Dziękuję za wskazanie kolejnych błędów.
Cytat:
jednak nie gustuję w tego typu bezpośrednim wywoływaniu dreszczu. Wolę atmosferę, która się wsącza w czytelnika
- myślę że osoba zajmująca się pisaniem tekstów grozy powinna spróbować stworzenie tekstu, gdzie możemy doświadczyć bezpośredniego kontaktu z ową grozą, ale nie tylko. Umiejętność powolnego budowania napięcia też jest wskazana (jak u Stephena Kinga, tyle że czasami "Król Horroru" czyni to... zbyt wolno). Myślę że warto spróbować tworzyć różne teksty. Tutaj postanowiłem "wyłożyć kawę na ławę" i bez - moim zdaniem, tutaj, zbędnych - opisów kilkustronicowych, gdzie np. skupiłbym się na przeszłości szaleńca i odpowiadałbym na pytania: "dlaczego tak postępuje?", "dlaczego sfiksował?" itp., chciałem od razu "przejść do rzeczy". Nigdy zaś nie byłem zwolennikiem "morza krwi" - jakże popularnego w dzisiejszym (głównie filmowym) horrorze. Z pewnością nie chciałem stworzyć tekstu w którym najważniejsza byłaby ohyda, motywy turpistyczne, wspomniane "morze krwi", opisy wymyślnych tortur. Oczywiście nie twierdzę, że to wszystko nie miało dla mnie znaczenia - przeszło jednak na drugi plan. Dlatego napisałem opowiadanie z perspektywy szaleńca i jego - ujmijmy to delikatnie - dziwnego postrzegania świata. To nie miał być zwykły sadysta, czerpiący przyjemność z zadawanie bólu. Nasz psychol to człowiek, który stara się uszczęśliwiać ludzi. A że krzywdzi ich... Cóż, przecież jest niespełna rozumu
Pozdrawiam serdecznie.