W słoneczne dni poezja wychodzi z szuflad, chce
krztusić się papierosowym dymem, personifikować autora.
Jestem już stary, lecz próbuję definiować się na nowo,
znaleźć inne okno, rekwizyt, słowo. Robię porządki,
z rękawa zdechłego płaszcza wyrzucam sygnalizację świetlną,
chodniki i tramwaje, które mnie nie potrącą. Polna droga
wiedzie przez lasy, by uniknąć korków i monotonii,
po drugiej stronie rzeki znika człowiek - punkt zwrotny
całej tej turystyki. Mam plan i nie zawaham się go użyć,
to miasto będzie musiało radzić sobie beze mnie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Tnicu · dnia 09.04.2009 08:07 · Czytań: 1161 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 13
Inne artykuły tego autora: