Ostatnie komentarze Eiserne Drossel
Bardzo lubię Twoje teksty. Z rozkoszą czytam, zaglądam, wyławiam dla siebie niektóre smaczki. Zazwyczaj tworzysz świetny klimat, tak lirycznie u Ciebie i poetycko... tym razem jednak przekombinowałeś. W tej odsłonie nie zachwycasz, tekst wydaje mi się pisany na siłę. Krytykuję, bo wiem, na co Cię stać i dlatego usiądę sobie i poczekam, aż napiszesz wiersz, który zwali mnie z nóg. A uwierz mi, potrafisz, tylko trochę bardziej się postaraj.
Pozdrawiam.
A mnie się właśnie podoba - proponujesz jakże przyjemną alternatywę dla ojczyźnianej gęby! I tak właśnie trzeba traktować polskość - świadomie ją stwarzać. Nie Skłodowska (której UW zatrzasnął drzwi przed nosem, a Sorbona na własnej krwawicy wychowała na noblistkę), nie Kopernik (którego narodowość jest wielce dyskusyjna), nie Sienkiewicze ani Mickiewicze, ba, nawet nie Gombrowicze (że do gęby znów nawiążę), ale my - tu i teraz, mamy Polskę w rękach jak kawał plasteliny, i to my sami kształtujemy obraz Polski i Polaków na zewnątrz - to, jak nas w świecie postrzegają. I nie ma co uciekać w bogoojczyźniany sztafaż, w patriotyzm i martyrologię rozdmuchane do granic absurdu. A że seks i że stan wojenny? Dla mnie wymowa (przewrotna) tekstu jest poniekąd taka, że... pochwała witalizmu. I zdrowego stosunku. Do Polski rzecz jasna.
Strasznie patetyczny i wtórny tekst. Przeczytałam, nie wywarł wrażenia, przeszłam obojętnie - a wiesz dlaczego? Używasz wyświechtanych sformułowań, zwrotów, które przez stulecia używania w poezji straciły swoją siłę oddziaływania. Zajrzyj do "dekalogu dobrego wiersza".
Po pierwsze zapytaj siebie, dlaczego piszesz. Czy Twoje teksty są rezultatem kompulsywnej potrzeby szrajbienia sobie tego i owego (i spełniają raczej rolę autoterapeutyczną) czy masz zamiar tworzyć poezję, która będzie poruszać czytelnika. Jeśli to drugie - trzeba ćwiczyć warsztat, bo na razie jest nieciekawie. Niewątpliwie coś się tli - ten tekst potraktowałabym raczej jako zarys przyszłego wiersza. Czytaj dużo aktualnej poezji. Czy mówią Ci coś następujące nazwiska: Dehnel, Suska, Wiedemann, Honet, Majzel, Ryst?
Też zaczynałam kiedyś od serduszek, pałających uczuć i aniołków. Boże, jaki wstyd <facepalm>
"Miasto przybrało w biodrach" - to jeden ze smaczków, które pozwoliłam sobie wyłapać i zachomikować. Bardzo na tak - czarujesz, przyciągasz mnóstwem obrazów. Bardzo lubię Cię czytać. Zaglądam, nie zawsze komentuję, bo czasami niewiele z tego pożytku. Szkoda gadać pod wierszem, żeby nie spsuć wrażenia, które tekst pozostawia. Pisz dalej, Twoje Julki są bardzo (jakie? zachowam dla siebie - moja słodka tajemnica).
P.S.
Czy Ty aby przypadkiem nie masz kotki Julki?
Ten wiersz uderza w czułe struny. Zolu, jak nikt inny, potrafisz wywołać nastrój i trzymać, usidlać w nim od pierwszej litery, przy czym wrażenie, jakie pozostawia wiersz, nie odpływa wraz z końcem utworu. Twój tekst oczarował mnie, choć nie ma w nim awangardowych chwytów, nawiązań i intertekstualnych eskapad. Twój tekst stał mi się podskórnie bliski - zabieram go sobie i idę do swoich spraw. Dziękuję za wieczór z wierszem.
Czytam drugi raz. Odkąd znów zawitałam na PP czytam, zaległości nadrabiam, ale rzadko się udzielam pod tekstami. Tym niemniej - zaglądam, przeglądam i bardzom rada, że trzymasz poziom i nadajesz ton. Jak zwykle czytam Twoje wiersze z zachwytem. Tak trzymaj, Poeto.
P.S.
Jak już się tak naprodukowałam tej wazeliny, to jeszcze dorzucę, że tomik bym chciała. Z dedykacją.
Przychodzę tu i Ja, zwabiona imieniem Julii, jak zaklęciem. I tym razem nie zawiodłam się. Piszesz kobiecość, Twoje wiersze są skierowane do wewnątrz, opisują światy, które nawarstwiają się niczym słoje drzew, które przyrastają z każdym rokiem. W Twoich wierszach wiele się dzieje, chociaż odbiegają one od dominującego w poezji trendu przywoływania konkretnej sytuacji, osadzania tekstu w konkretnym kontekście wydarzeniowym. Twoja poezja to podróż wewnętrzna, opis subtelnych stanów świadomości, odczuć i przeżyć. Trochę tak, jakby jadło się magdalenki po lekturze Prousta. Uśmiecham się kolorem wiśniowym.
Czytam Cię z rozkoszą. Pani Alina chętnie porozmawiałaby z Julią. Da się zrobić?
Coby się nie powtarzać, wkleję Ci to, co ma trafić do Pegaza:
Poezja Julandy to zapis wewnętrznego głosu kobiety - rozmów, które Autorka prowadzi z czytelnikiem i z samą sobą. Poszczególne elementy poetyckiego świata przeplatają się w tych wierszach, tworząc spójną artystyczną wypowiedź. Poetka odnajduje okruchy poezji w rzeczach zwyczajnych, z niebywałą zręcznością tworzy ciągi metafor, wnikliwie przygląda i wciąż dziwi się światu - zwłaszcza jego ulotności. Autorka tworzy wiersze pisane kobietą, jednak pozbawione feministycznego zacięcia. Przepełnia je za to subtelna zmysłowość - poetka umiejętnie buduje nastrój, przedstawia relacje damsko-męskie bez epatowania seksem. Erotyka, wyrażona implicite, nierozerwalnie splata się z tęsknotą i obawą przed zniszczeniem kruchego ładu. Wiersze Julandy są intrygującym komentarzem do otaczającej rzeczywistości. Ilekroć do nich zaglądam, odnajduję w nich sensy i znaczenia, które wydają mi się podskórnie bliskie. Z całego serca polecam je czytelnikom "Pegaza Lubuskiego" i Portalu Pisarskiego.
Howgh!