Ostatnie komentarze Berele
Mnie się tekst podoba. Jest intrygująco enigmatyczny, właściwie wyważony. Jest o czymś, co mogło być przemilczane, ale milczenie mogło być zbyt trudne. Zbudowany z cegłówek.
To by był dla mnie wyśmienity kawałek poezji:
"przystaję do pobliskiej ściany
oddaję własny dzień
i czekam na twój ruch"
Czuje się wyrafinowany sposób pisania.
Miejsca, gdzie ja bym się jeszcze zastanowił, to:
"skołowane"
"wyszarpują"
"na przestrzał"
Nie podoba mi się fragment od "wiatr" do "gęsi" (te 2 pierwsze jakby zwrotki).
Ostatnia linijka również na śmietnik. Reszta życiodajną kroplą poezji.
"niby z oczu można wyczytać więcej
niż z moich wierszy. jeśli byś zechciał
kiedyś być dumny to daj sobie spokój."
Powyższy fragment niezrozumiały.
"obsyp ziarnem albo wydzielaj jedno po drugim
na śmierć."
Również trudne.
"lubisz patrzeć i nie wiesz po co"
'po co' przerzuciłbym do następnego wersu, bo przy lubieniu raczej nie pyta się po co.
Podoba mi się z tym kwiatkiem. Kwiaty zawsze były dla mnie metafizyczne.
W swoich wierszach poszukujesz uniwersalnych, teoretycznych pojęć, które mają pozostawać w relacji z twoim życiem. Brzmi to trochę jak diagnoza psychologiczna. Brakuje mi zejścia do szczegółu i konkretu. To z pewnością niezbyt elegancka tematyka, ale można by tak, trochę prowokacyjnie sprecyzować, że we wspomnianych wymiotach były, powiedzmy, kawałki marchewki czy makaron. Wtedy ten wiersz by ożył. Kibicuję dalej twoim tekstom.
Chciałem napisać, ze mi się podoba, ale to przecież wiersz mówiący o dramacie. Nie ma nowomowy "przemocowej", jest dosadnie. To, co nieosiągalne też w pewnym sensie jest iluzją, niedoświadczone, sprowadzone do świateł i kształtów, uproszczone. Betonowanie mające na celu podniesienie komfortu życia to globalny cmentarz.
Czytając własny wiersz, bywa się daltonistą. Jasne, poprawiłem. Miłej niedzieli.
To mi trochę nie brzmi: "a gdy już oboje nie byli w przypływie". Ogólnie wiersz przejmujący, frapujący. W tym świecie tak normalnym do granic, pełnym zadowolonych ludzi, sposobów na szczęscie i satysfakcję temat przemocy jest niewygodny, dla pokrzywdzonych trudny. Fajny wiersz na depresję, porażki i załamania. Dostaje się wtedy obywatelstwo krainy żalu.
Dokładnie miałem to samo w kwestii "chodzenia". Jakieś znaczenia hodowałem na końcu języka, biły dzwony z któregoś kościoła, ale czasownik się nie znalazł albo nie uzyskał właściwej mocy. W związku z tym zmieniam na "funkcjonuje". Miłego dnia, Opheliac.
Fajny liryk, chyba niedoceniony jednak. Tylko z tym impasem mam kłopot.
Wiersz ten mobilizuje do szukania prawdy, wartości. Peel obnaża stereotypy, zjawiska społeczne pozbawione sensu. Bohater zabłądził, dał się zwieść, przegrał. Wiersz pesymistyczny. Ukazuje tragizm dzisiejszego człowieka i samotność wśród atrakcji, nędzę w bogactwie, zagrożenie ze strony zamaskowanych gigantów. Tekst przejmujący.
Brakuje mi równowagi emocjonalnej. Bogate romantyczne zwroty lepiej by brzmiały na tle, którego tu nie ma. Wiersz wydaje się żądaniem, wyrokiem, definicją. Ten charakter wypowiedzi nie daje nadziei na zakończenie udręki. Każdy wiersz jest początkiem następnego. W tekście pojawia się maniera zdań rozwijanych po imiesłowach. Radzę to zauważyć. Np. "o trzy rozmiary zbyt małym
(uciskającym) na wysokości mostka"
Smutek, rozczarowanie peela. Kontestacja pokoleniowego dziedzictwa, kop w książkę na jakimś wysypisku. Troszkę frajdy przy strzelaniu. Dramat utworu nie przekonuje. Zresztą ginie pod ciężarem metafor. Len, lipa, miód... leniwe popołudnia.
Nadużywasz imiesłowów, które powodują, że zwrotka zamienia się w ciąg skojarzeń. Jest to - wiadomo - naturalny proces tworzenia, ale wg mnie na kartce papieru trzeba rzecz poukładać, znaleźć myśl niezależną. Kult miłości jest trochę ślepą uliczką w poezji. Nie gwarantuje sucesu. Tym bardziej w poincie. Podoba mi się ostatnie wcielenie anioła. Taki anioł nękający.
Wolałbym, żedby twój tekst dział się gdzieś w konkretnym miejscu i czasie, był myślą spontaniczną, a on ma charakter podsumowania, odległości. Można by go upodobnić do fraszki Kochanowskiego. Ale wiersz jest.