Tekst posiada szczególne podłoże - fikcji na tle życiowej prawdy; prawdy niezmiennej i zwycięskiej. To nieopisana frajda odnajdywać w opowiadanej historii nietuzinkowy dystans do pojęcia realu i faktu, jakim raczy nas Autor. Bohater nie pasuje do znanych zewsząd stereotypów robociarza. Nie przeklina, nie w głowie mu jakieś przekręty, powiedzmy - odbiór śmieci na lewo, gdzieś, przyjmijmy - z ogłoszenia, nie pojawia się też w tekście za wiele szczegółów związanych z jego pracą. Postać jest wręcz spreparowana, jej emocje przefiltrowane. Takiego fajnego frustrata dostarcza nam lektura lekkiej, weekendowej noweli. Dlaczego istnieje kierowca śmieciarki tylko w tym szczególnym apekcie - miłosnym? Otóż jest on nie tyle wycinkiem społeczeństwa, banalnym, powtarzalnym, co odbiciem naszej duszy. Mike przyłapuje czytelnika na prawdziwości duchowej i intymnej. Tej która chodzi między snem a rzeczywistością jak między sypialnią a salonem. Zarówno w wierszach, jak i między wierszami. Tam gdzie realność nie jest wymagana, bo czy nasze wnętrze to real? Czy intencje, troski, uczucia, namiętności są częścią materii zwanej rzeczywistością? Uważam, że konwencja bajkowo-oniryczna jest dobrym wyborem a na uznanie zasługuje dopracowanie słownika miłosnego, jaki zawiera się w dialogach, bo tylko dzięki nazywaniu - rzeczy uzyskują sens. Ponadto tekst ubogacają drobne ironie, których odnajdywanie dodaje smaczku, np. "sięgnąć zenit" albo "kiedy już nic nie rozłączy", tudzież "jest przecież tyle rzeczy między niebem a ziemią, o których się filozofom nie śniło". Gratuluję dzieła i dobrego warsztatu, Mike. Z ciekawością oczekuję kolejnych produkcji