Autor |
Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Heisenberg
Użytkownik
|
Dodane dnia 06-09-2015 00:32 |
|
Wraz z paroma osobami związanymi z PP już od dłuższego czasu zastanawiałem się nad potrzebą zabrania głosu tudzież nawiązania dyskusji ws. tego, do czego dąży większość piszących, mianowicie publikacji książkowej. Pojawiały się już nieraz na forum tematy w stylu "jak wydać książkę" itp., mnie jednak zależy na szerszym poruszeniu jednego z wątków tej kwestii. Chodzi o wydawanie ze współfinansowaniem.
Czuję lęk o osoby utalentowane, posiadające niemałe umiejętności, mogące wiele osiągnąć przy włożeniu odpowiedniej ilości pracy, które ze wszystkich stron bombardowane są pesymistyczną propagandą, mówiącą, że w Polsce "jak nie zapłacisz, to nic nie wydasz". Przypomniał mi się post jednego z użytkowników PP, który pozwolę sobie zacytować:
"Jestem przerażony i zasmucony tym, co się tutaj - i w podobnych wątkach dotyczących wydania własnej książki - wyczynia. Najczęstsze głosy i opinie to: nie da się wydać książki w Polsce bez współfinansowania; tylko płacąc wydawnictwu grube pieniądze można zaistnieć; wydawani są tylko ci, którzy mają układy, są znani albo ich mama pracuje w wydawnictwie. I tak dalej, i tak dalej. To wszystko jest bzdurą, na którą się wspólnie nakręcacie."
Autorzy zdolni i dobrze rokujący często czują się zagubieni, ulegają przeświadczeniu, że bez względu na poziom ich tekstów, nie mają szans w poważnych wydawnictwach.
Taka sytuacja staje się rajem dla wydawnictw, oczekujących od autorów pokrycia całości lub części kosztów publikacji książki. Teoretycznie uczciwe rozwiązanie, jednak w praktyce okazuje się, że wydawane są powieści nie nadające się do druku, pozbawione jakiejkolwiek redakcji, jako że takiemu wydawnictwu nie zależy na jakości publikowanych utworów, a jedynie na pieniądzach piszących osób - które od momentu takiej publikacji określają się już często mianem "pisarzy". (Jeśli ktoś miałby wątpliwości czy chciał bardziej zainteresować się tematem, odsyłam do eksperymentu Pana Pollaka http://pawelpollak.blogspot.com/2014/.../pszygody-komisaza-maciejewskiego-czyli.html ).
Tylko żeby nie było niedomówień - zdaję sobie sprawę, że metodą wydawania ze współfinansowaniem publikowane są też naprawdę dobre, wartościowe utwory (wyjątki potwierdzające regułę). Jednak prawie zawsze przechodzą one bez echa, wydane w nakładzie kilkudziesięciu - kilkuset egzemplarzy, z promocją - co najwyżej - w postaci kilku pozytywnych komentarzy na "Lubimy czytać" albo hurraoptymistycznych recenzji na Portalu Pisarskim, pisanych przez pracowników takiego wydawnictwa. (A nie, te drugie odpadają przecież na poziomie weryfikacji redakcyjnej Ale wierzcie mi, co chwilę pracownicy pseudowydawnictw starają się wepchnąć na PP spam reklamujący jakieś totalne gnioty).
Zakładam temat głównie ze względu na osoby początkujące albo próbujące swoich sił w wydawnictwach. Liczę jednak, że podzielicie się własnymi przemyśleniami lub doświadczeniami w kwestii publikowania. Czy naprawdę nie da się wydać czegoś w porządnym wydawnictwie? Czy sukces literacki w Polsce jest niemożliwy? Czy książki na poziomie "Pszygud komisaża Maciejewskiego" stają się definicją polskiej literatury?
|
What's changed, Jesse?
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Vanillivi
Użytkownik
|
Dodane dnia 06-09-2015 04:04 |
|
Ja również od dłuższego czasu nosiłam się z potrzebą założenia wątku na ten temat. Podobne kwestie były już w zasadzie omawiane wielokrotnie, jednak wiele osób sygnalizowało mi, że brakuje wiedzy, informacji, czują się zagubione na rynku wydawniczym. Na Portalu Pisarskim publikuje mnóstwo osób, które mają pewien potencjał - często jednak nie wiedzą, jak pracować nad tekstem, do kogo z nim uderzać, jak zaplanować swoją "karierę pisarską". I wpadają w pułapki.
Nie wszyscy tutaj oczywiście aspirują do kariery literackiej, dla wielu pisanie to po prostu przyjemne hobby, jednak dla sporej części portalowej społeczności wydanie książki stało się celem, zakończeniem pewnego etapu twórczego, potwierdzeniem statusu pisarza. Wielu ten cel osiągnęło. Tylko że... w wielu przypadkach, niestety, związane było to z wybraniem drogi na skróty - skorzystaniem z usług firm typu vanity press, co nie spełniło marzeń o karierze literackiej, ale i wiązało się ze zmarnowaniem debiutu i zaniechaniem rozwoju twórczego.
Żeby uściślić - na polskim rynku wydawniczym, obok tradycyjnych wydawnictw, możemy spotkać się z następującymi formami publikowania:
1)Klasyczny selfpublishing - autor od początku do końca bierze na siebie również obowiązki (i koszty) wydawcy, samodzielnie zleca skład, redakcję i korektę dzieła, sam odpowiada za jego dystrybucję i promocję. W ten sposób książki wydają m.in. Aleksander Sowa (z bardzo marnym skutkiem) albo Władysław Zdanowicz (z powodzeniem, autor ma wieloletnie doświadczenie w pracy księgarza). Tej formy nie polecamy początkującym pisarzom, nie znającym jeszcze rynku wydawniczego - jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że uda Wam się zorganizować reklamę i dystrybucję, nie mówiąc już o tym, czy książka zostanie wydana porządnie.
2)Vanity press - wydawnictwa typu Radwan, Psychoskok, Novae Res, Białe Pióro, Poligraf, Warszawska Firma Wydawnicza, Witanet, itp. (specjalnie wypisuję, żebyście wiedzieli, gdzie nie słać). Firmy te najczęściej przekonują nas, że korzystając z ich usług jedynie partycypujemy w części kosztów wydania. Prawda jest jednak inna, te firmy są nastawione na zarobek wyłącznie z kieszeni autora, nie ze sprzedaży książek. Dlatego autor w całości pokrywa koszty wydania i zysk firmy wydawniczej.
Te firmy zupełnie nie selekcjonują tekstów przeznaczonych do druku, wydrukują wszystko, co im nadeślecie, o ile za to zapłacicie. Jeśli otrzymacie propozycję wydania w takiej firmie, nie cieszcie się że zostaliście "dostrzeżeni" - chcą wyciągnąć od Was kasę i poziom tego, co piszecie, nie ma dla nich znaczenia.
Książki wydane w takich wydawnictwach mają bardzo niski nakład (często ok. 300 egzemplarzy do rozdania wśród rodziny i znajomych - podczas gdy przeciętny nakład dla pozycji debiutanta w tradycyjnym wydawnictwie wynosi ok. 8 tys. egzemplarzy). Często nawet tak niski nakład bardzo trudno jest sprzedać - bo książki tych wydawnictw nie są nigdzie reklamowane, a jeśli już reklama się pojawia, to przybiera groteskowe formy ośmieszające autora - spam na portalach, pseudorecenzje pisane przez pracowników firmy - nawet nie wiecie, ile tego kasujemy na PP).
Szwankuje również dystrybucja - książki tak wydawane najczęściej dostępne są jedynie w księgarniach internetowych, nie ma ich w księgarniach stacjonarnych, w salonach Empiku, Matrasa, księgarni lokalnych etc.
Kolejną rzeczą, o jaką zwykle nie dbają tego typu "wydawnictwa" jest redakcja i korekta. Dla pisarza współpraca z dobrym redaktorem jest kluczowa dla rozwoju - niestety, firmy typu vanity press często z niej rezygnują, lub ograniczają się jedynie do autokorekty w Wordzie, nawet, gdy autor za nią zapłacił.
Przeciw korzystaniu z usług wydawnictw typu vanity przemawia jeszcze jeden fakt: choć od tej reguły bywają wyjątki, bardzo często tradycyjne wydawnictwa nie chcą współpracować z ludźmi, którzy publikowali już w tym trybie. To trochę tak, jak poważny naukowiec kompromituje się, publikując w piśmie typu "czwarty wymiar", tak poważny pisarz nie będzie publikował w takich pseudowydawnictwach.
3)Ebooki - często publikowane na podobnych zasadach, jak książki w wydawnictwach typu vanity. Koszty są niższe, gdyż odpadają koszty druku, dystrybucji, magazynowania itp. Bardzo często, te koszty jeszcze się obniża rezygnując ze wszystkiego, z czego da się zrezygnować - nawet porządnej okładki, składu, redakcji i korekty. Taki produkt ma bardzo niewiele wspólnego z profesjonalnie wydaną książką.
Jednak nawet przy profesjonalnym przygotowaniu ebooka, w polskich warunkach praktycznie nie ma szans, by autor-debiutant się wybił, jeśli nie towarzyszy temu wydanie papierowe. Ebooki - tak, ale jako dodatek do książki papierowej.
|
http://www.cala-reszta-nocy.blogspot.com Mój blog o życiu, podróżach i pisaniu.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
shinobi
Użytkownik
- Postów: 389
- Skąd: Szczecinek
|
Dodane dnia 06-09-2015 13:04 |
|
Trzy wymienione tu sposoby wydawania mają chyba tyle pożytku, co masturbacja do lustra. Publikuje się jakiś chłam, parę osób "poklepie" na forum po plecach, nikt nie przeczyta. Zawsze można rozdać po rodzinie, wepchnąć komuś w tyłek, kto zareaguje na to z lekkim, niby przychylnym zażenowaniem.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
dangerousNight
Użytkownik
- Postów: 21
- Skąd: Deep and Dark Black Hole
|
Dodane dnia 06-09-2015 14:54 |
|
Skoro takie osoby istnieją, to znaczy, że mają wzięcie. Zauważyłem, że pewne grono "pisarzy" korzystających z tych sposobów publikowania jest na tyle narcystycznych, że nie dopuszczają do siebie myśli, że ich dzieło nie jest idealne. A skoro jest idealne to znaczy, że wydawnictwa się nie znają/nie chcą wspierać debiutantów. Tacy ludzie to pożywka dla Vanity press.
Potem takie osoby żalą się, że "źli wydawcy nie chcą przyjmować dobrych książek. Trzeba samemu publikować. Wydawać pieniądze". Tym samym tworzą mit, że w Polsce nie da się publikować książki, a wydawnictwa to zło. A internet sprzyja rozprzestrzenianiu się takich złych memów. Młodzi pisarze, zarzuceni tym, przyjmują punkt widzenia narcystycznych pisarzy, a na dodatek sami powielają ich zachowania. A mem "złych wydawnictw" się rozszerza. Typowe błędne koło.
Mam nadzieje, że kiedyś ten mem wygaśnie. Jednak na tą chwilę przeżywa on swój okres rozkwitu (co widać po tworzących się kołów wydawnictw negatywnych mitów). Można ewentualnie promować bardziej prawdziwą wersję "wydawnictw przedsiębiorstw", które stawiają na jakość, gdyż chcą zarobić.
EDIT:
Chodzi mi o taki mem: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mem
Oczywiście wszystko co napisałem, to tylko moja opinia i domysły, z którymi można się nie zgadzać.
|
Prawda nie zawsze ma wartość dodatnią, jednak kłamstwo ma zawsze ujemną.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Vanillivi
Użytkownik
|
Dodane dnia 07-09-2015 14:33 |
|
DangerousNight, masz rację. Część osób korzystających z usług takich firm wydawniczych to zatwardziali grafomani, których nie interesuje szczera opinia na temat tego, co piszą. Oni już uważają się za genialnych, otaczają pochlebcami i nie dostrzegają potrzeby rozwoju. Znam takie przypadki, niektóre urastają do form wręcz groteskowych, nic się na to nie poradzi.
Ale część osób, które korzystają z takich pseudowydawnictw, to po prostu ludzie, którzy mają nikłe pojęcie o rynku wydawniczym. Ktoś ich przekonał, powiedział, że jak nie masz znajomości, to inaczej się nie da, że wszyscy tak zaczynają. A to kompletna bzdura.
No dobrze, ale w takim razie gdzie warto wysyłać swoje teksty?
Na co zwrócić uwagę, decydując się na podpisanie umowy z wydawnictwem?
1)Dystrybucja. Jest kluczem do sukcesu. Warto sprawdzić, gdzie dostępne są książki wydawnictwa, czy można bez problemu kupić je w salonach Empiku, Matrasa, czy widuje się je w lokalnych księgarniach, czy są dostępne jedynie przez internet. Jeśli tak, to prawdopodobnie trudno będzie z dotarciem do czytelników.
Warto również zwrócić uwagę na to, w jaki sposób wydawnictwo się reklamuje, czy dba o promocję, o organizację spotkań autorskich itp.
2)Jakość edytorska, estetyka wydania - poważne wydawnictwa dbają o jakość składu, redakcji i korekty, ładne okładki.
Jeżeli widzimy, że książki wydawane są bylejak - z naszą może być podobnie, a to bardzo rzutuje na odbiór czytelników.
3)Stabilne finansowo wydawnictwa drukują wszystko w jednej dużej, nowoczesnej drukarni. Niepoważne za każdym razem gdzie indziej, uciekając przed niespłaconymi należnościami.
4)Czy wydawnictwo dba o swoich autorów, czy inwestuje w debiutantów, jak długo po debiucie ukazuje się ich kolejna książka (jeśli w ogóle), czy inwestuje w rozwój debiutanta, czy jest on pozostawiony sam sobie? Jeśli z wydawnictwa uciekają jego flagowi autorzy, może to znaczyć, że źle się tam dzieje.
5)Wielkość wydawnictwa - zbyt małe nie będzie miało siły przebicia, zbyt duże niekoniecznie będzie poświęcało dużo uwagi debiutantowi, może pochłonąć je bezwład organizacyjny.
6)To raczej wydaje się oczywiste, ale może warto także powiedzieć: wysyłając tekst, celujmy w te wydawnictwa, które wydają podobne rzeczy. Nie ślijmy na siłę fantastyki do wydawnictw, które generalnie jej nie publikują, odpuśćmy sobie wysyłanie poezji tam, gdzie chcą tylko powieści. Niektóre wydawnictwa w ogóle nie drukują debiutantów, albo skupiają się na przekładach. Warto poszukać wydawnictw, które publikowały już książki w podobnym stylu/klimacie. Czasami nawet, jeśli mamy takie informacje, warto celować w gust konkretnego redaktora. No i nie ograniczajmy się do wysyłania w jedno/dwa miejsca, najlepiej wysłać tekst do przynajmniej kilkunastu.
|
http://www.cala-reszta-nocy.blogspot.com Mój blog o życiu, podróżach i pisaniu.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
dangerousNight
Użytkownik
- Postów: 21
- Skąd: Deep and Dark Black Hole
|
Dodane dnia 07-09-2015 14:56 |
|
Vanillivi napisała: Ale część osób, które korzystają z takich pseudowydawnictw, to po prostu ludzie, którzy mają nikłe pojęcie o rynku wydawniczym. Ktoś ich przekonał, powiedział, że jak nie masz znajomości, to inaczej się nie da, że wszyscy tak zaczynają. A to kompletna bzdura.
O to właśnie chodziło mi z tym memem "złych wydawnictw". Najchętniej polegamy na opiniach naszych znajomych, przyjaciół, czy rodziny, a oni sami mogli usłyszeć tylko o tych "złych wydawnictwach", albo co gorsza sami są grafomanami. Tak idzie dalej w świat przekonanie, że żeby wydać trzeba w najlepszym przypadku dołożyć wydawnictwu.
Vanillivi napisała: No i nie ograniczajmy się do wysyłania w jedno/dwa miejsca, najlepiej wysłać tekst do przynajmniej kilkunastu.
Czyli tak jak CV do pracy. Wszędzie, gdzie tylko spełniamy kryteria, wysyłajmy nasz tekst i czekajmy aż ktoś się odezwie
Całkiem pożyteczne rady, za które dziękuje osobiście. Jestem pewien, że nie jeden debiutant na rynku książkowym będzie ci wdzięczny
|
Prawda nie zawsze ma wartość dodatnią, jednak kłamstwo ma zawsze ujemną.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Jacek_L
Użytkownik
|
Dodane dnia 09-09-2015 00:14 |
|
W kwestii publikacji za pieniądze przyznać trzeba, że zasadność takiego działania pięknie ilustrują poniższe przykłady:
1) Kryształy czasu - książka wydana za pieniądze autora gdy zbiórka publiczna zakończyła się klapą.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/.../labirynt-smierci-czesc-1
Fanpage książki: https://www.facebook.com/sagakrysztalyczasu
Antyfanpage książki: https://www.facebook.com/pages/.../1720030084887936
2) Blogerek wydaje książkę za swoje oczywiście, ba nawet wydawnictwo założył (czytajcie komentarze zwykłych czytelników, a nie te które autor wyżebrał u głupców):
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/.../thorn
3) I kolejny "wynalazek" za swoje wydany, a przez blogera napisany:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/.../admiralette
Wydaje mi się, że więcej nie trzeba by zobrazować pułapkę jaką jest selfpub.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
MoolKsiazkowy
Użytkownik
|
Dodane dnia 24-09-2015 13:38 |
|
Pozwólcie, że dołączę się do dyskusji. Wiele wydawnictw chce dzielić koszty z pisarzami - ok, niech będzie i tak. Zazwyczaj takie wydawnictwa nie są duże i bardziej zależy im na wypromowaniu książki i jej promocji, bo to ich być może jedyny zysk. Ale uwaga! Z małymi wydawnictwami łatwiej jest nawiązać współpracę, bo podchodzą do ciebie indywidualnie, a nie masowo. Często też są one dofinansowywane ze środków publicznych, więc umowy można negocjować. A może są też wydawnictwa, które działają w oparciu o fundację?
|
Nie istnieje punkt, po którego przekroczeniu przestajesz być sobą, bycie sobą to jedyna nieprzekraczalna granica, więc spokojnie niszcz każdą inną.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Heisenberg
Użytkownik
|
Dodane dnia 24-09-2015 14:16 |
|
1. Małe wydawnictwo =/= wydawnictwo wydające ze wspolfinansowaniem.
2. Jedyny zysk oficyn wydających ze wspolfinansowaniem to pieniądze autora.
3. W jaki sposób książka taka miałaby być wypromowania? Poprzez pozytywne wpisy na forach? Publikowanie ma sens, jeśli to wydawnictwo inwestuje, bo wtedy zrobi wszystko, zeby ksiazka się sprzedała, no bo musi na niej zarobić.
4. Oczywiście, że z takimi wydawnictwami łatwiej nawiązać współpracę. W każdej chwili mógłbym wydać powieść - choćby opowiadała o sprzątaniu toalety i była pełna błędów ortograficznych - I już niebawem nazywać się "pisarzem".
Podsumowując, jeśli ktoś chce wydać książkę, zeby postawić ją sobie na półce i rozdać znajomym, niech bawi się w selfpub. Jeśli ktoś wiąże z pisaniem większe plany, i nie jest bogaczem, by samemu założyć poważne wydawnictwo, z redakcją i specami od promocji, no to cóż, musi być trudno, drogi na skróty nie ma Takie jest moje zdanie.
|
What's changed, Jesse?
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Vanillivi
Użytkownik
|
Dodane dnia 24-09-2015 21:22 |
|
W stu procentach zgadzam się z Tobą, Heisenberg, dodam tylko, że jeśli wydawnictwo bierze pieniądze ze środków publicznych, to powinno być nastawione na pewną "misję" (nie lubię tego słowa, ale już użyję tutaj, bo tak najłatwiej wytłumaczyć, o co mi chodzi). Nie wyobrażam sobie, żeby czysto komercyjna firma typu vanity brała raz pieniądze na ten sam cel od podatnika, z dotacji i drugi raz od autora
Z resztą wydaje mi się, że żadna firma typu vanity nie ma raczej szans na państwową dotację.
Natomiast małe, często niszowe oficyny z misją szerzenia kultury, z gęstym sitem redakcyjnym, biorące państwowe dotacje są jak najbardziej ok.
|
http://www.cala-reszta-nocy.blogspot.com Mój blog o życiu, podróżach i pisaniu.
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Heisenberg
Użytkownik
|
Dodane dnia 26-09-2015 00:39 |
|
Heisenberg napisał: Jednak prawie zawsze przechodzą one [książki wydawane ze współfinansowaniem] bez echa, wydane w nakładzie kilkudziesięciu - kilkuset egzemplarzy, z promocją - co najwyżej - w postaci kilku pozytywnych komentarzy
http://www.portal-pisarski.pl/forum/temat/5/co-czytacie/post:199694#199694
http://www.portal-pisarski.pl/forum/temat/2378/miejsce-dla-twojego-wydawnictwa/post:199690#199690
Taki przykład, jakby ktoś chciał sprawdzić zasadność moich słów
Dopisałbym fundację Papierowy Motyl (niby fundacja, ale 50% kosztów publikacji pokrywa autor - teoretycznie 50, bo w rzeczywistości pewnie więcej) do listy "wyciągaczy kasy".
|
What's changed, Jesse?
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Jacek_L
Użytkownik
|
Dodane dnia 26-09-2015 09:32 |
|
Tu konkretny przykład:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/.../studnia-przepasci
Autor sam starał się reklamować książkę na różnych forach od czerwca. Wtedy lub chwilę później książka ukazała się na rynku. Jaki efekt działań autora i (przede wszystkim) wydawnictwa? - żaden. Do dziś nie ma ani jednej recenzji.
Autor napisał gdzieś "być może kiedyś będzie ona bardzo znacząca w gatunku fantasy" i za te marzenia zapłacił nie małą kasę, i co tu dużo gadać - został oszukany.
Jeśli płacisz za wydanie książki to NIKT nie będzie zainteresowany jej promocją - brutalne, ale prawdziwe.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Berenika
Użytkownik
- Postów: 213
- Skąd: Galicja
|
Dodane dnia 30-09-2015 17:36 |
|
A jakie wydawnictwa polecacie? Jest tutaj trochę autorów, którzy już coś wydali. Dzięki Vanillivi wiemy już, gdzie nie warto słać (chyba, że nam nie zależy na jakości i nie mamy co robić z kasą), a gdzie warto uderzać?
|
KLIK w świat mojej poezji:
https://www.facebook.com/jgrabarzpoezja
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
kalam
Użytkownik
|
Dodane dnia 04-10-2015 18:44 |
|
Vanillivi napisała: No i nie ograniczajmy się do wysyłania w jedno/dwa miejsca, najlepiej wysłać tekst do przynajmniej kilkunastu.
Trochę mojej historii.
Jako debiutant napisałem książki trzy. Rozesłałem po wydawnictwach czterdziestu. Odezwały się cztery. Każde z nich przesłało informację, że nie są zainteresowani publikacją, bez "umotywowania" swojej decyzji.
Nie mam żadnej informacji, czy książka jest dobra, czy zła. Jedyne co wiem, że nie nadaje się do druku.
Słusznie zauważyliście, rodzina i znajomi nie są dobrymi recenzentami. Jednakże w moim przypadku książką zajął się profesjonalna redaktorka. Jest dość zdziwiona, że nie ma odzewu, tym bardziej, że jest to książka z gatunku young adult (ostatnio dość poszukiwane na rynku przełamujące monopol kryminałów).
Przychodzi zatem do głowy jako rozwiązanie selfpubilishing. Nie typu "vanity". Może ebook. Szkoda wrzucić coś co napisałem do szuflady.
Nie chodzi mi tutaj o popularność, o pieniądze, czy próżność. Chciałbym, aby coś co wyszło ze mnie trafiło do szerszego grona.
Wydanie papierowej, czy elektronicznej wersji i zapłacenie wydawcy paru tysięcy, to nie jest oszałamiającą kwota, biorąc pod uwagę nakład czasu potrzebny do napisania kilkuset stron. Ot dodatkowy koszt hobby.
Obok jest reklama "Będę pisarzem". Wytworzyć produkt (różnej jakości) jest łatwo. Spieniężyć swoją pracę już trudniej.
Niby rynek weryfikuje jakość. Jednak, by na nim zaistnieć, trzeba najpierw trafić w preferencje wydawnictwa.
Czy oprócz negatywnych przykładów self pub, czy znacie jakiś pozytywny?
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Heisenberg
Użytkownik
|
Dodane dnia 04-10-2015 20:28 |
|
Cytat: Chciałbym, aby coś co wyszło ze mnie trafiło do szerszego grona.
No właśnie to selfpub wyklucza (przynajmniej 99.9% przypadków).
Moim zdaniem naprawdę nie ma drogi na skróty. Czasy na rynku wydawniczym są jakie są, wydawanych jest niewiele książek debiutantów. Abstrahując od poziomu Twojego pisania (czyli tegi czy redaktorka miała rację czy nie) to nie jest tak, że każda "niezła" książka zostanie wydana. Trzeba napisać coś, co jest lepsze (przynajmniej wg. wydawnictwa) niż reszta "niezłych książek". To właśnie mam na myśli, gdy piszę o braku drogi na skróty i ze musi być trudno. (BTW myślę, że jeśli ktoś napisze naprawdę świetny tekst, to któreś wydawnictwo jednak zdecyduje się to wydać. Jednak większość piszących uważa brak zainteresowania swoim dziełem za winę wydawnictwa, nie swoją).
O jaki pozytywny przykład Ci chodzi? Jeśli o sukces wydawniczy, odsyłam do pierwszego postu Vanillivi w temacie, jeśli o dobre książki wydane za własne pieniądze - mogę wymienić parę przykładów, tyle że te książki zbyt dużego sukcesu nie odniosły
|
What's changed, Jesse?
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
kalam
Użytkownik
|
Dodane dnia 04-10-2015 21:08 |
|
Nie wskazuję na winę wydawnictwa. Raczej na brak krytycznej odpowiedzi. Jednozdaniowa wiadomość jedynym kontaktem. Nie wiem, czy moja książka jest dobra. To zawsze oceni czytelnik. Jak do tej pory testowa populacja czytelników w liczbie 30 oceniła tekst jako warty zjedzenia dodatkowej porcji nutelli (dramat) i oczekiwało na dalszy ciąg. Trzecia część zakończyła temat i ludzie uznali, że stanowi to spójną całość.
Cierpliwość jest cnotą. Jednakże wydawnictwa dają sobie od trzech do sześciu miesięcy na odpowiedź. Takie ich prawo.
Skoro self pub nie jest sposobem na wydawanie, to można to ocenić jako naciąganie? 20 złotych za sztukę papierowej książki, to nie mały wydatek.
Co to oznacza świetny tekst? Ostatnia książka Pilcha jest beznadziejna. Jednak wydana.
Trzeba zatem przebić Pilcha by stać się nowym Pilchem?
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Heisenberg
Użytkownik
|
Dodane dnia 04-10-2015 22:28 |
|
Właśnie to chcialem pokazać, zakładając temat - że selfpub to naciąganie
Gdyby wydawnictwa udzielały autorom krytycznych i konstruktywnych odpowiedzi, nie byłoby tylu portali pisarskich...
Dla mnie wiekszość polskiej literatury jest beznadziejna. A jak dowiedzialem się, kto w tym roku dostał nike, to mi szczena opadła.
Trzeba napisać coś, co wydawcy wyda się za bardziej interesujące niż masa innych nadsyłanych tekstów.
|
What's changed, Jesse?
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
kalam
Użytkownik
|
Dodane dnia 04-10-2015 22:58 |
|
Kryminał i poradnik jak żyć.
PS. A jak znaleźć człowieka, który w kompetentny sposób oceni to co spłodziłem?
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Elwira
Użytkownik
- Postów: 4151
- Skąd: Rembertów
|
Dodane dnia 06-10-2015 09:11 |
|
kalam napisał: Nie wskazuję na winę wydawnictwa. Raczej na brak krytycznej odpowiedzi. Jednozdaniowa wiadomość jedynym kontaktem.
Kalam, zdajesz sobie sprawę, ile tekstów dziennie opatrzonych etykietką "propozycja wydawnicza" napływa do wydawców? Już samo czytanie rozkładane jest na kilka faz, czyli najpierw wstępna selekcja. Naprawdę nie ma czasu na udzielanie autorowi porad. Pracuje się nad tekstem zaakceptowanym do druku. Ten zwykle dostaje recenzję, uwagi redakcyjne, później korektę.
Heisenberg napisał: Trzeba napisać coś, co wydawcy wyda się za bardziej interesujące niż masa innych nadsyłanych tekstów.
Niestety, nie do końca. Trzeba napisać coś, na czym wydawca zrobi biznes. Wybacz,że brutalnie sprowadzam Cię na ziemię, ale dziś nie ma czegoś takiego jak sztuka dla sztuki. Nikt w nią nie zainwestuje. Wydawca musi zarobić na książce, więc możne ona być kiepsko napisana, mieć mizerną, schematyczną fabułę, ważne,żeby nazwisko autora było znane, a schemat fabuły zwiastował sprzedanie nakładu i możliwość dodruku. Tylko pewny swojej promocji i odważny wydawca zainwestuje w nowatorską formę, trudną treść i nowe nazwisko.
Powieść musi być nieskomplikowana, najlepiej jednowątkowa, problemy lekkie, finał szczęśliwy albo rokujący na szczęśliwy, opisy proste, krótkie, dużo dialogów, psychologia postaci tylko nakreślona. wygląd tym bardziej. I oczywiście treść poprawna politycznie. Pozytywny bohater nie może zrobić czegoś, co jest przez społeczeństwo uważane za złe i nie zostać za to ukaranym, nie przeżyć przemiany, nie zmienić poglądów. I mówię tu o własnym doświadczeniu, nie opowiadam historii wyssanej z palca.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Dwie pensje dzielą Cię od zostania pisarzem
|
Heisenberg
Użytkownik
|
Dodane dnia 06-10-2015 13:10 |
|
Elwiro - ależ właśnie przez "interesujące dla wydawnictwa" rozumiem "coś, na czym można zrobić biznes" Zasadniczo, jako wychowanek współczesnej literatury amerykańskiej, nie wierzę w ogóle w istnienie "sztuki dla sztuki", ale to temat na osobną dyskusję. Co nie zmienia faktu, że z wspomnianych przez Ciebie powodów wydaje się masę chłamu. Ale czy biznes można zrobić tylko na chłamie? Kwestia postrzegania rynku. I, chyba nawet bardziej, postrzegania literatury.
|
What's changed, Jesse?
|
|
Do góry |
|