Hm wprawka znaczy się... Hm ja nowości piszę tak: najpierw pojawia się w głowie czyli w niczym jeden wers (rdzeń). Zapisuję go a później obudowuję i okrywam szatami innych wersów. Później czytam wszystko kilkanaście (a czasem nawet kilkadziesiąt razy) i zastanawiam się nad dwiema sprawami: 1. czy KAŻDE słowo jest KONIECZNE, NIEZBĘDNE, i 2. czy przesłanie tekstu jest takie, jakie chcę. Jeśli nie - skreślam coś lub dopisuję, żeby całość grała. Dopiero na końcu wymyślam tytuł, krótki i dobitny - który czasem wywraca przekaz tekstu o 180 stopni. A teraz do sedna - przeczytałem Twój wiersz kilkanaście razy. Oto kilka spostrzeżeń. Widzę przeciwstawienie dwóch rzeczywistości: tej która ciągle płynie, umyka, jest nieuchwytna i nieustannie zmienna (Galatea, nimfa zamieniona w żródło, natura wody) i tej, która jest stała, ujarzmiona, zakrzepła, uchwycona w czasie i przestrzeni (gliniana waza, natura skały). W kontekście takiej interpretacji możnaby jednak zmienić tytuł na bardziej dobitny, który uwypukliłby to przeciwstawienie. Idąc dalej moim tokiem myślenia - wersy przypominają rzędy wzorów na antycznej wazie
Na koniec - nie wiem, czy nie zaingeruję za bardzo w Twój Osobisty akt twórczy, ale... moja propozycja byłaby taka: tytuł np. "Zbity dzban" i zmiana ostatnich wersów: "ponadczasowy czar śpi w PRZEMIJANIU / Galateo / ODEJDŹ ponownie / w sen kamienny". Uff. Mam nadzieję, że jakoś tam pomagam, a nie irytuję swoim wymądrzaniem/przemądrzaniem. pozdrawiam