Cytat:
Po dłuższej rozmowie z przybyłym, pani Helena poprosiła dyrektorkę o udzielenie ośmiotygodniowego urlopu. Była to tak niecodzienna i nieoczekiwana prośba, że urlop został udzielony dopiero następnego dnia, po zasięgnięciu opinii wyższego kierownictwa oraz radcy prawnego. Po podpisaniu wielu oświadczeń i zobowiązań, pani Helena wraz z gościem opuściła dom opieki.
To tylko jeden z przykładów, ale osobiście ciężko czytało mi się. Ta informacja nie ma sensu dla czytania. A jeśli już to skrócić do jednej linijki lub zamienić na anegdotę pt ."droga przez mękę dyrektorki w walce z biurokracją".
Początek z kalendarzykiem spodobał mi się, a potem był za długi opis "przyrody", a w drugim rozdziale za dużo opowiadania w formie wyjaśnień. Nie czuło się akcji. Powyższy przykład - kwintesencja mojego znużenia.
<złośliwość>To opowiadanie może dobrze by brzmiało, gdyby je czytał Wołoszański, ale przecież to nie odtwarzanie ważnych faktów historycznych, ale proza. <złośliwość>
Najbardziej oprócz sposobu opowiadania, zasmuciło mnie, że bohaterowie są tacy papierowi.
Przykład:
Cytat:
Miała przy tym swoje niewzruszone zasady i niezłomny charakter.
Takie rzeczy lepiej dostrzec z kontekstu niż żeby były podane na tacy.
Myślę, że pomysł na opowiadanie jest ciekawe, bo proste historie mają potencjał. Starsze osoby z tajemnicą - super sprawa. Pozwala czytelnikowi zastanawiać się co to za tajemnica, jakimi osobami byli kiedyś Ci starsi bohaterowie.
Niestety! Brakiem akcji znużyłeś mnie okropnie. Podobał mi się jedynie początek pierwszego rozdziału i szósty, bo było zaskoczenie, był jakiś ruch, coś się działo. Reszta to opis, opis, opis...
Całość przypominało mi komiksy z PRL, te opowiadające różne historie (Kloss, Żbik, Pilot Śmigłowca). Je też się wertowało szybko, bez delektowania się kreską czy pomysłem na akcję. Tam też bohaterowie byli papierowi (były wyjątki, ale to już raczej kwestia danego odcinka komiksu).
I chyba forma komiksu tu by pasowała najbardziej.
Nie wiem czemu, ale dopiero jako klatki komiksu mogę przyswoić Twój tekst. Może to kwestia, że za dużo opisów połączonych z wyjaśnieniami?
Przykład:
Cytat:
Był czerwiec i panowała piękna, słoneczna pogoda. Mieszkanki domu wiele czasu spędzały teraz w parku. Nawet te, które miały kłopoty z samodzielnym poruszaniem, pielęgniarki wywoziły na wózkach, aby mogły cieszyć się pogodną aurą. Paulina od kilku dni pomagała swojej ociemniałej przyjaciółce cieszyć się letnim słońcem. Od niedawna miały swoją nową tajemnicę, którą komentowały szeptem na najbardziej oddalonej parkowej ławce.
Widzę to tak, w formie poszczególnych kadrów komiksu:
kadr 1. Piękny park, drzewa przesłaniają cały kadr, daleko w tle ławka z jakimiś dwoma postaciami.
kadr 2. Widok odwróconych tyłem do nas pielęgniarek, które pomagają pensjonariuszkom cieszyć się słońcem, wyprowadzając je jak jakieś pieski.
kadr 3. Zbliżenie na ławkę. Kobiety pokazane lekkim bokiem do nas, jedna patrzy w dal, druga lekko pochylona nad pierwszą. Uśmiecha się, a może szepce.
Potem dymki z dialogami i zbliżenia na twarze...
I na koniec - ciekawa rzecz zaobserwowana.
Mam chyba identyczny problem przy pisaniu jak Ty. Za dużo chcę powiedzieć czytelnikowi, często się łapię, że zamiast przedstawić akcję, opisuję ją.
Koncentruję się na W Y J A Ś N I A N I U I S T O T N Y C H R Z E C Z Y.
A jak się to kończy?
Już ja to dobrze wiem jak to się kończy:
zniecierpliwiony, zagubiony czytelnik, przewraca kartki (scrolluje myszką) w poszukiwaniu końca opowieści...
Powodzenia w tchnięciu w Twoich nietuzinkowych bohaterów więcej życia. Nawet jeśli mają oni po kilkadziesiąt lat.
Acha, nie wybieram oceny, bo kimże ja jestem żeby oceniać... Mogę się tylko podzielić własnymi odczuciami.