Pomijając wręczanie goździków i pary rajstop, na które komercja położyła łapę, zdecydowanie wolę dzisiejsze czasy, w których każdy dzień, jeśli tylko zechcemy, może być Dniem Kobiet
Dla wszystkich mam w prezencie moje haiku
*** komercja
marcowy bonus
przy zakupie słodyczy
goździki gratis
Przed chwilą skończyłam lekturę artykułu o Dniu Kobiet, chciałabym zacytować jego krótkie fragmenciki.: „
w tym roku mija właśnie sto lat od momentu, kiedy Międzynarodówka Socjalistyczna w Kopenhadze ustanowiła obchody Dnia Kobiet. Idea była bardzo słuszna i miała służyć krzewieniu równouprawnienia” (…) Widok chłopa piorącego kalesony budził w peerelowskiej kobiecie uczucie zażenowania. Mężczyzna, który gotował , o ile nie był kucharzem lub starym kawalerem, był zjawiskiem równie niesamowitym jak autobus przelatujący nad gmachem miejskiego komitetu(…)Kiedy więc w jednym jedynym dniu w roku były wyręczane w robieniu zakupów albo zmywaniu, a w zakładzie pracy całkiem za darmo dostawały goździk i parę rajstop, czuły się naprawdę wyróżnione. A nawet docenione(…) Po przeżyciu Dnia Kobiet matka Polka, której przyszło żyć w PRL-u, wstawała rano, robiła śniadanie, pakowała kanapki i szła do roboty. Albo jechała tramwajem, wisząc jak winogrono nad młodym robotnikiem, który jeszcze wczoraj gotów był ustąpić jej miejsca”
źródło:
http://www.se.pl/archiwum/.../super_senior/