Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Portal Pisarski » Inwencja Twórcza » Dyskusje Twórcze
Autor
Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Darcon Redaktor
  • Postów: 176
  • Skąd: Gdańsk
Dodane dnia 22-11-2019 10:11
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, dla kogo jest ten artykuł, aby oszczędzić czasu tym, którzy piszą z innych przyczyn lub celów. Przepraszam też wszystkich, jeśli już to gdzieś kiedyś, u kogoś, czytali i uznają to za stratę czasu.

Posłużę się cytatem Vanillivi z innego tematu:

Nie wszyscy tutaj oczywiście aspirują do kariery literackiej, dla wielu pisanie to po prostu przyjemne hobby, jednak dla sporej części portalowej społeczności wydanie książki stało się celem, zakończeniem pewnego etapu twórczego, potwierdzeniem statusu pisarza.

To dobre stwierdzenie i na nim się skupię. Zaś do napisania poniższego skłonił mnie wpis Kazjuno w shouboxie, który on sam podsumował słowami: Nie warto pisać!!!
(Mam nadzieję, że nie mówił poważnie, a raczej w chwili frustracji.)

Ale do rzeczy.

Najgorszą z możliwych rzeczy, wróć, najmniej dobrą moim zdaniem, jest pisanie tylko i wyłącznie pierwszej powieści, a następnie usiłowanie wydania jej w typowych wydawnictwach. Najczęściej kończy się to dziesiątkami odmów i ostatecznie – rozczarowaniem. Czasem nawet porzuceniem pisania, a tego nie wolno nigdy wam robić. I choć staram się nie nadużywać słów "zawsze i nigdy", tak tym razem napisałem je z pełną świadomością.
Jeśli już niekiedy i nielicznym udaje się wydać w końcu książkę, to najczęściej po latach (tak, czasami czeka się latami na wydanie, w najlepszym wypadku czeka się miesiącami idącymi w rok, dwa albo i trzy), a wydanie wiąże się z zarobkiem od 7-15% ceny detalicznej (tyle średnio dostają zwyczajni debiutanci, czyli znani wcześniej rodzinie i znajomym). Zaś sprzedaż na poziomie 3-4 tys. to ogromny sukces. Łatwo więc policzyć, jak "bogaci" będziecie po wydaniu pierwszej powieści i mało tego. Pieniążki będą spływać z opóźnieniem, czasami trudno będzie się doprosić statystyk sprzedaży, a bardzo często będziecie zastanawiać się na ile są aktualne i prawdziwe. I nie wiem, czy tak naprawdę wie to ktoś do końca.
Patrząc więc na powyższy akapit, chciałoby się powiedzieć za Kazjuno: Nie warto pisać!!!

Dlatego namawiam was do pójścia inną drogą wydania pierwszej książki.

Przede wszystkim piszcie lub w ogóle zacznijcie pisanie od krótkiej formy, a następnie publikujcie na takich forach, jak chociażby nasz PP. Im więcej, tym lepiej. To da wam pierwszy feedback, a jak dobrze się gdzieniegdzie wczytacie w komentarze, to także podciągnięcie warsztat, umiejętności itd. Ktoś, kto nie będzie rodziną, przyjacielem, towarzyszem wzajemnej adoracji z forum, da wam w miarę obiektywną opinię. A to dla pisarza zawsze cenne.

Wysyłacie teksty na konkursy, i te z nagrodami i darmowe. Duże i małe. Każdy konkurs ma jakieś jury, nawet jeśli czasem jest jednoosobowe. Zasiadanie w jury wiąże się z tym (sam kiedyś zasiadałem), że oceniający stara się dać jak najlepszą, rzetelną ocenę. Równie dobre są konkursy, gdzie decydują czytelnicy, może nawet lepsze. To kolejny krok do łapania doświadczenia, a jednocześnie, zobaczycie sami, daje pierwszą dozę satysfakcji. Wasza wiara w siebie skoczy o kilka punktów, a to się przełoży w lepsze nastawienie do pisania, większą pewność siebie, że coś wam zaczyna wychodzić.

Wysyłacie krótkie formy do wszelkich e-zinów czy innych internetowych, darmowych miesięczników. Tam też siedzi redakcja, która często zajmuje się tym w wolontariacie, ale która redaguje każdy nadesłany tekst. Dostaniecie następne wskazówki i cenne rady. I wasze nazwisko pojawi się gdzieś, w jakimś internetowym wydaniu czy antologii. To kolejny krok doświadczenia, budowania własnej "marki' i pewności siebie, pewności pisarskiej.

Są też większe konkursy, chociażby z nagrodami po kilka tysięcy złotych, albo renomą, jakim w fantastyce jest nagroda Zajdla, już sama nominacja do niej to naprawdę coś. Ten punkt fajnie, jak uda się zrealizować, ale nie jest konieczny przed próbą wydania książki, powieści. Poprzednie, moim zdaniem – już są.

Jeśli macie już powieść, dobrze jest spróbować wydać ją jako e-booka. Nie zachęcam do całkowitego self-publishingu. Możemy się rozczarować tak samo, jak przy próbach z wydawnictwami "papierowymi'. Dobrze jest jednak gdy zweryfikuje was rynek, czytelnik, a nie zapłacony przez was samych nakład. Za to zachęcam do częściowego finansowania. Często w e-bookach kosztowna jest okładka/grafika. Namówicie znajomego, który ładnie rysuje, kogoś z rodziny, albo sami stwórzcie okładkę. To zawsze oszczędność kosztów. A zdarza się, że to nawet kilkadziesiąt procent ceny e-booka przy wydaniu. Zaś za wydaniem e-booka, który "łapie" jakąś sprzedaż, częściej przyjdzie propozycja wydania na papierze.

Te małe zwycięstwa spowodują, że wydanie książki będzie już w waszych głowach kolejnym krokiem, a nie pierwszym. Dużym, ale znowu powtarzam - nie pierwszym i nie ostatnim. K O L E J N Y M. Łatwiej będzie znieść wtedy sumę kilku złotych z jednej książki. Łatwiej będzie zdecydować, czy wam się to opłaca/opłaciło. Bo słowo opłaca nabierze innego wymiaru, niż tylko finansowy. A kto wie, może wasza "mała sława" nie będzie już taka mała i uda wam się wywalczyć w wydawnictwie coś więcej?

Ciężką pracą i krok po kroku osiąga się sukces w każdej dziedzinie, także pisarstwie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Kazjuno Użytkownik
  • Postów: 8
  • Skąd: Wałbrzych
Dodane dnia 22-11-2019 23:16
Napisałeś Darconie bardzo pouczający felieton. Szczególnie dla początkujących adeptów pisania. Podobała mi się przedstawiona przez Ciebie metoda stopniowego budowania wiary w siebie i w swoje pisanie.
To dokładnie jak z budowaniem formy sportowca.
Zwrócę uwagę też na inną analogię porównywalną ze sportem. Forma nie rośnie w górę jak krzywa wznosząca się do góry. Trzeba się liczyć z porażkami i spadkami formy. Czyli nie jest wykresem linii pnącej się do góry. Jest to falującą linią czasem spadająca ku samemu dołowi. Są zachwiania twórczej weny, czasem "idzie jak po maśle", każdy kolejny utwór jest lepszy od poprzedniego, ale jak to w życiu. Zdarzają się wpadki i upadki.
Ważna jest cierpliwość i praca, oby jak najbardziej systematyczna - o czym napisałeś. Wtedy ta falująca linia rozwoju pisarza mimo nieuchronnych fal załamujących się ku dołowi będzie średnio biorąc na coraz wyższym pułapie.
Wiem, moje wykresowe porównanie jest nieco toporne, Na autorów działa wiele czynników ubocznych. Ogromna jest rola koniunktury i wsparcia. Podam przykład, który oględnie podałem w jednym z komentarzy.
Mój adwersarz powiedział, że zrobić karierę pisarską to jak wygrać w Toto - Lotka. Nie zgadzam się z porównaniem do totolotka. To za mocne i chybione. Choć Bolek noblista "wygrywał" w Totolotka i na jego przykładzie można by snuć pewne paralele do pisarstwa. Stały za nim pewne moce. Ciemne, można rzec rodem z piekieł.
Ale, żeby potwierdzić bolkową teorię w odniesieniu do pisarstwa, podam Ci Darconie dwa przykłady.
Weźmy dwie pisarki wywodzące się z mojego wałbrzyskiego ciemnogrodu. Olgę Tokarczuk i Joannę Bator.
Olgę, którą znam osobiście, pomógł wylansować Rafał Ziemkiewicz - głośny po napisaniu Michnikowszczyzny pisarz i bardzo błyskotliwy dziennikarz. Napisał pean na cześć jej chyba pierwszej książki "EE". Bardzo fajnej nie za długiej powieści, której akcję umieściła we Wrocławiu na początku minionego stulecia. W niemieckim Wrocławiu noszącym nazwę Breslau. Niemieckim Wrocławiu!!!. Dla pewnych ciemnych mocy akcent niemieckości tego miasta, był wodą na młyn. Młyn mielący świadomość Polaków, by uwierzytelnić niesprawiedliwość dziejową, jaką dla Niemców było odebranie im Vaterlandu na rzecz Polski. A moce te, inicjujące dyskretnie (rzekomo) brukselskie zapędy zachodniego sąsiada działają by odnarodowić Europę. wepchnąć ją w łapska największej potęgi gospodarczej naszego kontynentu, którym wiadomo kto jest. Niemców. Tego aspektu nie poruszył sam Ziemkiewicz, A więc Olga znalazła się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Z czasem, mając gdzieś geopolitykę, wsiadła na kolejnego konia promującego ją jako duchową liderkę lewactwa. W swoich wywiadach zaczęła lansować filozofię GENDER. Mało, głosić jakoby polski ruch oporu pod patronatem AK i NZS zamordował więcej Żydów niż Niemców. Więc wskoczyła na kolejną falę niosącą ją ku sławie wśród kręgów anty-nacjonalistycznych i antypatriotycznych (Sam jestem pół-żydem, Ojciec Polak uratował Matkę przed Holokaustem).
Drugą literacką przedstawicielką wałbrzyskiego ciemnogrodu, która wprawdzie nie dostała Nobla, ale jak Olga nachapała się profitami, bo ONA i Tokarczuk otrzymały nagrodę NIKE. Jest nią Joasia Bator.
Też odnalazła się jak ulał w czasoprzestrzeni. Także jeździ po wykładach lansując "dobrodziejstwa" GENDERYSTÓW. Ale skupię się na jej pozycji "Ciemno prawie noc", bo tą powieścią zdobyła jak Pani Olga 100 tysiączków plus statuetkę NIKE. Znam jej ojca i napisałem do niego taki circa wywód:
Otóż Joasia w tej powieści szydziła z ciemnogrodzkiego tępactwa, z "idiotycznej wiary jakoby CI, którzy uwierzyli w zamach smoleński byli dennymi głupolami. Dali się zmanipulować "fałszywemu prorokowi", który żerując na ich katolickiej mentalności podbechtał ich do przekonania nie licującego z "obiektywną prawdą". Uczynił z nich narzędzie podważające jedyną słuszną "naukowa logikę", dowodzącą, że piloci TU-154 M zastraszeni przez Błasika (emisariusza nacjonalisty Prezydenta) zdecydowali się niczym kamikadze na lądowanie w warunkach doprowadzających do katastrofy.
Wprawdzie Bator nie ujęła tej tezy wprost. Ale jej książka była łatwo czytelną aluzją prowadzącą do takiego wniosku.
Więc mamy kolejną pisarkę - pracującą w Gazecie Wyborczej, dla której drogą do sukcesu, okazał się lans tezy pożądanej przez decydujące o kształcie kultury moce.
Ojciec Batorównej, wprawdzie niechętnie, ale przyznał mi rację.
(Moim zdaniem - a Smoleńsk jest moim konikiem historycznym - 10, 04, 2010 miał miejsce zamach.
Teraz tego nikt nie chce wyjaśniać, bo zamach mógłby się stać zarzewiem nuklearnego konfliktu. Odpuścił to też brat bliźniak zabitego Prezydenta).

Nie twierdzę, że przykłady wałbrzyskich pisarek ilustrują najbardziej adekwatne sposoby na robienie karier pisarskich. Obydwu pisarkom nie brakuje talentu. Jednak jestem przekonany, choć opisałem to w uproszczeniu, bo na kolanie, że powyżej wymienione czynniki zadecydowały o ich sławie.
Więc koniunktura! Tak szanowni adepci. To czasem decyduje.
Weźmy inną naszą chlubę literatury. Panią Wiesię Szymborską - wiadomo, noblistkę! A czy przypadkiem nie tworzyła ona wierszyków na cześć Józia Stalina? Nie pisała panegiryków na cześć miłości między ZSRR, a Polską Ludową?
Więc znalazła się ze swoją twórczością w odpowiednim miejscu i czasie. Dostała potężne wsparcie sponsorów.

Co trzeba pisać teraz? Chyba pluć na PiS i kościół. Charkać na patriotów i zarzucać im faszystowskie skłonności. Trzeba pluć na prezydenta Trumpa i sojusz polsko-amerykński. Popierać homoseksualistów i pisać, że związki jednopłciowe będą najlepiej wychowywały dzieci. A dziatwę najlepiej uczyć masturbacji od piątego roku życia.
Ja tych sposobów na osiągnięcie sławy nie wcielę w swoją twórczość. Może zostanę zapamiętany jako awanturujący się na portalu konserwatysta.

Ale jak ktoś chce? Niejeden lizodupostwem osiągnął coś w życiu.

Sorry Darconie, że jak to ja, musiałem dać upust emocjom. Ale już taki ze mnie psychol.

Pozdrawiam Ciebie i resztę Portalowiczów,
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Vanillivi Użytkownik
  • Postów: 1049
  • Skąd:
Dodane dnia 23-11-2019 20:19
Ciekawy temat, Darconie.

Napiszę teraz coś, co zabrzmi jak banał, ale wbrew pozorom wcale takie oczywiste nie jest: moim zdaniem dla aspirującego pisarza najważniejszą sprawą powinien być rozwój. Oczywiście mam na myśli rozwój rozumiany nie jako słowo-wytrych z przemów motywacyjnych różnego rodzaju śmiesznych coachów, lecz jako bardzo konkretną pracę warsztatową. Myślę, że portal-pisarski jest o tyle fajnym miejscem, że tu - jeśli się chce - można pewne podstawy warsztatu załapać, ale warto zdawać sobie sprawę, że to tylko i aż PODSTAWY i teksty, które mają bardzo wiele pozytywnych komentarzy tutaj nadal często nie nadają się jeszcze do publikacji w książce. Z tego powodu zachęcam, byście szukali także innych możliwości rozwoju, mnie na przykład dużo dały warsztaty literackie prowadzone przy Domu Literatury w moim mieście czy udział w "Połowach" Biura Literackiego.

Generalnie zgadzam się z większością tego, co napisałeś Darconie. Z dwóch względów: 1)zdecydowanie łatwiej jest pracować na krótszym tekście i uczyć się w ten sposób warsztatu 2)Czasami naprawdę jedno maksymalnie dopieszczone opowiadanie i puszczone na przykład w "Nowej Fantastyce" czy zestaw pięciu wierszy nagrodzonych na prestiżowym konkursie daje o wiele większy oddźwięk (i wskazówki, jak pracować nad warsztatem) niż powieść, która od razu będzie odrzucona mimo pewnego potencjału autora. (albo wydana własnym sumptem w minimalnym nakładzie). Dodałabym tylko tutaj, że warto szukać takich miejsc/konkursów/wydawnictw, które naprawdę rozwijają. Co z tego, że będę w 150 grupach na FB/opublikuję coś w setce amatorskich antologii, skoro w żadnym z tych miejsc niczego się nie nauczę? Warto mieć wiadomość, że bardzo wiele niszowych inicjatyw (a nawet nieco popularnych) funkcjonuje na zasadzie "ślepy prowadził głuchego" - co gorsza, bardzo często tworzą je ludzie, którzy nie tylko nie znają się na literaturze, ale i nie są nią specjalnie zainteresowani. Najgorsze są hermetyczne grupy, których członkowie nieustannie poklepują się po plecach, a wszelka krytyka interpretowana jest jako atak na autora. Jeśli początkujący twórca zostanie w takim miejscu i przyjmie jego zwyczaje, jest bardzo prawdopodobne, że zmarnuje talent.

[Dodano 23-11-2019 21:32]
Kazjuno, nie bardzo wiem, czy dyskusja z Tobą ma sens, bo wypowiadasz się z pozycji bardzo ideologicznych, a ten wątek chyba nie powinien służyć debatom politycznym, lecz rozmowie o tworzeniu i wydawaniu literatury.

Oczywiście, pewne tematy są czasami bardziej, czasami mniej "na czasie" i to może pomóc wykreować pewne książki, ale zupełnie nie zgadzam się z tym, co piszesz o Tokarczuk. Nie sądzę, by jakiś felieton Ziemkiewicza miał tak ogromny wpływ na jej karierę literacką, jak to przedstawiasz. Być może dzięki niemu jej twórczością zainteresowała się jakaś wąska grupa czytelników Ziemkiewicza, ale Olga Tokarczuk swój dorobek budowała konsekwentnie przez dekady kolejnymi pozycjami i ich wartość była potwierdzana przez kolejne krajowe i zagraniczne nagrody, więc myślę, że akurat to aż takiego znaczenia tu nie miało.

Dzisiaj mamy zróżnicowany rynek i można bez problemu wydać i książkę bazującą na "prawicowym", jak i "lewicowym" światopoglądzie (choć oczywiście nie każdą wszędzie). Książki promujące teorie spiskowe o Smoleńsku również, jak najbardziej, są wydawane - a że nie każda z nich cieszy się popularnością i nie każda zostanie wydana przez bardziej prestiżowe wydawnictwo - no cóż, pewne teorie po prostu nie przechodzą "intelektualnej" weryfikacji ;).
http://www.cala-reszta-nocy.blogspot.com Mój blog o życiu, podróżach i pisaniu.
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Darcon Redaktor
  • Postów: 176
  • Skąd: Gdańsk
Dodane dnia 24-11-2019 11:13
Vanillivi napisała:
Dodałabym tylko tutaj, że warto szukać takich miejsc/konkursów/wydawnictw, które naprawdę rozwijają. Co z tego, że będę w 150 grupach na FB/opublikuję coś w setce amatorskich antologii, skoro w żadnym z tych miejsc niczego się nie nauczę? Warto mieć wiadomość, że bardzo wiele niszowych inicjatyw (a nawet nieco popularnych) funkcjonuje na zasadzie "ślepy prowadził głuchego"


Dokładnie tak, i tak jak pisałaś w innym miejscu - jeśli ktoś chce się rozwijać.
Prędzej czy później poznamy się wtedy, czy coś jest dla nas wartościowe, pomaga osiągnąć cel, poprawić umiejętności, czy też pozwala tylko dreptać w kółko.

I tu wracamy do punktu wyjścia. :) Publikacje i udziały w konkursach pozwalają nam lepiej oceniać własne i innych utwory, często przy powtarzających się tych samych uwagach, znaleźć słabe punkty. A to prowadzi do rozwoju.

Pozdrawiam.
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Kazjuno Użytkownik
  • Postów: 8
  • Skąd: Wałbrzych
Dodane dnia 24-11-2019 12:31
Szanowna Vanilivi.
Rzeczywiście trochę uprościłem i przesadnie grubą krechą nakreśliłem okoliczności rozwoju Olgi Tokarczuk. Cenią JĄ jako pisarkę i cieszę się z jej NOBLA.
Darzę ją sympatią, bo już mając wielki prestiż jako literat, po przeczytaniu mojej książki, obdarzyła mnie przemiłym komplementem.
Już się w PP przechwalałem, ale przypominam:


04.01.2015
do mnie

szanowny Panie,

bardzo dziekuje za ksiazkę, ktora udalo mi sie przecztac w czasie swiat. Jest napisana bardzo sugestywnym językiem i przemawia do wyobrażni. Historia Pana rodzicow jest absolutnie niesamowita. Ma Pan wspanialą rekę do pisania, gratuluję.

Jednoczesnie życzę Panu w Nowym Roku weny twórczej i mocnego zdrowia, bo - jak Pan wie - to jest cieżka fizyczna praca.

Serdecznie pozdrawiam"
[/i]
Ocenę okoliczności wpływających na rozwój kariery naszej noblistki powinienem napisać znacznie wnikliwiej, a nie w topornym uproszczeniu.

Możesz, Vanilivi, oczywiście się nie zgodzić z moją bardzo ogólną oceną, że twórczość mająca przesłanie harmonizujące z pewnymi trendami, głoszonymi przez środowiska kulturotwórcze, nie ma wiele wspólnego z rozwojem (między innymi) pisarskich karier.
Ja jestem jednak przekonany, ŻE MA i to duży, nawet bardzo znaczący.

Ostatnio, po zdobyciu przez Panią Olgę nagrody Nobla, śledziłem kilka JEJ wywiadów udzielonych w Niemczech, gdzie wypowiadała się o polskim antysemityzmie i "upadku demokracji" w Polsce.
Poświęcę parę słów "antysemityzmowi". Jestem poł-Żydem i w pewnym stopniu zgadzam się, że „stystystyczny” Polak, nie kocha Żydów. Nawet odnosi się do nich bez sympatii. Weź jednak pod uwagę - dlaczego?
Przed wiekami (bodaj w XV wieku) większość Żydów znalazła azyl w Polsce. Przedtem, przez wzgląd na hermetyczną religię, i umiejętne – dzięki handlowemu sprytowi – pozyskiwanie wielkich majątków, nie potrafili się asymilować w społeczeństwach goszczących ich narodów. Wypędzono ich z Hiszpanii, Przepędzono ich z Francji, wygoniono z Niemiec. Na setki lat większość z nich utknęła w Polsce. Tylko niewielki procent Żydów żyło w pełnej zgodzie z polskim społeczeństwem. Reszta circa 90% (dokładnych statystyk nie znam) podobnie jak w Hiszpanii, Francji i Niemczech (ze względów choćby religijnych) nie zadawała sobie trudu, by dostosować się do zwyczajów, goszczących ich Polaków. Stanowili konkurencję w handlu, jako świetnie wykształceni prawnicy, lekarze, przemysłowcy, zdobywali fortuny wzbudzające zazdrość. Też w powojennych czasach, fatalną rolę spełnili jako wysocy rangą ubecy, anihilując - mordując państwo podziemne, przeciwne sowieckiej okupacji.
Pisałem w “Kłamać, aby żyć” o nikczemnych szmalcownikach. Łajdaków nie brakuje w żadnej nacji, żydowskiej też!

Olga jednak przyjęła krytykę Polaków ad gremium (a przecież mój Ojciec ryzykował w czasie okupacji życie, ratując Matkę - nie tylko on).
Co ciekawe w dobie obecnej Niemcy prowadzą politykę, przerzucania odpowiedzialności za Holokaust na Polaków - "Polskie obozy zagłady".
Zwłaszcza ostatnie wystąpienia Olgi w Niemczech wzbudzają moją niechęć. Ponadto nie jestem miłośnikiem GENDERYZMU, który zdecydowanie popiera Tokarczuk.
I tu Vanilivi muszę zaznaczyć kwestię, z którą nie powinnaś się nie zgodzić. Tak się jakoś w Polsce stało, że kręgi kulturotwórcze - czyli decydujące o trendach rozwojowych także literatów, opowiedziały się po stronie przychylnej zarówno lewactwu, jak i tym, podnoszącym larum w Brukseli na temat faszyzowania się Polaków. Ci, od których często zależy kariera literacka, krzyczą o katolickim terroryzmie o łamaniu u nas praworządności. Przewodnikiem ideologicznym, nie godzącym się z demokratycznym wyborem rodaków, stała się Gazeta Wyborcza i inne media z większościowym kapitałem krajów ościennych. Bynajmniej nie mających interesów zbieżnych z rozwojem Polski.
Więc, upieram się, że jednak polityka ma ogromny wpływ na kariery - także pisarskie! Wpływ miała zawsze! Czyż Michał Anioł i Leonardo da Vinci zaistnieliby, gdyby nie mecenat kościoła - w ich dobie największego sponsora sztuki?

Pozdrawiam, życząc miłej niedzieli
PS
Nie będę, Vanilivi, polemizował na temat Smoleńska, bo odnoszę wrażenie, że mało interesowałaś się tym tematem i zadowoliły Cię opinie red. Kublik (Wyborcza), czy unikającego jak ognia konfrontacji z ekspertami komisji Macierewicza, dr Laska (zwanego poza kręgami związanymi z KO i SLD – kłamczuszkiem).

PS 2 Zdecydowałem się usunąć adres e-mailowy Olgi Toarczuk. Nie daj Boże, ktoś mógłby napisać do naszej Noblistki coś niestosownego. Wtedy czułbym się nietęgo. (PP jest medium publicznym - każdy ma dostęp).

[Dodano 25-11-2019 20:59]
Dobry wieczór, Vanilivi.
Tym razem odejdę od tematu "Jak wydać książkę i czy to się opłaca". Ale nie zupełnie, czemu wyraz dam na końcu wypowiedzi.
Myślałem, że jednak, choćby przez kurtuazję, odniesiesz się w paru słowach, do jednak długiego komentarza, który był odpowiedzią na Twoją wypowiedź dotyczącą mojej osoby. Zwróciłem się w nim do Ciebie.

Przywołam niemieckie przysłowie: “Keine Antwort ist auch eine Antwort” ( Na wypadek Twojej nieznajomości niemieckiego przetłumczę: “Żadna odpowiedź jest także odpowiedzią”).

Jak mogę interpretować Twoje milczenie?

Jestem od Ciebie starszy, co najmniej dwadzieścia lat i poczułem się dotknięty.

Czy to brak u Ciebie dobrego wychowania? Chyba nie w tym rzecz. Przypuszczam, że ignorujesz moją osobę. Między ignorowaniem, a pogardą jest już cienka linia. Ty tę linię przekraczasz celowo. Wypuszczasz w moją stronę czytelny sygnał:
“Gardzę osobami prezentującymi taki jak ty światopogląd. Jestem osobą świetnie wykształconą, myślącą nowocześnie i nie podejmuję dyskusji ze sklerotycznym ciemnogrodem. Tych należy olewać ciepłym moczem” (W ostatnim zdaniu pozwoliłem sobie zacytować pyszałka red.Michalkiewicza brylującego w mediach społecznościowych – wyszczekanego chama , którego uważam za strojącego się w piórka prawicowca – prowokatora. Sądzę, że jest rosyjskim agentem wpływu. – Dlaczego tak o nim myślę? To już odrębny temat, który pominę, bo odbiega od istoty tej wypowiedzi).

Tak, Vaniliwi, dotknęłaś mnie boleśnie, ale z innego powodu. Pewnie nie zaprzeczysz, że dostrzegasz w obecnej Polsce bardzo wyraźnie rysujący się podział na dwa obozy. Formację uważającą się za bardziej nowoczesną oraz lepiej wykształconą oraz resztę, stanowiącą elektorat głosujący na obóz rządzący. Ci nowocześni, w lepszych garniturach, uważający się za bardziej elokwentnych, zarzucają drugim zasiewanie nienawiści, ksenofobię i antysemityzm. Twierdzą, rzecz jasna, że winowajcą “rowu” wykopanego między Polakami są ci opowiadający się po stronie PiS-u, który należy jak najszybciej odsunąć od władzy.
Myślałem, że jako osoba posługująca się nienaganną polszczyzną, o wysokich przymiotach intelektualnych, otwarta jesteś na wymianę poglądów. Jesteś redaktorką uzbrojoną w erudycję i elokwencję, co ułatwiłoby Ci podjąć polemikę z kimś prezentującym inny punkt widzenia. Choćby na problemy literackiego rozwoju, bo o tym pisaliśmy na Forum. Może udałoby się dojść do pozytywnych wspólnych wniosków?
Ale nie! Wolisz (kulturalnie, według własnego mniemania) mnie zignorować, tym samym okazać mi pogardę.
Przykry ów “rów” dzielący Polaków.
Może masz pomysł jak go zakopać?
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Wiktor Orzel Administrator
  • Postów: 3517
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 26-11-2019 10:31
Wydaje mi się, że Darcon dosyć jasno sformułował tutaj temat. Proszę go ideologicznie nie rozmywać, bo czytelnicy tego wątku oczekują konkretnych porad, a nie politycznych esejów.
wiktororzel.pl
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Kazjuno Użytkownik
  • Postów: 8
  • Skąd: Wałbrzych
Dodane dnia 26-11-2019 12:27
Wiktorze! Przecież odnosząc się do Darkona, także zawarłem porady: co robić, by wskoczyć na falę niosącą do pisarskiego sukcesu.
Wiem, wiem. Byłoby pięknie i chciałoby się, żeby literaturę impregnować od wpływów politycznych. (Trochę podobnie ma się ze sportem - o czym pisałem porównując wspinanie się po szczeblach rozwoju formy sportowej do intelektualnej służącej pisarstwu - w moim "eseju";)).
Niestety tak nie jest i nie było. Podałem przykład słynnej poetki - noblistki, która rozpoczęła karierę od marszu pod rękę ze stalinowską polityką. Napisałem prawdę, co nie powinno być rozpatrywane jako przytyk w żadną stronę.
Że moje przesłanie rykoszetem dotknęło Vanilivi? Tego nie chciałem, nie spodziewałem się, że za to potraktuje mnie jako idiotę z którym nie warto polemizować.
Więc wybacz Wiktorze, przepraszam Darkonie, że ripostą nieco zboczyłem z głównego tematu. Obiecuję poprawę. Choć będzie mi niełatwo, bo w swojej historycznej opowieści wspomnieniowej, niemało politycznych zaszłości. (Niestety! Także odnoszących się do czasów współczesnych).
Serdecznie Pozdrawiam Redakcję, Koleżanki i Kolegów z PP oraz Czytelników.
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Wiktor Orzel Administrator
  • Postów: 3517
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 27-11-2019 10:57
Jednej rzeczy mi tu zabrakło w gęstwinie wielu sensownych porad. Ktoś, kto chce cokolwiek wydać, oprócz nieustannej pracy nad własnym warsztatem i tekstami, powinien, przede wszystkim, sporo czytać. U autorów wszelakiej maści bardzo często pokutuje mylne przeświadczenie o własnej wyjątkowości. Zanim napisze się choćby jedną książkę, trzeba przeczytać tonę literatury, żeby przypadkiem nie zabrnąć w banał, nie powielić schematów. Pisząc więcej, niż się czyta, bardzo łatwo można zboczyć na ścieżkę grafomanii. Filtr własnych doświadczeń nigdy nie będzie wystarczającą matrycą pojęciową do stworzenia dobrej książki.

Nie podchodziłbym też aż tak hurraoptymistyczne, że ciężka praca zawsze przyniesie pożądany sukces. Warto mieć na uwadze, że ponad 1/3 wydawanych w Polsce książek to publikacje niskonakładowe, które nawet nie trafiają do ogólnopolskiej dystrybucji. W samym 2017 roku ukazało się 36 tys. tytułów książek. Dodajmy do tego kurczący się rynek czytelników i mamy niezbyt sprzyjający autorom klimat do osiągnięcia jakiegokolwiek komercyjnego sukcesu.
Przebić się w tym gąszczu można tylko wtedy, gdy wydawnictwo realnie uwierzy w autora i zainwestuje w jego promocję, a i to wcale nie musi niczego gwarantować. Niedawno tygodnik WPROST opublikował listę najlepiej zarabiających pisarzy.

https://www.wprost.pl/tygodnik/.../kto-jest-najlepiej-zarabiajacym-polskim-pisarzem-nowy-ranking-wprost.html

Tokarczuk mamy tutaj na trzecim miejscu, gdyby nie Nobel czy Booker, to pewnie byłaby w zestawieniu jeszcze niżej.
wiktororzel.pl
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Kazjuno Użytkownik
  • Postów: 8
  • Skąd: Wałbrzych
Dodane dnia 27-11-2019 11:49
Ciekawy ranking w tygodniku Wprost. Twoje porady Wiktorze też trafne.
Do góry
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Vanillivi Użytkownik
  • Postów: 1049
  • Skąd:
Dodane dnia 27-11-2019 16:42
Kazjuno, przepraszam, że nie odpowiedziałam od razu - przyczyny tego są jednak bardzo prozaiczne: brak czasu i dostępu do komputera. Rozmawiam, jak najbardziej, z ludźmi o różnym światopoglądzie, choć oczywiście nie wszystkie tezy mnie przekonują.

Wcale nie piszę, że "że twórczość mająca przesłanie harmonizujące z pewnymi trendami, głoszonymi przez środowiska kulturotwórcze, nie ma wiele wspólnego z rozwojem (między innymi) pisarskich karier". Oczywiście można "wypłynąć" poruszając jakiś głośny, medialny temat. Przy czym na dłuższą metę pisanie laurek dla polityków czy propagandowych czytanek raczej nie pomaga aż w takim stopniu: przykładowo, Wojciech Wencel jest usilnie promowany przez obecne władze - ale cieszy się uznaniem czytelników, krytyków? Czy jest nominowany do istotnych nagród niezwiązanych z jego opcją polityczną? Doceniany za granicą? Nie bardzo. Tak samo, owszem, Szymborska napisała wierszyk na cześć Stalina, ale wówczas takich autorów laurek było mnóstwo i o większości z nich już zupełnie nie pamiętamy. To nie z powodu tego wierszyka cieszy się uznaniem na świecie - raczej pomimo.

Można dyskutować o tym, dlaczego pewne poglądy są popularne wśród pisarzy, twórców kultury czy szerzej - intelektualistów (moim zdaniem pomieszałeś tu jednak Kazjuno skutek z przyczyną: zwyczajnie oferta kulturalna twórców prawicowo-pisowskich stoi najczęściej- na dość niskim poziomie), myślę jednak, że nie na tym powinien się skupiać debiutujący pisarz.
http://www.cala-reszta-nocy.blogspot.com Mój blog o życiu, podróżach i pisaniu.
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Jak wydać pierwszą książkę i czy to się opłaca?
Kazjuno Użytkownik
  • Postów: 8
  • Skąd: Wałbrzych
Dodane dnia 27-11-2019 19:03
Vanilivi,
Miło mi, że znalazłaś czas na odpowiedź, przeprosiny oczywiście przyjmuję. Powiem, że gdyby ktoś mnie nazwał pisowskim pisarzem, poczułbym się dziwnie. Może uśmiechnąłbym się z ironią. Czasem z przekory albo podczas komentatorskich przekomarzań, ubieram się w piórka zapiekłego konserwatysty, przedstawiciela ciemnogrodu, albo klerykała, czy kogoś tam z półświatka.
Pierwszy raz słyszę o Wojciechu Wenclu i wcale nie zamierzam go odkrywać. Zresztą nie wiem, co to prawicowa literatura i jeśli takowa istnieje, nie będę jej specjalnie poszukiwał.
Słabiuteńko znam się na poezji, lecz skoro trąciłaś temat Szymborskiej, to zaznaczę, że wymieniłem ją jako najbardziej znaną poetkę. Wsparłem swój pogląd o wpływie trendów głównie politycznych, ale też kulturowych, które – rzecz jasna – w parze z talentem, pracowitością i chyba łutem szczęścia, mogą znacząco pomóc w rozwoju kariery. Masz rację, na pewno Szymborska nie została nagrodzona Noblem za wierszyki o Stalinie. Jednak w swoim czasie, właśnie drepcząc brudną ścieżką lizusostwa, wjechała na autostradę literackiej swobody.
Właśnie dlatego, z dozą sarkazmu i wewnętrznego niesmaku, pochwalając porady Darcona, dołączyłem i swoje „zalecenia”.

Mógłbym dołożyć zawołanie: „Nie idźcie pod prąd, zawsze lepiej z prądem”! Jak choćby wspomniane i na pewno obdarzone talentem ex Wałbrzyszanki, późniejsze laureatki nagrody Nike, a nawet (Olga Tokarczuk) Nobla.

Na pewno wiesz, jak znaczący wpływ na przyznanie wspomnianym pisarkom nagród Nike miało środowisko Gazety Wyborczej. Organu medialnego, jednak politycznego, wrogiego obecnie rządzącym, podobnie jak TVN, Newsweek, czy Polityka.
Mniej do spraw kultury (w tym literatury) wtrąca się ich propagandowy przeciwnik TVP1 i TVP Info. (Też czasem mdli mnie nadmiar głoszonej przez te media „propagandy sukcesu”).

Nie chce mi się bawić w wyliczankę, potwierdzającą jak znaczący wpływ na kariery w literaturze i to nie tylko w Polsce miała polityka.

Sam zmagam się z publikowaną w PP opowieścią wspomnieniową i jednocześnie historyczną. Nie obchodzę szerokim łukiem nasuwających się mimochodem kwestii politycznych. Niektóre nawiązują do współczesności.
Może moje wypociny uważasz za chłam literacki? Nie mam wygórowanych aspiracji. Piszę mało wyszukanym językiem, staram się dać Czytelnikom szczyptę rozrywki.

PS Opowiem Ci ciekawostkę. Joanna Bator w powieści "Ciemno prawie noc" umieściła jako jednego z bohaterów mnie. Może nie dokładnie, ale na pewno byłem pierwowzorem jednej z postaci. Chodziło o chłopaka Ewy - pięknej siostry głównej bohaterki.
Skąd się tam wziąłem?
Otóż przyjacielem (kochankiem) znanej autorki, był mój dobry znajomy (dawno temu chuligan jak cholera!) później lekarz chirurg, Grek Tomek Chrisidis. On wyemigrował do Grecji i u niego w odwiedzinach spędziła kilka miesięcy Batorówna. Widocznie pisała wówczas, albo przygotowywała się do pisania "Ciemno prawie noc". Pewnie pytała Tomka, czy słyszał o jakiejś pięknej Wałbrzyszance, o której mogło być głośno. Chyba przyjaciel zbyt szczegółowo nie opowiadał o moim romansie z wałbrzyską super laską. Może autorka celowo przeinaczyła zarówno moje cechy jak i analizę psychiki siostry głównej bohaterki. Wyznam, że czytając powieść bardzo przeżywałem opis zawartego tam romansu. Mimo wyraźnych analogii było wiele różnic. Mnie przedstawiła jako dupka zaszczutego presją ojca lekarza, studencika, który ze strachu od Ewy się odsunął. Nie ojciec, a moja matka była lekarką. Ale mieszkałem jak w książce Bator w will[, w prominentnej dzielnicy Szczawna Zdroju. Moja Ewusia dojeżdżała do mnie na stancję do Wrocławia jak Ewa bohaterka powieści Bator. Znalazłem zbyt wiele podobieństw, by napisana Ci "ciekawostka" miała być przypadkowym wymysłem autorki.
W publikowanej teraz w PP opowieści Gra, kilkukrotnie wspominam o pięknej Ewusi, której byłem pierwszym mężczyzną. Moje relacje o niej - choć nie rozbudowane - są jednak rzetelniejsze, bo tę miłość przeżyłem osobiście.
Chciałem o tym porozmawiać z Joanną Bator. Ale jakoś przeszedł mi koło nosa jej wieczór autorski w Wałbrzychu. Poczekam na następny.
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.