Kurczę. Jak to się za dawnych czasów na tym portalu mówiło, trochę to chyba przegadane (nie pytaj, co to znaczy
, ale... ech... mam słabość do takich obrazków z danego miejsca. Nigdy nie wiadomo, ile w tym prawdy, czyli obiektywizmu, ale jednocześnie myślę, że jest w tym masę prawdy(czyli uczuć).
"skrzywione skrzydła drzwi w ironicznej synchronii
tańczą z szafirowymi balustradami mini balkonów
prania tam nie wywiesisz ani nie poprawisz
kolorytu bladzizny importowanej szynki"
To mi ładnie zaśpiewało. Ta codzienność - pranie. Mam wrażenie, że mogłem zobaczyć te balkoniki (choć na Malcie nie bywałem).
To takie rozdzierające uczucie bliskości i odległości jednocześnie. Z tym mi się kojarzy horyzont. Tuż, tuż, ale zawsze dalej. A życie jest takie i nie jest jednocześnie.
Pewnie do poprawek (bo zawsze tak można). ;-) Ale dziękuję za wyprawę na Maltę tego wieczoru. Może, dzięki temu uda się usnąć. ;-) Wszystkiego dobrego.