Dziwi mnie autokomentarz autorki: "przewinienia nie miały konkretnego wyrazu bo są universalne..." Hmm...być może da się rozciągnąć wyobraźnię i uznać, że gdy podmiot liryczny mówi: " nie patrz mi w oczy i nie dotykaj wody, ..."zwraca się nie do mężczyzny a do jakiegoś niesprecyzowanego bliżej, abstrakcyjnego nałogu. Ale taka interpretacja wydaje się mało wiarygodna. Wiersz raczej wskazuje na bardzo specyficzną sytuację: noc spędzoną z kochankiem; "wciągam (...) mocno (noc w piersi) aż zawiruje wystrzeli fajerwerkiem". W następnej strofie razem z porankiem pojawia się uczucie winy (nielegalny kochanek?). Są tu biblijne aluzje, wąż zastąpiony ślimakiem. Oba stworzenia w nas, istotach o ciepłej i suchej skórze, budzą wstręt: są mokre, šliskie i zimne. W następnej strofie znowu motyw biblijny: "grzeszne miejsce tak pięknie zakryte liśćmi" - listek figowy ze średniowiecznych obrazów przedstawiający scenę wygnania. Ostatnia strofa może mniej oczywista: "nie dotykaj wody bo umrą we mnie wszystkie złote ryby" (dobre, czyste uczucia?)
Wiersz przedstawia wewnętrzny konflikt i można dopatrzeć się tu sporo psychologi, ale czy filozofi ? Filozofia to raczej spokojne rozważania nad istotą bytu, wiedzy, moralności, etc. Zawsze przedstawia zagadnienia z dwóch punktów widzenia, za i przeciw, dyskurs, rozprawa, analiza. Tutaj natomiast jest wybuch emocji, reakcja. Wszystko jest przedstawione jednostronnie i negatywnie: noc- kaszel, poranek- mokry ślimak, dziurawa łódź, spruchniały most, grzeszne miejsca, brudne nogi, zdechłe (w domyśle) ryby. Prawie jak zły sen.
Nie jest też oczywiste, że wiersz jest o uzależnieniu. Mówi o tym tylko tytuł, natomiast z samej treści to nie wynika. Równie dobrze wiersz mógłby przedstawiać moralne rozterki po jednej "szalone"j nocy...Nawet gdyby wiersz zacząć słowami: I znowu do klatki piersiowej...to należałoby w nim użyć dodatkowych środków dla podkreślenia powtarzalności uczynku, jak również zmagań z nałogiem, dźwigania się i upadków. Tak więc wiersz nie jest o nałogu, a raczej o emocjonalnym uzależnieniu się od drugiej osoby. czyli o jakiejś niemożliwej (zakazanej) miłości. Tak to odebrałem, co wcale nie oznacza,że wiersz się niepodoba, wprost przeciwnie. Wiersz może zachwycać ciekawą metaforyką, z użyciem przyrody do wyrażenia uczuć, które są konsekwencją konfliktu między tym co naturalne i tym co zabronione społeczną umową, czyli samo życie! Jest w wierszu też element kobiecości, mężczyzn te rozterki nie prześladują z taką siłą. Tłuką się oni w piersi dopiero po przyłapaniu na gorącym uczynku. Zdradę mają we krwi. A teraz mi wypada tłuc się w makówkę, że sprzeczam się z autorką. No cóż taki już jestem, brak taktu, wrażliwości? Wszystkie te opcje wchodzą w rachubę...
Konflikty są źródłem postępu, o ile nie dotkną za głeboko, brrr...wchodzę coraz głębiej w psychologię. Z obcowania z kobietami nauczyłem się jednego: nie wybaczją ...