Dziękuję wszystkim za lekturę, cenne uwagi, opinie i pytania. Miło mi, że dzielicie się ze mną swoimi wrażeniami.
Do
marzenna : warto słuchać opowieści, zwłaszcza starszych ludzi. Na szczęście w porę to zrozumiałem. Sam na pewno takiej historii bym nie wymyślił
Masz rację, że nie należy pochopnie oceniać. Inna sytuacja, inne czasy... Zresztą ten "spolszczony Niemiec" to był Dziadka przyjaciel, urodzony w tym samym mieście. Ale to już zupełnie inna historia... Broniłbym tego zakończenia. Chciałem uwypuklić paradoks sytuacji. Oto żona komendanta gestapo gdzieś na wschodzie Europy dzięki rozmowom z żydowskim księgowym odzyskuje więź z krajem pochodzenia. Jest to jakaś ironia losu, tak jak napisałaś. Pozdrawiam
Do
wiosnaa: Dziadkowe wspomnienia (a i babcine również) są bardzo obszerne i fascynujące...Więc parę razy po nie sięgnąłem
Do
voytek72: wedle relacji Dziadka żona księgowego miała buteleczkę z jakąś trucizną czy kwasem (pamiętajmy, że księgowy był z wykształcenia chemikiem) i w akcie desperacji rzuciła nią w komendanta.
Do
Miladora:
Cytat:
żona miejscowego komendanta gestapo
była z pochodzenia Francuzką
zmienione zgodnie z sugestią na:
Cytat:
żona miejscowego komendanta gestapo
z pochodzenia Francuzka
Cytat:
konwersacji w
swoim ojczystym języku
Tak, zastanawiałem się czy nie usunąć tego
swoim. Teraz nie mam już wątpliwości
Cytat:
(mały przeźroczysty wypełniony tajemniczym płynem pocisk
chybił celu rozpryskując się na tysiące błękitnych kawałeczków
tuż obok twarzy komendanta)
Nad tym przerywnikiem też się zastanawiałem. Rzeczywiście długi i chyba (?) nie do końca czytelny. Brak czytelności zasugerował
voytek72. Z drugiej strony jest to przerywnik i może zaburzać nieco płynność narracji...
Cytat:
banalna historia (księgowy)
historia była banalna
No nie wiem, czy się zdecyduję na usunięcie całego wersu...