Ostatnie komentarze czastykl
Ładnie bronisz swój kawałek, ale to wiersz powinien się obronić, a konsument zawsze ma rację. Tak więc wiersze muszą być po coś. Myślę, że Twoja opowieść o wierszu jest jego nadinterpretacją. Jeśli wolisz - dygresją na temat. :-) I ciągle mnie nie bawi. :-) I nie myślę, by tak widział szkołę przeciętny nauczyciel. No ale dobrze, krytyka systemu oświaty też jest po coś.
Jaśniej, czyli ciemniej. Chyba spojrzałem na "wzrok w oknach" jak na podglądaczy i to mi inaczej ustawiło wiersz. Ale teraz już nic nie rozumiem: ponieważ słowa szczelnie tamują treść peela a to jak nimi ma się wypełnić treścią: pogłówkuję nad tym jeszcze :-)
Tak do połowy mnie porwało. Potem oddało bez okupu. Pozazdrościć ucha na melodię frazy. Zostaw myślniki, wielokropki, i etcetery. Proszę popracuj nad pointą i dawaj więcej. A poza tym: "od kilku dni jeżdżę na drugi koniec miasta..."
Nie wiem, po co jest ten wiersz? Domyślam się, że podmiot liryczny dostał złą ocenę i musiał odreagować spoglądając oczami belfra. Nie bawi mnie to, nie znajduję w tym nic świeżego. Wykonanie też takie sobie (są lepsze), choć rzuca się w oczy: pożółkłe, pokryte/.../powoduje/parzy/przegrywa. Może tylko stara prawda, że "nec Herkules contra plures" jest jakimś tropem, ale raczej zakopanym trupem.
Puenta jest super, należy jednak zauważyć, że bohater liryczny nie oszukuje czasu, tylko samego siebie
Bo czas tyk-tyk-tyk... no, ale nie ma się co dziwić, oszukiwanie czasu to przeznaczenie
Komentarzyk? Bitte! Nie wiem na ile zbite słowa wypełniają treścią (bo wolno przyswajam i tylko rozrzedzony towar), ale żałuję, że nie została wykorzystana dwuznaczność słowa "zbite". Tym bardziej, że "zbyt szczelne" nie gra mi nawet w głównym wątku zamykania i otwierania; ale to może ze względu na prozodię. Nie wiem dlaczego punkt ciężkości wiersza jest w tym miejscu. I na czym polega szczelność słów (mają nie puszczać treści? banałów? światła?) . A jednak zaprowadził mnie do nastrojowego pokoju. Jeżeli można proszę o wytłumaczenie.
Pewnie masz rację. Ale tak dla porządku: to kiedy to się dzieje?
Miladoro, co racja, to racja. Już się poprawiam. Również szaleńczej zabawy sylwestrowej życzę.
Dziękuję za komentarze. Ten wierszyk jest jak dotąd najzwięźlej przedstawionym moim rozumieniem działania świata. Co do Cooka, to chodzi o tego, który został na Hawajach zatłuczony pałkami...
Masz całkowitą rację! To jakiś chochlik mi pokopiował. :-) Dziękuję za komentarz.
Zdecydowanie w wersji "jak tam mała" było pikantniej!
I troszkę mi przykro, bo sam wykorzystałem bardzo podobny zabieg.
No tak, to nie jest mój kawałek. Jednak pozwolę sobie (na własny użytek) nie czytać dwóch ostatnich linijek. Teraz trzecią strofę wrzucam na początek i wywalam "mimo iż". Jeszcze "asfaltowym dywanem" daję na początek drugiej zwrotki i "spacer" zamieniam na "spaceruję". Na koniec zmieniam tytuł na np.: "Samotność mnie tutaj dopada". No to trochę powykręcałem. Fragment z deszczem jest jak najbardziej.
Skoro szkło roztrzaskane w drobny mak, to raczej nie możesz pisać o kuli. Jestem sama, nie radzę sobie z życiem, jest mi smutno. Wprost zachwyca odkrywczością
Na dodatek nie całkiem się wpasowujące nawiązanie do Kotów Kata. Pozostałe obrazy również dziwnie znajome. Nieśmiało proponuję wziąć jeszcze tę smutną historię na warsztat i bardziej naciągnąć jej potencjał. Natomiast tytuł bez zarzutu. Szkoda, że tylko on.
Czytając Twoje kawałki odnosiłem wrażenie, że piszesz tylko jeden wiersz. Po lekturze powyższych rymowanek - uważam, że skala jest zbyt mała - ponad "Świetne!" powinno być" "Grzegorz Szafoni". Chwalę, ale to się nie powtórzy. (Zwyczajnie lubię wiersze o sobie).
Też bym tak chciał, żeby się czepiały (mnie się nie imają, uciekają przede mną). Ale miało być o wierszu! "czepiają się jak rzep psiego ogona" niezbyt pasuje mi znaczeniowo (wszak rzepy się instalują na stałe i nie trzeba ich łapać nim uciekną.) W passusie "w zapisz szybko zanim..." nie wiem, czy "szybko" jest niezbędne, czy to nie jakieś powtórzenie? Ale i tak się podoba.