Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Corpseone
Użytkownik
- Postów: 61
- Skąd: Zawiercie
|
Dodane dnia 24-01-2012 08:12 |
|
Charles Bukowski - Choroba
choroba?
owszem, romantyk ze mnie, przesadnie sentymentalny,
uprawiam cos w rodzaju kultu bohaterów
i nie będę się za to
kajał.
ale wielbię Hemingwaya
gdy u kresu wytrzymałości
wtyka sobie
lufę strzelby w drżące
usta;
i myślę,
jak Van Gogh odciął sobie kawałek ucha
dla kurwy
a potem wykończył się
w szczerym polu;
a znów Chatterton wypił truciznę
na szczury (nadzwyczaj bolesna śmieć
nawet dla
plagiatora);
Ezre Pounda wleczono
zakurzonymi ulicami Włoch w klatce
a później zamknięto w
domu wariatów;
Celine'a okradali, wygwizdywali, dręczyli
Francuzi;
albo Fitzgerald: kiedy wreszcie przestał pić, zaraz
padł martwy;
Mozart skończył w zbiorowej mogile;
Beethoven ogłuchł;
Bierce znikł wśród meksykańskich pustkowi;
Hart Crane skoczył przez reling prosto w
śrubę napędowa;
Tolstoj uznał Chrystusa i rozdał
majątek
biedakom;
T. Lautrec
z tym swoim niekształtnym ciałem
karła
i doskonale rozwiniętym
duchem
rysował wszystko, co
widział
i jeszcze dużo więcej;
D.H. Lawrence
umarł na gruźlicę
i sam sobie zbudował Statek Śmierci
pisząc swoje
ostatnie
wspaniale wiersze;
Li Po
swoje wiersze
podpalał
i puszczał z prądem
rzeki
Sherwood Anderson umarl
na zapalenie otrzewnej
połknąwszy
wykałaczkę
(na przyjęciu
pil
martini
kiedy nagle
wpadła mu w gardło oliwa
razem z wykałaczka);
Wilfred Owen zginął
na pierwszej Wielkiej Wojnie
próbując
ocalić świat dla Demokracji;
Sokrates z uśmiechem
wypił
cykutę;
Nietsche oszalał;
De Quincey wciągnął się w opium;
Dostojewski stanął z zawiązanymi oczami przed
plutonem egzekucyjnym;
Hamsun zjadł kawałek własnego
ciała;
Harry Crosby i jego kurwa
popełnili samobójstwo
trzymając się za ręce
Czajkowski próbował
uciec przed własnym homoseksualizmem
żeniąc się z prima-
donną;
Henry Miller na starość
opętany był
młodymi
Azjatkami;
John Dos Passos z
zajadłego lewicowca
stal się ultrakonserwatywnym
republikaninem;
Aldous Huxley po
narkotykach miewał
wizje i
zgarniał
urojone bogactwa;
Brahms za młodu
pracował nad swoim ciałem
żeby było
potężne
bo uważał
ze sam umysł
to nie
dość;
Villonowi zakazano wstępu do Paryża
nie za to, co myślał
tylko za to, ze był
złodziejem;
Thomas Wolfe uważał, ze nie może
wrócić do domu
póki nie
zdobędzie
sławy;
albo Faulkner:
kiedy rano odbierał pocztę
oglądał kopertę pod
światło
i jeżeli nie widział
czeku
to ja
wyrzucał;
William Burroughs
zastrzelił
własna
żonę
(nie trafił w
jabłko
na jej
głowie);
Norman Mailer swoja
dźgnął nożem; obeszło
się bez jabłka;
Salinger nie wierzył
ze dla świata warto
pisać;
Jean Julius Christian Sibelius
dumny I piękny Czlowiek
kompozytor potężnej muzyki
po czterdziestych urodzinach
ukrył się i odtąd
rzadko go
widywano;
nikt nie wie na pewno
kim był
Szekspir;
życie nocne zabiło Trumana
Capote;
Allen Ginsberg
poszedł w profesor;
William Saroyan ożenił się 2 razy
z tą samą kobieta
(ale wtedy już i tak
zmierzał
donikąd);
z Johna Fante nóź
chirurga odkrawał
plasterki
na moich
oczach;
Robinson Jeffers
(najnudniejszy z poetów)
pisał
błagalne listy do wpływowych osobistości.
oczywiście można by tak dalej
wyliczać
mógłbym mnożyć
przykłady
lecz nawet ja
(chociaż romantyk)
pomału zaczynam się
męczyć.
ale wszyscy ci ludzie
- dawniej i teraz – tworzyli i tworzą
nowe światy dla
reszty z nas
mimo ognia i mimo lodu
mimo
wrogości rządów
mimo wrodzonej nieufności mas
tylko po to, żeby umierać
pojedynczo
i zazwyczaj
w osamotnieniu.
należy ich podziwiać
za odwagę
za cały ten trud
za to, co w nich najlepsze i
najgorsze.
niezła banda!
to z nich bije światło!
to z nich bije radość!
wszystko to są
bohaterowie
za których możesz dziękować losowi
i podziwiać ich z daleka
budząc się co rano
ze swoich zwyczajnych snów.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Ares
Użytkownik
|
Dodane dnia 25-01-2012 01:14 |
|
Charles Bukowski, when you wait for the dawn to crawl through the screen like a burglar to take your life away
the snake had crawled the hole,
and she said,
tell me about
yourself.
and
I said,
I was beaten down
long ago
in some alley
in another
world.
and she said,
we’re all
like pigs
slapped down some lane,
our
grassbrains
singing
toward the
blade.
by
god,
you’re an
odd one,
I said.
we
sat there
smoking
cigarettes
at
5
in the morning.”
|
Konieczność istnienia trudna jest do zniesienia...
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
weronikulus
Użytkownik
|
Dodane dnia 07-02-2012 22:51 |
|
Nauka chodzenia
Tyle miałem trudności
z przezwyciężeniem prawa ciążenia
myślałem że jak wreszcie stanę na nogach
uchylą przede mną czoła
a oni w mordę
nie wiem co jest
usiłuję po bohatersku zachować pionową postawę
i nic nie rozumiem
"głupiś" mówią mi życzliwi (najgorszy gatunek łajdaków)
"w życiu trzeba się czołgać czołgać"
więc kładę się na płask
z tyłkiem anielsko-głupio wypiętym w górę
i próbuję
od sandałka do kamaszka
od buciczka do trzewiczka
uczę się chodzić po świecie
Andrzej Bursa
|
"Poza Rzeczy-Wistością
nie szukaj już niczego
bo Wistość tych Rzeczy
jest nie z świata tego!"
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Leszek Sobeczko
Użytkownik
- Postów: 1303
- Skąd: Rydułtowy
|
Dodane dnia 14-02-2012 23:57 |
|
Robert Rybicki
Zimne zero
Zimne zero.
Zmarzłem, a to dopiero początek!
Z butelki paruje spirala dźwięków.
Na wieszaku dynda słownik w grubej
oprawie. Wspomnienia zawiązują się
w tętniące łańcuchy, które przepływają
jak giętkie brzeszczoty przez żołądek.
Dzień został otoczony przez śnieg, który
tańczy dookoła dendrytów. Różowa
dłoń doprowadza do huku bryłę
granatowego lodu; między wirującymi
szprychami precyzyjnie ściętego deszczu,
to jak w etiudzie pękniętej pamięci,
postać w białym płaszczu zamarła
na środku ulicy, by się odwrócić.
Właśnie teraz jestem przypływem
morza w najczystszej postaci, zabieram
skorupiaki w muliste dno i zderzam
się ze skałami. Myślę o bezkantowości
godziny, bezprzepastnej luce jednej, jedynej
godziny. Ulica skwierczy iskrami.
Ze ściany zieje przecięta rura.
Nie otwierają się drzwi, dlaczego
nie otwierają się drzwi, nie otwierają?
Tam dalej, za innymi uchylonymi,
również drzwiami, na łożu śmierci
starzec wskazuje palcem na ścianę.
Postać w białym płaszczu rozwinęła skrzydła
z żelazobetonu, które chwieją się w pionie.
Aż w końcu zdarzyło się spojrzenie,
przed którym nie dało rady umknąć.
Wtedy poczułem, że jestem morskim
prądem, który niesie węgorze. Wtedy
poczułem, że jestem tym węgorzem,
który zrobił swoje, a jednak przetrwał
i płynie w nieustającym spojrzeniu.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Opheliac
Użytkownik
|
Dodane dnia 17-02-2012 14:16 |
|
Drewno
Tadeusz Różewicz
Drewniany Chrystus
z średniowiecznego misterium
idzie na czworakach
cały w czerwonych drzazgach
w cierniowej obroży
z opuszczoną głową
zbitego psa
jak to drewno łaknie
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Leszek Sobeczko
Użytkownik
- Postów: 1303
- Skąd: Rydułtowy
|
Dodane dnia 22-02-2012 22:00 |
|
Pawie pióra
Adam Wiedemann
Jeszcze by tego brakowało,
żeby miał każde inne.
Wypowiadam się o nich
bezpośrednio. W tym zdaniu
nie ma blasku, nie ma
piękna. Wypadło komuś na
nieszczęście i z dupy,
ale na szczęście ma jeszcze
tyle
takich samych.
Warszawa, 11.11.07
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Ares
Użytkownik
|
Dodane dnia 24-02-2012 12:52 |
|
Przetłumaczyłem powyżej wklejony przeze mnie wiersz Bukowskiego. Oto on:
wąż właził do dziury,
i ona powiedziała,
ujawnij mi coś
o sobie.
i
powiedziałem,
że dawno temu
zostałem pobity
w jednej z alej
innego
świata.
i ona powiedziała,
wszyscy jesteśmy
jak świnie
pędzone przez tor.
nasze
ujarane mózgi
spiewają
ku chwale
ostrza.
na
Boga,
jesteś dziwna,
powiedziałem.
siedzieliśmy tam
paląc
papierosy
o piątej
rano
|
Konieczność istnienia trudna jest do zniesienia...
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
weronikulus
Użytkownik
|
Dodane dnia 05-03-2012 20:50 |
|
Nie śpię
Lecz on też nie śpi
Słucham
Lecz On też słucha
Czekam
Lecz On też czeka
Ja cierpliwy
Lecz i On cierpliwy
Oddycham
Lecz On też oddycha
Widzę Go
Ale i On mnie widzi
Nie boję się
Lecz On też strachliwy
Zapalam papierosa
On także skręta ćmi
Jem jabłko
On tez coś sobie gryzie
Milczę
On także milczy
Piszę
I On też na kolanie
Onanizuje się
On czyni równie sprawnie
Gdy robię miny
jakże się wykrzywia
Ruszam uchem
Ach jak On umie ruszać
Klnę szeptem
Lecz On nawet jakby umiejętniej
Więc śmieje się
Lecz On bardziej drwiąco
Otwieram okno
On otwiera drugie
Boli mnie brzuch
On zanieczyszcza powietrze
Nudzę się
On ziewa
Czytam
Zagląda mi w stronice
Myślę
On telepatycznie
Wyciągam bełta zza łóżka
Wypija mi
Śpiewam
W duecie z Nim
Rzygam
On wcześniej ode mnie w Rydze
Wkładam koszulę
On zapina spinki
Wciągam spodnie
On przyciąga pasek
Zakładam buty
On wiąże sznurowadła
Gdy wychodzę
On też wychodzi
Gdy przychodzę
Już na mnie czeka
Przepraszam: czy pan też
umiera
R.Wojaczek
Tadeusz Różewicz
I
w dniu Świętego Walentego
roku pańskiego 1994
słuchałem ćwierkania
pani redaktorki "radia bzdet"
z czarnej skrzynki
promieniował ciepły głos
cip cip cip cipki
- tak wabiły gospodynie
w przedpotopowych czasach
drób - kurki i koguciki
kikiriki
cip cip cip dziewczynki
życzymy wszystkiego naj naj naj
wszystkim zakochanym
bo to dzisiaj ich święto
cip cip cip
szaleństwo w wielkich domach
towarowych
Amerykanie kupują Amerykankom
biżuterię bieliznę słodycze
wszystko w kształcie
czerwonego serduszka
epidemia "ejds" sprawiła
że obyczajem stało się
wręczanie zakochanym prezerwatyw
ozdobionych serduszkami
wisiorki w kształcie serduszka
bombonierki
21-letni chłopak (w kształcie serduszka?)
zamordował czteroletniego synka
na pytanie dlaczego to zrobił
młody ojciec odpowiedział
"tak długo i głośno płakał
aż mnie zdenerwował"
jego 16-letnia żona
powiedziała płacząc
"wiem że źle zrobił
ale ja go kocham"
T.Różewicz
GĄSZCZ
siedzą te małpy
na gałęziach bloków
czepiać się bloku
jak twardego sumienia
jak gęstego grzebienia
jak niepuszczenia
M.Białoszewski
Pantofelek
Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
Andrzej Bursa
Sylogizm prostacki
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
nie znajduję specjalnej różnicy.
A.Bursa
|
"Poza Rzeczy-Wistością
nie szukaj już niczego
bo Wistość tych Rzeczy
jest nie z świata tego!"
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
anek
Użytkownik
- Postów: 45
- Skąd: Łódź/Warszawa
|
Dodane dnia 10-03-2012 09:41 |
|
a dla mnie to jeden z najpiękniejszych wierszy....
Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła
Jestem Julią
na wysokim balkonie
zawisła
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwą krwi
nie wróciła
Jestem Julią
mam lat tysiąc
żyję
Halina Poświatowska
|
[...] bo gdy kochamy, zawsze pragniemy być lepsi, niż jesteśmy...
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
otka
Użytkownik
- Postów: 37
- Skąd: Szczecin
|
Dodane dnia 11-03-2012 18:14 |
|
Most
Barwa przerdzewień
zamkniętego przęśła
kiedy już ludzka dłoń jej nie dotyka
jest jak powieka
tak w czaszkę wklęsła
że z niej ni życie
ni śmierć nie wynika
Most się przepina
od słowa
do zdania
od retorycznych tyrad
do milczenia
i rdza jest hasłem
co most mój zamienia
w czas zaprzeczania
lub potakiwania
Wiosło butwieje
zatknięte u barier
łódź się oddala od swej własnej burty
Człowiek
co się wyplątał z gard avant i arier
rad rozcina patykiem
jeden nurt
w dwa nurty
i jest mu rdza najbliższa
bryje najłaskawsze
leży brzuchem u spodu ściętej perspektywy
i powtarza
"niekiedy"
"już nigdy"
"na zawsze"
lecz uśmiecha się tylko
gdy wymawia:
"ż y w y"
Bohdan Drozdowski
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Esy Floresy
Redaktor
|
Dodane dnia 06-04-2012 12:25 |
|
Guziki, zamki, odprawa
Michał Szulczewski
Przyszyty do ciebie stałem w pogotowiu
z nitką - łatałem dziury w pamięci, wybielonej
przez jaskrawe kolory. Brak znamion porażki,
oderwania, powinien dać do myślenia,
przecież nikt kto przegryza nitki zębami,
nie może mieć idealnego zgryzu. Ty przegryzałaś.
Nie było kopii, kruszenia zdań w wordzie,
listy przestały się wysyłać spod palców.
Zapisałem cały twój sweter (ten w poziome paski)
w starym formacie, jeśli kiedyś się obrócisz,
jest szansa, że odczytasz go z polskimi znakami.
To były te dziury, jakby odjąć od bolda zwykłą.
Prucie nie boli, choć mam dosyć powtarzania szwów.
Przyznaję się do jednego - odrywałem guziki w kołdrze,
ale przypadkowo, przez sen. Obiecuję, że jeśli zostaniesz
to się nie powtórzy, nie będę więcej spał, tak będzie najlepiej,
albo koc - przykryję się nim na podłodze. Ostatecznie
rzepy takie jak ja nie są najgorszym wyjściem, kochają nosiciela
bezinteresownie, podobnie zielone światło - pieszych.
Leżę na pogotowiu, guziki wysypują się na kafelki,
zawsze marzyłem, że sam zamknę ten czarny worek.
Od wewnątrz coś piszczy, pewnie jakaś twoja cząstka
dusi się z lekarzami. Spójrz mi w oczy i powiedz
czy naprawdę są tak przekrwione od bezsenności,
czy to tylko kursywa w nich pochyliła się o stopień za dużo?
|
Możemy być tylko tym kim jesteśmy, nikim więcej i nikim mniej.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Leszek Sobeczko
Użytkownik
- Postów: 1303
- Skąd: Rydułtowy
|
Dodane dnia 13-08-2012 15:16 |
|
Adam WIEDEMANN
WSPÓŁCZESNOŚĆ dzieje się na wsi
i roi się od błędów. Rolnicy nadal myślą
o „swoim”, widmo wspólnoty przeraża ich.
To proste.
Rolnicy są tak skupieni na przyszłości,
że zapiszą swoje majątki dzieciom i umrą
jako dziady. Bóg odwrócił uwagę
od rozmnażania, czyniąc je przyjemnym.
„Dlaczego nie mamy dziecka?” pyta bohater filmu.
I jest to problem na miarę współczesności.
Kraków, 22.3.03
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Esy Floresy
Redaktor
|
Dodane dnia 21-08-2012 01:00 |
|
katarzyna od szczurów
Kamil Kwidziński
Pewnego wieczoru wziąłem na kolana Piękno. I przekonałem się, że jest gorzkie. J.A. RIMBAUD
po raz trzeci jechałem z nią na pogotowie. nie chciała wypuścić z rąk
swoich sandałów. mówiła: ,,co za plugawy krajobraz. tylko muszle i kości.”
po roku wysiadła z autobusu w sukience w ryby i boso
z niezagojoną ciemnością w oczach. postanowiłem przebywać z nią
na dużej przestrzeni, w obawie. plaża była idealna, była
wspaniale uczesana tego dnia, czesał ją Bóg
oddziału, pani Ania z kluczem do chińczyka, warcabów i sali komputerowej.
,,odpocznijmy na tym ciepłym piasku, mój statku w butelce”. siadła
na moich kolanach i poczułem maszerujące pod sukienką słonie,
słuchałem dziesiątek mikserów rozkruszających lód jej krwi i zapragnąłem
leczyć ją z każdej zimnej ryby, pisać listy do kamieni i kwiatów
jej najsmutniejszego świata, jej każdej postaci, tych i innych lampartów,
z którymi od roku dzieliła ciało,
ale ona wciąż tylko o książkach. czy czytałem ,,Autobus do San Juan”.
oczywiście, bardzo dobra książka. a ona na to, że to bardzo zła książka,
bo udowadnia, że Bóg jest wszędzie i może zesrać się do naszych serc. z czułością
myślę o latawcach strąconych w morze jej sukienki, wspominam sekundy
między błyskiem a grzmotem, które liczyliśmy pod stołem z ustami pełnymi Cremony.
w przedstawieniu szkolnym grałem ziemniaka, ona królową
szczurów.
|
Możemy być tylko tym kim jesteśmy, nikim więcej i nikim mniej.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
mike17
Użytkownik
- Postów: 1054
- Skąd: Warszawa
|
Dodane dnia 21-08-2012 15:44 |
|
NA TYŁACH RZECZY
Allen Ginsberg
Ślepy tor kolejowy w San Jose
Włóczyłem się samotnie
Przed budynkami fabryki czołgów
I wreszcie siadłem na ławce
W pobliżu budki dróżnika
Kwiatek leży u pobrzeży
Asfaltu nieświeży
- biedny suchy w wiązce siana
Polny kwiatek - pomyślałem -
O kruchej czarnej łodyżce w
Wianuszku brudnych żółtych
Igiełek niby w koronie
Jezusowej, z wyschniętym
Na pieprz kłaczkiem waty
W środku przypominał zużyty
Pędzel do golenia co leżał tak
Przed garażem cały rok
Żółty, żółty kwiat
Kwiat przemysłowy
Toporny, kłujący, brzydki kwiat
Kwiat mimo to,
W twej wyobraźni przybiera kształt
Ogromnej żółtej Róży!
Oto jest kwiat tego Świata.
|
Easy Rider from Nowhere a.k.a Sztywny Pyton, rzecznik Klubu WeSZołego Szampona
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Usunięty
Gość
|
Dodane dnia 26-08-2012 01:46 |
|
Mirosław Mrozek - Piekło
Byłem, jak strasznie wielu, w piekle i byłem tam strasznie
samotny, nie spotkałem nikogo, jedynym dowodem mojej
obecności jest rozbite lustro. Tak, jest tam wiele luster,
właściwie są tam same lustra, i to też jest straszne, może
najstraszniejsze. Jako jeden z niewielu, może jedyny,
mógłbym opowiedzieć, bo udało mi się wypełznąć.
Lecz mój język rozdwoił się i prawie nic już nie pamiętam.
Poza płomieniem, który widziałem, gdy przeglądałem się
w lustrach. Był on dwoistej natury: trawił mnie, lecz
nie spopielał; niszczył, ale nie oczyszczał. Był materialny
jak obłęd. Nie zgasł, przestałem po prostu patrzeć w lustra.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
mike17
Użytkownik
- Postów: 1054
- Skąd: Warszawa
|
Dodane dnia 26-08-2012 14:05 |
|
Moje serce
Frank O'Hara
Nie będę płakał na okrągło
ani się na okrągło śmiał,
nie lubię bardziej jednego "tonu" od drugiego.
Chciałabym mieć bezpośredniość kiepskiego filmu,
nie tylko niekasowego gniota,lecz również
zapowiadanego z pompą supergiganta.Chcę być
przynajmniej tak żywy jak ten brud. A jeśli
jakiś miłośnik mojego bałaganu powie "To wcale
nie przypomina Franka!",tym lepiej!Czy
noszę tylko ubrania szare i brązowe?
Nie.Do opery wkładam robocze koszule,
często.Chcę chodzić na bosaka,
chcę być ogolony,a moje serce-
nie można polegać na sercu,ale
ta jego lepsza część, moja poezja, jest otwarta.
[1 listopada 1955]
(Przełożył Piotr Sommer)
|
Easy Rider from Nowhere a.k.a Sztywny Pyton, rzecznik Klubu WeSZołego Szampona
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Usunięty
Gość
|
Dodane dnia 27-08-2012 03:59 |
|
Mark Doty - Mój tatuaż (przeł. Michał Tabaczyński)
Pomyślałem, że dam sobie zrobić
Najświętsze Serce - symbol drogi
do doskonałości przez cierpienie,
tego, jak jesteśmy przybici do płomienia.
Ale kiedy przejrzałem
katalog pełen smoków,
kobaltowych tygrysów i orłów
w kłębach dymu,
zacząłem się wahać.
Ten samczy sztafaż,
kotwice i strzały,
toporny marynarski wdzięk -
owszem, kuszący, ale jakby
nie dla mnie. Jakiemu słowu
pozwoliłbyś
wołać - i co? - ze swojej skóry
przez całe życie?
Próbowałem sobie wyobrazić
coś, czego bym nigdy nie wymazał
i ukazała mi się ognista
korona cierniowa,
języki płomieni
zamykające się wokół - nicości?
pustki?
Namyśliłem się.
Usiadłem w poczekalni studia.
Ale wtedy osłabły - moje nerwy?
wiara w kolesia, który
miał na sobie buty na motor
i ręce całe od atramentu?
Nie wystraszyłem się;
nic nie boli tak jak żal,
więc byłem oswojony z bólem.
I ta jego marzycielska igła
nie miała tu nic do rzeczy;
zresztą, czy ja już nie noszę
pod skórą śladów po płomiennych
walkach z atramentem?
Co kiedyś było skórą,
teraz jest manuskryptem -
spisanym i poprawianym,
ukrywającym pod długimi rękawami:
serca i hasła,
płomienie i kwiaty, i imiona.
Zwiałem. Ale później wróciłem;
bo czy nie znajdzie się
jeszcze trochę miejsca
na skórze? Już za późno,
żeby zmazać ze mnie
te wszystkie
bazgroły.
No już: kłuj mnie i dźgaj,
wydziargaj:
nie będę już nigdy więcej nagi.
Od teraz już
noszę na skórze słońce,
chociaż - niebieskie.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Abi-syn
Użytkownik
- Postów: 1458
- Skąd: Mazowsze
|
Dodane dnia 28-08-2012 18:28 |
|
tylko tak:
Jeśli ktoś nie zna jeszcze tego, co Karol Samsel tworzy, najwyższa pora poznać;
nietuzinkowy Poeta, trudny (kto powiedział, że Poezja to łatwa), lekkość pióra powiązana z przedarciem się przez ukryte przesłanie, zawiłości ludzkiej natury, gęstwinę znaczeń. Czytelniku, jeśli to dostrzeżesz, będziesz miał ucztę dla ducha i jeszcze coś więcej. Najbardziej cenię sonety, ta stara forma, nabiera nowych znaczeń, odkrywa, jest antytezą tego, że przeżytkiem są klasyczne formy.
poczytajcie, tyle ile możecie, najlepiej paręnaście razy, nikt, oprócz Autora do końca nie zrozumie tych Wierszy do końca, zbliżycie się do nich znajdując wysmakowane i jakże trudne toposy absolutu.
Gorąco polecam każdy razem i każdy z osobna
http://karol-samsel.blogspot.com/
|
Wadą ideału jest to, że jest ideałem, cóż, ja nim nie jestem, więc ..., jestem bez wad
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
Usunięty
Gość
|
Dodane dnia 29-08-2012 07:47 |
|
to ja polecę świetny blog Bogumiły Jęcek, niedużo wierszy, ale wszystkie znakomite - przedsmak rewelacyjnego tomiku "czarne koronki":
http://www.czarnekoronki.blogspot.com/p/wiersze-wasne.html
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
|
mike17
Użytkownik
- Postów: 1054
- Skąd: Warszawa
|
Dodane dnia 29-08-2012 10:00 |
|
Pewnego dnia
Gregory Corso
Pewnego dnia włócząc się jak Piotruś Pan po niebie
ujrzałem człowieka
umierającego nad Wschodnią Zatoką
I rzekłem do niego
- Światło, co czyni nas przyjaciółmi orłów,
zmieniło nasze rany w interwał chmur,
powolny i pełzający, spokojny i smutny
w tym niebiańskim więzieniu rzeczy.
A on odrzekł:
- Niebo jest straszne! Niebo odciemnia !
Hermes ze skrzydłem u stopy jest starcem w Chinach !
Spoczywa niezwalczony wśród pączkujących chmur
i upadłych liści wiatru'
Gdy moje zmęczone ręce podtrzymują
odwianą spódnicę nocy !
A omszałe stopy depczą
porty dnia !
Zostawiłem umierającego człowieka, gdyż musi on wciąż umierać
Samotność nie położy swej kojącej dłoni
na jego smutnej twarzy.
|
Easy Rider from Nowhere a.k.a Sztywny Pyton, rzecznik Klubu WeSZołego Szampona
|
|
Do góry |
|