Ostatnie komentarze dagny_d
Bardzo dziękuję zbigniewie_n za komentarz. Monodram "Bezpowrotnie" pisałam dość dawno temu, a sprawą kluczową była ówczesna polska emigracja polityczna, a w kwestii inscenizacyjnej- światło, które bohaterka sama ustawia w zależności od sceny.
Czarować nie potrafię, za to daję się wkręcić w dyskusję
A propozycje odnośnie zdania, aby jak najmniej odbiegać od jego oryginalnej wersji "Czy miało jeszcze jakieś znaczenie, czy ta nadchodząca kobieta o zimnych oczach była modelką, czy wiedźmą?", mam następujące:
1. Czy miało jeszcze jakieś znaczenie, że ta nadchodząca kobieta o zimnych oczach mogła być modelką, czy wiedźmą?
2. Czy miało jeszcze jakieś znaczenie, kim mogła być ta nadchodząca kobieta, modelką, czy wiedźmą?
3. Jakie to miało obecnie znaczenie, czy ta nadchodząca kobieta o zimnych oczach mogła być modelką, albo wiedźmą?
De gustibus (non est disputandum)
Ok valdens, zgadzam się z Tobą, że nie zawsze i nie wszędzie, bo w przeciwnym razie tworzylibyśmy barokowe konstrukcje. Kiedy coś czytam i łapię się na tym, że zamiast iść dalej zdanie mnie zatrzymuje- powtarzam je na głos. I jeżeli zgrzyta nadal, wyrzucam "zgrzyt". To taka "na czuja" reakcja i w tym przypadku swojej opinii, tak jak niepodległości bronić nie będę.
Spodobało mi się, bo wciągnęło i spowodowało dreszczyk; bo poprowadziłeś płynnie narrację, wymalowałeś sugestywny obraz nocnej ulicy i dałeś zaskakujące zakończenie. Ocena- bdb.
Kilka uwag, według klucza: wielką literą, lub w nawiasach pisałam to, co jest wg. mnie do poprawienia. Urywki zdań zapisałam już z taką interpunkcją i zapisem, jakie uznałam za poprawne.
1. Było JUŻ późno, we wszystkich oknach JUŻ dawno
2. W tej małej uliczce, blade i słabiutkie niczym kawa zaparzona z połowy łyżeczki światło, rzucała raptem jedna ( latarnia) na rogu, za jakieś dwieście metrów świeciły dwie, a jeszcze dalej jaśniało kilka kolejnych, ale ich blask nikł pod ciężarem wszechwładzy mroku nie rozjaśniając go ani trochę; podobnie jak miliony gwiazd nie mogą sprawić, by nocą było widno.
3. Kontrast między hałasem i rozgardiaszem dnia a panującym
3. z duszą na ramieniu, nie pewny (NIEPEWNY) , czy gdzieś
4. ale czy w taką noc jak ta,
5. Czy ten ruch tam za śmietnikiem, to
5. Może mylił mnie słuch? Może udzielił mi się panujący tu
6. ale ZARAZEM kobieta tak wyjątkowa,(albo) ale zarazem kobieta wyjątkowa; tak wyjątkowa,
7. w TĘ powierzchowność
8. do tego dziki wzrok, (hm, jasno seledynowe, chłodne, mroźne oczy w których kryje się dzikość – chłodna dzikość?)
9. była już kilka metrów ode MNIE , ale wciąż MNIE
10. Czy miało jeszcze jakieś znaczenie, CZY ta nadchodząca kobieta (...) CZY (...)
Pozdrawiam.
Po przeczytaniu Twojego felietonu wyobraziłam sobie taką scenkę:
Pan Kazio i pan Romek siedzą w biurze popijając poranną kawkę przegryzaną kanapkami. O czymś warto (ynteligientnie) porozmawiać. Pan Kazio: dobry felieton wczoraj czytałem. Pan Romek: i co? Pan Kazio: napisali, że Polacy to dziwny naród. Pan Romek: aha.
I kuniec, temat się urywa.
Albo, daje impuls do dobrze znanego, swojskiego, wylizanego do gładkości tematu narzekania na waaadzę; obojętnie, czy z prawa, czy ze środka, przywary narodowe (Polacy to dziwny naród!), bądź ksenofobię.
I kuniec. Nic nowego
Godne uznania, że Autor we wstępie uprzedził mnie, że nie skłania się ku dłuższemu wywodowi, a tylko poczyni pewną obserwację. Zaintrygował mnie tym i zasiadłam do czytania, ciekawa niezmiernie obserwacji Autora.
A potem zadzwoniłam do przyjaciółki i powiedziałam, że właśnie skończyłam czytać pewien felieton. I co, i co? Dopytywała zaciekawiona onaż. Przeczytałam, że Polacy są dziwni- powiedziałam. Aha- odpowiedziała przyjaciółka.
Pod względem konstrukcji, felieton napisany poprawnie. I sarkazmu jest deko, i próba podciągnięcia pod absurd demagogów z najwyższej gałęzi, i odniesienia do literatury (sic! Kubuś Puchatek), i narodowo- kpiarska poina. Tylko... po co był ten felieton ?
)
Pozdrawiam
Uff, trudno jest w krótkiej wypowiedzi zamknąć esencję własnych przemyśleń; choć to ponoć sztuka
. Oczywiście, że zastosowałam uogólnienie, co do idei patriotyzmu minimalnego (podatki, etc). Gdzieś głęboko jestem przeświadczona o tym, że proces transformacji zapoczątkowany z końcem lat osiemdziesiątych przemianami społeczno- politycznymi, wchodzi obecnie w fazę stabilizowania wartości wyższych. Konstrukcją ramową tegoż są dorośli: rodzice, wychowawcy, pochodzący z pokoleń 50, 60, 70, którym transformacja najbardziej dała się we znaki. Mówili młodym (rocznik 80+) o martyrologii, bohaterstwie, a młodzi krzyczeli- nie! Te pokolenia po raz pierwszy od czasów zaborów, przestały się rozumieć.
Oczywistym jest dla mnie fakt, że praca u podstaw wciąż, stale, choćby mozolnie ma sens, aby "Kto otrzymał korzenie i skrzydła, ten wie, skąd wyszedł i potrafi wrócić do ojcowskich progów. Skrzydła pozwolą mu na prawdziwą wolność. Korzenie przypomną mu, skąd pochodzi i jaki jest jego cel."
Zapraszam do lektury mojego artykułu: "Pierwsza dekada", który wpisuje się w pewien sposób w obecną dyskusje. Pozdrawiam.
Taki stary wpis ze sztambucha:
Są łzy co jak ogień palą
Są serca które nigdy się nie żalą
Są winy na które nie ma sędziego
Więc jeśli ktoś nie kocha nie pytaj DLACZEGO.
Z zainteresowaniem przeczytałam Twój tekst, chociaż mam odmienne zdanie co do poruszanej w nim problematyki. Uważam, że nie po to zdecydowaliśmy się wyjść z okopów PRL-u, przebrnąć przez czyściec wyrzeczeń i bolesnych transformacji, aby w tej chwili z głową odwróconą ku przeszłości zastanawiać się nad współczesną tożsamością Polaków; szczególnie młodych Polaków. W różnych momentach dziejowych są ważne różne postawy patriotyczne. Myślę, że obecnie powstańczy patriotyzm stracił na aktualności. Nieśmiało podnoszona jest kwestia wypracowania aktualnych wzorców patriotyzmu, idących w parze z okolicznościami, przemawiających do młodych. Uważam, że model narodowej martyrologii i powstańczego bohaterstwa po prostu przestał działać z prostego powodu- młodzi Polacy żyją w innych realiach. Dla nich patriotyzm to praworządność, płacenie podatków, uczciwe prowadzenie interesów, edukacja oraz punktualność, pracowitość i sumienność. W naturalny sposób odrzucają patriotyzm oparty na cierpieniu, aktach wyrzeczenia czy heroicznym bohaterstwie i naprawdę nie widzę potrzeby przenicowywania współczesnej młodzieży na przeżyty już model patriotyzmu; dla nich jest to ciało obce. I dlatego nie zgadzam się ze zdaniem, że "Młodzi dzisiaj to ni mniej ni więcej jak skonformizowani futuryści." Bezwzględnie trzeba na ten temat rozmawiać. Uważam, że ważna rola przypada inteligencji, która powinna brać odpowiedzialność za definiowanie nowego patriotyzmu polskiego, dopasowywanie go do zmieniających się okoliczności, kształtowanie wartości, charakteru i postaw młodego pokolenia.
Osobiście byłabym bardzo ciekawa dyskusji na ten temat.
Co do samego tekstu- warto moim zdaniem nieco nad nim popracować i uporządkować; kilka przykładów:
-"mają swoją importowaną"- swoją, czy importowaną?
- "zadbała oświata. Ci ostatni jednak"- ci, czy ta?
- "tylko na l z plusem."- na i z plusem, czy na 1+
- "a nie pamiętają inni, często sukcesywnie kształcący się młodzi ludzie."- dość to niezrozumiałe.
Pozdrawiam.
Bardzo udatny obrazek, plastyczny, z poczuciem humoru i z onomatopeją gdzieniegdzie.
"Czarny łypnął się źrenicą(...)"- chyba łypnął źrenicą; forma zwrotna jakoś mi tutaj nie pasuje.
"W głowie Wam tylko gniazda i jaja,(...)"- zastosowanie wielkiej litery w słowie "wam" nie znajduje uzasadnienia w tekście.
Ocena- bdb; pozdrawiam
Wspomniałam we wcześniejszym poście, że opowiadanie ma być składnikiem większej całości, która będzie o uzależnieniu; o uzależnieniu od mężczyzny. Okrutny, obojętny lub przewrotny partner staje się narkotykiem- kimś, kto pozwala oddalić się od własnego, niespokojnego wnętrza, kto jest substytutem szczęścia, przynosi chwile ulgi i oszołomienia, kimś, bez kogo coraz częściej nie sposób się obejść. Lecz jednocześnie ten sam człowiek jest źródłem innych męczarni, toteż uzależnienie się, szybko przybiera postać nałogu.
Zdaję sobie sprawę, że opowiadanie w obecnej postaci może być zbyt zagęszczone jak koncentrat- to prawdopodobnie miała na myśli unpapillon. Rozprowadzenie tego kondensatu emocji prowadzących do uzależnienia, erotyzmu i eksperymentów erotycznych, przeprowadzenie bohaterki przez poszczególne stadia uzależnienia z ukazaniem genezy tegoż, jest w moim zamyśle.
Znam takie kobiety jak Aura/Pia; realne kobiety, które nie są wytworem fikcji literackiej. Na podstawie ich przeżyć można napisać wiele opowiadań.
Już wiem, że powinnam bardziej eksperymentować z językiem i z formą. Wiem o tym, dzięki Waszym komentarzom
Pozdrawiam.
Nic, co napisałam powyżej, nie zmienia mojego zdania- opowiadanie jest fajne.
Tym, że Ty jesteś zaskoczony- jestem ja zaskoczona. Nie chodzi mi o Wierę Kamszę, bo jej "Kroniki Arcji" można czytać tylko w języku rosyjskim i nie wiadomo, kiedy będą dostępne w przekładzie. Zbeżność postaci
Chodzi mi o "fantasy zupełnie fantastyczna" ))
Nie wiem, może się uczepiłam. Znalazłam wiele odniesień, które ku umiejscowieniu w realiach danej epoki, skłaniały. (bełty kusznicze, bardzo rozpowszechnione w tamtych czasach; męski wams, który pojawił się ok. XVI wieku; tytuł szlachecki- diuk; miasto Cabanas itd).
Pozdrawiam.
Coś w tym jest, o czym piszesz; ekonomisto.
"Czuł, że powinien zapukać, albo po prostu wejść" - to co on czuł tak naprawde?
"przeszkodziła mu w tym jego analityczna natura" (która kazała mu) "Z furią rzucił kwiaty, zbiegł po schodach i z całej siły zatrzasnął drzwi mieszkania."
Facet, który "wcześniej nie miewał powodów do prawdziwego strachu", zachowuje się jak dzieciak.
Fajny pomysł na zabawne opowiadanko.
Gorąco polecam, kiedy ukaże się na polskim rynku wydawniczym: "Kroniki Arcji" Wiery Kamszy. Czarna ma wiele wspólnego z Eriką, zwaną inaczej Estell Oscara.
Twoje opowiadanie fajnie się trzyma konwencji fantastyki historycznej. Można by było dyskutować, co do osadzenia akcji w czasie i przestrzeni (XVI-XVII, półwysep Iberyjski). Jeśli tak było w Twoim zamyśle,
podgrodzie, gościniec, karczma są trochę z innej bajki. podobnie jak kołek wbity w Czarną. Hiszpańscy konkwistadorzy, jako pierwsi mieli kontakt z nietoperzami-wampirami. W tym rejonie Europy, o którym mówię znane były jako "bruje"- wiedźmy, wampiry. Kołek natomiast to zwyczaj znany wśród Polaków, Rosjan, Serbów i Czechów. Kultura Zachodu powołała do życia Inkwizycję
I kilka drobiazgów:
Padło ci na mózg, czy możeś podczas bitwy po łbie dostał?;
Ja bym na zawał zszedł.
- Ech, wojacy też ze strachu mało nie pomarli,
Plączą się bohaterom języki chwilami, współczesne zwroty z tymi wiekowymi. ))
Zawał serca określano kiedyś mianem palpitacji serca, nie rozróżniając często, czy to zawał, czy wylew.
Opowiadanie czyta się lekko, akcja jest zwarta, narracja zróżnicowana.
Serdeczności
Bardzo cenna uwaga, bury_wilku, o tej nierówności. Pomyślę o tym. Dziękuję.