Ostatnie komentarze Daniel Madej
Ten tekst to raczej jakiś wywód pociachany na wersy. Przesłanie tekstu jest dość... powiedzmy szkolne. Przyozdobiłeś to wszystko zalatującymi kiczem kfiatkami typu nieskończoność istnienia. Ale patos tutaj się sam w sobie jako droga dotarcia do czytelnika broni, nawet nie jest zbyt agresywny. Najbardziej drażni mnie opisywactwo, rozwlekanie wiersza poprzez banały. To oddala tekst od poezji, niestety.
No tak, powiedzmy, że Polibuda nieco spacza człowieka. Już nie spamuje i pozdrawiam.
Creep napisał kiedyś protest-poem przeciwko nadawaniu wierszom gwiazdkowych tytułów, więc na twoim miejscu zmieniłbym go
A tak bardziej serio: Jakoś przeleciał przeze mnie ten tekst beznamiętnie, przelał się. Dlaczego? No właśnie... Może za bardzo autor poszedł w kierunku monologu/opowiadania?
Tutaj creep już dużo powiedział. Ja tylko dodam, że najbardziej mnie dotknął fragment ze stykami. To takie fizyczne, techniczne, zimne, ale i bliskie.
Koncept bardzo oryginalny, ale w treści nic nowego, płascy wydają mi się ci bohaterowie notek, jednowymiarowi, jakby przekalkowani.
Potok obrazów bez żadnej filtracji. Staraj się próbować odróżniać istotne od nieistotnego i dopiero potem wciskać w wiersz. Próbuj zaskakiwać, tak jak tutaj:
papieros kończy żywot
w piecu
A unikaj banałów takich jak stwierdzenie otwierające tekst.
Nie znalazłem tu choćby skrawka poezji, Banał na banale.
Ale nie przejmuj się, każdy zaczynał z podobnego poziomu.
Na początek polecam dużo czytać (z naciskiem na współczesnych).
Poza tym - proponuję pół tonu ciszej, ty tutaj wykrzykujesz, co niestety prowadzi do komizmu. Zrezygnowałbym również z nachalnym powtórzeń i wyświechtanych słów typu miłość, czarne, białe...
Może na początek skup się na opisywaniu tego, co jest wokół ciebie?
Myślę, że byłoby wygodnie dla wszystkich, gdybyś umieściła pod/nad tłumaczeniem wersję oryginalną
Tak, jest pomysł, ale za bardzo go eksponujesz i robi się nieco pretensjonalnie, msz. I nasycił bym to metaforami (ale nie za bardzo) tu można wyprodukować dodatkowe poziomy.
Ja mam podobnie jak creep. Wydaje mi się tylko, że gdybyś ciut dłużej posiedziała nad tekstem, to cały tekst mógłby brzmieć tak mocno i przewrotnie jak puenta.
Poezja to jednak sztuka ciągłego skreślania. Ale to co tutaj jest bardzo sprawne i, tak jak mówi creep - dobre po prostu.
Trochę mi na myśl przyszedł wiersz/piosenka Świetlickiego "Złe mi się".
Tekst jest generalnie ok, powtórzenia nie rażą, choć jest ich spore nagromadzenie, dobrze z tego wybrnąłeś.
Ja (ale to ja, się nie przejmuj) podmieniłbym ostatni wers na coś przewrotnego.
Ja odczytuję ten wrzask z dwukropkiem na końcu również w inny sposób, jako skierowanie na czytelnika, który ma sam dopowiedzieć, domknąć ten "obieg". Wiersz naprawdę bardzo dobry, równy, świeży. Udało Ci się zbudować prawdziwą przyrodę ze słów, tak to odczuwałem podczas lektury. Takie przyjemnie przytłoczenie homo sapiens naturą.
Powtórzę jeszcze raz: podoba mi się. Gdybym mógł, dodałbym do ulubionych.
sąsiedzi za ścianą mocniej
się kochają. taki jest ich stosunek
do jesieni.
Właśnie dla takich fragmentów lubię cię czytać. Tekst równy, z pętlą w pętli, ciekawie.
Mało tu poezji. Wszystko podane na talerzu, od tytułu po puentę przewidywalne. Brak świeżości w tym tekście, a moralizatorstwo odpycha czytelnika.
Używasz dużo kalek: te kody kreskowe, naukowcy, jakaś fatalistyczna wizja przyszłości. To przywodzi na myśl raczej kiepskie science-fiction. Zalecam więcej dystansu, ironii.
I zupełnie nie rozumiem tych znaków pod koniec tekstu. Podwójne myślniki?
Pozdrawiam
Również bardzo cenię obrazy Kieślowskiego, więc z ciekawością przeczytałem twoje odczucia i uwagi.
Nie podoba mi się w twojej recenzji to, że często się powtarzasz i to powtarzasz ze stwierdzeniami dość "wazeliniarskimi" np.
Poruszająca muzyka Preisnera uzupełnia piękny obraz.
przepięknie napisana przez Zbigniewa Preisnera
kreśli historie najbardziej intymne za pomocą obrazu i przepięknej, podniosłej muzyki.
w cudownej, wzniosłej oprawie muzycznej Zbigniewa Preisnera
Poza tym bywasz niekonsekwentny. Piszesz w części poświęconej Niebieskiemu o całej trylogii (Trylogia, wyprodukowana przez Mariana Karmitza...).
Wymieniasz również Złotego Lwa jako nagrodę dla pierwszej części Trzech Kolorów. W takim razie należałoby chyba wspomnieć choćby o nominacji do Oscara dla Czerwonego.
Gdybyś nie przeplatał dobrych, ważnych informacji tymi wpadkami było by całkiem nieźle. Dodatkowo zdarzyły się drobne błędy techniczne np. ogladając tą scenę albo miłości,( nadzieja) czy też wprzypadku śniegu i miłośći!.
Pozdrawiam