, na czoło nasunęła płaską czapkę z dżinsu. Spod trójkątnego daszku wyglądały jasne, błyszczące oczy. Opalona twarz była bledsza niż zwykle.

-Trzymaj się - powiedział cicho. Ostatnie spojrzenie, pocałunek w policzek, uściśnięcie ręki.

-Będzie dobrze - uśmiechnęła się. Pod domem zapiszczały opony zdezelowanego dżipa, którym Kamil, niedoszły maturzysta, przewoził zapasy.

Anita wybiegła, nie oglądając się za siebie.

Patrzył za nią, czując nagłą pustkę, jak gorzki smak rozgryzionej kulki pieprzu.



Tydzień później

Michał wyszedł z domu jeszcze przed świtem. Godzina policyjna kończyła się o wpół do szóstej, choć i tak była raczej teoretyczna. Zbyt wiele osób, głównie nastolatków i dzieci, wymykało się nocami z domów. Kiedy zamykał za sobą drzwi, Nika już krzątała się po kuchni. Od zniknięcia siostry, przejęła jej obowiązki. Znikała też na całe dnie, nie mówiąc nikomu ani słowa. Michał nie pytał, bo i nie musiał. Lębork był małym miastem. Wiedział, że Nika zaangażowała się w działalność AP, organizacji założonej przez swoją siostrę.

Nika, o której wciąż jeszcze nie mógł myśleć inaczej jak o małej siostrzyczce koleżanki. Nika, która w dniu swoich dwunastych urodzin skończyła szkolenie na sanitariuszkę i zaraz zaczęła kolejne przeszkolenie łączniczki. Nika, której kocie oczy, długie włosy splecione w warkocz i chude kolana, wystające spod szkockich spódniczek, znał na pamięć. Nika, której matka przerażona nieznanym losem swojej starszej córki, patrzyła na młodszą z paniką, bojąc się dostrzec w jej oczach ten sam błysk, który płonął kiedyś w Anicie.

O piątej wsunął się do opuszczonego garażu na Czołgistów. Urządzili tu coś w rodzaju ołtarzu. Na jednej ścianie przykleili zdjęcia dawnych kolegów i koleżanek, którzy zginęli. Niemal codziennie dodawali nowe twarze. Twarze znane i mniej znane, uwielbiane, obojętne, czasami nielubiane, ale zawsze bliskie w tym szaleństwie, który ogarnął świat. Była tu Zosia, na zdjęciu z komunii. Chmurnie spoglądali na siebie nawzajem Krzysiek i Marcin. Tamta akcja wciąż śniła mu się po nocach.

Pamiętał zimną noc, słaby deszcz, siekący po twarzach, dotyk chłodnej lufy i nudne oczekiwanie na pojawienie się celu. Kim był tamten oficer, nie wiedział. Nigdy nawet nie zapytał. Dostali zadanie, mieli je wykonać. Bartek miał strzelić pierwszy. Gdyby spudłował, w kolejce czekał Marcin. Pierwszy strzał padł jednak o wiele za wcześnie. Salwa obstawy oficera ścięła Krzyśka, który próbował zameldować przez radio, że akcja spaliła. Michał klęknął i przyłożył kolbę karabinu do ramienia. Kolejny Rusek obejrzał się w samą porę, żeby zareagować. Strzelił o ułamek sekundy wcześniej. Michał poczuł tylko pchnięcie w bark i poleciał do tyłu. Usłyszał jeszcze krzyk Marcina, trafionego w brzuch. Poprzez przeraźliwy ryk kolegi, krzyczącego w agonii, dotarł do niego głos Anity. Chwyciła go mocno za rękę i poderwała w górę, ale nogi się pod nim ugięły.

-Wyciągnę cię stąd, ale musisz wstać! - ryknęła. Udało mu się zrobić parę kroków, ale gdy znaleźli się za zakrętem i kolejna seria rozłupała tynk nad ich głowami, urwał mu się film. Nie wiedział, jakim cudem udało jej się go wydostać z tego piekła. Nigdy nawet nie pytał, choć to ona się nim zajmowała, zmieniając mu opatrunki w środku nocy, pomagając wstać i karmiąc.

Michał klęknął na zimnej podłodze. Większość ludzi, przychodząc tutaj, używała deski lub choćby kawałka szmaty. Teraz jednak ból wbijających się w jego kolana kamyków przynosił ulgę. Zapalił małą świeczkę. Nie mogli zostawiać zniczy, ale dbali, żeby zawsze choć na parę minut migotał tutaj płomień.

Poczuł na ramieniu czyjąś lekką rękę i tym razem zareagował odruchowo, wybijając łokieć w tył. Trafił w próżnię. Poderwał się w panice na równe nogi, przewracając świeczkę. Płomień zajął stary worek po mące. Dziewczyna zręcznie zadeptała ogień i cofnęła się o krok. Zamrugał gwałtownie.

Przed nim stała Anita, ale jakże inna od tej którą znał! Ciemne włosy ścięła, nasuwając na czoło apaszkę, oczy miała podkrążone. Schudła przez ten tydzień tak, że maskujące spodnie wisiały na niej jak na wieszaku. Ręce miała podrapane do krwi, jakby od kolców.

-Anita.

-Co w domu? - spytała szybko, jakby bojąc się, że ktoś zabierze jej nawet tą wykradzioną chwilę.

-Okej. Wszyscy zdrowi...

-Nie mogłeś pilnować Niki? - spytała cicho, ale zjadliwie. Przed ostrą odpowiedzią powstrzymały go tylko łzy w jej oczach.

-O czym ty mówisz? - zdziwił się. -Nice nic nie jest.

-Pamiętasz, co powiedziałam kiedy poszłam na linię, ściągać rannych żołnierzy? O mnie i siostrze?

-Że jedna z was musi przeżyć tę wojnę. Ale co...

-Michał, do cholery, Nika skończyła szkolenie sanitariatu, za parę dni pierwszy etap zajęć z łącznictwa. Nigdy nawet nie była w harcerstwie, to nie jej walka, nie musi tego robić! Wytłumacz jej to!

-Ty też nie musisz! Nikt z nas nie musi. Nika podjęła decyzję.

-Ona ma dwanaście lat!

-Poszło wiele młodszych od niej.

-To moja siostra - zgrzytnęła Anita i Michał przez moment miał wrażenie, że zaraz go uderzy. Powstrzymała się jednak. Westchnęła ciężko. Chwilę milczała.

-Nie mogę jej powstrzymać. Wie, na co się porywa. Nie zmuszę jej do wymykania się potajemnie! Walczy w imię tego samego, co ty. Nie mogę sprawić, że będzie się tego wstydzić, ukrywać.

Anita pokręciła głową i odwróciła się gwałtownie.

-Moja mama tego nie przeżyje - powiedziała cicho.

-Jest silniejsza niż sądzisz. Boi się o was, pewnie. Ale wie, dlaczego to robicie. I rozumie. Zresztą...

-Ona też jest w AP. Prowadzi szkolenia w sanitariacie. Twoja mama też - przerwała mu Anita. Michał zmartwiał. Anita spojrzała mu szybko w oczy.

-Czy ty...

-Przepraszam, myślałam, że wiesz...

Michał usiadł ciężko na skrzyni pod ścianą. Zabrakło mu słów.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 28.03.2009 23:30 · Czytań: 582 · Średnia ocena: 3,4 · Komentarzy: 7
Komentarze
Almari dnia 29.03.2009 10:23 Ocena: Bardzo dobre
Ciekawie napisane, aczkolwiek parę błędów.
Mnie osobiście razi jeśli ktoś nie robi spacji po pauzie i staraj się nie powtarzać ciągle imienia głównych bohaterów
Ale ogólnie zgrabnie napisane :)
lina_91 dnia 30.03.2009 10:06
Dzieki za komentarz :)
Usunięty dnia 30.03.2009 15:58 Ocena: Bardzo dobre
Trzyma poziom, akcja się nie nudzi, trudno przewidzieć, co nastąpi za chwilę. Ciekaw jestem, jakie będą dalsze losy Anity i Michała. :) A w ogóle to gratuluję, bo dawno nie czytałem tak zajmującej opowieści :)
ginger dnia 01.04.2009 14:46 Ocena: Dobre
Całkiem przyzwoicie, ciekawi mnie, co będzie dalej, więc szybko idę do części kolejnej :D
Hyper dnia 03.05.2009 13:13 Ocena: Dobre
Po tej części zauważyłam jedną pozytywną cechę Liny: umie urywać w dramatycznych momentach, zawieszać akcję, tak, żeby czytelnika poskręcało. To cenna umiejętność.
TomaszObluda dnia 09.05.2009 07:27 Ocena: Dobre
robi się ciekawie
lina_91 dnia 15.05.2009 12:42
Hyper, jestem pokoleniem wychowanym na blokach reklamowych :p. Stad taka sztuka.

Dzieki :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty