Leśne Potyczki
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Proza
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 18-09-2010 12:10
Widziałem wszystko bardzo wyraźnie. Sen przeplatał się z jawą, a najwyższa magia z rzeczywistością. Persja, wyspa, mały Belwir... Otulała mnie przezroczysta mgła i potrafiłem dostrzec, lecz nie potrafiłem zrozumieć.
Potem budząc się z tego niezwykłego snu, zszedłem niezdarnie z siennika i nie mogąc uwierzyć rzeczywistości, upadłem i znów wpadłem w ramiona Ciemności. Gdy znów otworzyłem oczy znów byłem na sienniku i znów jawa zmieszała się ze snem i sam już nie wiedziałem za którą granicą jestem. Nie wiedziałem czy śnie czy nie... Nade mną stała naga Medana nieruchoma jak posąg i spoglądała na mnie bez wyrazu. Patrzyła jak błądzę w Ciemnościach i jak rzeczywistość znów mnie z nich wyciąga. Tak działo się przez długi czas, a potem zasnąłem snem śmiertelnika. Oddychałem równo pogrążony w przyjemnym mroku, gdzie wszelkie koszmary tego świata nie miały dostępu.
Zupełnie nie potrafiłem zrozumieć co się stało.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 20-09-2010 11:30
Siedziałam w kącie pokoju, naga i z rozpuszczonymi włosami, czekając, aż się obudzi. Patrzyłam, jak prowadzę go przez sen i jawę, przez światy, których nie potrafił dostrzec, a które zarazem znał ze swych poprzednich wcieleń. Kiedy wreszcie otworzył oczy, podałam mu kubek i pomogłam wypić parę łyków.
- Co to było? - wycharczał z trudem.
- Nic, czego byś wcześniej kiedyś nie widział, poza wyspą i mo... poza małym. - odparłam spokojnie i usiadłam obok niego - Kręci ci się w głowie? Nie? To dobrze, ktoś inny miałby nudności, ale ty jesteś silny.
- Po co to zrobiłaś? - Kalt wstał z trudem i oparł się o ścianę.
- Abyś wiedział, to wszystko. To... dostałam to od bogów, gdy opuszczałam wyspę. Mogę poprowadzić kogoś tam, gdzie gnają jego myśli i serce, naprowadzić na miejsce lub osobę. To jednak jest bardzo niebezpieczne i wyczerpuje daną osobę. - wstałam i objęłam go lekko, czując, jak drży na całym ciele. Ledwo wrócił, ale wiedziałam, kiedy go wyciągnąć, przynajmniej tyle - No, bohaterze-magu, chcesz jeszcze wody? - szepnęłam, a on gwałtownie odwrócił głowę i nasze usta musnęły się leciutko, ale odsunęłam się. Nie mogłam wykorzystać tego, jak bardzo był słaby.
- Kiedy poczuję się lepiej, ty przeklęta kobieto? - mruknął.
Ubrałam jego i siebie, i powoli sprowadziłam na dół. Altinor i Makao milczeli, gdy wyszłam z nim na zewnątrz. Łyknął świeżego powietrza i od razu się wyprostował.
- Tam czułeś się źle, bo karczma to dzieło ludzkich rąk, elfich, czy nawet czarodziejskich, ale zawsze śmiertelnych. Tutaj, wśród dzieła bogów, czujesz ich obecność, chociaż ich się wypierasz. - powiedziałam spokojnie - Musiałam to za pierwszym razem zrobić z tobą w zamknięciu, abyś czuł różnicę. Następnym razem zrobimy to na wolnym powietrzu albo w jaskini... tam, gdzie jeszcze czuć obecność jakiegoś boga. - poklepałam go po ramieniu - Jak będziesz chciał, oczywiście.
- Zobaczymy. - mruknął, ale widziałam, że kalkuluje w głowie korzyści z tej drobnej umiejętności.
- Lepsze efekty są podczas połączenia kobiety i mężczyzny. - dodałam lekko i ruszyłam do karczmy - Więc zastanów się lepiej.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 20-09-2010 16:30
Nadeszła noc w swej najpiękniejszej postaci. Mgła na ziemi i mgła na niebie rozmyły się, by ustąpić miejsca ciemności przyozdobionej jasno świecącymi gwiazdami.
Wraz z Altiorem wybrałem się na wzgórze. Makao i Medana zostali w karczmie, bo Norbert potrzebował kogoś do pomocy.
- Wiem, że przełożyłem lekcję na jutrzejszy dzień, ale teraz zmieniłem zdanie. Aura jest idealna byś nauczył się czegoś nowego.
Mój Uczeń skinął głową nie zadając pytań.
- Stań prosto. Tutaj, na najwyższym punkcie wzgórza... Doskonale. Większy rozkrok... Zamknij oczy, uspokój się i wsłuchaj w dźwięki ciszy. Oddychaj nosem powoli, ale gromadź w sobie jak najwięcej powietrza. Świetnie. Teraz pozbądź się powietrza z płuc. I czyń tak jeszcze kilka razy. Dziś czeka cię magia o której czytałeś zapewne w "Magia Dla Niepełnosprawnych Czarodziejów".
Altior uśmiechnął się:
- Mówisz o bzdetach napisanych przez tego starego dziwaka Kahpera?
- Widać że jesteś zbyt młody by zrozumieć znaczenie tej wspaniałej księgi.
- Ale ona odnosi się do Czarodziejów, którzy nie mają rąk, nóg, oczu, uszu lub...
- A kto powiedział, że zawsze będziesz w pełni sprawny - powiedziałem poirytowany. Młodym brakuje przezorności - Nigdy nie wiadomo czy gdzieś nie stracisz rąk, nóg, oczu czy uszu. A jeśli je stracisz to czyż będziesz umiał czarować tak jak dziś gdy jesteś zdrowy? Nawet nie wiesz jak bardzo zmysły czy nasze członki są nam potrzebne. Kiedy tracimy któreś z nich stajemy się bezwartościowi chyba że znamy i doceniamy dzieło Kahpera, naszego praojca - otworzyłem starą księgę.
- Przepraszam, Mistrzu.
Zawiązałem opaskę na jego oczach i przemieszczając się po wzgórzu wyczarowywałem gady i ptaki, które Altior pokolej zabijał zaklęciami. Pozbawiłem go wzroku jednocześnie ucząc słuchać. Na początku miał poważne problemy z trafianiem wyczarowanej zwierzyny, ale potem trafiał z większą skutecznością.
- Dobrze. Jeszcze to poćwiczymy. A także nauczę cię jeszcze innych rzeczy o których pisał Kahper.
Ku memu zadowoleniu ambitny Altior resztę nocy spędził na czytaniu księgi, którą tak bardzo nie doceniał.
Ja sam udałem się na spoczynek do mojego pokoju w karczmie. W łóżku bardzo brakowało mi Persji.
Nie zmrużyłem nawet oka wciąż rozmyślając o wszelkich sprawach tego świata, gdy świt niespodziewanie zapukał do okna pokoju, rozlewając światło na wszystkie jego kąty.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 20-09-2010 21:13
Wszyscy zebrali się przed karczmą w oczekiwaniu na Kalta. Co za niemądry Czarodziej, że karze mnie czekać!
Uspokój się, bo konia płoszysz, już i tak biedak ledwo na serce nie schodzi, jak cię czuje w pobliżu, zaśmiała się Pan, układając się na moim ramieniu.
Wreszcie zjawił się Kalt ze swoją groźną miną.
- Rany, bohaterze-magu, chcesz nas pozabijać wzrokiem? - zaśmiałam się - No, chyba, ze ćwiczysz, mając nadzieję, że zabijesz te powtorki samym tylko patrzeniem na nie! Niezły plan!
Zignorował mnie i wskoczył na swojego konia. Chyba był zły za to, co mu zrobiłam, ale co tam. Norbert natomiast cieszył się, ze wyjeżdżamy. Wcześniejszego wieczoru potłukłam dwadzieścia talerzy, kiedy mu pomagaliśmy.
Wskoczyłam na Szczerzyzęba, który aż stanął dęba, ale po chwili się uspokoił. Jakoś potrafiliśmy współpracować, więc ruszyłam za Kaltem
- Więc prowadź, staruszku! - zaśmiałam się. Nic nie odpowiedział.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 21-09-2010 11:11
Jechałem na przedzie na grzbiecie Fenira. Za mną zaś ciągnął się sznur złożony z różnych stworzeń. Mieliśmy więc dwóch Czarodziejów, elfa, wojowniczkę, dwóch najemników i centaura. Syn Norberta miał nas tylko odprowadzić, a potem wrócić. Nikt więcej się nie zgłosił do wyprawy.
Medana zdziwiła się widząc, że towarzyszą nam najemnicy.
- Co to za jedni? - zapytała półgębkiem Altiora.
- Zostali wynajęci przez mojego Mistrza. Oprócz ciebie tylko oni odpowiedzieli na ogłoszenie.
W południe zatrzymaliśmy się w lesie. Usiedliśmy i zjedliśmy zupę, którą przygotował dla nas Norbert. Była wspaniała.
- Kiedy ruszamy dalej? - niecierpliwił się jeden z najemników. Nigdy nie lubiłem ludzi, którzy przyłączali się do mnie, jeśli im godziwie zapłaciłem. Najbardziej denerwowały mnie ich złe maniery. Teraz byli mi jednak potrzebni.
- Jak słońce skryje się za horyzontem.
- Co? - oburzył się najemnik. Miałem ochotę zabić go zaklęciem, ale był mi potrzebny w walce przeciwko Behemotom. Mój plan już dawno ukształtował się i polegał między innymi na poświęceniu tych dwóch nieokrzesanych jegomościów.
- Zapasy wkrótce się skończą - skłamałem - A wy nie pokazaliście jeszcze czy nadajecie się.
- Kiedy zapłacisz, wtedy pokażemy na co nas stać - odparł bezczelnie najemnik. Ci głupcy myśleli, że wszyscy tu jesteśmy zwykłymi ludźmi. Miałem wielką ochotę zademonstrować im trochę magii, albo przynajmniej zdjąć kaptur z głowy Makao. To jednak przestraszyłoby ich i mogliby zrezygnować.
- Pójdziecie teraz i upolujecie sarnę, dzika lub przynajmniej zająca. Muszę was sprawdzić.
- Niech będzie. Ale musisz zapłacić każdemu z nas po dziesięć srebrników więcej - najemnik uśmiechnął się do mnie chytrze. W jego uzębieniu zaś widać było wielkie ubytki. Nieliczne zęby, które mu pozostały były poczerniałe, a smród wydobywający się z jego ust czuć było wszędzie wokół - Aha! Dorzucisz też kobietę - spojrzał podnieconym wzrokiem na Medanę. Na szczęście zdążyłem powstrzymać ją telepatycznie. W innym wypadku z pewnością mielibyśmy o jednego najemnika mniej.
- Siedem srebrników i kobieta. Ale dziewka tylko na jedna noc. - zdecydowałem.
Czułem oburzenie Medany.
- Ale dla każdego z nas, rozumiemy się?
- Jakoś się podzielicie. Tymczasem ruszcie dupy i przynieście nam coś do żarcia.
Najemnicy ociągając się poszli na polowanie. Chwilę później Altior i Medana naskoczyli na mnie.
- Co to za gra? - zapytał mój Uczeń.
- Śmiesz się mną targować?! - warknęła Medana.
- Już wam wyjaśnię. To nie są zwykli najemnicy. Nikt o zdrowych zmysłach nie ośmieliłby się walczyć z Behemotami, będąc tylko najemnikiem. Oni coś ukrywają przed nami i my musimy dowiedzieć się tego wszystkiego. Czuję że pracują dla kogoś i szpiegują nas.
- Czy mam nadstawiać z tego powodu dupę?! - oburzyła się Medana.
- Cała szopka skończy się dzisiejszej nocy, kiedy zdołam zapanować nad ich umysłem. Altiorze, czy czułeś barierę?
- Tak - przyznał mój Uczeń nagle doznając olśnienia.
- Kiedy rozum śpi, łatwiej zapanować nad nim z zewnątrz. Teraz jednak chroni ich mocna magia. Dopóki nie zaznają snu musimy udawać, że jesteśmy tylko zwykłymi ludźmi.
- Czegoś nie rozumiem - rzekł syn Norberta - Jeśli oni szpiegują dla kogoś i chcą o was opowiedzieć tej osobie to czy nie wiedzą kim jesteście? Czy szpiegowaliby zwykłych ludzi?
- Mówiąc szczerze sam tego nie rozumiem - odparłem - Jestem przekonany, że uważają nas za kogoś innego, a jednocześnie szpiegują naszą grupę, by komuś przekazywać nowiny. Musimy dowiedzieć się o co chodzi. Bardzo mnie to intryguje.
- Nie będę się bzykać z byle kim - powiedziała Medana.
- Myślę, że inaczej ich nie uśpimy jak mocnym stosunkiem seksualnym.
- Może sam spróbuj?
- Bardzo śmieszne. Trzeba zniszczyć magiczny mur. Później osobiście ich zabiję.
- Moglibyśmy zrobić to teraz, jak wrócą.
- Niestety, to nie takie proste. Magiczny mur jest zbyt silny i mam wrażenie, że pochodzi raczej od jakiegoś boga niż od Czarodzieja. W nocy rozwalę ten mur, przejmę kontrolę nad ich umysłami, dowiemy się wszystkiego, a potem spotka ich zasłużona kara.
- Kara?
- Trzeba złożyć ofiarę na ołtarzu, by wywabić Behemoty. Tymczasem jednak trzeba założyć maskę i udawać bandę zwykłych ludzi głodnych przygód.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 21-09-2010 14:05
- Ta, tylko oni są głodni czegoś innego! - syknęłam i niemalże rzuciłam się ze złości na Klata, ale powstrzymał mnie Makao, kładąc dłoń na moim ramieniu. - Ciesz się, że Pan wysuszył moje łono po urodzeniu Belwira, a łaskawa bogini, która odbierała poród doprowadziła moją kobiecość do stanu przed porodem! Inaczej nie byłoby nawet najmniejszych szans!
- Medano, jeżeli to pochodzi od bogów, może wyczujesz to w trakcie i wtedy Kaltowi będzie łatwiej.
- I ty też z taką łatwością pchasz mnie w ich oślizgłe łapska? - powiedziałam cicho.
- Nie przychodzi mi to łatwo, ale nie mam żadnych praw, aby się sprzeciwiać.
Wydałam z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk i odeszłam na parę kroków.
- Dobrze, niech będzie. - spojrzałam na Kalta - Ale kiedyś upomnę się o spłatę tego długu, bohaterze-magu, w najmniej oczekiwanym przez ciebie momencie, zrozumiano? Dawanie dupy nie było zawarte w umowie.
Widziałam, ze chciał się sprzeciwić, ale wtedy wrócili najemnicy z paroma królikami. Szczerząc do mnie zeby, oddali wszystko synowi Norberta i bez ceregieli podeszli, aby mi się przyjrzeć. Ich łapska, obmacujące moje ciało i bezczelnie wsuwane pod tunikę zignorowałam z uprzejmą obojętnością.
- To co, kobitko? - wychrypiał jeden, grzebiąc pod moją tuniką - Pójdziemy w las?
- Nie lubisz publiczności? - zapytałam zalotnie i odwróciłam się do niego - Zostańmy tutaj, może moi towarzysze też się dołączą? - dodałam prowokująco.
Posłałam Kaltowi spojrzenie pełne nienawiści, gdy dwóch najemników dobierało się do mnie jednocześnie, rechocząc i przekomarzając się, który pierwszy. W końcu stanęłam naga w blasku ogniska i nawet najemnicy zatrzymali na chwilę swoją chuć, aby mnie pooglądać. Bardziej wyczułam, że i moi towarzysze na chwile zamarli, gdyż zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko.
- No, panowie, który pierwszy? - zapytałam cicho, zniżając głos i idąc w stronę posłania, które zostawiłam na samej granicy światła, płynącego z ogniska.
Potem wyczyściłam umysł ze wszystkich myśli, często spoglądając w stronę ogniska. Altinor czasami zapominał się i patrzył przez chwilę, lekko otwierając usta, szczególnie, gdy byłam na górze i poruszałam biodrami we własnym rytmie. Centaur zerkał od czasu do czasu, ale chyba tylko po to, aby sprawdzać, czy już czasem nie skończyliśmy. Makao... czułam, że wlepia we mnie puste oczodoły i cierpi, czując zapach mojej rozgrzanej skóry, przebijający się przez odór mężczyzn, niezmordowanie korzystających z okazji, jaka im się trafiła. Kalt nie odwrócił wzroku ani na chwilę, patrzył od samego początku, aż po koniec, jakby karał sam siebie za to, co mi czyniono, a może z zazdrością, że i on nie może dotknąć mojego ciała w taki sposób. Widziałam, jak śledził moje ruchy, uważnie i spokojnie, z twarzą bez wyrazu.
Wreszcie drugi z nich wydał z siebie zduszony krzyk rozkoszy i opadł na mnie niczym kłoda. Po chwili leżałam między dwoma zadowolonymi mężczyznami, patrząc w gwiazdy. Głośno chrapali, a ja delikatnie, aby ich nie obudzić, wysunęłam się z posłania i usiadłam obok ogniska, ciężko dysząc. Niektóre rzeczy potrafiły wyczerpać lekko nawet mnie, szczególnie, gdy nie brałam z nich przyjemności.
Kalt wstał pierwszy i okrył mnie kocem.
- Znajdźcie mi jakąś rzeczkę albo co, muszę sie umyć. - stwierdziłam spokojnie.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 21-09-2010 17:33
Cel uświęca środki. Patrzyłem nie odwracając ani na moment wzroku. Wewnątrz mnie gromadziło się wiele emocji, niektóre absurdalnie sprzeczne. Miałem wyrzuty sumienia, a jednocześnie czułem słuszność moje decyzji.
Makao poszedł z kobietą-Wojownik, by obmyć ją z nasienia, które szpeciło jej ciało od pępka aż po nogi.
- Altiorze, przygotuj posiłek - nakazałem Uczniowi.
Sam podszedłem cicho do najemników, którzy gawędzili podnieconymi głosami.
- Dawno takiej nie miałem. Co ja gadam! Nigdy!
- No, świetna była. Może wynegocjujemy u tego głupca jeszcze jutrzejszą noc z tą jego dziewką.
- Moglibyśmy spróbować...
- Chcecie jeszcze? - zapytałem. Trochę się przestraszyli na mój widok, ale zaraz przybrali właściwe dla gburów miny.
- Może uciąłbyś nam pensję o kilka srebrników, a jednocześnie dał nam jutro dziewkę.
- Da się zrobić. Wiecie, trzeba zaoszczędzić trochę monet, więc jestem zwolennikiem waszej propozycji. No to ile ucinamy?
- Dajesz pięć srebrników mniej i dorzucasz dziewkę na jutro i pojutrze. Jeszcze jakieś winko by się przydało.
Chyba umowa nie miała tak wyglądać, przeszło mi przez myśl.
- Siedem mniej i dostajecie to wszystko.
- Sześć.
- Umowa stoi.
- Alpusie, dajno wina! - zawołałem do Altiora. Nie mogłem doczekać się zdjęcia tej błazeńskiej maski, która zakrywała nasze twarze.
- Łap, chłopie! - krzyknął mój Uczeń dobrze wczuwając się w rolę i rzucił mi beczułkę, którą złapałem zręcznie. Już miałem wyszeptać zaklęcie wzmacniające trunek, ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu. Żadnej magii! Jeszcze nie... Mimo to najemnicy szybko upoili się alkoholem i zasnęli. Wymierzyłem ku nim Kij i zacząłem wypowiadać zaklęcia. Na początku magiczny mur nie chciał paść, ale po jakimś czasie zdołałem wkroczyć do ich umysłów, jednocześnie czując jak słabnę. Telepatycznie zawołałem Altiora, który dołączył się i wspólnie zaczęliśmy kruszyć ów niedostępną niegdyś skałę magii.
Szybko potwierdziła się słuszność mojej decyzji w sprawie poświęcenia Medany. Umysły najemników były wypełnione ludzkimi przyjemnościami, wciąż pojawiały się w nich ukazane we śnie wspomnienia minionych chwil. Widziałem więc wino, które wlewali sobie do gardeł i widziałem również to co było wcześniej.
Usłyszałem krzyk Altiora. On znalazł coś ciekawszego i... bardziej niebezpiecznego. Pomknąłem tą ścieżką. Wkrótce usłyszałem głos, który nie należał do żadnego śmiertelnika, głos którego nie rozumiałem.
Bóg któremu służyli najemnicy był bezcielesną, bezkształtną otchłanią Ciemności. Czułem go wszystkimi zmysłami, lecz on nie wyczuwał mnie. Altior schował się obok mnie za skałą. To była jaskinia, a w jej środku owa otchłań.
Nie wiem ile czasu spędziliśmy w głowach Najemników, ale zdołaliśmy dowiedzieć się naprawdę wiele...
Oto ta dwójka niegdyś zwykłych żeglarzy odnalazła ląd, którego nikt wcześniej nie widział. Ledwo dobili do brzegu, a zostali zaatakowani przez stworzenia tak niepojęte, że do niczego na świecie nie można było ich porównać. Zawlekli żeglarzy do jaskini i wrzucili ich w czarną otchłań, która pochłonęła ich doszczętnie. Po stu latach żeglarze odrodzili się na nowo. Teraz byli tacy sami jak owe potwory, które ich porwały. Oglądając ich późniejsze losy dowiedziałem się, że opuścili ląd i zabili dwóch najemników po prostu wkraczając w nich swym niematerialnymi ciałami, przypominającymi czarny dym. Nagle ta scena rozmyła się i ujrzeliśmy z Altiorem znów czarną otchłań, która tym razem i nas spostrzegła. Krzycząc z wściekłości skoczyła ku nam...
Później wszystko działo się bardzo szybko. Najpierw wyrzuciło mnie i Altiora z umysłów najemników potem oni otworzyli oczy, a następnie tajemna siła opuściła ich ciała. Wściekli mężczyźni, a jednocześnie zdezorientowani rzucili się na nas, ale jako że byli już tylko zwykłymi ludźmi to walka trwała krótko. Nim zdążyliśmy wypowiedzieć zaklęcia, Medana rzuciła sztyletem, który przebił gardło jednego, strzała Makao zaś trafiła w skroń drugiego.
Ciemna siła umknęła na dobre.
- Mówiłeś że sobie poradzisz - prychnęła Medana z pogardą.
Nie odpowiedziałem nic, gdyż spostrzegłem nieokreślone przerażenie na twarzach Makao i Altiora.
- Co się stało? - zapytałem cicho.
- Ich się nie da zabić... - szepnął Altior.
- To oni! - krzyknął Makao swym mrożącym krew w żyłach głosem - To te istoty zniszczyły Miasto Chmur!
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 21-09-2010 18:42
- Nie jest dobrze. - mruknęłam, wciąż stojąc nago, a Pan powoli zmaterializował się na mojej ręce, aby spokojnie przesunąć się na ramię. - Jeżeli to dzieło jakiegoś boga, może być z nami krucho. Komu zalazłeś za skórę, Kalcie?
Należy zadać pytanie: kiedy?, powiedział Pan i przytulił się do mojego policzka Dusza żadnej żywej istoty nie ma tylko jednego wcielenia. Podróżujecie miedzy światami i czasami, aby odnajdywać się wciąż i wciąż, cierpieć za stare i nowe grzechy, jakich się dopuszczacie, co bywa fascynujące. Bardzo rzadko rodzi się nowa dusza, świeża i nietknięta. Taką duszą jest Medana i dlatego mogłem ją posiąść w ten sposób. Kalcie, będzie trzeba prześledzić wędrówkę twojej duszy, a być może się dowiemy, kto i za co cię ściga.
- Dlaczego zakładamy, ze to Kalta ścigają? - oburzył się Altinor.
Znów wymieniliśmy z Panem spojrzenia, a On skinął głową.
- Wszystko w swoim czasie. - powiedziałam spokojnie - Musisz być gotowy, Kalcie, że po pokonaniu behemotów będziemy musieli podążyć dalej, niż poprzednim razem. Może właśnie po to dostałam tę umiejętność?
Makao podał mi moje ubranie, ale ja jeszcze chwilę stałam nieruchomo, patrząc na Kalta.Czy był w stanie mi uwierzyć?
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 22-09-2010 10:40
- Musisz być gotowy, Kalcie, że po pokonaniu behemotów będziemy musieli podążyć dalej, niż poprzednim razem. Może właśnie po to dostałam tę umiejętność? - powiedziała Medana.
Było źle. Bardzo źle. Nie można porównać wojny z innym Czarodziejem do wojny z którymś z bogów. Nie, nie każdy z bogów jest potężny, ale większość jest o wiele potężniejsza od najmocniejszych nawet wśród śmiertelników. Czarna Otchłań zaś była czymś tak niepojętym i tak przerażającym, że mimowolnie zadrżałem.
Nigdy nie zaszedłem żadnemu bogowi za skórę, przynajmniej w obecnym - długowiecznym wcieleniu. Teraz jednak musiałem jednemu z nich się przeciwstawić nie znając jednocześnie przyczyny nienawiści, którą wobec mnie - bądź któregoś z moich towarzyszy - żywił.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 22-09-2010 20:59
Byłam spokojna, gdy wreszcie ruszyliśmy polować na behemoty. Oczywiście nie miałam zielonego pojęcia, jak to-to się zabija, z pewnością jednak już kiedyś z tym czymś walczyłam.
- Makao. - szepnęłam cicho, a elf zrównał się ze mną. Dalej czułam się dziwacznie w jego towarzystwie.
- Tak, Medano? - aż dreszcz mnie przeszedł od tego suchego głosu.
- Obawiam się, że ta droga może być nieco dłuższa, niż przypuszczaliśmy. - westchnęłam - Zaraz po walce z behemotami zniknę na jakiś dzień lub dwa. Dowiem się czegoś o tej Otchłani, ale to zajmie trochę czasu. Ty natomiast masz za zadanie chronić bohatera-maga przed wszystkimi. Po walce udacie się jak najdalej od tego miejsca, a bohater-mag niech nie używa magii.
- Dlaczego sama mu tego nie powiesz?
- Jakoś nie wierzę, że by mnie posłuchał. - odparłam kwaśno - A magia jest jak ślad jego obecności, a lepiej, abyście byli bardziej bezpieczni, jak mnie nie będzie.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 23-09-2010 14:06
Trupy najemników już dawno ostygły, a ślad ich życia został całkiem zatarty. Mimo wszystko cały czas byli nam potrzebni. Trzeba było złożyć ofiarę na ołtarzu by wywabić spod ziemi Behemoty. Bałem się jednak, że zdradzieckie potwory nie zechcą pożywić się tak marną padliną.
Czarna Otchłań, która stała się naszym naturalnym wrogiem dała nam spokój i po jej sługach ukrytych pod płaszczem czarnego dymu nie było ani śladu. Nie miałem jednak najmniejszej wątpliwości, że w przyszłości przyjdzie mi się jeszcze z nią spotkać w pośredniej lub bezpośredniej postaci. Najgorsze było poczucie, iż nie mam pojęcia jak z nią walczyć.
Dni i noce mijały pod znakiem milczenia i strachu, który wyczuwano od każdego ze zgromadzonych. Nawet od Medany czy Makao. Wszyscy jednak staraliśmy się ukrywać emocje przed innymi, choć to było niezwykle trudne. Trzeciego dnia o zmierzchu opuścił nas syn Norberta, który powrócił do karczmy ojca. Nie było to dla mnie niespodzianką - młody centaur miał nam towarzyszyć tylko przez krótki czas.
- Kalcie! - usłyszałem wołanie Makao za swoimi plecami. Brzmiało to tak jakby wiatr uderzał w ścianę domu nagłym, gwałtownym powiewem.
- Tak? - zatrzymałem się. Fenrir szybko to wykorzystał, skubiąc pospiesznie słodką trawę.
- Kiedy pokonamy Behemoty...
- Zakładając że zwyciężymy - przerwałem mu spokojnym głosem.
- Wówczas Medana nas opuści na kilka dni. Będzie próbowała się czegoś dowiedzieć o... - głos mu się załamał - ...o wiesz czym.
- W porządku. Niech uważa na siebie.
Obecnie Medana opuściła nas na moment, gnając na piechotę za zającem ze sztyletem w dłoni.
- Będę cię chronił. Nie używaj magii, gdy pokonamy Behemoty.
- To jej pomysł? - zapytałem cicho.
- Uważam, że ma rację. Chyba to jakieś złe przeczucia.
Postanowiłem zaufać owym złym przeczuciom. Złe przeczucia często się sprawdzały, a kobiecy instynkt to jedna z potężniejszych pierwotnych rodzajów magii.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 24-09-2010 12:38
Rozbiliśmy obóz w milczeniu. Przyglądałam się młodemu Altinorowi, zastanawiając się, czy nie wziąść go sobie na kochanka. Wtedy jednak czułam na sobie martwe spojrzenie Makao, które paliło moje plecy i umysł. Nie wiem, jak zniósłby to martwy elf, i jakie byłyby tego kon... zaraz!, ja się przejmowałam konsekwencjami?! Potrząsnęłam głową, aby odgobnić tego typu myśli. Altinor zajął się kolacją, więc dałam mu upolowane dwa króliki.
- Nie dało się upolować czegoś większego? - zrzędził Kalt.
- A czy ja jestem jakimś twoim sługą czy coś? - warknęłam - Weź i sam sobie upoluj, bohaterze-magu!
Po kolacji długo siedziałam przy ogniu, chociaż wartę pełnił Makao, czuwając na granicy obozu. Pan głaskał mój policzek.
To może być cięższe, niż przypuszczaliśmy, powiedział po chwili.
Wiedzieliśmy, że bohater-mag i wojna z Belwirem to coś więcej.
Ale teraz doszedł jakiś stary bóg, może być nieciekawie, Medanko, nawet dla ciebie.
Nie obawiam się bogów, a skoro ten jest stary, jego moc jest słaba i opiera się na doświadczeniu,a nie na sile jego wiernych. To daje nam przewagę.
Myślisz, że on to przeżyje?

Spojrzałam w stronę śpiącego Kalta i wzruszyłam ramionami.
Mam tylko nadzieję, ze nie będzie trzeba świata ratować, mam dosyć uganiania się za bohaterami i ich przeznaczeniem z powodu Naprawdę-Wielkiej-Sprawy-Od-Której-Zależą-Losy-Świata.
Ach, Medanko, ja po prostu jestem szczęściarzem, ze cię mam!
, zaśmiał się Pan, zadowolony. No tak, zbliżała się pełnia, a wraz z nią nasz stary rytuał.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 24-09-2010 16:59
Obudziłem się przed świtem. Wszyscy prócz mnie jeszcze spali. Makao siedział nieruchomo, opierając się o pień i oddychając nierówno; Altior spał bliżej ogniska, z którego pozostał tylko popiół; Medana zaś leżała na plecach, z nieprzyzwoicie rozczochranymi włosami i różowymi policzkami. Pan gdzieś zniknął.
Idę zbadać teren, przekazałem myśl Altiorowi, który skinął ze zrozumieniem głową cały czas pogrążony w objęciach snu.
Dosiadłem Fenrira i pognałem na skraj lasu. Zajęło to tylko chwilę, gdyż nasz obóz nie był ulokowany bynajmniej w centrum leśnej krainy.
Mym oczom ukazały się góry. Góry, w których ktoś przed laty zbudował wioskę. Wioska, w której od lat skrywano sekret. Sekret, który nazywał się ołtarz w lesie. Ołtarz na którym składano ofiary. Ofiary, które służyły za pożywkę dla Behemotów. Behemoty na których tak bardzo pragnąłem się zemścić za zdradę jakiej dopuścili się podczas wojny z Belwirem.
Stare wspomnienia wróciły, a wraz z nimi przypomniałem sobie o pewnej starej kobiecie, mieszkającej w wiosce. Ona mogła być kłodą w moim planie.
Gdy wróciłem do obozu obudzili się już wszyscy.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 28-09-2010 23:56
Poranek zastał mnie niewyspaną i lekką zmęczoną. Bogowie przesłali mi obrazy Persji i Belwira, zapewnili, ze wszystko jest dobrze, ale było to bardzo wyczerpujące dla mojego ciała.
- Kalcie, muszę chwilę odpocząć. - powiedziałam słabo i czarodziej podbiegł, aby mnie podtrzymać.
- Medano, co się stało? - szepnął, wyraźnie zatroskany.\
- Ta moc, która na ciebie poluje, ona zakłóca przekaz. - mruknęłam cicho - Bogowie i ja... musieliśmy się przedzierać przez jej zasłony, ale udało nam się. Chcieli mi przekazać, że z Persją wszystko w porządku.
Makao podał mi wody. Wiedziałam już, że jeżeli będziemy chcieli okryć poprzednie wcielenia Kalta, to czekało nas dużo pracy.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 29-09-2010 12:40
Medana musiała odpocząć. Napiła się wody, a potem zdrzemnęła przez chwilę z lekko otwartymi oczami.
- Jak wojownik - westchnął Altior.
- Słucham? - spojrzałem na niego.
- Śpi jak wojownik. Ma oczy otwarte. Jeśli ktoś zechce zaatakować to natychmiast się zbudzi i ukatrupi intruza.
- Racja - mruknąłem.
Niewiele z otaczającej mnie rzeczywistości docierało doń. Mgła przygnębienia i rosnącego strachu coraz bardziej rozszerzała się w moim umyśle i sercu.
Wieczorem dotarliśmy na jedną z gór, skąd idealnie widać było wioskę, która mimo upływu czasu nie zmieniała się ani trochę. Jednak nawet z tak świetnego obserwatorium nie byłem w stanie dostrzec ołtarza, który krył się gdzieś pod drzewami.
Zemsta na Behemotach wisiała w powietrzu i zdawała się być tylko kwestią czasu.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 30-09-2010 16:02
Wjechaliśmy do wyjątkowo ponurej i zapyziałej wioski. Szczerzyząb szarpał się lekko, gdyż wyczuwał moją irytację - znów spanie w jakiejś brudnej spelunie, pewnie nawet na ciepłą kąpiel nie dało się liczyć. Z Panem schowanym pod moim kapturem czułam się pewnie i ciepło, cały czas zerkając na Kalta.
Będę czuwał, aby nic się wam nie stało, przesłał Pan do moich myśli, a ja lekko zgodziłam się na jego propozycję.
Okazało się, jak podejrzewałam, ze w karczmie był tylko jeden pokój zdatny do użytku, tak więc postanowiliśmy dzielić go wspólnie.
- Ciągniemy losy, kto śpi na łóżku? - zażartowałam, ale moi towarzysze spojrzeli na mnie karcąco. - No, dobra, dobra, nie bądźcie tacy ponurzy.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 01-10-2010 15:23
Łóżko trafiło się jedynej kobiecie z naszej wesołej kompanii, czyli Medanie. Makao spał w pozycji siedzącej, opierając się o obskurną ścianę, Altior położył się na podłodze i szybko zasnął.
Patrzyłem przez dziurę w ścianie, którą miejscowi mogliby nazwać oknem. Patrzyłem na czarne chmury, które zawisły tuż nad nami i z których posypał się rzęsisty deszcz. Wkrótce zaczął padać również śnieg i w całej sypialni zrobiło się okropnie zimno. Wyszeptałem zaklęcie, które uchroniło nas przed chłodem z zewnątrz, rozlewając ciepło w pokoju.
W pewnym momencie dręczony przez bezsenność zacząłem szeptać bezmyślnie do siebie:
- Jutro. Jutro, gdy słońce zacznie chować się za horyzontem... Plan, pułapka... - ziewnąłem - Podstęp... Wówczas dokonam zemsty. Słodkiej zemsty...
Zasnąłem.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 04-10-2010 17:54
Poczekałam, aż oddechy wszyscy staną się miarowe i spokojne. Wysunęłam się z łóżka cicho niczym wąż i przemknęłam do drzwi, nikogo nie budząc. Cały czas uważnie nasłuchując, otwarłam je tak, ze tylko lekko westchnęły, wciąż nikogo nie budząc. Wojownik porusza się bezszelestnie, nie poruszywszy nawet listkiem, dlatego też zeszłam po schodach, a te nie skrzypnęły.
Wyszłam na zewnątrz. Przez chwilę stałam, nasłuchując, czy jednak nikt się nie obudził, a potem ruszyłam przed siebie, do lasu. Pan mruczał na moim ramieniu i rozglądał się dookoła. Wreszcie dotarliśmy do granicy lasu i tam wspięłam się na drzewo. Bliżej nieba. Nie było to drzewo tak wysokie, jak być powinno, ale zawsze to coś.
Przelałam parę kropel krwi, jak to bylo konieczne i odmówiłam cicho modlitwę, do żadnego z bogów, a do wszystkich i otrzymałam odpowiedź. O świecie wróciłam do towarzyszy, bardzo z siebie zadowolona. Postanowiłam jednak nie dzielić się z nimi tymi dobrymi informacjami zbyt szybko.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 06-10-2010 18:53
Dzień minął nam na omawianiu planu.
- ...i wtedy zemsta zostanie dokonana - zakończyłem po raz kolejny swoje przemówienie. W dzień szukaliśmy wiedźmy i czyniliśmy przygotowania. Ołtarz stał na swoim miejscu, lecz staruchy nigdzie nie było.
Strach rósł we mnie z każdą chwilą, a gdy słońce zaczęła znikać za horyzontem niemal zamienił się w przerażenie.
Wypowiedziałem zaklęcia wraz z Altiorem i ożywiliśmy martwych najemników. Trzeba było złożyć ofiarę.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 19-12-2010 12:23
Siedziałam w bezpiecznej odległości od ołtarza.
- Ty, to dobry pomysł? - zapytałam Kalta.
- Masz jakiś inny? Lepszy? - warknął zdenerwowany Czarodziej i mamrotał coś nad ołtarzem.
- Wiesz, ja bym to jakoś tak... siłowo załatwiła?
- Ty ptasi móżdżku... - westchnął bohater-mag i pokręcił głową - Ja nie wiem, jakim ty sposobem przeżyłaś tyle lat...
- Ty, ty mnie weź nie obrażaj! - poderwałam się z miejsca - Ty sobie pamiętaj, że ja cię zabić umiem przecież!
Szlag, ale poplątał mi się język od wirującej magii.
- Wojownik Medana zabić potrafi. - zakpił Kalt.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.