Od autorki: Ten tekst jest przeznaczony dla małych dzieci (kilkuletnich), a napisany dla własnego potomstwa. Drugi z serii bajek i opowiadań dla maluchów.
Gdzieś całkiem niedaleko i wcale nie dawno, żyła sobie pewna pani. Na imię miała Marta. Całymi dniami i nocami nie robiła ona nic innego, tylko siedziała przed monitorem swojego komputera i pracowała. Przez tę pracę nie miała nigdy na nic czasu.
Pani Marta miała małego synka. Chłopiec był śliczny, mądry i miły, jak każde dziecko. Nie uśmiechał się jednak tak często, jak jego rówieśnicy. Często chodził smutny. Najbardziej marzył o tym, by mama miała więcej czasu, żeby mogła się z nim bawić. Czasami nawet przestawiał wszystkie zegary o całe dwie godziny. Myślał, że jak dzień będzie dłuższy,to mama znajdzie dla niego wolną chwilę. Wszystko to na nic. Jego mama zawsze miała jakąś pilną pracę do wykonania.
Pewnego dnia chłopiec wpadł na pomysł. Kiedy pani Marta na chwilę wstała od komputera i wyszła do łazienki, szybciutko podbiegł i powiesił na ekranie małą, żółtą karteczkę, którą wcześniej przygotował. Sam wprawdzie nie umiał jeszcze pisać, więc poprosił o pomoc panią z przedszkola. Gdy papierek wisiał już tam, gdzie powinien, malec uciekł szybko do drugiego pokoju i schował się.
Kiedy zapracowana pani wróciła i znów usiadła przy komputerze, od razu spostrzegła karteczkę. Przeczytała.
"Gratulujemy! Została Pani wytypowana na posiadaczkę największego skarbu na świecie, dla którego naprawdę warto oderwać się choć na chwilę od swojej niezwykle ważnej pracy. Skarb został umieszczony gdzieś w Pani domu. Może go Pani wygrać, jeśli tylko znajdzie go Pani według wskazówek wypisanych niżej.
Skarb znajduje się tam, gdzie chowa Pani to, dzięki czemu w zimie nie jest zimno. Niech Pani szuka tam tego, czego tam być nie powinno, tego, co się Pani zgubiło i tego, o czym Pani zapomniała. To wszystko doprowadzi Panią do skarbu. Życzymy powodzenia!"
Pani Marta wstała. Miała wprawdzie całą masę pilnej pracy, ale skoro ktoś napisał, że może wygrać skarb i że naprawdę warto, to znaczy, że to coś musi być bardzo cenne. Może nawet nie będzie już musiała tyle pracować, jeśli znajdzie swoją wygraną? Zaczęła więc myśleć nad rozwiązaniem zagadki, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
Nagle krzyknęła i klepnęła w czoło otwartą dłonią. Jak mogła wcześniej na to nie wpaść? Przecież to takie proste! Żeby w zimie nie było zimno, potrzebne są ciepłe ubrania, a pani Marta chowa je przecież zawsze do szafy w przedpokoju. Tak, na pewno o to chodziło! To tam musi znajdować się skarb! Wybiegła więc pędem na korytarz, dopadła do szafy i... przystanęła. Przypomniała sobie dalszy ciąg wskazówek. Było tam jeszcze napisane, czego powinna szukać. Musi być to coś zgubionego, zapomnianego, czego nie powinno w tym miejscu być. Albo może chodzi o trzy różne rzeczy... Tylko co to wszystko ma wspólnego ze skarbem? Ta część zagadki była zdecydowanie trudniejsza. Pani Marta zdecydowała jednak, że otworzy drzwi szafy, z nadzieją, że może wtedy wpadnie na rozwiązanie.
Kiedy tylko drewniane drzwiczki skrzypnęły, pani Marta stanęła jak wryta. Krzyknęła aż ze zdziwienia.
- Mój skarb... - wyszeptała zaraz potem.
W szafie stał jej mały synek i uśmiechał się. Wtedy dopiero uświadomiła sobie rozwiązanie drugiej części zagadki. To przecież o nim zapomniała i to on jej się zgubił, tylko była tak zapracowana, że nawet tego nie zauważyła. To właśnie chłopczyka nie powinno być tutaj - w szafie. Powinien teraz bawić się ze swoją mamą.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Lorelay · dnia 02.04.2009 09:28 · Czytań: 917 · Średnia ocena: 3,86 · Komentarzy: 9
Inne artykuły tego autora: