Proszę o wyrażenie opinii
Portal Pisarski » Z innej beczki » Archiwum
Autor
Proszę o wyrażenie opinii
Celt11 Użytkownik
  • Postów: 9
  • Skąd:
Dodane dnia 20-02-2016 16:21
Zapomniany Zbawca
Przebudzenie
Autor . Piotr Z

Pamiętnik to rzecz intymna, skryta. Lecz pragnę obnażyć moje tajemnice aby prawda nie została zapomniana.

Ty który to czytasz powinieneś wiedzieć że prawdopodobnie już nie żyje . Spisuje to byś mógł poznać mnie i wydarzenia które do tego doprowadziły . Byś zrozumiał co to znaczy być Avatarem...









Tom 1
Rozdział. 1

Cała moja historia zaczyna się na ziemi, świecie ludzi . Urodziłem się w czasach wielkich odkryć miedzy planetarnych. Wszystko to dzięki wynalezieniu portali, które pozwalały przenosić na odległych układów gwiezdnych. Na początku XX w miała miejsce wielka katastrofa. Meteoryt o średnicy szacowanej na 5 km , spadł na Syberię niszcząc teren w promieniu 150 km. Na całym globie odnotowano uderzenia mniejszych meteorytów, aczkolwiek zniszczenia nie były tak spektakularne, jak te w Rosji . Okazało się że to był punkt zwrotny w naszej historii. Materia pozostała z katastrofy stała się paliwem, które zasilało portale. Dymitr, bo tak go nazwali odkrywcy , nie długim czasie zaczął się łączyć pobliską roślinnością ,przez co stał się odnawialnym surowcem . Początkowo nie można było znaleźć dla nie go zastosowania z powodu swojej niestabilności . Dopiero w latach 50 odkryto jego właściwości – możliwość wykorzystania starego meteorytu do tworzenia niewielkich czarnych dziur, a przy ustabilizowaniu materii – do tworzenia ,,portali". Pojawił się jednak problem: portal łączył się z pierwotnym portalem stworzonym przez surowiec.
Czas wielkiej próby nadszedł w 1991 roku. Stworzono wówczas metalową konstrukcję, przywodzącą na myśl łuk triumfalny, zasilaną Dymitrem. Drugą stronę portalu wystrzelono z satelity Odyseusz w stronę bliżej mi nie znanej planety. Aktywowano portal na ziemi i jednocześnie wygenerowano promień z zawierający drobiny surowca w wyznaczoną planetę . Dopiero po dwóch godzinach oczekiwania portale połączyły się. Wydarzenia te przeszły do historii jako wielki sukces ludzkości. W ciągu następnych 10 lat odkryto i badano wiele planet o warunkach zbliżonych do ziemskich. To wszystko było możliwe dzięki jednej katastrofie. W takim wynalazku wielu ludzi upatrywało zysku, możliwości zdobycia sławy i nakarmienia własnego ego. Nieuwaga i pośpiech doprowadziły do katastrofy, która zapoczątkowała powolne wymieranie ludzkości.
Planety, które odwiedzano, były odmienne od naszej Ziemi, miały inną faunę, florę, wstępowały na nich inne bakterie i wirusy. Jedną z nowych chorób przywleczonych przez badaczy z innego układu gwiezdnego była Choroba Pustki, która zmiotła z ziemi 60 % ludzi w ciągu dwóch lat. Nazwa pochodzi od objawów oraz przebiegu dolegliwości. Choroba ujawniała się krwawieniami z nosa, następnie przychodziły bóle całego ciała, utrata przytomności, aż wreszcie organy wewnętrzne ulegały rozpuszczeniu. Jak doszło do tej epidemii, zapytasz? Już tłumaczę. Choroba pochodzi z planety Tryton, wielkiego, planetarnego oceanu z jedną, jedyną wyspą. Badacze odkryli w oceanie wielkie skupiska martwych osobników z gatunku hydroeterium, pierwotnych rekinów, osiągających średnio 15 metrów długości. Pobrano próbki z ciała jednego ze zdechłych zwierząt w celu zbadania powodów wymierania. Z powodu nacisków sponsorów wyprawy i niewłaściwego przechowywania próbek, choroba przedostała się do świata ludzi. Podczas badania nieznanego szczepu bakterii, jeden z naukowców działając niedbale i w pośpiechu, zapomniał zutylizować fragment szczątków rekina. Pozostawił go na stanowisku pracy. Próbkę odnalazł szczur który ją zjadł, a następnie uciekł do kanałów, gdzie zdechł. Dzięki swojej niezwykłej zdolności rozmnażania się w środowisku wodnym, bakteria wkradła się do ciał tysięcy szczurów, zarażając je i stopniowo zabijając. Gryzonie rozniosły chorobę po całej Dani. Za ognisko epidemii uznano Kopenhagę i jej system wodno-kanalizacyjny, w których panoszyły się szczury zarażone Chorobą Pustki.
W ciągu kolejnych tygodni zarażeni ludzie zgłaszali się do lekarzy, którzy początkowo przypisywali objawy nowej choroby znanym schorzeniom. Próbowano leczyć chorych różnymi środkami, lecz z powodu braku informacji na temat choroby, nikt nie potrafił znaleźć lekarstwa. Służba zdrowia była bezsilna, ludzie zaczęli umierać. Choroba rozprzestrzeniała się na kolejne miasta i wioski, później zaatakowała mieszkańców innych państw. W ciągu pierwszych trzech miesięcy od pojawienia się choroby, zmarło ponad milion osób, a każdym miesiącem zwiększała się ilość ofiar. Strach i chaos zagościły w sercach ludzi, w wielu miastach wybuchły zamieszki. Władze szukały winnych śmierci milionów, wisiało nad nami widmo wymarcia ludzi. Podczas posiedzenia ONZ postanowiono, że trzeba ocalić to, co najcenniejsze. Wybór padł na dzieci. Politycy dostrzegli w nich nadzieję na nową, lepszą przyszłość. Kiedy wydano postanowienie, miałem niecałe 12 lat.

Rozdział. 2

Moje dzieciństwo przed zarazą było beztroskie i szczęśliwe , lecz gdy nadeszła epidemia, wszystkie piękne chwile pękły jak bańka mydlana . Miasto w którym mieszkałem szybko wyludniało . Ciała martwych zabierali ludzie w kombinezonach z maskami tlenowymi na twarzy , chociaż choroba nie rozprzestrzeniała się drogą powietrzną ale woleli dmuchać na zimne. Zarażone ciała , zabierano w celu zbadania aby można było ustalić rodzaj zarazy i stworzyć lekarstwo . Ponieważ ciał było zbyt wiele, więc nadwyżkę zabierano do specjalnych stref gdzie palono ją w dołach . Moja rodzina umarła jeszcze kiedy nie miałem 11 lat , bałem się że ludzie w kombinezonach mnie zabiją, ponieważ słyszałem pogłoski, że kiedy znajdują kogoś żywego w skażonym terenie to zabiją na miejscu. Kiedy moi bliscy umarli, uciekłem do kanałów jak wielu młodych przede mną . Przez pierwsze dni nie spotykałem nikogo żywego tylko martwe ciała . Moje rodzinne miasto stało się wielkim skupiskiem zwłok które jak odkryłem palono na miejscu . Żywiłem się czym popadnie szczurami , myszami ogólnie padliną i resztkami . Spowodowane to było brakiem żywności w mieście które stało się ruiną . Często mówiłem sam do siebie, by nie zapomnieć jak się mówi. Stałem się w krótkim czasie wrakiem człowieka . Moje blond włosy nieco zbladły , a w oczach była pustka. Skóra zszarzała , jedyną moją towarzyszką była maczeta którą znalazłem miedzy zwłokami . Nazwałem ją ,, Nana ''ładnie ,wpada w ucho i oczywiście marzyłem o kobiecym towarzystwie . Z braku towarzystwa często mówiłem do niej czy opowiadałem kawały , przynajmniej nie narzekała na moją głupie gadanie . Przez jakieś dwa miesiące nie opuszczałem terenów Ciechanowa i jej gmin . Przeszukując zgliszcza miasta znajdowałem dużo książek , wiele z nich nie było dla mnie interesujące , jednak kilka z nich przypadło mi gustu lub były przydatne w tych okolicznościach . Jedna z nich była o sposobach przeżyciu w dziczy a inna o nauce władaniu bronią dla początkujących albo ta o pierwszej pomocy . Po pewnym czasie postanowiłem polować w lesie ale trudno coś złapać jak się biega jak głupi z maczetą . Zrobiłem sobie schronienie w suchszej części kanału , gdzie było dużo miejsca i szczury nie gryzy bo ich nie było .W moim schronieniu znajdował się materac z pościelą i poduszkami które zabrałem z domu publicznego , trochę ubrań, które znajdowałem w różnych miejscach , apteczka , sprzęt survivalowy , telewizor bez kabla i radio w którym słuchałem komunikaty o sytuacji w kraju i na świecie . Oczywiście jeszcze było ze mną dwóch kolegów Marian i Wacek , którzy byli manekinami . Obraziłem się na Wacka, bo chciał zaciągnąć do łóżka Nane i za to dostał parę krótkich ciosów oraz posadziłem go w kącie . Starałem się nie chodzić po zmroku , może znałem teren ale zacząłem widywać przy zmierzchu dziwnych ludzi jak by na coś polowali . Poruszali się ciężarówkami , nosili broń palną , białą , rozstawiali pułapki nie tylko w lesie ale także widziałem parę w mieście lub wsiach . Nosili stroje kamuflujące lub wojskowe tylko bez emblematów . Unikałem ich , nie wiedziałem jakie mają intencje i na co polowali . Po każdej wyprawie , zaznaczałem na mapie miejsca w których byłem , co się tam znajduje i bezpieczne szlaki . Liczyłem, że z radia dowiem się czegoś o tych ludziach ale niczego się nie dowiedziałem . Jedynymi audycjami były te wojskowe aby zgłaszać się do służb rządowych w celu przejścia kwarantanny i trafieniu do bezpiecznej strefy . Czułem podstęp i że to coś ma wspólnego z tymi myśliwymi . Wiele razy miałem zamiar opuścić miasto by znaleźć jakieś inne miejsce , jednak przywiązanie do miasta było silniejsze . Pewnie bym tak żył do końca moich dni , jednak los miał dla mnie inne palny.
Była to zimna noc, chrabąszcze jeszcze latały w powietrzu . Postanowiłem powrócić do mojej kryjówki w kanałach i pozaznaczać na mapie miejsca które dzisiaj odwiedzałem aby następnie położyć się spać . Jednak mój sen nie trwał długo, obudził mnie odgłosy huku i jakoś zrobiło się ciepło oraz duszno . Spodziewałem się, że coś jest nie tak , poszedłem to sprawdzić. Podczas kiedy podążałem do najbliższego włazu, czułem coraz większe duszące ciepło, woda w ściekach zaczął się gotować . Zaciekawiony tym naplułem na ścianę , co się okazało zaczął ślina parować . Doszedłem do wniosku, że na górze musi być gigantyczny pożar , jeśli całe ciepło dostaje się do podziemi. Zanim zrobiłem kolejny krok, usłyszałem dziwny odgłosy , nie wiedząc co to jest, postanowiłem poczekać na rozwój wypadków. Po chwil czekania bez ruchy , ujrzałem masę uciekających w popłochu szczurów. Stałem jak wryty i patrzyłem jak gryzonie uciekają , a po chwili usłyszałem kolejny huk i podmuch ciepła. Biorąc po uwagę że szczury nawet uciekają , postanowiłem iść za ich radą i pobiegłem do mojej kryjówki. Szybko i nieporadnie zacząłem wszystkie potrzebne rzeczy pakować do plecaka. Sprawdziłem plany kanałów, by znaleźć jakieś wyjście poza miasto , następnie wszystkie pozostałe przedmioty, których nie brałem , polałem benzyną i podpaliłem, by zatrzeć ślady, że ktoś tu przebywał. Biegnąc przez kanał jednocześnie patrząc na mapę kilkukrotnie upadałem na ziemie by następnie wstać i pędzić dalej. Całą moją drogę słyszałem huki z połączeniem z ciepłych podmuchów, nie chciałem wiedzieć co to jest, tylko w mojej głowie była myśl by jak najszybciej uciec. Po pewnym czasie , dobiegłem do części gdzie nie było nareszcie chłodno. Zacząłem się rozglądać za włazem który powinien tu być . Po szybki rozglądaniu ujrzałem go. Po otworzeniu i wyjściu z tej zatęchłej dziury , ujrzałem płonące żywym ogniem miasto, a nad nim samoloty zrzucające napalm. Poczułem ból w sercu , bądź co bądź to był mój dom przez 11 lat ale nie mogłem użalać się trzeba uciekać. Przez ogień w mieście noc wydawała się jaśniejsza , wykorzystałem to by lepiej spojrzeć na mapę dróg krajowych by wybrać trasę wędrówki. Doszedłem do wniosku, że Płońsk będzie dobrym miejscem na nowy start. Spojrzałem jeszcze na płonące miasto i ruszyłem pod osłoną nocy , szukać nowego domu. Poruszałem się drogami polnymi i łąkami w celu nie zwracania a siebie uwagi . Szedłem tak aż do świtu i zatrzymałem się jakieś dawno opuszczonej wsi. Pomyślałem sobie, że zrobię tu postój żeby ustalić swoje położenie oraz ocenie przedmioty, które zabrałem. Niestety na mapie nie mogłem odnaleźć tej wsi .
- Pewnie to jakaś zapadnięta nora że nie chciało im się zaznaczyć . Powiedziałem do siebie, że złością zagryzając nerwowo wargę.
Usiadłem w kącie , kuląc do siebie nogi i myśląc co teraz zrobić. Miałem pustkę w głowie .
-Zgubiłem się- Cicho do siebie powiedziałem.
Siedziałem tam krótką chwile, wstałem postanowiłem się trochę po domu przejść . Przechodząc przy oknie , spostrzegłem idącą w stronę budynku postać .
Zaskoczony , wbiegłem do pokoju, w który leżały moje rzeczy . Wszystko pochowałem i wrzuciłem do podniszczonej szafy , odpinając od plecaka Nane , ukryłem się za drzwiami tak, by mnie nie widziano i czekałem . Nieznajomy , jak przypuszczałem wszedł do domu gwiżdżąc sobie . Serce mi biło jak szalone , nie byłem pewien czy dam rade zaatakować człowieka . Przeżegnałem się i liczyłem na szczęście
- Boże, więcej niż mniej mnie miej w opiece swej. Powiedziałem pod nosem
Postać właśnie wchodziła do pokoju, w którym przebywałem . Kiedy tylko przeszedł przez drzwi , rzuciłem się na niego . Nie wiem czy wiedział że tu jestem czy może miał szósty zmysł, ale zrobił unik i uderzył mnie metalową rurą w brzuch . Padłem na kolana , prawie tracąc maczetę ale nie dałem za wygraną , odwróciłem się by zadać cios lecz kiedy tylko odwróciłem głowę w jego kierunku , on przyłożył mi rurą w twarz , po czym polała się moja krew i straciłem przytomność. Odzyskałem ją szybko, ale nie byłem wstanie wstać , kątem oka spostrzegłem grzebiącego w moich rzeczach nieznajomego . Leżąc tak nieruchomo , miałem możliwość zobaczenia jak on wygląda . Był to szatyn o ciemnej karnacji , nieco wyższy niż ja z sylwetką adonisa . Nie dziwne że mnie pokonał , przy nim wyglądam jak pół dupy za krzaka. Wyczułem językiem że straciłem dwa zęby lecz mnie to nie zmartwiło. Próbowałem wstać lecz nie mogąc utrzymać równowagi upadłem ponownie. Zaraz po tym chłopak nie odwracając się do mnie powiedział:
- Taki mały a narwany. Możesz mi powiedzieć co tu robisz i czemu mnie zaatakowałeś ?.
Nie odpowiedziałem mu na to pytanie , lecz nadal próbowałem wstać bez skutecznie. Chłopak nadal siedział grzebiąc w moim plecaku. Słysząc mój kolejny upadek , on wstał i się odwrócił w moim kierunku mówiąc
- Przestań tak robić bo zrobisz sobie krzywdę.
- Czemu mnie nie zabiłeś ! -Krzyknąłem gniewnie
- A czemu miał bym cię zabić maleńki ? - Mówiąc to kucnął i dalej mówił
- Wystarczy że łowcy dzieci wyłapują nas . Powinniśmy trzymać się razem
- Jacy łowcy dzieci ?. Spytałem zdziwiony
- Ech dużo, by tu opowiadać ale mam dla ciebie propozycje . Chodź ze mną do naszej kryjówki w lesie . Jest nas nie wiele, ale jedności siła , nie sądzisz przyjacielu .
- Tak po prostu ?
- Tak . Widzę, że jesteś z Ciechanowa, przynajmniej tak piszę na tej legitymacji . Zauważyłem, że nie masz pojęcia jak przeżyć dalej niż parę kilometrów od obozu . Ten plecak jest za ciężki i widoczny . Ech kolego umrzesz szybko lub cię pochwycą. No więc przyjmujesz ofertę czy będziesz tu tak leżał ?
- Raczej nie mam wyboru .
- To witamy w ferajnie -Klasnął rękoma i pomógł mi wstać.
- Jestem Alex , przy okazji.
- Miło mi cię poznać -Odpowiedziałem trzymając się, za usta
- Nie martw się , to tylko mleczaki
- Nie martw się o mnie , przeżyje
- Ok. zabierz tylko to ,co pozostawiłem w plecaku i ruszajmy

Więc, ruszyliśmy do kryjówki , która była , starym bunkrem niemieckim z czasu 2 wojny światowej. Między czasie , rozmawialiśmy:
- Powiedz mi mały przyjacielu , jak przeżyłeś tyle czasu sam . Nie wyglądasz na twardziela.
- Jeszcze jak moja rodzina żyła , zostaliśmy przygotowani na taką ewentualność , że zostaniemy sami . Moja siostra miała mnie chronić lecz umarła nie długo po rozpoczęciu zarazy . Moi bliscy , umierali jeden po drugim , aż umarli rodzice. Oczywiście rozpaczałem ale wiedziałem , że musze być dla nich silny , więc założyłem maskę obojętności .
- Czyli ? -Spytał Alex z letkim zdziwieniem na twarzy
- Tłumiłem emocje . Wykorzystałem nauki taty , by przetrwać i jak widać nauka nie poszła w las -Uśmiechnąłem się mówiąc to.
- A co z tobą Alex, jaka jest twoja historia ?
- Wychowałem s i urodziłem się w Polsce. Mój tata był Włochem a mam Polką. Moja tragedia inaczej wyglądała od twojej. Ech to była wycieczka szkolna, wszyscy mieliśmy się dobrze bawić. Po paru dniach oprócz mnie , wszyscy się źle poczuli , a kiedy trafili do szpitali umarli , a mnie mieli odwieść do domu. Wtedy byłem , taki wściekły i postanowiłem , pieszo iść do domu. Nie daleko zaszłe, łowcy mnie ustrzelili strzałkami usypiającymi, przynajmniej mnie nie pobili jak innych. Obudziłem się , zakuty w łańcuchy w pociągu , gdzie zawieziono do ośrodka w Wilanowie.
- A jak było w ośrodku ?
- Kiedy tam trafiłem , naiwnie sądziłem że będę tam bezpieczny ale się myliłem . Pobito mnie tego samego dnia a personel nic z tego nie robił , sądzę że oni są tylko po to by, robić wrażenie że na wszystkim panują . Warunki są tam koszmarne: nie ma łóżek tylko stare zdarte materace , bez ogrzewania czy klimatyzacji , graffiti na ścianach albo gołe cegły , dwie łazienki z dwoma prysznicami .
- Dobrze , że chociaż dwie łazienki ?
- Na 350 chłopaków ? Nie sądzę
-Więc to placówka męska ?
-Tak ale przez to dochodzi do gwałtów na słabszych dzieciakach . Personel nie był lepszy , taki przykładowy Kilewski lubi młodych ładnych chłopców .
- Daruj sobie te dokładne opisy !
-Tylko mówię co może cię czekać jeśli trafisz do jednego z takich ośrodków .
- Opowiedz mi o tych łowcach
- Są to , łowcy nagród , specjalizujących się wyłapywaniu bezdomnych dzieci w celu zawiezienia ich do ośrodków. Oczywiście w nie pierwszej jakości , byli przyszli podopieczni - Mówiąc to ostanie , o jakości , uśmiechnął się dziwacznie
- Jakości ?- Spytałem zaniepokojony
- Oprócz pobić dochodziło do : gwałtach na dziewczynach , oślepianie, połamane kończyny , nawet trupy się trafiały. A to wszystko dla pieniędzy. Najgorsze czekało , wewnątrz takiego środka. Niczym jak więzieniach rządziły gangi . W tej co byłem rządziła ,, Krwawa Dama " . Przywódcą był Basior, nie przyjemny typ , można było go rozpoznać po zgolonej głowie , grubej sylwetce i szramie przy lewym oku , zawsze przy nim biegają jego sługusy od brudnej roboty . Basior uwielbia torturować nowo przybyłych .

- Jeśli rządzą tym ośrodkiem, to czemu sami nie uciekli ?
- Ech zastanów się , oni tam robili co chcą więc czemu mieli uciekać .
-A co z władzami ośrodka ?
--Oni raczej robili pozory ułożonej placówki , mieli układ z gangiem w stylu przysługa z przysługę .
-A dokładnie ?
-Gang mógł robić co chcieli, ale jak przychodziła kontrola , wszystkich podopiecznych ustawiał w pionie ,by się nie wygadali co się tu dzieje .
- A ile czasu byłeś w ośrodku ?
-Może parę miesięcy , dokładnie ci nie powiem. Sporo zadajesz pytań - Powiedział ziewając i drapiąc się po głowie
- A jak uciekłeś ?
- Udawałem martwego ,a prościej zażyłem środki znieczulające z prochami . Przez to wyglądałem na martwego, a że nie sprawdzają zbytnio czy na pewno umarłem ,wysłali mnie do Sochocina by mnie spalić . Zanim mnie władowali do ciężarówki za murem zdążyłem uciec do puszczy kampinoskiej. Pewnie nawet nie zauważyli zniknięcia jednego ciała - Mówiąc to zaczął się śmiać.

Las , którym szliśmy wyglądał spokojnie , co jakiś czas mijaliśmy stare siedliska , jednakże Alex , był czujny i patrzył czy ktoś nas nie śledzi. Podczas kiedy przechodziliśmy przy opuszczonym cmentarzu , Alex kazał mi przyśpieszyć kroku. Nie wiem co go zaniepokoiło , ale nie chciałem sprawiać problemu więc robiłem co każe , aż po paru godzinach marszu doszliśmy do opuszanego bunkra. Na miejscu , Alex wydał odgłos kruka , był to sygnał że to on, ja jedynie stałem i patrzyłem na niego. Po daniu sygnału , z bunkra wyszło pięć osób: czterech chłopaków i jedna dziewczyna. Na widok dziewczyny , sprawdziłem czy mam świeży oddech i ułożyłem włosy , by nie sterczały. Była to rudowłosa piękność o smukłej sylwetce , długich włosach związanych kitkę i oczach niebieskich jak szmaragdy.
Kiedy zobaczyli , że Alex mnie przyprowadził , zaczęli iść powolnym krokiem , a na ich twarzach pojawił się posępny grymas. Podchodząc do nich poczułem chłód na karku i niepewność . Alex jedynie spojrzał na mnie , uśmiechnął się i klepnął w plecy mówiąc:
-Nie martw się zaraz to załatwię , zdaj się na mój urok
-Urok powiadasz ?- Powiedziałem niepewnie

Wszyscy podeszliśmy do siebie i Alex ze swoim szarmanckim uśmiechem zaczął mówić:

-Co tam mordeczki ?
-Przestań czarować Alex i powiedz co to za obdartus -Tą nerwową osobą była Ewa
-Spotkałem go pod Pułtuskiem, a wiesz jak lubię poznawać nowych ludzi.
-Tak wiemy , przykładowo te zadźgany koleś którego zabiłeś tylko za to, że zabrał ci pestkę dyni
-Oj wiem , trochę mnie poniosło ale ten jest inny
-Skóra i kości , co chcesz go ugotować na nim zupę -Powiedziała szyderczo Ewa
-Nie rób scen Ewka i tak mało kogo spotykamy !
-Ech dobrze , bierz sobie tego szczura
-No widzisz jak dobrze się dogadujemy
-Alex pewnego dnia zbiję cię! - Powiedziała ze złością Ewa

Po tych słowach , Ewa wróciła do budynku , pozostawiając nas w męskim towarzystwie .
-Uf to najgorsze mamy za sobą -Powiedział z ulgą Alex
- Szatan nie człowiek z tej dziewczyny. Gdzie moje maniery poznaj pozostałych towarzyszy Arka ,Łukasza , Filipa i Alexandra.

Chłopacy lepiej mnie przywitali od Ewy. Każdy z nich różnił się wyglądem , wiekiem , sylwetką i dojrzałością.
Arek to, niski wychudzony ośmioletni brunet który był dość zamknięty w sobie ale za to miał wyczulone zmysły które pozwalały wytopić zdobycz .
Łukasz był, postawnym piętnastolatkiem z sylwetką drwala , miał zgoloną głowę . Uwielbiał wysiłki fizyczne , jak on mawiał ciało to świątynia duszy .
Filip to rudy piegowaty jedenastolatek , jest młodszym bratem Ewy . Z powodu utraconego lewego oka które stracił w ośrodku pod Olsztynem , stał się nerwową osobą tylko Ewka jakoś nad nim panowała .

Alexander to najstarszy z naszego grona nawet miał kruczo czarą brodę , jak na 17 latka imponowało mi jego niezachwiany sposób kontrolowaniu takiej zgrai oszołomów

Nadal nie byłem przekonany do nich lecz samotne życie to kiepska perspektywa a tak mam z kim porozmawiać Pierwsze moje dni w grupie spędzaliśmy na szabrownictwie opuszczonych domów we wsiach w celu poszukiwaniu jedzenia i sprzętu który nam się przyda . Rzadko odwiedzaliśmy miasta z powodu wysokiego zagrożenie zarażeniem , czy natrafieniu na służby państwowe . Ewa patrzyła z niechęcią na mnie , może to kobiecy sposób zainteresowania mną . Uczyła mnie posługiwać się łukiem , zauważyłem że lubiła jak to nazwała omyłkowe dotykanie mnie ale wiem swoje . Przełomem mojej znajomości z diabelską Ewką był wrześniowe popołudnie . Podczas samotnych treningów walki maczetą które pozwalały mi oczyścić umysł , nie zauważyłem zbliżającej się w moim kierunku Ewy . Kiedy ona zaszła mnie od tyłu odruchowo zaatakowałem ale na szczęście zatrzymałem otrze przy jej karku . Ewa z przerażenia przewróciła się na tyłek i krzyknęła
walki maczetą które pozwalały mi oczyścić umysł , nie zauważyłem zbliżającej się w moim kierunku Ewy . Kiedy ona zaszła mnie od tyłu odruchowo
Co ty robisz ?!. Mogłeś mnie zabić!- Mina jej była, nie do opisania . Połączenie czystej chęci rozszarpania mnie z bliskim płaczem.

-Przepraszam , zaszłaś mnie od tyłu i odruchowo zaatakowałem .
-Głupek z ciebie . Na twarzy Ewy pojawiły się łzy
-Ty płaczesz ?
-Ja nigdy nie płacze po prostu się spociła. Powiedziała zarumieniona Ewa
-Ok ale po co przyszłaś ?
-Nie uprzejmie pytać tak damę ?
-Damę ?
-Idioto zaraz ci uderzę . Po prostu przechodziła i zauważyłam jak machasz tym żelastwem , czemu to robisz ?
-Trenuje walkę maczetą , to mnie uspakaja .
-No widzę że ci to ładnie wychodzi
-Znalazłem trochę książek o walce białą bronią więc jak nie szukałem pożywienia w mieście, to trenowałem i jakoś tak powoli nabieram w prawy a co podoba ci się jak władam bronią ?
-Tego nie powiedziała , na pewno bym to zrobiła lepiej .
-He he z pewnością
Na twarzy Ewy , zaczynał się pojawiać grymas irytacji ale pięknie nad tym panowała. Chwile się zastanawiała patrząc na mnie i powiedziała:
-Rzuć to żelastwo i chodzi ze mną
-A gdzie chcesz mnie zabrać ?
-Nie zadawaj pytań tylko chodź

Wolałem ją już bardziej nie denerwować , więc poszedłem. Szliśmy przez mocno zarośnięty gąszcz , widać że dawno ta droga była nie używana . Nie chciałem się odzywać do Ewy może ze strach przed nią . Drzewa były, stare i bliskie agonii , tym dalej szliśmy powietrze stawało się chłodniejsze i słychać było , płynącą wodę. Zapytałem Ewę gdzie mnie prowadzi na co ona odparła:
- Przekonasz się - Na jej twarzy nie było widać emocji i stała się poważna .

Szliśmy jeszcze przez te leśne cmentarzysko , kilka minut aż dotarliśmy , do zarośniętego roślinnością domu który był , nad strumykiem .
-Ewa co to za miejsce ?
- To kiedyś był mój dom. Alex nie wspominał ci że mieszkałam z rodziną w tym lesie?.
-Nie
Ewa usiadła na pobliski głaz i zaczęła opowiadać.
-Ech pochodzę z rodziny leśniczych . Zanim zaczęło się te szaleństwo , żyła tu moją rodziną: Mamą, tatą i Filipem. Nasze życie było ciągłym piekłem , życie z ojcem alkoholikiem rozumiesz?.
- Tak rozumiem - Powiedziałem Ewie i usiadłem obok niej.
- Ojciec miała wiele kochanek ale mama wolała udawać ,że wszystko jest dobrze ale nie było. Bił nasz częściej nisz głaskał , przez to uważała go, za wcielone zło. Kiedy nadeszła zaraza mój świat rozpadł się całkowicie. To stało się pół roku temu. Kiedy z moim bratem wracaliśmy z przechadzki po lesie będąc już blisko domu usłyszeliśmy strzały. Pobiegliśmy do domu i po otwarciu drzwi zobaczyliśmy martwą mamę nad którą stał pijany oraz zakażony ojciec. Było już w ostatnim stadium choroby. Nie mogłam uwierzyć, że on posunie się do takiego okrucieństwa . Tłumaczył się ,że jak mamy umierać to razem i wycelował bronią w naszą stronę . Nie wiem czy to opatrzność czy po prostu fart bo coś uderzyło w szybę przez co ojciec spojrzał w stronę okna, a ja rzuciłam się na niego próbując wyrwać mu broń i stała się tragedia broń wystrzeliła zabijając tatę .Filip tak się przestraszył widokiem że uciekł . Próbowałam go znaleźć ale bez skutku. Odnalazłam go dopiero trzy miesiące temu w nowo powstałym ośrodku pod Olsztynem. Na szczęście jeszcze nie był ogrodzony przez co udało mi się go wyciągnąć ale pobyt tam odcisnął już na nim swoje piętno . Znalazłam go pobitego z bez jednego oka , miał straszne lęki . Opowiadał jak go gwałcono , przypalano go metalowymi przedmiotami i o wielo godziny biciu , gdzie był przywiązany do kaloryfera. Nigdy nie powiedział jak stracił oko . Tak strasznie się o niego bałam. Opowiadając mi tą historię Ewa coraz bardziej płakała . Teraz wiedziałem że moje przeżycia to nic z jej . Przytuliłem Ewę i powiedziałem, że będzie dobrze , nie wiem czy sam wierzyłem w swoje słowa ale liczyło się że ona wierzyła . Ewa wytarła łzy i powiedziała
-Obiecaj mi że nikomu nie powiesz o tym miejscu i co ci powiedziałam
-Dobrze obiecuje
Wracaliśmy w innej atmosferze . Ewa trzymała się blisko mnie , można było pomyśleć że jesteśmy parą. Spytani przez pozostałych gdzie byliśmy , odparłem:
- Na grzybach .
- A gdzie te grzyby ?
- Ja uznaje zasadę ,,Złap i wypuść''.
Czas mijał, a ja przyzwyczajałem się do nich. W luźniejszych dniach spędzaliśmy czas przy ognisku opowiadając sobie straszne historie o życiu przed zarazą . Wszystkie minęło kiedy nastały pierwsze przymrozki , zmuszeni byliśmy szukać ciepłego miejsca w miastach w których zagrażała nie tylko zaraza, a też łowcy którzy polowali na nas . Szliśmy przez las niepewnie i często się rozglądaliśmy. Wychodząc z lasu na polane usłyszeliśmy szczekanie psów tylko z skąd , zanim zastanowiliśmy się nad tym niczym z duchy wyłonili się z łowcy . Wpadliśmy w panikę uciekając z powrotem do lasu licząc, że umkniemy za zasłoną drzew. Szybko straciłem z oczu moich towarzyszy i po chwili poczułem ból w prawej stopie przez co również upadłem. Spojrzałem na bolącą stopę i zobaczyłem ,że wpadłem we wnyki . Starałem się uwolnić ale ostrza wbiły się głęboko oraz przypomniały mi się słowa Alexa że jak łowcy cię złapią to trafisz do ośrodka, a relacji Ewy o jej bracie to raczej kiepskie miejsce . Po pewnym czasie podałem się i pogodziłem się z losem który na mnie czeka . Leżąc tak usłyszałem kroki, a zaraz po tym zauważyłem łowców którzy na mój widok uśmiechnęli się i powiedział jeden do drugiego
-Patrz jaki szczur nam wpadł
Po tym zaczęli mnie okładać pałkami aż straciłem przytomność, którą odzyskałem po obudzeniu się w ciemnym drewnianym pomieszczeniu zakuty łańcuchami do ściany . Był to prawdopodobnie pociąg o którym mi opowiadał Alex. . Byłem cały obolały lecz nie uroniłem łzy bo i tak by nic nie dało. Jak się dobrze wsłuchało można było usłyszeć wrzaski i płacze innych dzieci w pociągu. Miałem świadomość, że trafie do jakiegoś ośrodka tylko pytanie do którego ?. Jechaliśmy wiele godzin i wstyd mi było ponieważ zsikałem się w majtki , co to za upokorzenie powiedziałem w duchu patrząc w martwy punk . Czas dłużył się w nieskończoność aż wreszcie pociąg stanął . Usłyszałem kroki zbliżające się do mojego wagonu . Drzwi w pewnym momencie rozsunęły i ukazał się jeden z łowców który mnie złapali , podszedł do mnie i sprawdził czy żyje bo miałem opuszczoną głowę oraz się nie ruszałem . Po chwili rozpiął moje kajdany i powiedział
-Zaraz cię obudzę
Załapał mnie za włosy przeciągając do drzwi przez które mnie wyrzucił na asfalt , nawet się nie jęknąłem bo i tak byłem na w pół przytomny , jedyne podniosłem głowę i przeczytałem napis na główną bramą ,, Ośrodek dla sierot porzuconych w Wilanowie" . Jestem w piekle w którym był Alex .
Do góry
Autor
RE: Proszę o wyrażenie opinii
faith Użytkownik
  • Postów: 771
  • Skąd: Szprotawa/Zielona Góra
Dodane dnia 20-02-2016 16:47
7.2 Zabronione jest umieszczenie utworów na forum i proszenie Użytkowników o opinie. Wątki takie będą kasowane bez uprzedniego powiadomienia Użytkownika. Teksty publikujemy poprzez dodanie ich do poczekalni. Po zatwierdzeniu przez Redakcję trafią one na Stronę Główną, gdzie uzyskują możliwość skomentowania.

Proszę o publikowanie tekstów przez zakładkę "Zgłoś tekst!", tylko tak mogą zostać umieszczone na półce i poddane ocenie innych użytkowników. W związku z naruszeniem powyższego pkt. regulaminu zamykam temat.
Jest nas sosen w lesie wiele,
jeśli umiem to się z nimi rozdarciem dzielę.
Bywają sosny, co się wiatrom nie skłonią,
ale mój pień wiotki, wiatr zwykł kłaść go dłonią.


Lao Che
Do góry
Numer GG
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]