Autor |
Społeczeństwo- czy istnieje
|
KatarzynaKonopkaChludzinska
Użytkownik
|
Dodane dnia 18-11-2018 21:31 |
|
Określenia społeczeństwo używamy bardzo często, gdy chcemy uogólnić dane tendencje i mody. Jednak czy waszym zdaniem w czasach coraz większej alienacji, atomizacji jednostek w ogóle można mówić o społeczeństwie? Czy to, co nazywamy społeczeństwem nie jest po prostu zlepkiem rozlicznych środowisk, które bywa, że nie mają ze sobą wiele wspólnego?
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Społeczeństwo- czy istnieje
|
Silvus
Użytkownik
- Postów: 1661
- Skąd: Warszawa
|
Dodane dnia 18-11-2018 23:44 |
|
Nie znam się na socjologii, ale tak sobie myślę, że byłbym liberalny w kwestii definicji. Mógłbym przyjąć, zgodnie z artykułem Wikipedii o społeczeństwie, że społeczeństwo jest "duże", mieszka na "danym" terytorium, posiada "wspólną" kulturę, "wspólną" tożsamość, "sieć stosunków społecznych", "instytucje" oraz "formę organizacyjną".
Zgodnie z tym, w kwestii rozczłonkowania należałoby, tak myślę, odnieść się głównie do terminów "wspólny" oraz "stosunki społeczne". Myślę, że wspólne może być wszystko, co nie jest całkowicie odrębne. Toteż, jeżeli jakaś niewielka część kultury jest wspólna, niewielka część tożsamości jest wspólna (nawiasem mówiąc: termin "tożsamość" jest chyba jeszcze bardziej niejednoznaczny niż "społeczeństwo" ) oraz istnieje niewielka sieć stosunków społecznych – to spełnia to definicję.
Poza definicją oficjalną (jaka by nie była), pozostaje kwestia tego, czy obywatele danego społeczeństwa chcieliby mieć świadomość należenia do tego samego społeczeństwa, a nie do np. dwóch odrębnych.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Społeczeństwo- czy istnieje
|
Usunięty
Gość
|
Dodane dnia 09-12-2018 01:18 |
|
Jesteśmy społeczeństwem na tyle, na ile mamy nieobojętny stosunek do spraw państwowych. Peter Solterdijk mówił na ten temat tak (przywołam obszerny fragment, bo idealnie pasuje do tematu):
Moim zdaniem polityczne duże ciała zwane przez nas społeczeństwami należy w pierwszej kolejności pojmować jako pola sił integrowane przez stres, a ściślej, jako samosterujące się, permanentnie prące naprzód systemy trosk. Istnieją one tylko w mierze, w jakiej za pomocą zmian tematów dnia i roku udaje im się podtrzymać specyficzny ton niepokoju. Z tej perspektywy naród jest zbiorowością zdolną utrzymać wespół niepokój. Pewien stały, mniej lub bardziej intensywny przepływ tematów stresu musi dbać w niej o synchronizację poszczególnych świadomości, by integrować ludność w odtwarzającej się co dnia wspólnocie troski i pobudzenia. Dlatego współczesne media informacyjne są wprost niezbędne do zapewniania spójności narodowych i kontynentalnych wspólnot stresu. ("Stres a wolność" )
|
|
|
Do góry |
|