Witam! Szczerze mówiąc zgubiłem się trochę z czasem utworu. Wydaje się, że od początku zimy (powiedzmy: 22 grudnia) wrony przytyły. Z drugiej strony wydaje się, że mowa o chrześcijańskim Bożym Narodzeniu (bo katedra), które ostatnio obchodzi się 25-ego).
Jest to pewny trop interpretacyjny: czym oni je karmią ???
Uwaga druga: uważam, że aby podkreślić nastrój zimy, bardziej pasowałoby "zabija koty odgarniaczem do śniegu"
Z uwagi na to, że czarnowrony są w Polsce bardzo rzadko spotykane, wnoszę, że pod słowem "wrony" kryją się zakonnice! Wtedy widać, że tematy "katechetyczne" stanowią pewnego rodzaju klamrę, nadto uwypuklone "matką księdza, która zabija koty. Jest to bowiem (chociaż nie lubię odwołań do bieżących wydarzeń) nawiązanie do wypowiedzi watykanisty, który powiedział, że tylko "cztery koty" słuchają Benedykta XVI. Po uważnej lekturze dochodzę do wniosku, że jest to wiersz antyklerykalny.
Niestety nie wiem też, dlaczego jeśli drzewa są ośnieżone, to Pani Zima jest w sandałach? Pozdrawiam.