Myślące Jezioro

Fajnie, mamy cuda, nie mamy Boga - można i tak

Asti napisał/a:
Owszem, przyroda zmusza do zadawania pytań - a pewnych rzeczy można jedynie doświadczyć. Istotą wtedy staje się nie pytanie i odpowiedź, ale to, że łączymy się ze wszystkim - doświadczamy "Życia", pełni obecności w danej chwili.

To już co prawda inny temat (z tym ciałem) - ale byłem przy tym. Faktycznie gaśnie... Ja mógłbym się rozpisać jakie są moje poglądy na ten temat, ale to może nie tu, bo zostanę zaszczekany

Mamy komputer, bo intel zbudował fajne procesory, a Bill napisał Windows, mamy fajne komórki np. Nokie, które zbudowali mądrzy Finowie, chcielibyśmy mieć cudowne Porsche, stworzone przez Niemców... "Bóg biblijny" nie jest koniecznie potrzebny do robienia cudów.

Moim zdaniem cud, nawet wyjaśniony naukowo nie przestaje być cudem. Cholera, dla mnie cała przyroda jest jednym wielkim cudem. Nie potrzebuje superhiper objawień, dla mnie byle trawka jet cudem.

Dla mnie wszystko jedno, jak nazwie się siłę, która doprowadziła do tego, co jest: Bogiem, Naturą, Przypadkiem.

"Bóg biblijny" nie jest koniecznie potrzebny do robienia cudów.

Nie pojmuję jednego

I nie rozumiem zachwycania się światem a omijania Boga. To dla mnie zupełnie tak, jakby mówić, że ten księżyc tak cudownie jasno świeci, a ignorować słońce...

Powiedziałbym, że ludzie nie dzielą się na wierzących i niewierzących. Dzielą się na wierzących w Boga i wierzących w Przypadek

Dlaczego można poważnie traktować wymysły hindusów, jakieś medytacje i inne tego typu bajery, a nie można poważnie traktować stwierdzenia, że Bóg może faktycznie być istniejącą realnie istotą i że dobro i zło są w świecie obecne i realnie uzasadnione.

Valdens, nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, że porównujesz "cuda techniki" z cudami przyrody - z punktu widzenia współczesnej nauki byłoby to komiczne...

Tu bym chciał dopytać: czy ten, kto tak twierdzi, widział słońce, czy nie?

zależy jak obrać punkt patrzenia. bo jeśłi na przykład przeniosłabyś się w czasie do średniowiecza to to, co miałabyś przy sobie, w kieszeniach np. komórka byłaby dla tamtejszych ludzi większym cudem niż każdy cud natury. a Ty byłabyś większa niż Bóg biblijny.

valdens napisał/a:
jeśłi na przykład przeniosłabyś się w czasie do średniowiecza to to, co miałabyś przy sobie, w kieszeniach np. komórka byłaby dla tamtejszych ludzi większym cudem niż każdy cud natury. a Ty byłabyś większa niż Bóg biblijny.

jest opłacalna bo jeśli Bóg nie istnieje to nic nie tracimy gdy wierzymy a jeśli nie wierzymy a On istnieje to tracimy Życie Wieczne

Mówiłem też kilka razy, że ten Bóg z Biblii nie wygląda na kogoś tak mądrego (a może po prostu ci, który o Nim pisali, byli za głupi, by podołać zadaniu).

jeśli Bóg nie istnieje, to tracimy czas na modlitwy, zamiast zająć się czymś, co ma sens.

Jeśli Bóg istnieje, a ty myślałeś inaczej - dowiesz się o tym po śmierci i resztę czasu spędzisz w piekle. Jeśli nie istnieje, a w niego wierzyłeś - nigdy się nie dowiesz, bo po śmierci przestaniesz istnieć (i nie będzie mieć znaczenia na co traciłeś czas).

resztę czasu spędzisz w piekle.

Obawiam się, że o ile Jezus był naprawdę dobrym człowiekiem, to wszystkich, którzy tak zinterpretowali jego słowa, wypluje z najwyższą przyjemnością

Owszem. Ale jeśli jednak Go nie ma, a ja całe życie spędziłem w ascezie i w celibacie, i w zakonie, to przegrałem wszystko, co można było.

rip LunarBird CLH napisał/a:
Niemożliwe jest, bym zmienił przekonania religijne i nie stracił przy tym samego siebie. Nawet jeśli to nie ma sensu, lepsze to niż żyć jak zwierzę.

telefon do RM: - Człowiek, który nie modli się i nie słucha
Radia Maryja, jest jak to bydlę.

valdens napisał/a:
Owszem. Ale jeśli jednak Go nie ma, a ja całe życie spędziłem w ascezie i w celibacie, i w zakonie, to przegrałem wszystko, co można było.