Leśne Potyczki
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Proza
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 02-03-2011 12:06
Daimonion z urokiem łasiczki wziął ciasteczko w łapki i zaczął delikatnie obgryzać brzeżek.
- Łasice tak nie robią. - zaśmiał się Kalt pod nosem.
- A magowie zwykle nie czarują. Przynajmniej w tym pałacu. - odpowiedziało niestropione zwierzątko - Widać moja potrzeba ciasteczka jest w stanie przekroczyć i tę granicę.
Skończyło smakołyk i polizało maga po ręce ściągając z niej resztki okruszków małym chropowatym językiem. Kalt wpatrywał się w istotkę, była śmieszna - ale czym mogła być?
- Co się patrzysz, daimoniona nie widziałeś? - fuknęła łasiczka uroczo. - No to właśnie widzisz.
- Widziałem... -odpowiedział ostrożnie mag - ale nie wyglądał jak puchata kulka i nie lizał mnie po ręce. To nie jest przyjemne wbrew pozorom.
W rzeczy samej, z każdym liźnięciem Kalt czuł się jakby mu coś zabierano. Myśl? Sen? Jaźń? Tego chyba nie dało nasycić się ciasteczkiem, choć przecież zniknęło ono schrupane w mgnieniu oka. Ze względu na magię?
Zwierzątko odtupało kawałek dalej i zwinęło się królewsko na szkarłatnej, haftowanej złotem poduszce.
- Nie to nie. Co tu robisz, magu? - złagodziło ton -Nie otrzymałeś swojego życzenia: czy chcesz wypowiedzieć je tutaj? Masz w sobie tyle bólu i tak ślicznie krzyczysz... - wąsiki poruszyły się, gdyby mógł zrobić to z pyszczkiem łasicy, daimonion pewnie by się uśmiechnął. Ciekawość grała w jego koralikowych oczach. - Nie mogę obudzić pozostałych, ale Ty potrzebowałeś chyba tylko tego... Więc, magu? - głosik był jasny i pełen entuzjazmu - Pomóc ci z wyspą czy z otchłanią?
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 06-03-2011 17:25
Wydarzenia ostatnich tygodni toczyły się różnym biegiem. Dokładniej ujmując raz się toczyły, raz gnały a raz pełzały lub zalegały w miejscu, i czasem wydawało się że już tak zostanie. Tym razem coś się działo. W końcu – pomyślałem, przypominając sobie marazm ubiegłego okresu.

Pałac (czy jakkolwiek by go określić ) w, którym znalazła się nasza trójka był miejscem wybitnie dziwnym… Po wejściu do jego wnętrza dech zaparł mi olbrzymi witraż umieszczony w głównej nawie budynku. Zwróciłem na niego uwagę Medanie, na co ona popatrzyła na mnie ze zdumieniem.
- O czym ty mówisz? – spytała z konsternacją. Mój wrodzony brak pewności siebie dał o sobie znać. Spojrzałem raz jeszcze na witraż, by przekonać się czy rzeczywiście tam jest, czy też może małe skrzaty wyniosły go przed momentem.
- Jak możesz go nie widzieć? – zapytałem wskazując dłonią na ferie tęczowych barw, bijących z kolorowych szybek.
- Zaczynam się o Ciebie martwić, rybaku. Tam jest tylko pusta ściana. Przyjrzyj się lepiej tej kolekcji broni… - powiedziała wojowniczka odwracając głowę w kierunku ciemnego kąta komnaty. Absolutnie pustego, nie licząc wspomnianego mroku.
- Coś tu jest cholernie nie tak – stwierdziłem odkrywczo.

Noc spędziłem w osobnej sypialni, bogato zdobionej, pełnej przepychu, który za pewne był jedynie wytworem mojej wyobraźni.
Śniłem o Sabrze.
Rankiem zebraliśmy się przed obliczem miedzianej bogini. Wydawała się nie zwracać na nas uwagi, jakbyśmy byli powietrzem. Właściwiej jednak byłoby powiedzieć, że nie zwracała na nas uwagi jakbyśmy byli natrętnymi robakami. Wredna cecha większości bogów.
Sama jej postać, wyglądała na pogrążoną w wiecznym letargu. Jej złote oczy były smutne i nieobecne.
Czas żeby powiedziała nam po co była ta cała szopka.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 07-03-2011 23:45
Lekkie organdynowe zasłony unosiły się i opadały smagane niewidzialnym wiatrem. Lampy płonęły.
Pani spoczywała na stosach poduszek, złota, metaliczna i bosko, nieludzko piękna. I odległa.
Pod ścianą stała Kimmereth, ukryta w cieniu zasłon - przyprowadziwszy gości czekała na dalsze rozkazy.
Powietrze pulsowało aurą bogini, aż trudno było oddychać. Pod sufitem zawisła chmura ciemnego dymu.
Medana i Arionell stali w komnacie, czekając na wydarzenia.
- witajcie - szepnęła bogini złotym altem - witajcie w domu.
Oczy przesunęły się na Arionella.
- witaj, przebiegły żywocie. wysłuchany w modlitwie i wysłuchany przez najstarszego. podlegasz prawu szali, dostałeś życzenie - ja dostaję ciebie. każde otrzymuje po równo, to co chce. jesteś moim życzeniem.
Kimme zadrżała.
- witaj piękna bez cierpień. -głos uśmiechnął się- karmisz wszystkich bogów. ja będę mogła nakarmić ciebie rozkoszą wojowników. dostałaś życzenie w Vayyati - ja dostaję ciebie. chciałaś podróżować, ja chcę cię tutaj - więc wybierz, co mi dasz za siebie, co spełni prawo szali. czego mogę chcieć, Medano? kogo, jeśli nie zechcesz zostać? odpowiedz mądrze, to proste! - a wyruszysz w podróż swego życzenia po moje życzenie...
Kimme spuściła wzrok. Pani Losu znów bawiła się w zagadki.
***
Dla Kalta czas w pałacu-poza-czasem płynął inaczej. Daimonion pilnował go dobrze.
- co wybierasz? - spytał zwierzak raz jeszcze z haftowanego jaśka. Poruszył noskiem. Komnata była w jego łapkach, jak miodowe ciasteczko. Od tego był daimonionem. I chciał chciał chciał odpowiedzi z łasiczkową ciekawością. Równie mocno jak kolejnego ciasteczka.

Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 20-03-2011 14:52
Stałam przed boginią, ubrana w piękną szatę o barwie krwi. W talii przepasała mnie złota szarfa, na rękach i kostkach miałam ciężkie złote bransolety. Moją szyję zdobyły rubiny w złotych oprawach. Ten strój kazano mi założyć i tak też uczyniłam. Nie wiedziałam, dlaczego bogini rozkazała ubrać mi się właśnie tak, jednak pewnych poleceń się nie kwestionowało.
- Jasna bogini... - zaczęłam powoli, uśmiechając się leciutko - Nie mam nic, czego mogłabyś ode mnie zażądać. Dziecko, które wyszło z mojego łona, już nie należy do mnie. Niiru sam w sobie nie należy do nikogo. Oprócz nich ma jedynie miłość Srebrzystego, którego tutaj nie sprowadzono. - wzruszyłam ramionami, dzwoneczki zadźwieczały, bogini również poruszyła się niespokojnie - Mogę zaoferować ci rozkosze ciała, ale cóż to dla bogini? Pyłek, unoszący się na wietrze.
Przemierzyłam parę kroków tam i z powrotem, aż w końcu zatrzymałam się,
- Masz tu galerię, pani, z obrazami. - powiedziałam cicho - Jestem na nich ja. Zebrałaś chyba wszystkie, z każdego świata, do którego wysłał mnie mój Pan. A jednak jedno jest na honorowym miejscu. Znam go. Nosi tytuł "Medana Zmęczona". - podeszłam nieco bliżej - Dlaczego wisi u ciebie obraz, na którym odpoczywam po bitwie ze znużonym wzrokiem, krwawiąca i z opuszczonym mieczem? Tylko jeden taki powstał, dlaczego TY go masz? Zniszczyłam go w płomieniach. - skrzyżowałam ręce na piersi - Mówisz, że karmię wszystkich bogów, ale jak? Wierzę jedynie w Pana i to Jemu oddałam swe ciało i duszę, i serce.
Bogini zaśmiała się cichutko. Jej śmiech brzmiał jak delikatne dzwoneczki. Ciekawe, jak taka bogini pojękuje z rozkoszy...
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 20-03-2011 21:09
Bogini zaśmiała się cichutko. Jej śmiech brzmiał jak delikatne dzwoneczki.
- Jeśli chcesz, możesz się przekonać...
Głos zabrzmiał jednak niebezpiecznym akcentem.
Chmura dymu otuliła podwyższenie rysując ścieżkę, kończącą się w głębi sali.
- ...nie tego jednak od ciebie chcę. Obraz - oczywiście, że jest mój - chciałam go mieć, więc go spaliłaś...
Szkic leżący nieopodal zapalił się wysokim płomieniem, by po chwili znaleźć się w dłoniach Łaskawej.
- Widzisz? - ton, jakby tłumaczyła czterolatce.
Szkic w jednym momencie zmienił się w popiół, który z szarym dymem opadł na mozaikową podłogę.
- Masz wiele, wiele więcej... zapomniałaś już. - Pani chyba się uśmiechnęła - karmisz bogów, Medano, modlitwami, o których nawet nie wiesz... jednak, by móc mnie karmić, musiałabyś pozostać ze mną w pałacu - nie ukrywam, że tego chcę najbardziej...
Czy wzrok mógł pożerać? Jeśli tak, właśnie to czuła na sobie Medana, przez krwiste szaty i biżuterię. Dotykającą ją niby powietrze emanację bogini. Krwiste szaty zaczęły przypominać krew, złota szarfa, metalową obręcz, której ucisk Medana czuła jeszcze w świecie poza świątynią.
- ...możesz ze mną zostać lub znaleźć coś, na czym może mi zależeć - jeśli nie wiesz, znajdź kogoś kto wie... Jak zawsze, będę cię obserwować - i jak zawsze, spośród drobiazgów brać co zechcę, tak jak wzięłam sobie obraz. Nie masz mi go chyba za złe - jesteś na nim taka... doskonała... obawiam się też, że los szybko odwróci się od ciebie i Kalta... "Wojowniczka Złego Losu" - brzmi dobrze, prawda?
Dym przesunął się smugą bliżej Medany. Groźba? Czy tylko umysł wojowniczki w ten sposób to odbierał...
Miedziana Pani westchnęła lekko.
- Masz wolny wybór zostać lub iść - myślę, że znajdziesz coś odpowiedniego.
- Ile dasz mi czasu? - spytała Medana ostrożnie.
- Dobre pytanie. Pomyślmy...
Arionell zmrużył oczy, oczekując klepsydry podobnej, do tej, która odmierzała jego czas.
Tym razem pojawiła się sama szklana bryłka, wypełniona mlecznym dymem. W dłoniach bogini ukazały się płomyczki, które Miedziana wrzuciła do klosza. Zagasły na moment i tliły się dalej.
- Skoro twoje dziecko nie jest już twoje, wezmę je sobie również. nie przeważy szali, bo przecież nie jest twoją własnością... będzie mi o tobie przypominać, zawsze przed moimi oczami.
Na każdy dzień zwłoki w poszukiwaniach, zgaśnie jeden rok z jego życia. Przekaż to Rothowi, który cię miłuje - jeśli zechcesz wyruszyć. Jak długo jesteś tutaj, czas nie płynie. Wybieraj.
Kimmereth patrzyła, oczekując wyboru. Wiedziała, że jeśli Medana wyruszy, ona pójdzie wraz z nią, a na pewno z Kaltem. Pałac przestał być dla niej bezpieczny i bogini mogła ją po prostu rzucić gdzie bądź.
Nie mniej okrutny był wybór, który przedstawiła teraz kobiecie. Nie mając prawa do życia dziecka, Złotooka wplotła je w los matki. Bogowie nigdy nie byli do końca uczciwi... A Miedziana Pani miała skłonności do wykrzywiania wydarzeń - panowanie nad losem i wieczne cierpienia zabiły w niej resztki życzliwosci dla ludzi... Życia, siły, właściwosci i pięknosci Medany jednak nie tknęla, zachowujac ja nienaruszoną nawet od swoich mocy.
Czego mogła chcieć? Zapewne wielu rzeczy, jednej z pewnością - lecz wtedy Medana musiałaby pozostać w świątyni, i to razem z Kaltem... Kto mógł to wiedzieć? Ktoś z pewnością, być może nawet Niiru...
- Więc, Medano... - głos dał się słyszeć tuż przy uchu piękności.
Szary dym osnuł stopy kobiety, muskając delikatnie jej kostki. Ścieżka wiła się w powietrzu - zapraszająca i ostrzegająca zarazem.
- ...szepniesz mi swoją odpowiedź?
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 22-03-2011 18:27
Śniłem, a we śnie słyszałem głos - głosik jasny i pełen entuzjazmu. We śnie były pytania, a odpowiedzią była cisza. Gdy się zbudziłem, pytania wciąż siedziały w mojej głowie i wnet zrozumiałem, że odpowiedzią nie może być cisza, lecz świadome dokonanie wyboru.
- Więc, magu? - głosik odezwał się po raz kolejny - Pomóc ci z wyspą czy z otchłanią?
Pytanie odbiło się echem po komnatach i miałem wrażenie, że słowo "wyspa" i "otchłań" przenikają przez siebie, że walczą między sobą, by rozpłynąć się w próżni...
- Próżnia to cisza - usłyszałem znajomy głos. Nie należał do Miedzianej Bogini, ani nikogo mieszkającego w jej Domu. Ten głos słyszałem już gdzie indziej... Wówczas mówił o mocy, którą posiada Czarodziej, mówił o Otchłani...
- Jesteś tylko wymysłem mego umysłu. Czy ja tracę zmysły? - zapytałem sam siebie.
- Próżnia to cisza. Cisza nie jest odpowiedzią. Odpowiedzią jest dokonanie świadomego wyboru.
- Zamknij się! - zasyczałem.
- Czarodziej ma Moc, aby podjąć decyzję. Ale Czarodziej się boi! Czarodziej traci zmysły ze strachu. Traci zmysły z samotności. Brakuje mu ukochanej, brakuje mu walki i sławy. Czyż Czarodziej nie chce być najpotężniejszym ze wszystkich? Czy trwając w bezruchu można zdobyć władzę? Czy można wyzbyć się samotności? Czarodziej umrze w szaleństwie!
- ZAMKNIJ SIĘ! TY NIE ISTNIEJESZ! - zerwałem się na równe nogi. Wokół nikogo nie było.
- Czarodziej umrze w Otchłani! - głos zaniósł się śmiechem i rozpłynął w próżni.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 28-03-2011 19:42
Roześmiałam się w głos, odrzucając głowę do tyłu.
- O, jasna bogini! - powiedziałam w końcu - Naprawdę sądzisz, że masz w ręku głupią jałówkę? - zmrużyłam oczy i spojrzałam w jej kierunku - Jestem Wojownikiem. Jestem nieśmiertelna Medana, Oblubienica Boga Niiru, bohaterka i legenda tysięcy królestw. Nie będę układała się z jakąś umierającą boginką. Jesteś dla mnie niczym. Moje życie należy do Niiru, to on włada moim ciałem, duszą i losem, a ty, boginko, możesz zaledwie zamieszać pyłkiem u moich stóp. Nigdy nie zabiłam żadnego boga, bo mam do was szacunek. - podeszłam w kierunku bogini kilka kroków, dumna i wyprostowana - Dziecko, które wydałam na świat należy od jakiegoś czasu do Pani Zmiennokształtnych, bogini Srebrzystych. Uważaj, boginko, bo tamta pipka jest naprawdę potężną boginią i może cię zgnieść dwoma palcami, tak cholerną potęgę osiągnęła. Ona ma wyznawców, a ty? - wymierzyłam palec w kierunku spoczywającej na poduszkach bogini - Zresztą, życie tego dziecka nie leży mi na sercu. Zapomniałaś, o jasna, o pewnym drobnym, malutkim szczególe. Ja nie posiadam uczuć.
Bogini zamrugała gwałtowanie.
- Ale... to przecież twoje dziecko! - zawołała, krzywiąc się jednocześnie z bólu.
- Nic dla mnie nie znaczy. - wzruszyłam ramionami, dzwoneczki zadźwięczały. - Nie możesz próbować zawłaszczyć sobie mojej osoby dla siebie... ja już mam swego boga.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 28-03-2011 22:18
Otworzyłem oczy, a przez rozszerzone źrenice wdarło się do mojej głowy ostre, białe światło. Początkowo niewyraźne kształty z czasem zaczęły nabierać mniej więcej rozpoznawalnych form… Łoże, malowidła, witraże, pochodnie… Przynajmniej zdawało mi się, że to właśnie widzę. Mój wzrok był bardzo zawodny, obraz jaki miałem przed sobą zdawał się falować zwolna. Zupełnie jak cały świat w moim umyśle. Zaniepokoiło mnie to w pierwszej chwili, lecz naraz poczułem też pewnego rodzaju odprężenie. Zupełnie jakbym zanurzył się w jakimś ciepłym, gęstym płynie, złotym miodzie przyjemności.

Coś było ze mną nie tak, ale nie miałem co do tego żadnych zastrzeżeń. Świat wirował, a ja od czasu do czasu ( a w zasadzie ciągle i nigdy jednocześnie – jak to wyjaśnić, nie wiem) miałem uczucie że spadam w bezkresną dal. To bardzo dziwne wrażenie, budzące w pierwszym momencie lęk, ale do którego, koniec końców można było się przyzwyczaić. A nawet polubić. Lewitowałem gdzieś na wpół świadom siebie zamknięty w mydlanej bańce przyjemności. Bez lęku, bez strachu, bez obaw… No może prócz tej jednej – że ten stan się kiedyś skończy.

- Daaaj mi coś czeeego będę chciaaała…- dźwięk przepływał gdzieś obok mnie, a ja miałem wrażenie, że gdybym tylko chciał mógłbym go pochwycić, skręcić i zrobić z niego gumową zabawkę. Zabawne… - pomyślałem i nie mogąc się powstrzymać wybuchłem śmiechem. Zauważyłem, że droga od mych myśli do uzewnętrznienia ich przebiega natychmiastowo, bez zastanowienia się choćby przez moment. Miałem to gdzieś, oględnie mówiąc.

- Może i to przemyślę miedziana bogini… - powiedziałem i ujrzałem jednocześnie rząd literek wyskakujących z mich ust. „Zabawne”- pomyślałem i wybuchłem śmiechem.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 28-03-2011 23:07
Ciało Medany stanęło w płomieniu, choć bogini nawet nie mrugnęła. Odnosić małego bożka do jednej z pierwszych - o tak, dlatego właśnie lubiła Medanę. Za posuwającą się do głupoty odwagę.
- Dobrze więc. - powiedziała złotym altem. - Zostajesz. I gdybyś chciała wyjść z tego domu, bądź pewna, że w identycznych płomieniach wrócisz na środek zewnętrznego sanktuarium, by odradzać się tam ile razy zechcesz. Przypominam ci, że jesteśmy poza czasem. I nikt tego miejsca nie moze opuścić bez mojej zgody, bo ja sama je stanowię.
Gratuluję decyzji, niepokorna akolitko. Zauważ tylko, że tutaj Niiru nie ma i nie będzie, jak długo sama go nie wpuszczę. Nie musisz we mnie wierzyć. Nie chcę twojej wiary. Ona jest dla mnie niczym. I jak długo żyjesz na tym świecie podlegasz losowi, a losem jestem ja. Nie musisz wierzyć w powietrze, by nim oddychać...
Szary dym na moment zbladł, przesuwając się po komnacie, by wrócić do ciemnego odcienia poprzez mleczna biel.
- Nie umieram. - bogini zaśmiała się cichutko - Choć pewnie życzysz mi śmierci. I nie potrzebuję wyznawców. Są różni bogowie, a na mnie między innymi opiera się ten świat. Bez nas go nie ma. Nie ma Niiru bez mojego brata, Pana Zniszczenia. Nie ma życia, czasu i losu beze mnie. Nie potrzebuję wyznawców, bo wyznaje mnie cała rzeczywistość. I to więcej, niż kiedykolwiek mógłby osiągnąć któryś z bogów ludzi i zmiennokształtnych. Właśnie dlatego nie mam świątyń, kapłanów i ofiar. Nie jestem taką boginią, nie byłam i nie będę. Tak samo jak Praprzyczyna...
Zaś Pani Zmiennokształtnych jest niemal równie cudowna jak ty. Ciekawe jak wytłumaczyłabyś jej, że dziecko, które posiada z Twojej winy, jest już nie tylko jej ale i moje. W dwóch różnych aspektach.
Nasze światy nie dosięgają się. Zaś konsekwencje siegają daleko poza pałac. Prawie smutne... - głos bogini zadrgał śmiechem -
Wiem, że nie posiadasz uczuć. Nie gram na nich, mam ich niewiele więcej niz ty, chce tylko, żebyś wiedziała jak biegną Twoje decyzje. Widzisz działanie losu, tylko od strony jego początków. Nigdy nie byłam ludzka, ale doceniam twoje naiwne próby tłumaczenia. Jestes piękna, Medano, jak na tych obrazach. Doskonale butna, buntownicza i gniewna. Taką cię chciałam. I takiej chcę cię nadal.
Miłego pobytu w moim pałacu, liczę, ze się zadomowisz...

Szary dym osnuł się wokół Medany, która upadła na podłogę. Płomień nie bolał. Jedynie parzył i było to co najwyżej nieprzyjemne, irytujące doznanie. Nie mogła się podnieść, mimo szczerych chęci i z nienawiścią patrzyła na pogodną twarz bogini. Cień bólu był obecny pod złotolita skórą, jednak to chyba bogini najmniej przeszkadzało.

- Arionie... - szepnęła Pani ciepło.
Mężczyzna powoli odpływał juz w ten stan, którego doświadczali wszyscy przy bliższym kontakcie z boginią - jak widać oprócz Medany.
- Śpij dobrze...
Ciemność ogarnęła leniwie jego oczy, dym wsunął się w nozdrza i do gardła. Wszystko wydawało się tak oczywiste, jasne, proste, przyjemne i nienaturalnie...
Bogini spokojnie obserwowała ten stan, nie unosząc się nawet na łożu.

- Audiencja skończona. - powiedział złoty alt i dym osnuł cała komnatę. Gdy chmura opadła, nie było juz tam ani bogini, ani nawet śladu po jej podwyższeniu ze złotymi haftami i jedwabnym baldachimem.
Sala była przeraźliwie pusta i kamienna. Kimmereth obserwowała wszystko z cienia.
- Suka! - krzyknęła Medana w pustkę, ale odpowiedziało jej tylko echo. Jak śmiech bogini.
Arion poruszył się wyrwany z przyjemnego letargu.
- Może i suka, ale cię udupiła. - mruknął i uchylił się od plaśnięcia na odlew.
- Powiedziął co wiedział. - burkneła Medana opryskliwie, otrzepując się z pyłu.
Bogowie jak widać odeszli - i Pani i bóg zaklęty w szarym dymie. I raczej nie było sposobu, by ich przywołac.
Medana krzyknęła z gniewu. Chwilowo tyle mogła zrobić.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 29-03-2011 15:15
Nigdy łatwo się nie poddawałam. Kiedy tylko wyszliśmy z sali audiencyjnej, próbowałam wyjść. Próbowałam wszelkich możliwych sposobów. Od drzwi, poprzez okna, spuszczanie po linach z dachu, skoki i bieg, aż po pełzanie. Z każdą próbą wyłam coraz głośniej z gniewu i frustracji. Po setnej próbie moje ubranie niemal całkowicie spłonęło. Jak widać, nie wytrzymywało zbyt długo działania boskich płomieni.
Tym wszystkim przyglądały się akolitki i akolici, Arionel i Kalt. Wszyscy kiwali głowami albo ukrywali śmiech.
- Gdzie jest ta Miedź?! - ryknęłam wreszcie - Chcę się z nią widzieć, chcę ją zabić, unicestwić i naszczać na jej cholerny ryj! - ryczałam,n wyłam, groziłam i złorzeczyłam.
Jeszcze nigdy nie bylam w takiej sytuacji. Jeszcze nigdy nikt tak dotkliwie mnie nie zamknął. Byłam fizycznie wolna, psychicznie też, ale nie mogłam opuścić sanktuarium. To był gwałt na mojej naturze.
Wreszcie zamknęłam się w pokoju, nie przyjmowałam posiłków ani żadnego towarzystwa. Mijały dni, a ja siedziałam, wpatrzona w okno i mizerniałam. Brakowało mi Rotha. Chciałam iść poza horyzont, dotknąć znów chmur. Bransolety z dzwoneczkami imitowały kajdany, nigdy żadne mury nie potrafiły mnie zatrzymać, a teraz... byłam najprawdziwszym, słabym więźniem jakiejś starej baby.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 29-03-2011 18:20
Medana wybuchła po raz kolejny i zwyzywała boginię. Siedziałem w sypialni, w której mieszkałem od pewnego czasu - w świecie bezczasu.
- Czarodzieju, odpowiedz na pytania.
To znowu był ten cholerny wytwór mojej wyobraźni...
- Nie chcę. Odejdź!
- Czarodziej ma moc...
Pochodnie płonęły żywym ogniem. Czułem zapach przypalanej skóry. Mrówki tańczyły na krwistoczerwonym dywanie, walcząc z czerwiami pożerającymi czyjeś zwłoki. Nagle dywan zamienił się w jałową ziemię na której nie rosło nawet jedno drzewo. Zapach płonącego ciała stał się intensywniejszy. Robaki poumierały w spazmatycznej agonii...
- Persjo, gdzie jesteś? - jęknąłem.
Odpowiedziała mi cisza. Dywan dalej był czerwony. Ziemia jałowa znikła, podobnie jak mrówki i robaki.
Szaleństwo rozrywało ostatnie zdrowe kęsy mego umysłu...
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 31-03-2011 22:11
Poszłam do jego komnaty o zmroku. Minęłam po drodze w korytarzu zdziwionego Arionella. Miałam lekko spięte włosy, kolejną z pięknych sukien i biżuterię. Moje bose stopy dotykały zimnego kamienia, gdy szłam ze spokojem w sercu do pogrążonego w szaleństwie towarzysza. Kiedy weszłam, siedział przy kominku, a przez otwarte okno wpadał zimny wiatr.
- Medano? - Kalt spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Czemu zawdzięczam wizytę?
Nalałam sobie wina ze złotego dzbana do równie złotego kielicha, wysadzanego rubinami.
- Roth mnie porzucił. - zaczęłam powoli, upijając maleńkie łyczki i podchodząc do niego - Zostałam uwięziona w jakieś świątyni. Ty popadasz w obłęd. - odłożyłam kielich i zaczęłam rozwiązywać suknię - Powiedziałam bogini, ze chcę z tobą podróżować. - uśmiechnęłam się lekko. Suknia opadła do moich bioder - Zabieram cię zatem na wycieczkę.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 01-04-2011 18:19
Kochaliśmy się po raz kolejny. Pieściłem jej ciało jak nigdy dotąd, byłem głodny zaspokajania pradawnych instynktów. Gdy skończyliśmy Medana krzyknęła. Zawtórowałem jej, równocześnie odczuwając obecność osób trzecich na korytarzu. Słyszałem wyraźnie ich myśli. Każdy zastanawiał się czy może wejść do mojej sypialni.
- To stanie się dzisiaj - oznajmiłem Medanie, głaszcząc jej długie, jedwabiste włosy.
- Co takiego, kochanie? - zapytała sennym głosem.
- Przyjdzie po nas armia zmutowanych żywiołaków.
- Co ty bredzisz?
Podrapałem się po brodzie, zdając sobie nagle sprawę z majaków:
- Nie wiem.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 28-04-2011 18:53
- Głupoty gadasz. - szepnęłam cicho, muskając jego nagi tors delikatnie. Po chwili zaczęłam całować jego szyję, leżąc tuż obok niego. - Nie mów nic, Kalcie. - wyszeptałam mu do ucha - Teraz nic nie jest ważne.
Wspięłam się na niego, aby patrzeć mu w twarz. Powolutku opadłam na jego męskość, biorąc ją w siebie, całą, w swoją wilgotną część, czekającą na galop.
- Medano... - jęknął Kalt, zamykajac oczy, kładąc dłonie na moich biodrach - Medano.
Odrzuciłam głowę do tyłu, zaczynając powoli, spokojnie, jakby z delikatnym podmuchem wiatru. Nadchodził huragan, nie tylko między nami, ale daleko, gdzieś tam, gdzie Otchłań czaiła się i czekała. Huragan wewnątrz mnie, mający twarz i głos Rotha, majączące się w mojej świadomości, gdy podążałam za wiatrem, poruszajacym moje biodra. Pochyliłam się, majac twarz przy jego twarzy.
- Kalcie, czyż to nie jest wspaniałe? - wusapałam - Tu i teraz, Kalcie, Tylko ty i ja.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 28-04-2011 20:51
Potwierdziłem jej słowa pomrukiem pełnym zadowolenia. To powinno wystarczyć, bo gdy próbowałem coś mówić zwykle majaczyłem w chorobie jakieś niepojęte rzeczy. Cienie kochanków tańczyły na ścianie, gdy ogień w kominku płonął niczym odnóże Herfangerona - legendarnego demona podziemi.
- Czujesz... Czy czujesz jak żywioły nucą dla nas pieśń? - odwróciłem ją zdecydowanym ruchem i teraz ja byłem na górze, a bezradna kobieta-Wojownik pode mną. Wszedłem w nią mocniej, krzyknęliśmy z rozkoszy równocześnie.
I wtedy zaczęliśmy walczyć o to kto ma być na górze. W tej rozkosznej zabawie zniknął na chwilę gęsty cień Otchłani.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 30-04-2011 23:24
- Jesteś po prostu... za słodki. - odpowiedziałam, siadając na skraju łóżka. Kalt ułożył się na boku i patrzył na mnie. Za dużo śmiechu, za dużo delikatności. Taki seks nie był dla mnie, cóż mogłam na to poradzić? Brakowało mi gwałtownej brutalności Rotha i jego wściekłych uderzeń, gdy mnie brał.
- Wojownicy. - prychnął Kalt. - Nawet w łóżku musicie walczyć jak... jak...
- Bestie, zwierzęta, barbarzyńcy. - dokończyłam za niego, uśmiechając się. - Mój drogi, za mało o tym wiesz.
Podpełzłam na czworakach po miękkiej pościeli do niego i pocałowałam go. Potem szyja, tors, brzuch, niżej i niżej, aż przywitał mnie twardy i gotowy,
- Co ty...?
- Tak to się robi. - uśmiechnęłam się łobuzersko i zaczęłam pracować ustami i gardłem nad jego męskością,pomagając sobie językiem i ręką, doprowadzając go na sam skraj.
A potem dosiadłam go tak, jak lubiłam najbardziej.
- No, Kalcie, pokaż, ile jeszcze wytrzymasz. - zaśmiałam się na widok jego rozanielonej miny.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 28-05-2011 17:05
Wytrzymałem jeszcze długo jak na Czarodzieja, lecz za krótko jak na kochanka Medany. Gdy miałem już dość, kobieta- Wojownik roześmiała się tylko i wyszła z pokoju nago.
Wyczerpany natychmiast zapadłem w długi, pełen koszmarów sen, w których Otchłań powiększała się i kusiła słodką pustką, gdzie rządzi Ciemność i bezczas. W śnie widziałem też jak z Otchłani rodzą się potwory o płonących krwistym płomieniem oczach i o powyginanych ciałach. Ich długie, potężne zęby wrzynały się w mrok, ssały jego moc, gryzły rozrzucając na wszystkie strony pojawiające się i zaraz gasnące cienie.
Nazajutrz co prędzej udałem się do bogini, u której gościliśmy.
Opadłem na jedno kolano i rzekłem:
- Pani, przybywam z prośbą.
- Jakaż to prośba? - miała głos, poruszający każdą strunę serca.
- Pragnę wyruszyć w dalszą drogę. Proszę, byś mi udzieliła swego błogosławieństwa i pozwoliła stoczyć kolejną bitwę.
Mówiąc te słowa spoglądałem w mieniące się barwami zwierciadło. Oczy miałem wybałuszone, a pod nimi kryły się cienie, obrazujące potworne zmęczenie. W mdłym blasku ognia dawały o sobie znać blizny, które licznie pokrywały moją twarz. Głowę porastały długie włosy, długa broda aż błagała o kontakt z brzytwą. Pierwszy raz w tej czarnej gęstwinie ujrzałem również wiele bieli - byłem coraz starszy i coraz bardziej zmęczony.
Nim Pani odpowiedziała ujrzałem przed swoimi oczyma przeszłość, a w niej najbardziej bolały ruiny. Ruiny Miasta Chmur, ruiny niespełnionych marzeń.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 28-05-2011 19:44
-Kalcie, tak długo czekałam...a teraz mnie opuszczasz - skryta za przejrzystą zasłoną Pani uśmiechnęła się łagodnie. Odezwał się po dwóch miesiącach seksu, koszmarów i odganiania łasiczki.
-Wiesz jaka jest cena życzenia, prawda?
Skinął głową.
-I wiesz, że wraz z tobą wypuszczę Medanę...
Skinął jeszcze raz.
-I że słucham dokładnie...
Nie skinął, ale nie miało to znaczenia.
-Możesz stoczyć jedną bitwę, po niej wrócisz do tego domu, chyba już czujesz się jak u siebie... Po drodze możesz znaleźć dla mnie prezent, jeśli jednak nie.
Jedna bitwa, wszystko ku niej zmierza - wybierz rozsądnie, żebym nie musiała wyciągać cię z jakichś bzdurnych potyczek partyzantów na górskiej granicy z Yoou...
-zaśmiała się lekko. Nie poruszała się na stosie poduszek. Nie chciała się poruszać.
-Obdarzę cię też błogosławieństwem, oczywiście.
Płomień zatańczył na szyi Kalta i zmienił się w złoty amulet w kształcie zwiniętego w kłębek gronostaja, trzymającego w pyszczku płomień.
-To jest...?
-Już się poznaliście. Umie parę przydatnych rzeczy, które przydają się w życiu i w bitwie. Nie każdy ma smoka w rękawie. I przynosi szczęście, jak każdy gronostaj. Tylko dużo większe...
"I za dużo gada" - pomyślał Kalt
-Jaki jest haczyk amuletu?
-Trzeba go karmić.
-I tyle?
-Tyle.
"Trzeba go karmić ludzkim życiem. Młodością. Witalnością. Jak każdy z moich płomieni" - pomyślała bogini.
Kalt natomiast pomyślał o czymś innym.
-Poprosiłem o stoczenie bitwy... później nie dajesz mi, Pani, nic... Czy ja zginę w tej bitwie?
A jednak spytał.
-Negocjujesz ze mną warunki?
-Chyba tak.
-Jest już po życzeniu.
-Więc mi sprzyjasz, Łaskawa.
Cichy śmiech i poruszenie dzwoneczków. Uniosła głowę, by oprzeć ją na dłoni.
-Więc wybierz. Jeśli umrzesz, po prostu ściągnę cię tu z twojego 'eden, jeśli się odrodzisz - dług będzie ważny. Mogę również cię wskrzesić, jeśli dasz mi powód do takiej sympatii do twojego życia lub nie dopuścić do twojej śmierci w boju. W każdym przypadku zabieram Medanę.
Każda decyzja pociąga konsekwencje.
Powoli Złotooka zmieniała się w płomień, migotała. Patrzyła jak czarodziej skupia się na jej słowach. Przerwała mu rozmyślanie złotomatowym altem:
-Magu, wybierz teraz.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 04-06-2011 19:08
Otworzyłam drzwi kopniakiem. Kalt klęczał przed Boginią, a ona siedziała na tych swoich poduchach. Szłam w ich kierunku naga, tylko podzwaniając bransoletami na stopach. Jadłam udko z kurczaka, porządnie spieczone.
- Co to za pogaduchy beze mnie? - zaśmiałam się, rozsiadłam na innych poduszkach w kącie - No, kontynuujcie, ja sobie tu cicho posiedzę.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 04-06-2011 22:11
- Kalt wykupił ci okruch wolności. Teraz zgaduje za ile...
Złote oczy przemknęły po Medanie.
Chciała odpowiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle. Posiedzieć cicho, tia...
Udko zapłonęło króciutko i zwęgliło się Medanie w rękach w całości.
"Żebym nie spiekła ciebie" zarysowało się w umyśle Medany. Głos wciąż był nieosiągalny.
Bogini wpatrywała się w maga, przechodząc w postać płomienia.
Czekała.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]