Niebo ponad miastem jak zwykle zasnute było ciężkimi, ciemnymi chmurami. Siąpił z nich zimny deszcz i bloki osiedla pochłonęła wiosenna szarówka. Agata nie lubiła przebywać o tej porze roku w mieście. Najbardziej w tym wszystkim przygnębiał widok okolicy. Kwiecień, który powinien kojarzyć się z wybuchem zieleni, był dla niej esencją brudnych, szaroczarnych blokowisk. Gdy szła ulicami podróżowała, w świecie swojego umysłu. Ruchliwa ulica stawała się wartką, górską rzeką, a ryk silników szumem wody. Nastolatkę otaczała dżungla i cała paleta barw. Radość i kolory emanowały z niej i przenosiły się na przechodniów. W taki właśnie sposób zaraziła optymizmem Piotra. Znała chłopaka przelotnie, a on nie mógł nie zareagować na jej promienisty uśmiech tego smętnego i przygnębiającego dnia. Zaczęli rozmowę, w której przewodziła dziewczyna. Pewnie opowiadała o sobie. Ktoś obcy mógł by pomyśleć, że znają się od zawsze. Agata zdradziła mu tajemnicę Sonenheim, czyli jej własnego Edenu wyobraźni.
Młodzieniec na początku nic nie rozumiał, ale czuł, że ta dziewczyna ma w sobie magię. Od razu wiedział, że obdarowuje szczęściem i to było przesłaniem miłości. Zaczęli się coraz częściej spotykać, a Agata całą sobą wprowadzała Piotra w świat Sonenheim. On stał się jego częścią i wydawało mu się, ze był z nim związany od zawsze. W tej krainie odpowiadał mu smukły, wysoki elf. Wiecznie zamyślony mag i wojownik, a jego szare oczy odzwierciedlały trudności, których nie skąpiło mu życie. Czuł się samotny, choć nie był sam. Miał przyjaciół tylko w dobrych chwilach, bo z problemami zawsze radził sobie samotnie. Wtedy poznał osobę dzięki której każdy dzień nabrał sensu. To Agata dopisała ten piękny element jego życiorysu. Dla niej Beren potrzebował w życiu oderwania od planu, którego się trzymał na każdym kroku. Jej spontaniczność pozwoliła na powstanie idealnej partnerki dla samotnego elfa.
Lutherien była rusałką. Umarła z miłości do człowieka, lecz Natura dała jej drugie życie jako opiekunce lasu i rzeki Salem, głównej rzeki w Sonenheim. Tam Beren zobaczył ja po raz pierwszy, gdy tańczyła pośród drzew. Nieśmiało przyglądał się jej ruchom i chłonął każdy gest. Zburzyła jego życiowy ład, gwałtownie jak piorun rozjaśniający niebo. Wprowadziła element chaosu w szarość codzienności. Zawsze spacerowali w nocy przy świetle księżyca. Śnili o sobie, ale nie chcieli stracić tego, co mieli. Pragnęli się, lecz wiedzieli, że nie mogą być razem. On był wojownikiem i musiał liczyć się z faktem, że może zginąć. Nie chciał by dziewczyna cierpiała gdy go nie będzie. Z drugiej strony dążył do stabilizacji, którą mogła mu dać tylko ukochana kobieta. Ulokowanie uczuć w rusałce oznaczało ulotność. Ona nie liczyła się ze śmiercią i żyła chwilą. Jej nie można było mieć, jedynie cieszyć się każda chwilą u jej boku.
Kontemplowali się, każdy oddech i szum liści, scalał ich coraz bardziej. Przeznaczenie pozwoliło by Beren odzyskał radość i wewnętrzną siłę. Lutherien natomiast dojrzewała przy nim. Stawała się bardziej stanowcza i doskonaliła porzucone dawniej zamiłowanie do tańca. On przy swojej muzie odzyskał dawną pasję, którą było pisanie wierszy i granie na lutni. Nikt nie wiedział, po co dzielny wojownik i mag chadza do lasu na całe dnie i noce. Z czym wiąże się z tym tak nagła zmiana w jego zachowaniu.
Historia ta powstała, gdy Agata i Piotr siadali w małym pokoiku na poddaszu. Znajdował się on w kamienicy należącej od dawna do rodziny dziewczyny. Urządziła go tak, by było w nim czuć tchnienie magii i ducha Sonenheim. Na samym środku poukładane były poduszki i leżała księga, w której zapisywali historię Berena i Luthien. Każde z nich w ten sposób uwalniało się od rzeczywistości i problemów. Mogli być szczęśliwi, choć w swoich wyobrażeniach.
Powoli zbliżały się urodziny Piotra. Agata zastanawiała się, co może mu ofiarować. Nie chciała dawać mu nic banalnego i zwyczajnego, to musiało być cos, co wiąże się z Sonenheim. Dała mu klucz do poddasza i do drzwi głównych kamienicy. Teraz w zależności od potrzeby, każde z nich mogło nawet osobno uciec w świat wyobraźni.
Ich postacie rozwijały się i upodabniały do twórców. Lutherien pobierała u Berena lekcje gry na lutni, podczas gdy w rzeczywistości to Piotr uczył Agatę grac na gitarze. Chłopak nie przyznawał się, jak bardzo cierpi opuszczając ją. Tylko przy niej był szczęśliwy, każda godzina wydawała mu się minutą i dni upływały jak woda w rzece Salem. Była mu potrzebna jak powietrze. Starała się z nią spędzać jak najwięcej czasu. Ona była silna tylko na pierwszy rzut oka. W głębi Agata miała duszę dziecka. Kiedy działo się coś złego uciekała do Sonenheim. Problemy traktowała jako coś, co szybko mija, starała się przechodzić nad problemami życia codziennego, jakby się jej nie tyczyły.
Niestety ostatnio ktoś ją zranił. Wyrwał brutalnie ze świata fantazji. Czuła się źle, ale nie chciała martwić Piotra widząc, jak cieszy się z każdego spotkania. Nie chciała mu tego niszczyć, więc udawała szczęśliwą. Otworzyła księgę na ostatnim wpisie chłopaka i zatopiła się w lekturze:
Beren stał oparty o pień drzewa w zamyśleniu wpatrując się w okrągłą tarczę księżyca. Lutherien miała pojawić się w tym miejscu lada chwila. Jej wiotka postać wynurzyła się z mgły. Była wilgotna od rosy, a po jej nagich ramionach i udach spływały smużki wody. Elf usłyszawszy cichy szelest traw zwrócił swoje stalowe oczy w jej kierunku. W tych oczach widać było siłę wilka. Należał do watahy, ale każdy krok mógł się skończyć wygnaniem i ciężką walką o przetrwanie. Ta niepewność urzekła rusałkę, która niczym jaskółka beztrosko szybowała prze las. Ona czerpała z chwil i wolności. Nie miała żadnych zobowiązań dlatego nie patrzyła w przyszłość. Podeszła do ukochanego i objęła go w pasie na przywitanie. W jej włosach dało się wyczuć woń lasu i wilgoci. On chłonął jej zapach i rozkoszował się zwiewnym dotykiem jej ciała. Objęci poszli razem na spacer w głębię ostępów Sonenheim.
Gdy Agata skończyła czytać wzięła do reki pióro i zaczęła pisać. Po skończonej pracy, zamykając książkę przewróciła kieliszek i oblała fragment kartki przeznaczonej dla przyjaciela.
- Hmmm.. wcale mi nie szkoda. Miało być łatwiej, ale to i tak daje pustkę. - Dziewczyna wstała i wyszła z pokoju zabierając pusty już kieliszek. Po policzkach spływały jej potoki łez, nie chciała aby chłopak zobaczył ją w takim stanie.
Tego dnia Piotr poszedł na poddasze z myślą, że poczeka tam na ukochaną. Do umówionego spotkania miał jeszcze pół godziny. Gdy wszedł do pokoju, zobaczył, że księga jest otwarta. Zaczął czytać, z niecierpliwością przewracając kartki. Co chwilę zerkał na zegarek, zastanawiając się co może teraz robić Agata.
Gdy Beren odszedł do swoich zajęć, Lutherien usiadła pod swoim ulubionym Jaworem, którego korzenie obmywały wody rzeki Salem. Rozmyślała o życiu, które straciła i o tym, które zyskała u boku Berena. Zdziwiło ją, że ten elf przywołał jej ludzką naturę, która zatraciła przebywając z innymi rusałkami. Niebo zasnuły gęste chmury. Zrobiło się ciemno i las szumiał tajemniczo, inaczej niż zwykle. W powietrzu czuło się nadchodzącą burzę. Lutherien pomyślała, że posiedzi podczas deszczu na szczycie Jaworu śledząc opadające krople. Z pomiędzy poplątanych gałęzi starego drzewa roztaczał się piękny widok. Rzeka wiła się tworząc zakola i malownicze starorzecza. Słychać było cykanie świerszczy i plusk wody. Zaczęła się ulewa, krople deszczu bębniły w liście, wywołując ogłuszający szmer. Niebo rozświetlały pokrzywione błyskawice. Rusałka zeskoczyła z drzewa, by zanurzyć się w kipieli Salem. W chwili gdy oderwała bose stopy od popękanej kory uderzył w nią piorun. Jej smukła postać rozprysła się tworząc chmurę błyszczących iskierek. Lutherien zniknęła - rozpłynęła się niczym mgła.
Chłopak jeszcze długo wpatrywał się w ostatnie zdanie, starając się uspokoić oddech. Nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Zaczął intensywnie rozmyślać o tym, gdzie jest Agata i co skłoniło ją do napisania tego tekstu. Gdy miał już zamykać księgę, zauważył, że spomiędzy dalszych stron wystaje kawałek luźnej kartki. Wyciągnął wiadomość, była ona napisana tym samym charakterem pisma co historia o śmierci Luthien. Na papierze widać było okrągłe ślady łez.
Mam nadzieję, że Ty i Beren dacie rade przetrwać w tym i tamtym świecie. Brak mojej osoby nie sprawi nikomu bólu. Przekazuje Ci ten pokój wraz z księgą. Mój tata zrozumie.
Twoja Agata
Ostatnie zdanie było pisane szybko i koślawo. Autorce musiały trząść się ręce od szlochu. W rogu koło podpisu widniała czerwona plama. Piotr powąchał papier i wyczul alkohol, ale przecież Agata nigdy nie piła, a zwłaszcza w samotności. Zawsze mówiła, że ma słaba głowę. Chyba, że... chłopakowi przez chwilę przeszły najczarniejsze myśli. Tylko dlaczego miała by to zrobić, czy nie była szczęśliwa z nim? Musiał zaczekać i sprawdzić, czy się pojawi. Nagle przypomniał sobie, że są dwa pokoje na poddaszu, ten z księgą i drugi. Tamten położony był w głębi i jego drzwi były zawsze zamknięte. Postanowił tam zajrzeć, a serce biło mu jak szalone. Gdy szedł ciemnym korytarzem, bał się tego, co zastanie po naciśnięciu klamki. Wiedział, że tamten pokój należał wyłącznie do Agaty, często zamykała się tam na wiele godzin.
Drzwi były uchylone, a ze środka wydobywała się smuga światła. Piotr wszedł z wahaniem do pomieszczenia. Podłoga wyłożona była puchowym dywanem, a pod wielkim oknem stało piękne łóżko z kolumienkami i zasłonkami. Chłopak niepewnie podszedł i odsłonił czerwono-złoty materiał. Na zakrwawionej pościeli leżała Agata. Jej kasztanowe, kręcone włosy rozrzucone były na poduszce, przypominając rozłożyste gałęzie Jaworu. Ukochana chłopaka ubrana była w swoją ulubioną, białą, zwiewną sukienkę. Piotrowi wydawało się, że widzi przed swoimi oczami Lutherien, rusałkę. Na głowie dziewczyny spoczywał wianek z polnych kwiatów. Uwiła go na jednym z ich wspólnych spacerów. Wtedy tańczyła i śmiała się, była taka pogodna. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. W jego serce wstąpił smutek, a z oczu płynęły łzy. Wrócił do księgi i otworzył ją na ostatnim wpisie Agaty. Jego ręka drżała, ale on pisał dalej, był jej to winien. Gdy skończył na stronie pojawił się pięknie wykaligrafowany napis KONIEC.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
GdanszczAnka · dnia 01.04.2009 11:27 · Czytań: 1248 · Średnia ocena: 2,8 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: