Ostatnie komentarze Dominika289
Heh. Darksio, doprawdy, znasz te realia? Może będziesz zaskoczony, ale wiesz, też nie jestem z miasta, ani nawet z miasteczka, mieszkam na wsi, piszę teraz z mojego wiejskiego komputera. I zupełnie mnie ten tekst nie oburzył, nie poczułam się dotknięta, bo wiem, że zalany żul znajdzie się wszędzie: w mieście, na wsi, w Polsce, w Stanach, w Papui-Nowej Gwinei... Myślę więc, że takie nadmierne branie do siebie tego tekstu świadczy o tym, że ma się jakiś kompleks wsi, który każe wszystkim naokoło udowadniać, że wcale się nie jest gorszym przez swoje pochodzenie. A po co to robić? Tak, żyję na wsi i jak wracam z mojej UCZELNI do domu to widzę żulów zataczających się chodnikiem, ale studenci, którzy mieszkają w blokowiskach w miastach też to widzą. Czemu więc mam się czuć dotknięta? Ja wiem, że miasto nie jest w niczym lepsze, że ludzie są wszędzie tacy sami. Jeśli ktoś uważa mieszkańców wsi za gorszych to ON MA PROBLEM (z rozumem), nie ja. Nie ma się co gorączkować. Poza tym ciągle sądzę, że w tym tekście nie chodzi o samo napiętnowanie wsi, ale ludzi z problemami alkoholowymi, ludźmi zaklętymi w kręgu marazmu, a jak już wspomniałam - tacy są wszędzie.
Moi Drodzy, nie rozumiem tego całego poruszenia. Czy nikt z Was nie oglądał "Wesela" czy "Domu złego" Smarzowskiego? On naprawdę posuwa się dużo dalej, a niemalże wszyscy nazywają go demaskatorem, a nie twórcą stereotypów. Zarówno Smarzowski, jak i kolega mattmeister HIPERBOLIZUJĄ pewne zjawiska, aby zwrócić uwagę na określone problemy. Przecież szanowny kolega nie umieścił tego tekstu w dziale "reportaż", nie wmawia nikomu, że wieś to jest właśnie taka i tylko taka i że Wy czytelnicy musicie się z tym zgodzić i w to uwierzyć. Warto przyswoić sobie taki termin jak "fikcja literacka", a także kilka innych, na przykład "groteska", "ironia", "hiperbolizacja"... Why so serious?
Poezja to nie moja działka i rzadko do niej zaglądam na tym portalu ale stworzyłaś obraz tak plastyczny a zarazem subtelny, iż musiałam skomentować i napisać, jak bardzo mi się to spodobało
Wydaje mi się, że uchwyciłaś klimat wiosennego poranka wprost idealnie.
Czytam Twój drugi tekst i muszę przyznać, że masz dość wyrazisty styl, wyróżnia Cię głównie naturalizm. Wzmacnia on wymowę tekstu; to pewnie dzięki temu łatwo Cię zapamiętać. To, co mi się rzuciło w oczy to:
"Słońce stało wysoko nad strzelistym szczytem Świątyni Jasności."
Słońce chyba widniało, nie stało... Słońca z reguły nie stoją.
Tak, teraz zachowany jest klimat
Teraz mamy krwiste, mięsiste opowiadanie; fajnie, że na portalu można takie przeczytać :]
Nie twierdzę, ze ktoś ze zdeformowaną głową jest zabawny i rozumiem Twoje intencje, po prostu wyrażenie "spłaszczona" nie pasuje mi do całości. Jest trochę groteskowe, brzmi to tak jakby walc mu tą głowę rozpłaszczył -_-' Dlatego proponuję to zastąpić jakimś innym przymiotnikiem, nawet tym "zdeformowana". Ale to tylko moja taka drobna sugestia
Fajne. Z pomysłem. I co najważniejsze, nie jest głupionaiwne, nie trąci kiczem. Dobrze się czyta, ale mam jedno zastrzeżenie:
"Kochała pomimo głowy, z jednej strony spłaszczonej od urodzenia."
To zdanie nie pasuje- budujesz klimat, napięcie, ma być mrocznie i jest mrocznie, tylko właśnie to jedno zdanie i ta "spłaszczona głowa" burzy wszystko, bo ja na przykład parsknęłam małym śmiechem gdy je przeczytałam -_-' Niszczy poważny nastrój to zdanie. Ale tak poza tym to dobrze napisany, oryginalny tekst.
Gapa ze mnie... Narobiłam sobie kichy strzelając 2 błędy w tytule
Dziękuję za cenne wskazówki.
Jack the Nipper- mówiąc o krześle na kształt stożka miałam na myśli narzędzie do tortur zwane też kołyską Judasza
Tu masz obrazek dla jasności
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%82yska_Judasza
Siedzenie na tym wydaje mi się dość uciążliwe, chociaż...chociaż są gusta i guściki
Ach, cieszy mnie ogromnie, że mój esej zmusza do myślenia albo przynajmniej do skupienia :]
Co do tytułu- zabiliście mi ćwieka! Nie może być tak jak sugeruje Miladora- nie ma słowa "odtak", tu nie chodzi o spację. Zastanawiam się wciąż czy poprawnie jest "od tak" czy "ot tak" i daje słowo, może jestem ułomna, ale odpowiedzi nie mogę znaleźć w żadnym słowniku :/
Miladora- święte słowa, masz rację, poprawiłam
Miło słyszeć, że mimo tego, iż nie obradzam co i raz w nowe teksty, to że jak już coś napiszę, ma takie dobre recenzje. Urosłam w sobie :] Aż się zdziwiłam, bo przecież licealistek (nawet tych jedną nogą już na studiach) zwykle się nie traktuje poważnie ;p
"Potknęłam się o Się"- to co piszesz ma SENS! Bardzo podoba mi się wymowa wiersza, ciekawa koncepcja, gratuluję pomysłowości.
Aaaaa, łatwopalne, to zmienia postać rzeczy, trzeba było tak od razu!
Trudno się z tym nie zgodzić, oczywiście, że się nie gniewam ;p
A więc w porządku, pójdźmy na kompromis. Ustalmy, że wykształconych ludzi w średniowieczu rzeczywiście było mało, ale jak już taki się trafił, to wiedzę miał tak gruntowną (w zakresie nauk humanistycznych), że dzisiejsze tzw. "elity" się nie umywają. Taaak... Myślę, że społeczeństwa mieszać nie musimy, gdyż w swoim eseju z góry podzieliłam ludzi na piśmiennych i niepiśmiennych, doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że faktycznie było ono ciemne. Ale przecież tak samo było też w innych epokach, dopiero później się to zmieniło.
"Damskie mądrości" pheh
Kolego, zabrzmiało mi to lekko ironicznie...! A to, o czym piszę to nie są "mądrości" tylko, to czego mnie uczono (i nadal uczą) w szkole, sama sobie nie wymyśliłam niczego
Pozdrawiam
Dziękuję za komentarz- zauważyłam, że dłuższe teksty głównie się omija, a tu jednak ktoś raczył nie tylko przeczytać, ale i skomentować!. I już przechodzę do rzeczy. Po pierwsze, zgadzam się z tym, że przesadziłam pisząc, że każdy może wydać książkę; zdaję sobie sprawę z obowiązujących w światku pisarskim zasad. Ale to nie znaczy, że na rynku nie ma szmatławców
I nie jest to winą autorów czy wydawców, lecz czytelników, którzy czują zapotrzebowanie na literaturę łatwą, przyjemną, nic nowego nie wnoszącą. Wydawcy są tego świadomi, wydają pełno bubli i trzepią grubą kasę :]
Co do średniowiecza- będę bronić. Mediewistą ani specem od żadnej innej epoki nie jestem, jednak zdaje mi się, że myślenie o wiekach średnich jak o czasie wszędobylskiej ciemnoty jest zgubne. Wiem, że powszechnie w szkołach się tak uczy, jednak to dopiero Hegel w XIX w. wpadł na tak szalony pomysł, by poustawiać epoki dialektycznie, w sensie: antyk dobry, średniowiecze złe, renesans dobry itd. I chyba TO dopiero jest uogólnienie. Poza tym, myślę, że takiemu mnichowi wiedza o astrologii była naprawdę G potrzebna, ważne, że literaturę, filozofię, grekę i łacinę miał w małym paluszku
Bo miał!
Dziękuję