Niekończąca się opowieść...
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Proza
Autor
RE: Niekończąca się opowieść...
John Cash Użytkownik
  • Postów: 1
  • Skąd:
Dodane dnia 27-10-2015 23:13
Dziewczęce rozważania przerwał grzmot nadchodzącej czarnej błyskawicy.
Rychu zamarł z ręką w morzu, gdyż chwycił ogon ryby latającej i w efekcie zarządzanie w bibliotece zyskało całkiem nowe możliwości. Oburzona ryba opluła Rycha ikrą i wrzuciła do cuchnącego silosu po kiszonce. Po chwili jednak Rychu odrodził się jako mała, niebieska landrynka wyssana przez żółwia w zeszły czwartek. Żółw wdeptał wszystkie zwierzęta morskie w muliste dno.
I to było najgorsze, co mógł uczynić, gdyż wówczas dupamacki sarmackiej ośmiornicy zawładnęły ciałem Stacha. Wpadł w trans i począł wieszczyć, wijąc się pełzająco w takt czardasza. Każdy palec wierzgał na inną melodię. Nos wydalał z siebie głos Żółwia, a w spodniach miał Lutra.
Rychu odwrócił się tyłem, ukazując porażający gromem piorun, wbity w sam środek spuchniętej łopatki. Luter wydostał się z ciasnej szpary w spodniach, by zamachnąć się szpadlem leżącym nieopodal zeschłego stogu gałęzi.
Jego tezy obrażały interes zarówno Adama, jak i innych biznesmenów, ale najbardziej urażony poczuł się papież myszy, Mysigor. Był niewątpliwie zadziornym organizatorem. Żółw mówił, że ekscytujące jest drażnienie Mysigora, gdyż staje się wówczas wyjątkowo buńczuczny oraz uroczy jednocześnie.
Z niesłabnącym przekonaniem peroruje o wyższości maluczkich nad Żółwiem i jego stworzeniem.
- Herezja i propaganda!
Rzucony zarzut wywołał reakcję w postaci eskalacji enigmatycznego egocentryzmu eksplodującego.
- Paszoł won durak
Na to kuriozum odezwał się Mysigor
-Job twoju mać
Pojawił się Hitler, a właściwie jego duch.
- Sieg Mysigor! - zagotowawszy się strzelił obcasami. - Ich habe gekommen!
Następnie rozpłynął się. Wrócił tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Żółw był zadowolony. Zachwycił się faktem, że potężny sojusznik wyleciał ponad poziomy. Kuriozum oscylowało wokół irytującego braku możliwości. Ale wracając - Żółw stwierdził, że ktoś - najprawdopodobniej musztardówka - pomalował jego ukochaną skorupę. Spowodowało to nagłą chęć krwawej zemsty. Wyciągnął ziemniaka, którym trafił Mysigora w potylicę, a potem rąbnął go skorupą. Zebrało się konklawe, zaczęło się głosowanie.
- Jestem za Żółwiem! - powiedział Egon Olsen.
- Ja za Rychem! - ogłosił spokojnie Żółw. Wtedy się zaczęło!
- Tylko nie Rychu! Nie zgadzam się! Rychu musi odejść!!! - krzyczał Belzebub, który zamanifestował drapieżnie swój sprzeciw po wyjściu za skorupy Żółwia.
- Spadaj Rychu - powiedział Egon Olsen. Następnie spojrzał na Żółwia.
- Żółw! Żółw! Żółw! - powtórzyło echo. Niemniej po chwili podreptało, ciągnąc za sobą podrygującą skorupę, ku zdumieniu wszystkich obecnych w kierunku Stacha.
- Kto zamawiał pizzę?! - pienił się Olsen. - Dlaczego jest bez karczochów, oliwek i cebuli?!
Wzburzony tym faktem zdjął perukę, a ta radośnie pofrunęła na poszukiwania czarodziejskiego karczocha do pizzy.
- Ty oszołomie... z karczocha to tylko serce jest do spożycia.
- Serce i mózg - mlasnął, drapiąc się po rozszalałym podniebieniu, które domagało się interwencji.
Znów powrócił jeszcze oddychający dostawca pizzy, a z nim wielki, szary wilk. Miał kły (dostawca trzymał je w pudle, z którego w dodatku wyjął śliczną, zieloną choinkę, ale po chwili namysłu uznał jednak, że nie jest ona śliczna). Nie ma się w niej czym zachwycać i zalatuje bezceremonialnie cebulą, która na dodatek wypycha mu kieszenie, śmiejąc się obłąkańczo. Wystrzeliwujące spod sinych od mrozu palców atomowe kartofle zagłady zmieniały się po chwili w brylantowe kulki.
Egon to przewidział i dlatego już dawno przygotował sobie trzy małe, okrągłe szkatułki z ukrytym wewnątrz wywarem z żołędzia. Wiedział, że kulki pływające w tym wywarze mają moc bomby. W najbliższym czasie trzeba je wrzucić, a właściwie całość ugotować wraz z pietruszką i podać zarządowi żeby miał spokojne grzybobranie. Dostawca koperku był oburzony, ktoś ukradł mu koguta i podrzucił martwego pod oknem.
I na tego koguta niespodziewanie rzucił się Egon Olsen a wraz z nim bezpański pies Czesław:
- Atak nuklearny! Chowajcie
Do góry
Autor
RE: Niekończąca się opowieść...
nightwolf Użytkownik
  • Postów: 8
  • Skąd:
Dodane dnia 25-11-2015 19:15
Dziewczęce rozważania przerwał grzmot nadchodzącej czarnej błyskawicy.
Rychu zamarł z ręką w morzu, gdyż chwycił ogon ryby latającej i w efekcie zarządzanie w bibliotece zyskało całkiem nowe możliwości. Oburzona ryba opluła Rycha ikrą i wrzuciła do cuchnącego silosu po kiszonce. Po chwili jednak Rychu odrodził się jako mała, niebieska landrynka wyssana przez żółwia w zeszły czwartek. Żółw wdeptał wszystkie zwierzęta morskie w muliste dno.
I to było najgorsze, co mógł uczynić, gdyż wówczas dupamacki sarmackiej ośmiornicy zawładnęły ciałem Stacha. Wpadł w trans i począł wieszczyć, wijąc się pełzająco w takt czardasza. Każdy palec wierzgał na inną melodię. Nos wydalał z siebie głos Żółwia, a w spodniach miał Lutra.
Rychu odwrócił się tyłem, ukazując porażający gromem piorun, wbity w sam środek spuchniętej łopatki. Luter wydostał się z ciasnej szpary w spodniach, by zamachnąć się szpadlem leżącym nieopodal zeschłego stogu gałęzi.
Jego tezy obrażały interes zarówno Adama, jak i innych biznesmenów, ale najbardziej urażony poczuł się papież myszy, Mysigor. Był niewątpliwie zadziornym organizatorem. Żółw mówił, że ekscytujące jest drażnienie Mysigora, gdyż staje się wówczas wyjątkowo buńczuczny oraz uroczy jednocześnie.
Z niesłabnącym przekonaniem peroruje o wyższości maluczkich nad Żółwiem i jego stworzeniem.
- Herezja i propaganda!
Rzucony zarzut wywołał reakcję w postaci eskalacji enigmatycznego egocentryzmu eksplodującego.
- Paszoł won durak
Na to kuriozum odezwał się Mysigor
-Job twoju mać
Pojawił się Hitler, a właściwie jego duch.
- Sieg Mysigor! - zagotowawszy się strzelił obcasami. - Ich habe gekommen!
Następnie rozpłynął się. Wrócił tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Żółw był zadowolony. Zachwycił się faktem, że potężny sojusznik wyleciał ponad poziomy. Kuriozum oscylowało wokół irytującego braku możliwości. Ale wracając - Żółw stwierdził, że ktoś - najprawdopodobniej musztardówka - pomalował jego ukochaną skorupę. Spowodowało to nagłą chęć krwawej zemsty. Wyciągnął ziemniaka, którym trafił Mysigora w potylicę, a potem rąbnął go skorupą. Zebrało się konklawe, zaczęło się głosowanie.
- Jestem za Żółwiem! - powiedział Egon Olsen.
- Ja za Rychem! - ogłosił spokojnie Żółw. Wtedy się zaczęło!
- Tylko nie Rychu! Nie zgadzam się! Rychu musi odejść!!! - krzyczał Belzebub, który zamanifestował drapieżnie swój sprzeciw po wyjściu za skorupy Żółwia.
- Spadaj Rychu - powiedział Egon Olsen. Następnie spojrzał na Żółwia.
- Żółw! Żółw! Żółw! - powtórzyło echo. Niemniej po chwili podreptało, ciągnąc za sobą podrygującą skorupę, ku zdumieniu wszystkich obecnych w kierunku Stacha.
- Kto zamawiał pizzę?! - pienił się Olsen. - Dlaczego jest bez karczochów, oliwek i cebuli?!
Wzburzony tym faktem zdjął perukę, a ta radośnie pofrunęła na poszukiwania czarodziejskiego karczocha do pizzy.
- Ty oszołomie... z karczocha to tylko serce jest do spożycia.
- Serce i mózg - mlasnął, drapiąc się po rozszalałym podniebieniu, które domagało się interwencji.
Znów powrócił jeszcze oddychający dostawca pizzy, a z nim wielki, szary wilk. Miał kły (dostawca trzymał je w pudle, z którego w dodatku wyjął śliczną, zieloną choinkę, ale po chwili namysłu uznał jednak, że nie jest ona śliczna). Nie ma się w niej czym zachwycać i zalatuje bezceremonialnie cebulą, która na dodatek wypycha mu kieszenie, śmiejąc się obłąkańczo. Wystrzeliwujące spod sinych od mrozu palców atomowe kartofle zagłady zmieniały się po chwili w brylantowe kulki.
Egon to przewidział i dlatego już dawno przygotował sobie trzy małe, okrągłe szkatułki z ukrytym wewnątrz wywarem z żołędzia. Wiedział, że kulki pływające w tym wywarze mają moc bomby. W najbliższym czasie trzeba je wrzucić, a właściwie całość ugotować wraz z pietruszką i podać zarządowi żeby miał spokojne grzybobranie. Dostawca koperku był oburzony, ktoś ukradł mu koguta i podrzucił martwego pod oknem.
I na tego koguta niespodziewanie rzucił się Egon Olsen a wraz z nim bezpański pies Czesław:
- Atak nuklearny! Chowajcie się wszyscy w lodówce, jak
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Redakcja
  • 14/02/2025 12:01
  • Kochani, mamy konkurs, zapraszamy do zabawy! [link]
  • Szymon K
  • 30/01/2025 06:22
  • Dlaczego zniknęły moje linki do ksiażki?
  • Wiktor Orzel
  • 02/01/2025 11:06
  • Wszystkiego dobrego wszystkim!
  • Janusz Rosek
  • 31/12/2024 19:52
  • Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku 2025
  • Zbigniew Szczypek
  • 30/12/2024 22:28
  • Iwonko - dziękując za życzenia - kocham zdrowie i spokój oraz miłość, pełną świąt! A Tobie Iwonko i wszystkim na PP życzę Szczęśliwego Nowego Roku, by każdy dzień był święty/świętem
  • ajw
  • 22/12/2024 11:13
  • Kochani, zdrowych, spokojnych i pełnych miłości świąt!
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.