Leśne Potyczki
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Proza
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 21:13
Obudziłam się niezwykle odprężona i rozleniwiona, leciutko otwierając zaspane powieki. Ziewnęłam i przeciągnęłam się na łóżku, wypuszczając z ręki sztylet. Musiałam go ściskać przez sen. Co najdziwniejsze, moje ciało było pobudzone i czułam pulsowanie swojej krwi. Miałam zaschnięte gardło i byłam strasznie głodna.
Co się, do licha, działo?
Narzuciłam niedbale koszulę i wsunęłam na stopy buty, zostawiając je niezasznurowane. Na dole spotkałam Kalta.
- Medano! - krzyknął na mój widok - Spałaś dwa dni! Czy wszystko w porządku? - zapytał się z podejrzliwością.
- Tak, chyba tak. - wychrypiałam i przepłukałam sobie gardło winem, które miał w kielichu. - Musiała to być cięższa walka, niż przypuszczałam. - mruknęłam - Czy zastanowiłeś się już nad rytuałem?
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 22-12-2010 21:36
Po dwóch dniach bogini obudziła się. Czuła się o wiele lepiej, czego nie dało się powiedzieć o ludzkim płomyczku.
"Najesz się" - pomyślała - "I wszystko będzie dobrze."
Wsparła się na mosiężnie złotych łokciach i ziewnęła, w odruchu podpatrzonym u akolitek.
"Ja też powinnam to zrobić..."
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Unfa1thful Użytkownik
  • Postów: 14
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 22:07
O Boże przenajświętszy moja głowa, otwarta butelka naprowadza mnie na trop co mogło się stać poprzedniej nocy. Gdzie ja jestem? szukam wskazówek, które mogły by mnie naprowadzić na trop, ale nic ie znajduje. Na wschód ode mnie las, na południe łąka, na zachód pole jedynie na północ prowadziła dróżka, szlak najwyraźniej mało uczęszczany, bo zarośnięty. Wstaję, co sprawia mi lekki kłopot, otrzepuje się z liści i trawy,
- Uff wszystko co najważniejsze mam złoto, broń i księgę Byłoby fantastycznie gdybym miał kompas, jedyne co pozostaje mi to podążyć na szlak.
Droga ciężka, kręta w sumie szlak prosty i łatwy, jednak mój stan nie pozwala na "lekki i przyjemny spacerek". Szlak przechodził koło tawerny. Nic innego ja stara chata ze strzechą trzymającą się na słowo honoru, no tak myślę sobie czego innego mogłem spodziewać się na takim zadupiu. Wchodzę do owej karczmy, pierwsze co zwróciło moją
uwagę to ilość "gości", którzy dali radę pomieścić się na tak małej powierzchni, oraz gęsta atmosfera i bynajmniej nie przez kłótnie i barowe obijanie mordy, większość gości i tak nie byłaby w stanie podnieść miecza, dym tytoniowy tworzył klimatyczną dla takich karczm.
- Barman! szklankę rumu i coś do zjedzenia
- A złoto masz?
- Nie wyglądam chyba na osobę, która nie posiada złota. Chciałbym też dowiedzieć się paru rzeczy
- Informacja turystyczna prosto i w prawo
Skwitował mnie, jednak zmienił ton widząc sakwę złota
- Każdego można kupić, kwestią jest tylko cena.
Rzuciłem cynicznym tonem, po wysłuchaniu opowieści i odszedłem do stolika by w spokoju wypić rum i coś zjeść.


BTW. To mój pierwszy post w jakiejkolwiek grze forumowej tego typu więc proszę o wyrozumiałość.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 22:38
Powietrze miało zniewalający zapach… Niosło ze sobą rześką wilgoć oraz ten eteryczny, nieuchwytny zapach, prosto z łona natury, którego nie sposób opisać. Była to woń jaką można poczuć w dzikim lesie, sam na sam z nieokrzesaną naturą.
Delektowałem się tym zapachem, przepełniałem nim płuca i czułem, że teraz naprawdę żyje, tu i teraz, biegnąc wśród tętniącej zieleni skąpanej w blasku nikłego księżyca . Kocham tą srebrną tarczę świecącą na aksamicie czarnego nieba, wielbię ją tak jak utraconą kochankę… Miłość jest tym większa im bardziej niedostępna. Czy można wyobrazić sobie większe cierpienie, niż widok ukochanej z pozoru bliskiej, a w rzeczywistości zupełnie nieosiągalnej? Dlatego też biegłem z łzami, spływającymi po złoconych kącikach mych oczy i wyłem w niebo gdy nachodziła mnie taka potrzeba. Cierpienie uszlachetnia, a dla mnie jest sensem życia…

Dotarłem na miejsce, stałem przed starą karczmą. ICH zapach unosił się wszędzie. Czułem w powietrzu krew rannych, elektryzujący zapach magii oraz delikatny aromat kobiecego ciała… Przyjdzie pora, a poznam tych ludzi, którzy pomogą mi osiągnąć mój cel. Taką przynajmniej mam nadzieję. Czasu nie mam zbyt wiele.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Unfa1thful Użytkownik
  • Postów: 14
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 22:57
Rum mają tutaj naprawdę wyborny, jedzenie można by określić mniej więcej jako "Mniam, mniam spróbuj", podsuwając talerz wrogowi. Rum za to nadrabia. Zbierałem się z miejsca, na odchodne słyszę tylko znajomy głos barmana rzucający na dowiedzenia
- Trzymaj się wędrowcze
- Ta, Ty też
I chciałbym wyjść jednak przejście w drzwiach zablokował, jakiś człowiek
- Wchodzisz, wychodzisz, zapadasz się pod ziemię? zrób przejście do jasnej cholery! człowiek chce wyjść, nie stój tak jak widły w gnoju.
Wycedziłem przez zęby, z karczmy było słychać pijane głosy nawołujące do walki. Nieznajomy burknął coś pod nosem i się usunął, a ja dalej przemierzałem z nieznanym sobie kierunku. Czuje że jeszcze kiedyś go spotkam.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 23:07
- To stworzenie. - szepnął Kalt - Jest niedaleko karczmy.
Kiwnęłam głową i poszłam spokojnym krokiem do swojego pokoju. Wzięłam do ręki miecz i westchnęłam lekko. Zeszłam na dół i nakazałam Kaltowi pozostać na miejscu.
- Dowiem się, czym jest i czego chce. - oznajmiłam - Ty się nie ruszaj, Ja wiem, że dałbyś radę bez magii, ale możesz się zapomnieć, a tego naprawdę nie chcemy.
Wyszłam na zewnątrz, wciąż ubrana jedynie w koszulę, niedbale zapiętą zresztą i buty, których cholewy opadały mi wokół kostek. Wiatr rozwiał moje włosy i pofolgował koszulą. Stanęłam z lekkim uśmiechem i zawołałam:
- Kim jesteś i dlaczego nas śledzisz?!
Zapach stworzenia był naprawdę dziwny.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Unfa1thful Użytkownik
  • Postów: 14
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 23:24
Ledwo odszedłem od karczmy i już słyszę podniesione głosy i zapach walki w powietrzu, w końcu coś zaczyna dziać ciekawego, w tym momencie przypomniała mi się opowieść barmana, wspominał że nie da się nudzić już wiem co mia na myśli . Aż byłem skłony wrócić te parę metrów, by mieć w końcu możliwość przetestowania mojego miecza. Kontakty w świecie demonów mogą być na prawdę pomocne, pomyślałem sobie wyjmując miecz z pochwy podziwiając jej błyszczącą, w pomarańczowym świetle zachodzącego słońca, klingę. No tak, mogłem się tego spodziewać, że tak się to skończy. Od początku wiedziałem, że ten typ potrafi ściągać na siebie problemy. Tylko ta kobieta, piękne ciało, włosy falujące nie widziałem jej w tawernie, no cóż szkoda jest na co popatrzeć. Jednak na razie całej sytuacji wolałem się przyjrzeć z boku, na razie nie wtrącając się.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 22-12-2010 23:28
Miedziana Bogini leżała z otwartymi oczyma, obserwując światy. Zwłaszcza jeden. Tymczasem życie w twierdzy toczyło się.
-Nie rób tego...
-Nie możesz...
-Tylko...
-Nikt...
-Wiem co robię! - gruchnął zniecierpliwionym basem.
Czekał na to. Marzył. Służył tu od czterdziestu lat, wiernie i bez szemrania. A teraz bogini była w dobrym nastroju. Mimo nawoływań, doszedł do drzwi Mniejszego Sanktuarium i położył dłoń na klamce. Strażnicy nie zareagowali. Dobry omen.
Pani Bogactw zajęta była sprawami ludzi. W mniej czy bardziej pożądany sposób. Jej oczy, chwilowo matowe, jak złote monety towarzyszyły pasterce, kupcom, kapłanowi i dziecku. Oraz reszcie świata. I kątem oka Medanie.
Klamka nie zdążyła nawet opaść. Nie wiedział czy parzyła. W ułamku sekundy mężczyzna spłonął.
Miedziana Bogini nie poświęciła mu odrobiny uwagi, nie odwracając oczu od światów. Nie poruszyła się. Po prostu pożarła go w jednym momencie.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 22-12-2010 23:29
Stworzenie nie odpowiadało. Czułam w powietrzu, ze się waha, że zastanawia. Czyżby miało wątpliwości?
- Jeżeli chcesz porozmawiać, wysłucham cię. - powiedziałam cicho. Widziałam, że słyszy, znałam się na tym, to moje życie. Nagle ktoś wyszedł z karczmy. Poczułam ostry zapach mężczyzny, usłyszałam wysuwany z pochwy miecz. Niebezpieczeństwo? Nie, nie dla mnie, nie był dla mnie godnym przeciwnikiem. Postanowiłam na razie nie zaprzątać sobie nim głowy, to tylko człowiek, nikt więcej, To zapach stworzenia skrytego w cieniu intrygował mnie najbardziej.



[Unfa1thful - czekamy na odpowiedź Arionella]
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 10:22
Dzień zbudził się leniwie. Z odrazą powitałem pierwsze purpurowe promienie wcinające się w kojącą ciemność. Światło coraz bardziej mnie drażniło, widziałem już tylko jasne smugi zalewające cały świat…

Z karczmy wyszła TA kobieta, zauważyła moją obecność. Nie miałem pojęcia jak na to wpadła, ale było już po wszystkim. Mogłem w prawdzie odwrócić się i uciec w głąb lasu, jednak nie to było moim celem.
I nie tak to miało wyglądać, nie chciałem ujawniać swej prawdziwej natury już teraz. Kobieta przemówiła do mnie cicho. Brzmienie jej głosu wpadało w przyjemny dla mnie odcień fioletu… Czasem dźwięki wizualizowały się w moim umyśle w ten sposób. Szaro-świetlisty zarys jej postaci oznajmił mi, że chce mnie wysłuchać.
Spojrzałem na swoje czarne szpony, zmieniające się szybko w ludzkie ręce. Długie nogi wróciły do swego poprzedniego stanu, uszy również zmieniły się i skurczyły, a moje oczy odzyskały umiejętność widzenia za dnia. Przestałem czuć jej delikatny zapach, co mnie zasmuciło… Założyłem wysłużone buty wyjęte z plecaka, zastanawiając się jak zareaguje na moją postać. Chyba oczekiwała czegoś innego.

Odchyliłem liście zarośli i wyszedłem na placyk przed karczmą. Ujrzałem piękną kobietę o złotych lokach rozświetlonych promieniami młodego słońca, delikatnie zaspaną. Poranne światło niemalże otaczało ją złotą aurą. Obok niej stał mężczyzna z obnażonym mieczem, którego kompletnie zignorowałem.
Ta niestarannie zapięta koszula tylko dodaje jej uroku – pomyślałem, poprawiając pochwę miecza na mych plecach.
- Kim jesteś? – spytała ostrzejszym tonem głosu, wydawała się nieco zmieszana moim widokiem.
- Mam na imię Arionell – oświadczyłem.
- Czemu nas śledzisz? – pytanie to brzmiało w jej ustach jak oskarżenie. Poczułem się nieswojo, i uciekłem na chwilę wzrokiem od ostrego spojrzenia kobiety.
- Widziałem waszą walkę w lesie. Nie wiem czy zauważyłaś, ale kiedy biliście się z tymi kreaturami ktoś was obserwował. I nie byłem to tylko ja… To było jakieś bóstwo… Może nawet bóg – zapętliłem się w swych słowach.
- Muszę znaleźć kogoś kto pomoże mi spotkać się z którymś z waszych bogów – oznajmiłem wprost.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 10:30
Zostawiłem Medanę samą z tym dziwnym stworzeniem, gdyż dobrze znałem jej umiejętności i nie dostrzegałem żadnego niebezpieczeństwa. Poza tym jaki byłby pożytek z Czarodzieja, który nie może czarować?
Podniosłem z podłogi Kij i wyszeptałem zaklęcie. Kufel pełen piwa drgnął na stoliku i pchnięty, niesiony przez powietrze zakończył swą wędrówkę na mojej dłoni.
Nasłuchiwałem. Cisza. Otchłań od kilku dni milczała.
Wyszeptałem kolejne zaklęcie i w kominku zapłonął ogień. Wciąż nic.
- Wal się! - warknąłem do nieznanego boga.
Nie odważyłem się jednak rzucić zaklęcie Wyższej Magii, a miast tego poszedłem poszukać czegoś w księgach Norberta na temat czarnej dziury ukrytej w tajemniczej jaskini...
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 13:32
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, odchylając głowę do tyłu.
- Jednego z naszych bogów? - powtórzyłam, wciąż zanosząc się śmiechem. Mężczyzna nie był ani brzydki, ani ładny, ale pachniało od niego magią, co działało mi na nerwy. I czymś jeszcze, czego nie potrafiłam nazwać, a co budziło we mnie mieszane odczucia.
Mężczyzna, zwany Arionellem, lekko się zdziwił.
- Co w tym śmiesznego? - mruknął.
- Chodź, zapraszam cię do naszego stołu na kufelek piwa. Powiesz nam, czego potrzebujesz, a my zastanowimy się, czy ci pomóc. - uśmiechnęłam się lekko - A ja, czy zostawić cię przy życiu.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 23-12-2010 14:17
Miedziana Bogini umiechnela sie z przekasem. Co za tupet. Typowy dla magow. Dlatego wlasnie byli zabawni, Zwlaszcza teraz gdy bol zmniejszyl sie do minimum mogla byc choc troche rozbawiona. Nie mila zamiaru znizac sie do bezposredniej ingerencji w ich swiat. Jak wszyscy Starzy Bogowie - wolala patrzyc. Zwlaszcza ze i tak pomyslnosc byla po jej stronie - z samego zalozenia. Mogla go spopielic na odleglosc, ale wtedy przestalby irytowac plomyczka i wywolywac usmiech na twarzach Medany i Miedzianej.
"Cisza cie irytuje?" - pomyslala Zlotooka - "A ja nawet lubie cisze. Chcialbys sie jej nauczyc? To takie proste... "
Ogien w kominku czarodzieja zgasl, pokoj powoli sie wyziebial. Nie trzaskal. Taki prezent od losu.
Kolejne ksiegi okazywaly sie puste i bezwartosciowe. I nawet Pani Bogactw znudzilaby sie czytaniem ich przez ramie czarodzieja. Ciekawszy byl plomyczek rozmawiajacy wlasnie z postludzka istotka opatulona mocno w nitki ktoregos z dzieci. Odnajdywal sie w tym calkiem dobrze, ale czarne wstegi dymu ciagnace sie za nim wygladaly jak slady po podpaleniu. Zabawne. I dlatego mogl ja wyczuc skoro juz pozwolila sobie byc wyczuwalna emanacja. Nie mial chyba pojecia o wielu bogach, ale z pewnoscia byl nimi zainteresowany. W takim stanie nic dziwnego. Dzieci zrobily z niego ladna zabawke. Jak kot na sznurku u smiertelnikow. Ona nie trzymala zwierzatek. Swiat wystarczal za cale stado. Proszacy i wytesknieni ludzie darli sie wystarczajaco mocno.
Laskawa usiadla na lozku zaplatajac lok na miedzianym palcu. Ludzie byli nudni, Poldemony tez.
Ale jako Pani Spelnionych Zyczen odwrocila na moment oczy od Losow Swiata - ksiegi zainspirowaly ja. Byc moze znow byl czas, by tworzyc mitologie. Przynajmniej, poki jeszcze nie musi sie klasc...
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 17:01
Kobieta przywitała mnie gromkim śmiechem. Była pełna buty i pewności siebie… Prawdę mówiąc miała ku temu powody. Kiedy rzuciła zdanie mówiące o tym, że zastanawia się czy pozostawi mnie przy życiu, fala złości wlała się do mojego umysłu. Teraz, w bezpośrednim pojedynku nie miałbym z nią szans ( wyglądała na zawodową wojowniczkę, widziałem ją też w akcji), ale i ja miałem kilka ukrytych niespodzianek. Gdyby jednak spotkała mnie w nocy na otwartej przestrzeni… Sytuacja zmieniłaby się diametralnie.
Przełykając gorzką pigułkę upokorzenia poszedłem za nią do karczmy. Milczący mężczyzna stojący obok wejścia wbijał we mnie mordercze spojrzenie. Odwracając się do niego plecami czułem się niepewnie.
Wciąż nie wiedziałem czemu pytanie o bogów rozśmieszyło kobietę.
Wciąż nie znałem jej imienia, gdyż nie była tak łaskawa by mi je podać.
Wciąż byłem zły.
Zasiedliśmy do stołu, a dziwne rogate stworzenie podało po kuflu piwa mi, kobiecie i magowi, który krył się w gospodzie.
- Szukam bogów. Nie wiem co w tym śmiesznego… -zacząłem mówić, obracając w dłoniach naczynie. – Po prostu pomyślałem sobie, że coś o nich wiecie, skoro przygląda się wam jeden z nich. Ciągle czuję tu jego obecność.
- Niesamowite – rzuciła od niechcenia kobieta, popijając bursztynowy płyn z kufla. – A niby czemu tak zależy Ci na ich odszukaniu?
- To już moja sprawa. Możecie mi pomóc?
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Unfa1thful Użytkownik
  • Postów: 14
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 20:07
Obserwowałem sytuację przed karczmą, krótka wymiana zdań, coś o bogach, ja mam prawo do bycia pewnym siebie nie każdy człowiek ma za sobą mroczne demoniczne moce, ale ta kobieta jest zbyt pewna siebie - kiedyś ją to zgubi, mam tylko nadzieje że jak najszybciej. Nic nie cieczy tak bardzo jak jak bolesne sprowadzenie na ziemie. Tym optymistycznym akcentem zakończyłem rozmyślenia i odwróciłem się na pięcie. Idąc pewnie pewnym krokiem przed siebie, po paru godzinach znalazłem schronienie na noc. Przytulna chatka w której dostałem pokój, strawę oraz coś do picia. Pokój odstawał od pojęcia luksus. Krzesło, okno, twarde łóżko, krzywy stół, szafa skrzypienie drzwi doprowadza do dreszczy oraz świeca która dawała łagodne oraz ciepłe światło. Właścicielką owego motelu była wysoka, zgrabna piękna niewiasta o sporym biuście i pełnych czerwonych namiętnych ustach, oraz długich rudych lokach. Oświetlona sylwetka światłem świecy wyglądała zniewalająco, cały obraz wieńczył nieśmiały cudny uśmiech na smukłej twarzy. Pokój poniżej standardów, ale za to towarzystwo mam miłe, uśmiechnąłem się w głębi duszy. A sam rozpocząłem dialog z tą kobietą. Wymiana paru zdań doprowadziła do tego, że moje usta znalazły się na Jej szyi, czułem subtelny zapach perfum. Róża? Lawenda? Nie ważne to się nie liczyło, tej chwili nic się nie liczyło. Jej dłonie wędrowały po moich plecach, drapiąc, głaskając. Smak oraz zapach Jej ciała doprowadziły mnie do szaleństwa wciągnięty w wir erotycznych namiętności. Rano już po wszystkim obudziłem się u boku tej cudnej kobiety wtulonej w mój tors z uczuciem satysfakcji oraz w przekonaniu, że tu nie jest tak źle.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 21:03
Tylko na chwilę przysiadłem się do stolika, słuchając ich rozmowy.
- Kalt, pozwolisz na chwilę? - to był Norbert.
Wstałem powoli. Wciąż odczuwałem zmęczenie po walce.
- O co chodzi, przyjacielu?
- Chcesz odesłać Makao i Altiora na tą waszą Wyspę, prawda? - centaur zawsze przechodził prosto do rzeczy.
Skinąłem głową.
- Wiesz jak wysoka to jest magia, prawda? - nie patrzył mi w oczy. Od razu zrozumiałem o co mu chodzi.
- Norbercie, Medana mnie nie rozumie, ale ty powinieneś. Mi jest przeznaczone spotkać się z tym dziwnym bogiem, Otchłanią... Z jego sługusami również. Myślę że im szybciej to nastąpi to tym lepiej.
- Nie chcę byś zniszczył mi karczmę i zrównał z ziemią ten stary budynek, a nas wszystkich pozabijał. Wszystkich, łącznie z tobą samym.
Uśmiechnąłem się smutno:
- Myślałem że te deski oddajesz synowi, bo już masz ich dość.
- Tu nie o to chodzi, Kalt! Po prostu chcę byśmy wszyscy przeżyli.
- Przeżyjecie.
- O ciebie też mi chodzi, Czarodzieju.
- Nie martw się o mnie. Jeśli chcę być najpotężniejszym Czarodziejem to muszę stawiać czoło największym nawet niebezpieczeństwom.
- Jakiś ty naiwny. Naiwny dupek.
- Jestem dupkiem - roześmiałem się.
- Naiwny, ale skromny dupek.
Parsknęliśmy śmiechem, ale po krótkiej chwili spoważnieliśmy.
- Oni tu przyjdą? - zapytał centaur.
- Tak. Mam nadzieję, że tak.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 23-12-2010 23:00
"Otchłań..."
Bogini westchnęła delikatnie, Mag miał tupet i właściwą czarodziejom pychę. Przy spotkaniu z Otchłanią mogło go to zgubić. Chyba nawet musiało. W sumie przy spotkaniu z każdym z Rodzeństwa, tak to się właśnie kończyło dla ludzi. Nawet tych umagicznionych.
Po chwili uśmiechnęła się jeszcze raz. Przekomarzanki.
Świat płynął spokojnie obok niej. Dramaty. Śmierci. Błagania. Prośby. Tęsknoty. Krzyki. Myśli.
Pani Bogactw oddychała równomiernie, tamując fale bólu.
Rodzeństwo na krótką chwilę połączyło się - Łaskawa dotknęła Otchłani.
Tak jak zawsze. Każdy inny. Milczący. Chaos. Chaos. Brak myśli. Ogólnie brak. ,Złotooka patrzyła w sufit cicha i nieporuszona.
Mieli zaszczyt poczuć na sobie jej spojrzenie.
Czarodziej oczywiście nie wyniósł z tego nic.
Pomyślała przez chwilę o tym akolicie - nie było jej szkoda. Nie po tylu latach i nie po tylu ludziach. Jednego mniej i tyle.
Raz jeszcze uśmiechneła sie do czarodzieja. Czekaj na Otchłań.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 23-12-2010 23:29
Uciszyłam Arionella ręką, gdy chciał coś dodać i nasłuchiwałam. Przeklęty Czarodziej!
- Ty. - powiedziałam do "nowego" - Zostań tutaj i pilnuj mi piwa.
Stanęłam obok Kalta, nim ten zdązył powiedzieć "o-o" i walnęłam go mocno.
- Za co to? - mruknął.
- Nie dotrzesz do Persji sam. - warknęłam - Nasza umowa była jasna, ty durniu. Jeżeli chcesz, abym zjawiła się tam przed tobą, a uwierz, dla mnie to tylko pstryknięcie palców, to powiedz. Nie ręczę za życie twojej kobiety i dziecka. Poza tym... oni są teraz poza zasięgiem Otchłani, rozumiesz? To naprawdę strzeżona wyspa, nie kieruj na nią spojrzenia nieznanego nam boga lub bogini. - mówiłam to tonem spokojnym, bez emocji, co go przekonało. Zwiesił głowę i westchnął.
- Czym jest ta Otchłań, dlaczego nas ściga? Dlaczego mnie ściga?
- Dowiemy się w nocy. - położyłam mu dłoń na ramieniu - Powędrujemy przez twoje wcielnia, aż natrafimy na to, które zawiniło. Ten nowy, Arionell, przypilnuje w tym czasie ternu. Norbercie, gdzie najbliższa jaskinia?
- Ufasz mu? - zdziwił się nagle Kalt - Przecież....
- Magu. - przerwałam mu - Nie śmierdzi od niego zdradą. Naprawdę, przyda się, skoro chce szukać bogow, ja jednego mam na ramieniu, tak?
Uśmiechnęłam się do niego leciutko.
- Musimy...? - zaczął powoli.
- Tak, nie bój się, będę delikatna. - mrugnęłam porozumiewawczo - Nie jedz i nie pij narazie, dobrze?
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 24-12-2010 00:47
Wyspa. Co za naiwność. Losy ludzkie toczą się wszędzie.
Mężczyzna i kobieta szli powoli do jaskini. Ostrożnie.
Noc była cicha, absolutnie cicha nawet bez tchnienia wiatru. Księżyc-Zmiennik, w kobiecej inkarnacji pełni obserwował wszystko srebrnym okiem kregu. Miedziana Bogini nie poruszała się, pogrążona w swoich myślach. I nie tylko w swoich.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 24-12-2010 10:10
Co za irytująca kobieta…! Nie, irytująca to zdecydowanie za słabe określenie – pomyślałem ,siedząc samotnie przy stole, jak idiota zbyty przez złotowłosą panią. Znów nie doczekałem się odpowiedzi na moje pytanie. Z wrzącym gniewem podszedłem do szynkwasu, za którym stał rogaty barman. Widać jak zawsze sam musiałem sobie pomóc.
- Witam… Zauważyłem, że ma pan tu całkiem pokaźne zbiry ksiąg – zacząłem nieśmiało. Stworzenie otaksowało mnie spojrzeniem spod masywnych łuków brwiowych.
- Owszem, w czym mogę pomóc? – odezwał się głosem przypominającym grom.
- Znajdę tu coś o waszej mitologii? - spytałem z nadzieją.
- Tak, oczywiście – rogacz wyszedł zza lady i poprowadził mnie do jednej z półek. – Nazywam się Norbert – powiedział wyciągając opasły tom księgi obitej w brązową skórę.
- A ja Arionell, miło mi – uśmiechnąłem się krzywo odbierając od gospodarza księgę.
Kilka następnych minut spędziłem nad pożółkłymi kartami „Impeidium Gobane” pióra Asgara Wangera. Księga zawierała opis wielkiej ilości bóstw, bogów, nimf, duszków leśnych, a nawet upiorów ( choć wzmianki o czarnym duchu nie znalazłem). Coś w sam raz dla mnie - pomyślałem odwracając kolejną stronę.
Zatrzymałem się nad kartą opisującą niejaką „miedzianą boginię”, panię bogactw i szczęścia; brzmiało to zachęcająco. Ilustracja na owej stronie przedstawiała twarz pięknej, młodej kobiety trzymającej w delikatnej dłoni garść monet.
Czytałem: „świętem poświęconym jej jest Vayyati – noc gdy bogini podobno opuszcza swój pałac i wychodzi wysłuchiwać każdej modlitwy - życzenie wypowiedziane w noc Vayyati z pewnością się spełni (są od tego znane nieliczne tylko ustępstwa opisane szerzej w mitologii), jednak ceną jest pozostanie na zawsze w jej górskiej świątyni. Akolitów Pani Bogactw lud uważa jeszcze za życia za rodzaj wspomożycieli, gdyż utraciwszy już swoje doczesne życie, są zawsze blisko bogini i mogą podszepnąć jej słowo za pozostałymi w świecie.”
Rozmyślałem dłuższą chwilę nad przeczytanym fragmentem „Impendium Gobane”, do momentu gdy z zadumy wyrwał mnie atak kaszlu. Po kilku chwilach konwulsyjnego chrząkania udało mi się go opanować, lecz cały rękaw, którym zakrywałem usta, czerwienił się od krwi. Karczmarz Norbert zaniepokoił się moim stanem; poczciwe z niego stworzenie…
Mam mało czasu… Ale wiem, już co robić, choć jest to szalenie ryzykowne przedsięwzięcie.
- Norbercie, wiesz może kiedy nadejdzie święto Vayyati? – zapytałem z nadzieją w głosie.
- Jakoś już niedługo...
- Całe szczęście - powiedziałem z ulgą.
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/03/2025 23:38
  • Wszystkich, a szczególnie zwycięzców konkursu serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję/głęboko w to wierzę, że i bez konkursu będziemy licznie komentować! Liczne pąki już pęcznieją, czas rokwitnąć ;-}
  • Redakcja
  • 03/03/2025 15:21
  • Wyczyściliśmy już Portal z tego spamu.
  • Miladora
  • 03/03/2025 14:24
  • A ja myślałam, że jest to forum dyskusyjne portalu pisarskiego, a nie agencja reklamowa. :(
  • Redakcja
  • 28/02/2025 09:38
  • Ostatni moment na komentarzowe szaleństwo! Pióra w dłoń!
  • Redakcja
  • 14/02/2025 12:01
  • Kochani, mamy konkurs, zapraszamy do zabawy! [link]
  • Szymon K
  • 30/01/2025 06:22
  • Dlaczego zniknęły moje linki do ksiażki?
  • Wiktor Orzel
  • 02/01/2025 11:06
  • Wszystkiego dobrego wszystkim!
  • Janusz Rosek
  • 31/12/2024 19:52
  • Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku 2025
  • Zbigniew Szczypek
  • 30/12/2024 22:28
  • Iwonko - dziękując za życzenia - kocham zdrowie i spokój oraz miłość, pełną świąt! A Tobie Iwonko i wszystkim na PP życzę Szczęśliwego Nowego Roku, by każdy dzień był święty/świętem