Uf.. zaczęłam pisać posta - głównie na temat drzwi, ale niestety firefoxa mi wywaliło, więc tym razem napiszę skrótowo.
@Małgorzata Południak- to jest tekst bazujący na faktach, takie drzwi naprawdę istnieją w pewnej instytucji
Jeśli mamy się szczegółowo zgłębiać w ich budowę, były faktycznie obite blachą, rdzeń stanowiła sklejka- ale na tyle sparszywiała, że już nie była przesadnie ciężka, górną połowę stanowiła szyba z nieprzejrzystego szkła. Dawało się je otworzyć łyżeczką, bo były zatrzaskiwane i mocno zdezelowane- wystarczyło trochę podważyć i zamek puszczał. Kolor też miały zielonkawy. Nie zielony, a zielonkawy właśnie. To był ten paskudny, przybrudzony szpitalny odcień emulsji. I wyraźnie odpadała z tych drzwi, więc bardzo łatwo było określić materiał.
Dlaczego się tak przyczepiłam do tych drzwi i blachy? Blacha, jak sama zauważyłaś kojarzy się z kubkiem i nocnikiem, ewentualnie z dzwoneczkiem
Jest cienka, podatna na odkształcenia, a jednocześnie to ona była najbardziej rzucającym się w oczy elementem bariery odgradzającej oddział od świata zewnętrznego. Bariera równie iluzoryczna jak poczucie bezpieczeństwa w środku i wolności na zewnątrz.
@Miladora- większość sugestii, zwłaszcza przecinkowych, wprowadzę- ale to już jutro
Jeśli chodzi o powtórzenia, przynajmniej ich część oraz pewne elementy nieco zmniejszające płynność narracji - były celowe. Chciałam oddać jak najdokładniej pewne odczucia i przeżycia związane z depresją, pogranicznym zaburzeniem osobowości i fobiami. Gdy wszystkie te trzy przypadłości kumulują się i wchodzą w stadium kwalifikujące się do leczenia klinicznego, "płynność" jest ostatnim słowem, którego można użyć do opisu odczuć
Emocje i przemyślenia wpadają w swoistą "czkawkę", stają się chaotyczne, i to właśnie chciałam zaznaczyć, używając powtórzeń.
@Asliae, SzalonaJulka- po prostu dziękuję