Kochanie... Więc przekroczyliśmy tą linię. Kto kogo popchnął naprzód? Ty, dając mi to, czego nie miałem od tak dawna; czy może ja, dając Ci to, czego od zawsze pożądałaś? Nie jest to ważne dla Ciebie, w końcu sama powiedziałaś, że potrzebujesz kogoś, tak po prostu. Więc dlaczego jest to tak ważne dla mnie? Pytanie, którego nie zadałaś mi Ty; zadaję je sam sobie za każdym razem, gdy czekam, aż podniesiesz słuchawkę telefonu. Chciałbym, żebyś powiedziała mi to, czego tak pragnę - że chcesz mnie zobaczyć, że chcesz wypełnić mój czas. Ja jednak ciągle dryfuję. Każdy sygnał nieodbieranego telefonu oddala mnie od tego, czego szukałem cały czas. I za każdym razem po prostu czekam... Dryfuję... Patrzę oczami wyobraźni, jak powoli spadasz na dno miejsca, z którego nie będę mógł Cię wydostać..
Zniknąłem z oczu świata, który mnie otacza, ukrywając się na krótki czas w Tobie. Ty ukrywasz się przede mną, nie chcąc zdradzić mi rzeczy, które chciałbym od Ciebie usłyszeć. Chowasz się w sobie tylko znanym miejscu, w którym jest Ci dobrze. A ja muszę Cię szukać, chociaż nigdy nie mam na to ochoty. Kiedy Cię w końcu znajduję, utwierdzam się w przekonaniu, że daję Ci to, czego potrzebujesz. Ale Ty twierdzisz, że potrzebujesz czegoś innego. Więc jak to jest naprawdę?
Mężczyzna, który Cię pokocha, będzie chyba tym, którego będziesz nienawidziła najbardziej. Jak na razie, wszyscy inni przechodzą przez Twoje życie jak duchy. Przenikają przez ściany, które zbudowałaś wokół siebie, ale nigdy nie dostają się do środka. Szukają Cię wzrokiem, ale nie mogą Ciebie dostrzec, ponieważ wszystko czym jesteś, to powietrze, wiatr, rzecz prawie nierealna, nie dająca zamknąć się w jakiekolwiek ramy racjonalnych opisów. Kochanie, jesteś wszędzie, ale nigdy nie można Cię zobaczyć. Nie wygląda na to, bym był tym, który dostanie się do Twojego bezpiecznego miejsca. Bynajmniej nie przenikając przez owe ściany. Wiem tylko jedno - że widzę Cię wszędzie wokół siebie, mimo, że to nierealne.
Desperacja jest niebezpieczną pułapką, której nieświadomie poszukuję. Dopada mnie za każdym razem, gdy jesteś za daleko. Prowadzi mnie w miejsce, które podstępnie usytuowałaś bardzo blisko mojego życia tak, bym miał wielkie szanse ugrzęznąć tam i nie wydostać się przez długi czas. Cholera, tylko że ja kochanie nie mam czasu. To jest właśnie desperacja. Najlepszą metodą, by oddalić to niebezpieczeństwo jest pocałowanie Cię. Po to, byś nie kłamała. Tylko jak to zrobić na odległość?
Gdybym kiedyś chciał sobie przypomnieć, jak powinna wyglądać i zachowywać się kobieta, która jest władczynią męskich serc, będę wracał wspomnieniami do Ciebie. Nie ma takiej przeszkody, która powstrzyma Cię przed tym, aby się do mnie zbliżyć. Nie ma takich zmysłów, które pozostaną obojętne na Twoją bliskość. Nie ma takich dłoni, które nie będą chciały dotykać Twojej skóry; nie ma takich ust, które nie będą chciały Cię pocałować. Nie ma takiej osoby, która oprze się Tobie. Czuję się przy Tobie, jakbym latał. Jesteś narkotykiem, którego chcę więcej. Tylko Ty znasz jego recepturę, tylko Ty wiesz, jak go zastosować. Potrzebuję tego...
Ubierasz się w to, czym Cię obdarzam jak w sukienkę; mówisz jedno, a robisz coś innego. Nie wiesz, czy to, co jest między nami to strach przed sobą czy pożądanie. Też tego nie wiem, może to jedno i to samo? Zastanawiam się tylko, czy też jesteś podatna na narkotyk, którym mnie karmisz... Czy też umiesz latać tak wysoko?
Mówisz, że w miłości nie ma zasad. Mówisz, że to wszystko i tak przeminie. Mówisz, że potrzebujesz mnie na chwilę po to, by utwierdzić mnie w przekonaniu, że ta chwila to wieczność. Kochanie, jesteś taka okrutna...
Jeśli zostanę przy Tobie, będę największym głupcem na tym świecie. Jesteś taka okrutna, kochanie. Ale masz w sobie za dużo tego, czego zawsze szukałem.
Kazio Piwosz (T.F.), 2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Kazio Piwosz · dnia 08.06.2007 09:00 · Czytań: 839 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: