A, co do nauczycieli...
Na szczęści w czwartej klasie podstawówki trafiłem na nauczycielkę, która zachęcała mnie do pisania, pomagała i umiała. Potem, na dwa lata przyszła inna pani. Wrrr... Nie chcę o niej wspominać. Generalnie to jak jej pokazałem jakiś tekst, to mi mówiła, żem głupi. Innymi słowami, ale ja wiedziałem swoje. Dodatkowo ton jakiego używała, nie pozostawiał wątpliwości.
Potem poszedłem do gimnazjum, do którego wcale iść nie chciałem, ale wyszło mi to na dobre. Polonistka wraz z bibliotekarką ostro się za mnie wzięły i zmuszały do pisania (a ja nie chciałem, pamiętając poprzednią polonistkę). I generalnie to jestem i teraz baaardzo wdzięczny. Bo na pewno nie pisałbym tak, jak piszę, gdyby nie One... (jeszcze dużo przede mną, ale myślę, że nagorzej nie jest).
Teraz jestem w LO, i nie mam zamiaru pokazywać nikomu moich tekstów. Jakoś tak, pani polonistka wywiera na mnie negatywne wrażenie. (mimo, że na pewno wiedzę posiada dużą, to czasem w dziwny sposób ją przekazuje...)
Tak trochę wspomnień ode mnie
